Strony

niedziela, 3 marca 2019

Paportenka czy Mordownia?

Widok na Cisową i Kopystańkę z Paportenki/Mordowni
Podczas błąkania się po mapie nazewniczej Pogórza Przemyskiego trafiłem na wzgórze Mordownia, kryjące się w lasach pomiędzy Birczą, a Olszanami. Już sama nazwa wzbudza zainteresowanie, a w przewodnikach można znaleźć informację, że jej pochodzenie sięga czasów międzywojennych.
Wówczas to w lasach przy drodze łączącej Przemyśl z Sanokiem, mieli grasować cisowscy zbójcy, nie wahający się nawet rabować i mordować pobożnych pielgrzymów kalwaryjskich. Jako wabika używać mieli skradzionej ikony Matki Bożej zawieszonej na przydrożnym drzewie. Czy ta opowieść ma sobie ziarno prawdy trochę wątpię, faktem jest, że na przedwojennych mapach wydanych przez WIG w 1938 roku nazwa Mordownia przypisana jest leśniczówce leżącej kilometr na zachód od dzisiejszego wzgórza Mordownia. Obecnie w tym miejscu jest osada leśna przynależna do Cisowej. Natomiast wzgórze 436 m n.p.m. nad Cisową na starszych mapach nosi ujmującą nazwę Paportenka.
Ślady okopów kilometr  na wschód od Paportenki
W grudniu 1914 roku dla węgierskich żołnierzy z c.k. armii broniącej Twierdzy Przemyśl wzgórze Paportenka stało się prawdziwą mordownią i częścią „węgierskiej Golgoty” podczas I wojny światowej. W okresie II oblężenia Przemyśla od 5 listopada 1914 roku do 23 marca 1915 roku zorganizowano sześć dużych wypadów-wycieczek, które mimo iż kosztowały obrońców życie kilku tysięcy żołnierzy, nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Czwarty i największy wypad w kierunku Birczy miał miejsce w dniach 15–22 grudnia 1914 roku i pochłonął 5 tysięcy rannych, zabitych i zaginionych. 
Fragment fresku z "Bramy Bohaterów" w Szegedzie, po lewej stronie wśród pól bitewnych wymieniona Paportenka
źródło: Wikiwand
Kapitan Wojciech Gorgosz w swoim opracowaniu „Oblężenie i obrona Przemyśla w r. 1914/1915” opisuje to wydarzenie w następujący sposób:
„Tymczasem front austrjacki na linji Sanu znalazl się w krytycznem położeniu. Na skutek działań zaczepnych Rosjan na lewym brzegu Wisły, linja Sanu została oskrzydlona od północy i front ten musiał się cofnąć. Przemyśl był po raz drugi osamotniony. W nocy z 4 na 5.XI ostatnie oddziały frontowe wycofały się przez Przemyśl. Otaczanie twierdzy postępowało bardzo szybko i w trzy dni później t. j. 8.XI, twierdza była zupełnie zamknięta. 
Jak wspomniano wyżej, Naczelne Dowództwo wahało się przez pewien czas, czy Przemyśl ewakuować, czy zostawić go znowu jako twierdzę. Rozkaz trzymania twierdzy przyszedł prawie w ostatniej chwili. Według tego rozkazu, twierdza miała być broniona w sposób zaczepny, celem związania jak największych sił rosyjskich, współdziałając z ruchami armij polowych. 
Już w czasie pierwszego oblężenia, komendant twierdzy przyszedł do przekonania, ze trzymanie twierdzy na linji fortów w tym zarysie, jak zostały one wykonane w czasie pokoju, jest bardzo ryzykowne, a w niektórych miejscach stawia obronę twierdzy pod wielkim znakiem zapytania. 
Fort IIIb Kruhel
Dlatego też sposób obsady twierdzy zmienił w następujący sposób:
 a) przed wszystkie forty wysunięto linie czuwania; linje te miały również zadanie obrony tak długo, jak długo to będzie możliwe; kierunki odwrotu tych linij były dokładnie określone i wybrane tak, aby nie przeszkadzały w otwarciu ognia przez same forty; 
b) wysunięto i umocniono stałą pozycję obronną na linji wzgórza 418 Maćkowa Góra - Witoszyńce; okazało się bowiem, że nieprzyjaciel, posiadając to wzgórze, na którem nie było fortu, miał wgląd na całą południową i zachodnią część twierdzy; pozycję tę rozpoczęto budować już podczas pierwszego oblężenia i ukończono między pierwszem a drugiem oblężeniem;
c) celem możności ostrzału drogi Radymno-Pruchnik, umocniono jeszcze jedną wysuniętą pozycję, t.j. wzgórze 264 "na Górach" - m. Batycze. 
Oblężenie Przemyśla przez Rosjan - źródło Wikipedia
Otoczenia twierdzy dokonali Rosjanie wszelkiemi siłami, jakie tylko mieli w pobliżu do dyspozycji. Dlatego też w pierwszych dniach oblężenia przed twierdzą były jednostki należące do 3-ch armij rosyjskich, t. j. 11, 3 i 8 (¼ 78, 82, 58, 69, 60 rez. D. P., 9, 12, 15, 19, 31, 42 D. P. i 9. D. K.). Z czasem postępowało porządkowanie jednostek oblegających, co spowodowało wielki ruch oddziałów na przedpolu twierdzy. Ruch ten pochodził także stąd, ze nie było właściwie specjalnej armii oblężniczej. Dywizje oblegające Przemyśl należały wprawdzie do 11 armji, lecz armia ta miała oprócz tego swój odcinek w Karpatach, od Sanoka po Sambor. Wymiana więc poszczególnych dywizyj między frontem karpackim a Przemyślem była dokonywana dość często. Z tego też powodu zestawienie jakiegokolwiek O.de B. wojsk oblężniczych jest prawie niemożliwe. 
Ten ciągły ruch na przedpolu sprawiał komendantowi twierdzy wiele kłopotu i był powodem licznych jego akcyj. Bezpośrednio po otoczeniu twierdzy, pierwszą myślą gen. Kusmanka było stwierdzić, jakie siły ma przed sobą . Zarządził więc szereg miejscowych wypadów w sile do 4 kompanij maximum. Wypady te miały tylko jedno zadanie - wziąć jeńca. 
Po krwawem doświadczeniu pierwszego oblężenia, Rosjanie nie próbowali atakowania twierdzy. Całe ich zachowanie się wskazywało na to; że ograniczą się jedynie do blokady Przemyśla. Przebieg oblężenia wykazał słuszność tych przewidywań. 
Inaczej sprawa przedstawiała się po stronie Austrjaków. Gen. Kusmanek pamiętał stale o otrzymanym rozkazie - obrony zaczepnej.”
Ślad ziemianki/okopu? rosyjskiego na Paportence
Dalej kapitan Gorgosz opisuje czwartą, grudniową wycieczkę przemyskiej załogi w następujący sposób: „Następnego dnia (14.XII.1914) otrzymuje z Naczelnego Dowództwa rozkaz: "Przeszkodzić w odmarszu na zachód oddziałom rosyjskim, stojącym pod twierdzą". Prawie równocześnie nadchodzi od dowódcy 3 armii wiadomość o położeniu na froncie, z której wynika, że przed frontem 3 armji Rosjanie cofają się. Uważając, że akcja 3 armji została zarządzona głownie celem odbicia załogi twierdzy, dla współdziałania z nią i wykonania rozkazu otrzymanego w dniu 14.XII gen. Kusmanek zarządza wypad od 15.XII do 18.XII. (patrz szkic Nr. 5). 

a) Skład: 24 bataliony, 15 bateryj, 12 dział fortecznych oraz 3 ½ szwadronu. 
b) Dowódca: dowódca 23 D. P. gen. Tamassy. 
c) Zadanie: zająć pasmo wzgórz Paportenka-Kopystianka- Szybenica. 
d) Ugrupowanie: 
1) Grupa gen. Seide: 10 ¼ bataljonow, 6 bateryj, pluton kawalerji, - z zadaniem z jednej strony zająć wzgórze "Popielowa Góra", z drugiej strony wzgórza 428 i 399 (płdn. Cisowa). 
2) Grupa płk. Szatmary: 4 ½  bataljonów, 1 baterja, kilkunastu kawalerzystów - otrzymała zadanie, nacierając przez m. Rokszyce - Brylińce, zająć wzgórze "Struczyna", a następnie "Kopystianka" .
3) Grupa gen. Komma: 5 bataljonów i 12 dział fortecznych- miała zająć wzgórze "Szybenica", posuwając się przez "Maćkową Górę" - 420 - 427. 
 4) Ubezpieczenie prawe: 3 ¼ bataljonów, 2 baterje - przez Wapowce -- Korytniki na wzgórze Kijów z zadaniem: przeszkodzić w przesuwaniu się nieprzyjaciela na południowy brzeg rz. San. 
5) Ubezpieczenie lewe: 1 bataljon - z zadaniem: osłonic grup gen. Komma od rejonu m. Kormanice.
e) Przebieg: natarcie miało się rozpocząć o godz. 5. Z powodu jednak spóźnienia się oddziałów na podstawę wyjściową, rozpoczęło się o godz. 6.15. 
1) Do wieczora dnia 15.XII natarcie posunęło się do pozycji rosyjskiej i zajęło tylko wzgórze "Popielowa Góra" i wzgórze 428 na prawem skrzydle. W środku natarcie utknęło w m. Brylińce, lewe skrzydło z trudem posuwało się przez las. 
2) W ciągu dnia 16.XII pierwsza linja pozycji rosyjskiej została zdobyta i natarcie podeszło pod wzgórza "Paportenka" i "Struczyna". 
Półpanorma z Paportenki w centrum Kopystanka na lewo Struczyna
3) Dnia 17.XII Austrjacy zdobyli wzgórza "Paportenka" i "Struczyna" i uderzyli na wzgórze "Kopystianka". To ostatnie wzgórze było zajęte przez krótki czas, gdyż wskutek przeciwuderzenia Rosjan zostało opuszczone i już więcej nie było zdobyte. 
4) W dniu 18.XII Austrjacy otrzymują, przeciwnatarcie Rosjan z linji Łodzinka Dol. -- Posada Rybotycka. Na skutek tylko pojawienia się natarcia rosyjskiego, wyczerpane 3-dniowemi walkami wojska austrjackie cofają się. Do wieczora tego dnia Austrjacy zdołali zaledwie utrzymać wzgórze "Paportenka" - m. Brylince - wzgórze "Struczyna". Nie mając żadnych widoków na dalszy pomyślny rozwój akcji, gen. Kusmanek wydaje o godz. 22 rozkaz powrotu oddziałów wypadowych do twierdzy. 
f) Zakończenie:  w czasie tych walk wzięto 233 jeńców i 2 k. m. Straty w rannych i zabitych około 1.000.
Gen. Kusmanek stracił nadzieję  połączenia się  z armjami polowemi. Zapowiedziana bowiem ofensywa tych armij nie powiodła się i nie było mowy, by wypad z twierdzy mógł na nią, w jakikolwiek sposób oddziaływać.
Tablica informacyjna na cmentarzu poległych z Cesarskiego Pułku Strzelców Tyrolskich  w Brylińcach
Sytuację od drugiej strony barykady opisano w opracowaniu „Dzieje Birczy podczas I wojny światowej – rok 1914” używając dla wzgórza z rosyjskim obozem nazwy Mordownia, a nie Paportenka. 
Od 9 listopada 1914 r. czyli podczas drugiego oblężenia twierdzy Przemyśl w Birczy stacjonowała rosyjska konnica II dywizji kijowskiej. Wśród żołnierzy rosyjskich było wielu Polaków W chwilach wolnych przychodzili na plebanię. Dużo dyskutowali. Ich poglądy polityczne były zdecydowanie prorosyjskie. Uważali bowiem, że Polacy trzech zaborów powinni połączyć się pod berłem Romanowów. Przed nadejściem zimy 1914/1915 Rosjanie okopali się na Mordowni. Tam też zorganizowali swój zimowy obóz i opuścili Birczę. Bircza odetchnęła. Ale nie całkiem nie na długo. Na budowę schronów, okopów i umocnień ziemnych zarekwirowali i zrabowali tutejszym drewno budowlane. Dla pozyskania rozebrali folwark plebański na Boguszówce w tym dom mieszkalny, stodołę, stajnię i spichlerz. 
Jedne z większych zagłębień na Paportence wypełnione wodą z roztopów
Obóz zimowy Rosjan na Mordowni nie był spokojny. 16 grudnia 1914 roku dowództwo twierdzy Przemyśl przystąpiło do operacji, której celem było rozerwanie pierścienia wojsk rosyjskich pod Birczę i połączenie się z nacierającymi od Sanoka prawym skrzydłem 3 armii austriackiej generała Krautwalda. Od strony Przemyśla nacierała 23 dywizja honwedów generała Tamasego. Jej celem było zdobycie najpierw Góry Olszańskiej. Wieczorem 16 grudnia generał Tomasy zdobył Cisową, Panieński Czub i Krempak, a następnego dnia teren wzgórz na lewo od drogi aż po Kopystankę. Wypad wojsk austriackich wywołał wśród Rosjan duże zaniepokojenie tym bardziej , że na ich tyłach działali dywersanci, którzy zniszczyli w Birczy rozpostarte po drzewach druty telefoniczne. W tej sytuacji część wojsk rosyjskich ruszyła pod Sanok. Niebawem okazało się , że to był błąd. Na szczęście dla nich na skutek ponownej ofensywy Rosjan na przedpola twierdzy od północy pod Batyczami, generał Tomasy cofnął się spod Birczy i wyprowadzone podstępem wojska rosyjskie z trudem wróciły na zajęte rubieże.
Niebieska strzałka wskazuje ślady okopów
Czy na Poportence/Mordowni zachowały się do dziś jakieś ślady owego rosyjskiego obozu i krwawych zmagań? Patrząc ma mapę lidarową w rejonie wzgórza widzimy zagęszczenie kilkuset okrągłych i prostokątnych dziur w ziemi, które żywo przypominają pobojowisko. Czy są to tylko ślady po dawnych ziemiankach zimowego obozu rosyjskiego czy także ślady po ostrzale przez węgierską artylerię? 
Na obrazie lidarowym świetnie widać, że południkowo wyciągnięta Paportenka
ze stromym wschodnim zboczem w postaci wysokiego na kilkadziesiąt metrów progu, 

układa się jak naturalny szaniec w poprzek drogi Przemyśl-Bircza 
Widoczny jest także długi na 150 metrów ślad okopu od strony wschodniej i jakby dalsza kilometrowa linia obrony ponad 1200 metrów na wschód, w poprzek do dawnej i dzisiejszej drogi Przemyśl-Bircza. Czy faktycznie moje domysły są słuszne? Z pewnością wymaga to bardziej specjalistycznych badań niż obserwacje mapy lidarowej i wizja terenowa w przedwiosennej porze.
Ślad okopu na Paportence

11 komentarzy:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Czyż można jeszcze bardziej dogłębnie zbadać ten teren? niesamowite rzeczy pokazuje ten lidar; przyszedł czas na Mordownię, pamiętam jak "rozkminialiście" z Piotrkiem Panieński Czub, ruiny klasztoru, Pod Mohyłą:-) pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

W sumie post o Paportence to efekt tego noworocznego rozkminiania z Piotrem;-) Natomiast Panieński Czub, a właściwie Panieńskie Czuby jeszcze czekają na swoją kolej, chociaż terenowo już przebadane :-)

Anonimowy pisze...

Jakieś niecałe półtora kilometra na północny - wschód od Mordowni - przy leśnym dukcie - znajduje się grób prof. Romualda Węgłowskiego, pioniera chirurgii naczyniowej. W czasie wojny polsko - bolszewickiej (1920) był on ordynatorem szpitala polowego w Zamościu - i tam, z braku odpowiednich materiałów, do perfekcji opracował system zszywania naczyń krwionośnych za pomocą włosów. Postać nadzwyczaj ciekawa - słabo biograficznie opracowana.


Pozdrawiam,


Artur Ziaja

Stanisław Kucharzyk pisze...

Owszem Szyldówkę i ruiny grobowca rodziny Węgłowskich nawiedziłem w sobotę. Sporo pisała o tym miejscu Maria z Pogórza klik i klik . Osiągnięcia medyczne prof. Węgłowskiego przypomina ostatnio Marek Durakiewicz klik , który cytuje niepublikowaną (chyba) dysertację doktorską: Krzysztofa Rachwała "Romuald Węgłowski (1876–1935) pionier chirurgii naczyniowej". Dr Rachwał zresztą znalazł i oznakował to miejsce w 1990 roku.

Anonimowy pisze...

Paportna, Paportno, Paportenka - domniemywam, iż etymologia tych - jakże miłych dla ucha - słów jest jednaka. Ale jaka? Czy są to rutenizmy/rumunizmy - pokłosie kolonizacji na prawie wołoskim???


Pozdrawiam,


AZ

Karolina OK pisze...

To samo mnie zastanawia - pochodzenie tych nazw. Wiadomo coś na ten temat? Pozdrawiam Staszku! :)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Myślę, że rutenizmy. Pytanie tylko od jakiego słowa - generalnie Polakom te nazwy kojarzą się z paprocią (папороть - paporot) i być może istotnie jest to jakieś zagubienie samogłoski w nazwie. Ale funkcjonuje też słowo папорт (paport) - oznaczające narośl na drzewie.

Anonimowy pisze...

Trafił Pan kiedyś na szczególny "wysyp" paproci w rejonie Mordowni/Paportenki?


A teraz wracam do tematu, który onegdaj nas frapował. Chodzi o bifurkację Wiszenki/Wiszni. Myślę, że podlinkowany materiał zainteresuje Pana. Proszę zwrócić uwagę na unikalność (zlewiska dwóch mórz) podrudeckiej bifurkacji.

https://zommersteinhof.io.ua/s756373/bifurkacja_rzeki_wisznia

Stanisław Kucharzyk pisze...

Jedyna bardzo zapaprociowana Paportna jaką znam to szczyt Paportna (1198 m n.p.m.) – w Bieszczadach. Ani Paportno, ani Paportenka obecnie specjalnie paprociowe nie są ale może niegdyś było inaczej? Materiał o bifurkacji Wiszenki świetny

Anonimowy pisze...

Poczytuję "do poduchy" pamiętniki ("Burza dziejowa") gen. Eugeniusza de Henning - Michaelisa. W czasie I wojny służył on w armii rosyjskiej na wielu frontach. Tom pierwszy pamiętników obejmuje - między innymi - walki Jego dywizji w Karpatach, w okolicy Baligrodu, zimą i wiosną 1915 roku. Epizod karpacki zaczyna się na stronie 135 - tej. Aczkolwiek niewątpliwie warto zapoznać się z całością pamiętników.


Pozdrawiam,

Artur Ziaja

https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/291146/edition/278535/content?ref=desc

Stanisław Kucharzyk pisze...

Bardzo ciekawa pozycja. Obecnie "wojna karpacka" jest na topie, konfrencje, ksiązka prof. Olejki ("Karpacka wojna trzech cesarzy"). Spotykałem na połoninach bieszczadzkich liczne ślady walk z pierwszej wojny światowej. Nie tylko okopy i pociski altyleryjskie, ale nawet fragment czaszki jakiegoś nieszczęśnika.