Strony

niedziela, 3 lutego 2019

Krajna - maska pośmiertna

Ruiny kapliczki na północnym krańcu zabudowy, przy starej drodze.
Według Słownika geograficznego Królestwa Polskiego. T. IV z 1883 roku: Krajna - wieś w pow., dobromilskim, 24 km. na płn.-zach. od Dobromila, 6 kil. na płd.-wsch. od sądu powiat. i urzędu poczt. w Birczy. Na płn.-zach. leży Wola korzeniecka, na płn.-wsch. Łodzinka górna i Trójca, na płd. i płn.-zach. Łomna. Najwyżej wznosi się płn.-zach. część obszaru (Czechowa góra na granicy Woli korzenieckiej do 435 m.; inne wzgórze na granicy Łodzinki i Trójcy do 496 m). Ta część obszaru, a także płd.-zach. jest lesista. 

Dolina wsi Krajna - bezimienny lewy dopływ Wiaru 
Wody z całego obszaru płyną za pośrednictwem małych strug do Wiaru od płn.-zach. na płd. wsch. W dolinie jednego z tych potoków i przy drodze wiodącej przez wieś z Woli korzenieckiej do Trójcy leżą zabudowania wiejskie. Własn. większa (Tyszkowskiego) roli orn. 18, łąk i ogr. 4, pastw. 5, lasu 318; własn. mniej. roli orn. 256, łąk i ogr. 32, past. 60, lasu 15 mr. Według spisu z r. 1880 było 158 mk. w gminie, 8 na obsz. dwor. (obrz. gr.-kat.). Par. gr.-kat. w Łomnie. We wsi jest cerkiew.
Cerkwisko, wyznaczone przez wianuszek starych drzew i zarys ziemny oddający kształt cerkwi
Kamienny, stary nagrobek leży wśród gęstwiny młodych drzewek porastających miejsce prezbiterium
Czytając książkę Stanisława Krycińskiego o tajemnicach doliny Wiaru moją uwagę zwróciły opowieści o tzw "państwie arłamowskim", zniszczeniu cerkwi w Trójcy i zepchnięciu spychaczem cmentarza razem z mogiłami i nagrobkami.
Wejście na cerkwisko i cmentarz w Krajnej - niewiele śladów tu zostało. 
Zaciekawiony tymi historycznymi wspominkami przeglądnąłem okoliczny obszar na numerycznym modelu terenu wykonanym na podstawie nalotów LIDARowych ISOK. Przedwojenne wsie z których zostały praktycznie tylko nazwy Arłamów, Borysławka, Sopotnik, Paportno, Trójca, Łomna, Krajna, Jamna Górna, Jamna Dolna, Grąziowa, Kwaszenina, Trzcianiec.
Jamna Górna - pielęgnowane przez leśników stare jabłonie, świadczą że tu też były zabudowania,
jednak ślady po budynkach są praktycznie zatarte.
Zerwanie zasłony drzewostanów i krzaczorów pozwala zobaczyć ukształtowanie powierzchni i wyśledzić wiele ukrytych przez roślinność śladów historii. Generalnie okoliczny standard to widoczne pojedyncze obiekty - prostokątne posadowienia budynków, kopce piwniczek, bruzdy starych dróg, linie rozłogów pól. Spora część tych śladów jest zatarta przez powojenne "rekultywacje", plantowanie łąk i pól, okresową uprawę, czy  budowę nowej sieci drogowej. Wśród tych obszarów o ograniczonej czytelności śladów zaskoczył mnie teren dawnej wsi Krajna.
Stara droga o szerokości około 8 metrów niekiedy z jeszcze widocznymi rowami 
Na wschód od lotniska zbudowanego na potrzeby komunistycznych aparatczyków (asfaltowy pas o długości 1210 m i szerokości 30 m), w małej praktycznie zupełnie zalesionej dolince potoku zachował się istny skansen śladów po dawnej Krajnej. Na mapce poniżej za pomocą suwaka można zdjąć zasłonę bujnej karpackiej roślinności.
  
Czytelny układ łanów, główna droga wzdłuż potoku i boczne drogi dojazdowe do gospodarstw, kilkadziesiąt prostokątów wyznaczających lokalizację dawnych budynków, cerkwisko, zagłębienia po studniach. Jak widać większość gospodarstw lokowano na zachodniej stronie czyli na zboczu eksponowanym w kierunku wschodnim. 
Tu był budynek, na pierwszym planie stare drzewa owocowe, za nimi młode nasadzenia bukowe, a w tle wdziary sosnowe
Nieliczne gospodarstwa, a także cerkiew filialna pod wezwaniem Zwiastowania NMP lokowana była na zboczu przeciwległym. Wszystko to jak odciśnięta w gipsie pośmiertna maska nieistniejącej wsi, wysiedlonej w 1946 roku, a następnie spalonej przez UPA. Ślad wsi, która według spisu z 1921 roku liczyła 46 domów i 279 mieszkańców (250 wyznania greckokatolickiego, 14 rzymskokatolickiego, 15 mojżeszowego). Trochę tak jakby zaraz po spaleniu wioski, ktoś przykrył te zgliszcza całunem zieleni.
Ślad po budynku zarośnięty tarniną, jaworami i brzozą.
Zagadką dla mnie jest dlaczego akurat w tym zakątku zachował się na stosunkowo dużej powierzchni zapisany na gruncie przestrzenny układ wioski. Spychacze plantujące grunty były już całkiem blisko we wschodniej części wioski i akurat tutaj można zobaczyć wyraźne do dzisiaj ślady ich działalności w postaci wyraźnych zwalisk zepchniętej ziemi (niebieska strzałka na mapce). 
Zwaliska ziemi po plantowaniu terenu zepchnięte przez spychacze na rosnące na skarpie drzewa.
Drugą zagadką z Krajnej jest dla mnie błędny zapis na mapie katastralnej z 1852 roku dotyczący wezwania cerkwi - zamiast  Zwiastowania NMP jest Wszystkich Świętych (Allerheiligen). Podobne błędy są w Łomnej (Przenajświętszej Trójcy zamiast Zaśnięcia NMP) i Trójcy (Ducha Świętego zamiast Świętej Trójcy). Czyżby austriackiemu kartografowi pomieszały się notatki?
Cerkiew Zwiastowania NMP z Krajnej podpisana na mapie katastralnej jako p.w. Wszystkich Świętych (Allerheiligen)
Trzecia zagadka z Krajnej ma charakter przyrodniczy i udało mi się dość szybko ją rozwiązać. Jak myślicie co to jest ten dziwny "skrzek" na śniegu? Czyżby żaby zaczęły już swoja aktywność?

12 komentarzy:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ten glucik to przetrawione owoce jemioły:-) znalazłeś ruiny kapliczki ... Tomasz z Karpackiego lasu kiedyś pisał, że szukał tej kapliczki, lecz nie odnalazł w krzakach, może było zbyt zielono i przykryte listowiem; jeździliśmy przez lotnisko, kiedy dopiero odkrywaliśmy Pogórze, a jeszcze nie było zamknięte dla postronnych osób, mój pierwszy odbiór: ojejku! autostrada? dopiero potem doszliśmy do wniosku, że to arłamowskie lotnisko:-) ponoć ścięto cały wierzchołek góry pod jego wybudowanie; może więcej będzie widać, kiedy zejdą śniegi:-) właśnie wróciliśmy z Roztocza Środkowego, koleżanka opowiadała, że kiedy byli w czerwcu na Pogórzu, to spotkali w Kalwarii człowieka, który pisał książkę o Pogórzu, czyli też spotkali St. Krycińskiego na szlaku:-) pozdrawiam serdecznie.

Anonimowy pisze...

Warto dodać, iż w rejonie wsi Leszczawa Górna, Łomna i Krajna w październiku 1944 r. doszło do krwawego i zażartego starcia między ekspedycją NKWD a oddziałami UPA, stacjonującymi w rejonie wsi Leszczawa Górna. Był to największy bój wojska sowieckiego z podziemiem ukraińskim na obecnych ziemiach polskich.

"28 października 1944 o godzinie 5 rano oddział NKWD, liczący 300 żołnierzy zaatakował zgrupowanie około 500 żołnierzy UPA, uzbrojonych w 70–80 karabinów maszynowych. Zaraz po rozpoczęciu bitwy dotarły posiłki NKWD w sile 800 żołnierzy, wsparte przez kilka samochodów pancernych, a w południe jeszcze 300 żołnierzy. Bitwa trwała około 15 godzin, po których oddziały sowieckie wycofały się.
Oddział UPA stracił 17 zabitych (w tym sotennego „Chomę”), 8 rannych, 3 zmarłych z ran i 3 spalonych żywcem. W bitwie tej brał udział sotenny „Chrin” (jeszcze jako dowódca czoty w sotni „Chomy”). Wsławił się odwagą, niszcząc jeden samochód pancerny, został przy tym ciężko ranny w obie ręce."

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Leszczawą_Górną



Pozdrawiam,


AZ

Stanisław Kucharzyk pisze...

Mario u Ciebie w sadku jemioły pełno to pewnie często widujesz. Kapliczkę łatwiej znaleźć zimą lub na przedwiośniu, gąszcz młodych drzewek skutecznie maskuje.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dziękuję za cenne uzupełnienie. Zastanawiałem się długo nad tytułem posta może lepszy byłby "pamięć ziemi". Chociaż za bardzo kojarzy się z balladą Jacka Kaczmarskiego.

Anonimowy pisze...

Kiedyś pół dnia spędziłem w nie tak bardzo odległym Paportnie - gdzie też są zachowane okazałe relikty niegdysiejszej wsi. Największe wrażenie zrobiły na mnie narcyze i - o ile dobrze pamiętam szafirki - które nadal kwitły w miejscu gdzie niegdyś - najpewniej - był przydomowy ogródek.


Pozdrawiam,


AZ

Anonimowy pisze...

Chrin po tej bitwie leczył się i ukrywał w Łomnej, pozostał mu niedowład prawej ręki.Początkowo chciano mu amputować obie, sanitariuszki były przeciwne i postanowiły je leczyć. W trójkącie Krajna,Łomna,Trójca często dochodziło do koncentracji przemyskiego kurenia UPA. Może dlatego, że Jamana Dolna to ulubione miejsce postoju szefa SB "Potapa" a las kormanicki to z reguły siedziba kierownictwa OUN. Teren nie został chyba niwelowany ponieważ były to peryferie "Arłamowa".
gw

Beskidnick pisze...

Bardzo ciekawy materiał, a komentarze równie ciekawe.

Anonimowy pisze...

Koło Krajnej została 4 czerwca 1947 roku rozbita sotnia Łastiwki. Burłaka i Kryłacz wyrwali się z okrążenia i przebili się na Łodzinkę. Zginął dowódca oddziału, jego brat który był czotowym i większość dowództwa. Może podczas prac niwelacyjnych natrafiono na ich groby i to wstrzymało prace.
Wracając do Chrina, który był bardzo związany z tym terenem. Ludzie go tutaj znali, był nauczycielem w Leszczawie Górnej, potem kierownikiem szkoły i wójtem w Kuźminie. W podziemiu ukraińskim na tym terenie był do sierpnia 1945 roku. Początkowo jako dowódca czoty, którą zorganizował, następnie leczył się w Łomnej i Lachawie. Częściowo wyleczony został referentem SB, prowadził szkolenie bojówek SB Nadrejonu Chołodnyj Jar. Skonfliktowany z miejscowym UPA i SB został przeniesiony w bieszczadzki trójkąt. Był on niewątpliwie najwybitniejszym dowódcą oddziału UPA na terenie Polski (obok Burłaki). Zarazem był najbardziej bezwzględny, zabijał jeńców. Nie było to na rękę podziemiu ukraińskiemu ponieważ zwykli żołnierze polscy nie chcieli się poddawać a UPA ciągle brakowało amunicji. Trudniej było ją zdobyć. Jak pisał jego dowódca Ren „Chrin - z nim to nie ma po co rozmawiać. On przytakuje a potem i tak robi swoje”. Stawał przed sądem ale nic mu nie zrobili. Gdyby pozostał na Pogórzu Przemyskim to niewątpliwie walki byłyby bardziej krwawe i toczone z większym nasileniem i rozmachem. Miał dużo szczęścia, przetrwał w podziemiu od 1947 do 1949 na Ukrainie. Zginął dopiero we wrześniu 1949 roku, już po rozwiązaniu oddziałów UPA gdy przez Czechosłowację szedł na Zachód.
gw

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dziękuję za cenne uzupełnienie dotyczące Chrina.

Anonimowy pisze...

Interesują mnie szczegóły dotyczące rozbicia pod Krajną oddziałów (sotni) Łastiwki. O ile wyczytałem w archiwach IPN Burłaka i Kryłacz przebili się z okrązenia w kierunku Starej Birczy na połódnie, to Łaiwka ze swoim oddziałem przebijał się na kierunku Łymnej przez otwartą przestrzeń (ok. 3 km). Wówczas jak z raportu wynika zginęło 18 strzelców sotni. W tym, na samy początku, dowódca sotni "Łasiwka" i jego brat "Żurawel" d-ca II czoty a także inni funkcyjni. III czota pod dowództwem "Małyniaka" przedostała się w lasy pod Trójcę i sochowali się na drzewach. Na podstawie zeznań schwytanego d-cy roju "Wyrwy", który zdradził gdzie są schowani strzelcy czoty III zostali oni zlikwidowani na drzewach, ponieważ nikt nie chcział się poddać. D-ca Maliniak został ujęty i na podstawie wyroku Sądu PRL skazany w 1947 r. na karę śmierci. Wyrok wykonano. Jeżeli ktoś ma więcej szczegółów dotyczących tego starcia to proszę o udostępnienie.

graziowawiar pisze...

Jak tam było naprawdę to trudno powiedzieć bo zapisy są trochę sprzeczne. Można materiały z IPN i CAW skonfrontować ze wspomnieniami 9 lat w bunkrze, 13 i 14 Litopys UPA oraz przedwojenną mapą. Małyniak był rany i dostał się do niewoli.Z Burłaką i Kryłaczem przebijał się Zymnyj ale jemu się to nie udało i powrócili w okolice Łomnej czy też Trójcy i tam część zginęła na jodłach. Gdy po tygodniu powrócił Burłaka to cześć do niego dołączyło rozbitków z oddziału Łastiwki. Generalnie wówczas tam koło Krajnej, Łomnej, Trójcy oddział Łastiwki przestał istnieć-zginęli, dostali się do niewoli, dołączyli do Burłaki,ulegli rozproszeniu i dezercji a część podobno przeszła na Ukrainę. Dwaj partyzanci od Łastiwki pochodzący z Grąziowej ukrywali się w swojej wiosce do 26 lipca 1947, gdy zostali ujęci na strychu jednego z domów przez MO. Skazani na KS, jeden ułaskawiony przeżył więzienie.
gw

Stanisław Kucharzyk pisze...

Bardzo dziękuję za jak zawsze cenne i rzeczowe informacje