Strony

środa, 1 maja 2013

Sobień i Lesko - dwa zamki Kmitów «Sobieńskich» artykuł Józefa Garbacika


Przepiękny widok na wijącą się jak wąż wstęgę Sanu, na dalekie wzgórza Beskidu wschodniego i owe sławne «doły sanockie» oraz niezapomniane wrażenie z tak wyraźnie zachowanych ruin starego zamku Kmitów na Sobniu, leżącego tuż nad torem kolejowym niedaleko na wschód od Sanoka, sprawiają, że nie można nie poświęcić kilku uwag staremu gniazdu Kmitów Sobieńskich po jego zwiedzeniu. Sobień skupia w sobie tyle ciekawych momentów, nic tylko z dziejów sławnego rodu Kmitów, lecz także narodowych, że nieledwie dziwić się wypada, że na ogół dotąd mało nań zwracano uwagi.
Wspomina o nim Z. Kaczkowski w swych powieściach, jednak dość niedokładnie a często wręcz topograficznie fałszywie. Sobień nawet dziś w rzeczywistości wydaje się piękniejszy niż w r jego powieściach. 
Niedaleko, też nad Sanem, stoi drugi zamek do dziś zamieszkany, też pięknie położony., u stóp miasta Leska - zamek Piotra Kmity - dziś hr. Krasickich. Tak się dziwnie złożyło, że czas powstania tego nowego «Sobnia», jak zamek Leski nazywano, zbiega się z końcem tamtego. Jak zobaczymy nie było to przypadkowe i ma swoje głębsze przyczyny.
Te dwa zaniki są świadectwem, jak zmieniała się rola zamków w ogóle na tych ziemiach. Sobień stary - to jeszcze niedostępna twierdza, stanowiąca w systemie obrony granic Polski od wschodu i południa ważny punkt strategiczny. Położenie jego u zbiegu dolin nad Sanem, ku wschodowi, nawet laikowi, nieznającemu się na dawnych zasadach strategii wojskowej, rzuca w oczy przeznaczenie tego grodu. Tymczasem ten «drugi Sobień », nie traci wprawdzie charakteru obronnego, o czym świadczą trzy baszty i mury obronne, na których jeszcze 1701 r. dobrze sobie musieli łamać zęby Szwedzi Karola XII, ale jest urządzony z przepychem, z pięknym do dziś zachowanym parkiem (włoskim) i jest już rezydencją magnata, który tu na drodze do ziem na wschodzie miał swój gród z miastem (Kmita). Sobień i Lesko - to jakby żywe ślady dwóch różnych etapów z dziejów pochodu kultury polskiej na wschód. 
Pierwsze źródłowe wiadomości o zamku «na Sobniu» dochowały się nam dopiero z XIV wieku, lecz nie jest wykluczone jego istnienie już w wieku XIII, na co wskazuje miejscowa tradycja (podobnie jak co do zamku w Odrzykoniu). Wspomina o Sobniu tak Elżbieta Łokietkówna w jednym z dokumentów, jak i później Długosz. Na koniec wieku XIV i początek XV przypada świetny rozwój zamku. Tak i do dziś zachowane fragmenty ruin (szczególnie okna, odrzwia i ganki), wskazują najpewniej na ten czas. Cały zamek mieścił się na skale bocznej góry «Hryni horb» (koło 550 m). Dojazd do zamku możliwy był tylko od strony północnej. Zajmował cały szczyt - długości koło 100 m, szerokości do 50 ni. Kształt przypomina trapez, którego krótszy bok równoległy zajmuje szeroka baszta, do dziś dość dobrze (bez dachu i górnej części) zachowana. Część ruin wschodnia zajęta była (szersza część zamku) przez mieszkania. Ruiny te szczęśliwym trafem, mimo kiepskiego stanu, zachowały się tylko dzięki pomocy drzew, które tu zapuściły swe korzenie i wprost podtrzymują nadwątlone zębem czasu mury. Wiek tych drzew wskazuje na dawność ruiny (niewątpliwie od początku XVI w.) . Położenie zamku tłumaczy nam dostatecznie brak «podgrodzia». Po prostu nie było miejsca. Dopiero po drugiej stronie Sanu istnieje osada Podsobień, wspomniana już w XV w. a istniejąca niewątpliwie wcześniej. 
Do najstarszych, bo już z początkiem XV w. z wszelką pewnością istniejących, należących do Klucza Sobieńskiego liczą się Zasławicze, Zalusche (dziś Załuż), Monastirz (Monastyrz tuż koło Sobnia), Lukawicze (Lukawica) Leszko (później koło r. 1470 miasto Lesko), Wrzele (Hurele, przedmieście Leska), Pestelow (Postołów) z Wolą Trzech Kuszyerzów... itd. Miejscowości te występują, jako własność Kmitów Sobieńskich «de Wysznycze». Później dołączają się jeszcze Hoczew, Olszanica i in. Osadnictwo doliny Sanu w tej okolicy posuwa się, zatem dość wcześnie w górę rzeki tak, że już z początkiem wieku XV istnieje cały łańcuch wsi wzdłuż drogi na południe - Sanem, jak też na wschód - wzdłuż dzisiejszej kolei żelaznej. Te dwa kierunki wynikały z innych jeszcze powodów. 
Właśnie w XV wieku powstaje tu droga z Węgier do Polski (por. Dąbrowski, Diveky), omijająca Koszyce, idąca z Homonny przełęczą Łupkowską, wzdłuż Osławicy do Sanoka, dalej do Krosna i na północ. Od tej drogi odgałęziała się inna na wschód - ku Lwowu. Później powstaje jeszcze droga boczna przez Lesko - Baligród na Cisnę też do Węgier. Zatem Sobień a potem Lesko leżące u zbiegu tych dróg mogły mieć duże znaczenie i to nie tylko handlowe. Wszak tymi samymi drogami szły najazdy i polityczne wpływy (Lewicki: Drogi). Nigdzie może, jak w stosunku do granicy polsko-węgierskiej nie ma to takiego zastosowania. Ważnym było dla Polski posiadanie grodów leżących koło szlaków handlowych, gdyż to gwarantowało jej moment zaskoczenia i uprzedzenia przeciwnika. Że tej drogi w takim celu używano, świadczy choćby opisywany przez Długosza wjazd Ludwika W. z wojskiem węgierskim do Polski (1377 r.) «Versus Sandomiriam per Alpes Sanoczenses...» 
Z tego, co wyżej powiedziano, łatwo się domyślić, że tak Sobień, jak szczególnie później podniesione do godności miasta Lesko, miało tu groźnego konkurenta, Sanok. To również mogło być powodem, że Kmitowie przenieśli swą rezydencję nieco dalej na wschód do Leska. 
A przyznać to trzeba, że Kmitowie położyli tu duże zasługi na polu gospodarczym i kulturalnym. Największy rozwój Sobnia i Leska przypada na koniec w. XIV i wiek XV oraz XVI - czasy świetności śreniawitów. Wśród nich wyróżnia się w XIV w. Jaśko Kmita, ów «miłośnik pokoju i sprawiedliwości - a rycerz dzielny i wielkiej cnoty pełen» (Dąbrowski: Ost. lata Ludw.) jako starosta ruski przyczynił się do przesunięcia polskiej kultury na wschód. Jest to postać nader sympatyczna, piękny typ naszego rycerza średniowiecznego. (Ginie w rozruchu w Krakowie 1374 z ręki Węgrów. Syna jego młodocianego Piotra dla ułagodzenia rodu mianowano starostą łęczyckim). 
Potomek jego Piotr Kmita, Wielki Marszałek Koronny (zm. 1553), jeszcze wyżej podniósł znaczenie Kmitów, lecz za jego czasów Sobieńscy mieszkają już w nowej rezydencji w Lesku. Owocem jego działalności jest miasto Lesko, które mu zawdzięcza kościół, cerkiew i liczne przywileje handlowe (Barycz, kult. dział. P . Kmity). Por. też arch. miejskie w Lesku). 
Z końca w. XV dochowało się do naszych czasów dość dużo wzmianek, tak o Sobniu, jak szczególnie o Lesku. Tak w r. 1473 zastawia Jaśko Kmita «de Vysznycze, alias de Sobyen», Huzele nad brzegiem Sanu, należące do wójtowstwa miasta (!) «Leszko» (przedmieście) oraz Wolę (dziś Posada Leska) niejakiemu Dersławowi «de Buczowa» za 150 grzywien. Ale na tym terenie ma tenże Dersław wybudować dom, a «Sobyensky (sic!) ma dać robora» - alias «przeczeszy et naczynye» ze swych lasów - i materiał cały zwieźć na miejsce. 
Nadto ma Sobieński ze wsi Postołów i Wola Postołowska dać wszystkich kmieci do pracy, którą już Dersław wyznaczy. Widocznie już wróciły Huzele do Sobieńskich w r. 1438, skoro «Stanisław heres de Sobień» układa się o granice ze swym bratem rodzonym Piotrem, kasztelanem przemyskim (Lesko, Vrezel, Monastirz, - z drugiej strony Hoczwya, Therpiczow). Podobnie w r. 1489. Jeszcze wyraźnie Sobień występuje jako gród należy się domyślać, - zamieszkały. Lesko już po r. 1473 występuje jako miasto «dziedziczne» Kmitów. 
Widocznie ów Dersław z r. 1473 spisał się dobrze, bo w r. 1491, gdy Kmita (Stanisław) kasztelan przemyski oddaje niejakiemu Jaczkonowi za zasługi, jakie mu ów wyświadczył, swoje miasto Lesko w dożywocie, zastrzega się, że zatrzymuje dla siebie dom, którego miejsce dość dokładnie określono: «versus Hoczew eundo» - oczywiście, na miejscu dzisiejszego zamku - przy drodze do Hoczwi (wskazuje na to fakt, że oddaje mu Lesko a nie całe dobra, i dalej, że nie wymienia «in Hoczew», co miałoby miejsce, gdyby chodziło o późniejszy zameczek w Hoczwi). 
Z tych kilku wzmianek widać, że Kmitowie starają się o wznoszenie budowli-prowadząc rozumną politykę rodową. Dalej, że punkt ciężkości przenosi się do Leska, gdzie na miejscu, gdzie dziś jest zamek, stanął już (prawdopodobnie drewniany) dworek. 
Stało się to w latach 1470-1490. Na ten czas przypada najbardziej ożywiona działalność Stanisława Kmity kasztelana przemyskiego około podniesienia miasta Leska. Widzieliśmy, że występuje ono początkowo jako wieś - niewątpliwie większa i dopiero w r. 1474 pojawia się jako miasto. Stać się to musiało pod wpływem wspomnianych warunków. 
Zachowany do dziś w archiwum miasta, nie opublikowany dokument Kazimierza Jagiellończyka z r. 1490, wydany na prośbę Stanisława Kmity na Sejmie w Piotrkowie stwierdza nadanie Lesku 2 targów rocznych i jednego tygodniowego (w piątki), obok innych przywilejów handlowych. Dokument ten potwierdza w r. 1537 na prośby Piotra Kmity król Zygmunt Stary, przenosząc «citra aliarum civitatum et oppidorum in vicinia», dni targów rocznych na inne. Niewątpliwie chodziło tu o Sanok. (Arch. miasta dok.). Ta rywalizacja z Sanokiem, dzięki zabiegom Kmity, choć niezbyt dobrze robiła Lesku, mimo coraz nowych przywilejów uzyskanych za staraniem Piotra Kmity, na razie nie przyniosła wielkiej szkody. 
Jeszcze w r. 1546 zezwala Zygmunt Stary na zaprowadzenie cechów, a Władysław IV czyni w r. 1633 nowe ulgi celne. 
Nie długo zyskuje Lesko prawo magdeburskie. Dzięki położeniu nad granicą węgierską miasta (obok nielicznych innych miast) ciągnie z tego korzyści (prawo handlu winem), (Tu też odbywają się sądy mieszane polsko- węgierskie na międzynarodowych koniokradów). 
Na miejscu starego dworku powstaje w Lesku piękny zamek, wybudowany przez Piotra Kmitę. Nowy «Sobień» - jakżeż wytworniej wyglądał w porównaniu ze starym, groźnym grodem! 
Zachowany do dziś dzięki troskliwej opiece rodziny hr. Krasickich, na którą ten zamek z początku XIV w. po Stadnickich, Ossolińskich i Mniszkach przeszedł, do dziś zamieszkany, choć tyle razy zmieniał formę w ciągu burz dziejowych, zdradza wspaniałe urządzenia. Można się dopatrzyć pewnych włoskich wpływów, znana jest życzliwość Bony tak dla Kmity, jak i dla Leska. (W dokumencie z r. 1546 występuje wyraźnie królowa Bona przy nadaniu dla Leska.) 
Pozostał z tych czasów wspaniały park włoski. Nic dziwnego. Kmita stał bardzo blisko Włoskiego Krakowa XVI w. 
Fakt, że zamek leski zwykł był Kmita zwać również «Sobniem», świadczy o wielkim jego umiłowaniu starego gniazda rodowego, którego przeszłość sięga niewątpliwie czasów pierwszych prac Wielkiego Budowniczego Polski nad wschodnią jej granicą/1.
Józef Garbacik 
/Dość powszechnie jeszcze mylnie nazywa się Lesko-Liskiem, którą to nazwę przemyciły rządy zaborcze, być może forytując tu ruszczyznę, gdy źródła wyraźnie stwierdzają dawną nazwę: Liesko, Leszko, Lyeszko, Lesko. Nazwa Lisko pojawia się tylko kilka razy w drugiej połowie 18 w.
źródło: Ziemia. Ilustrowany Miesięcznik Krajoznawczy. 1938 T.23 nr10

Jeden z lepiej zachowanych stacjonarnych imagineskopów murowanych ;-) Jego obecność w murach zamku przeczy tezie  Śledzia Otrembusa Podgrobelskiego, że na terenach górskich, imagineskopy weszły w szersze użycie dopiero podczas wędrówek pasterskiej ludności wołoskiej i że używano tu jedynie  imagineskopów wykonanych z drewna świerkowego (Podgrobelski Śledź Otrembus 2009: Wstęp do imagineskopii. Próba zarysu. Wydanie IV przejrzane i nie poprawione. Pruszków, 200 stron)

Brak komentarzy: