Strony

sobota, 30 marca 2024

O soli ruskiej defluitacji

Przemyśl nad rzeką Sanem (1873-1883), Napoleon Orda
widoczna duża łódź żaglowa "osobowa" i tratwy (galary?) wyładowane towarami 

Sądziłem niegdyś, że najwyższy punkt spławu soli mógł być w Tyrawie Solnej, ale do tej pory nie znalazłem na to potwierdzenia. Wikipedia pisze o „soli tyrawskiej” notowanej na składzie celnym w Sandomierzu w średniowieczu, ale niestety jak to często w Wikipedii bywa bez wskazania źródła.
W opracowaniach historyków wyczytać możemy "W Mrzygłodzie ładowano sól z Tyrawy Solnej na galery (sic!), które płynęły daleko na północ. Z czasem, gdy rozwinął się handel drzewem, spławiano je Sanem do Wisłyoraz "Poważne znaczenie posiadał tu pal w Uluczu, skąd wysyłano galarami  w dół Sanu duże ilości zboża. smoły, potażu, a także soli wydobywanej z pobliskiej żupy  w Tyrawie Solnej." Jednak prześledzenie cytowanych tam źródeł mocno rozczarowuje. Chociaż nie można zupełnie wykluczyć, że pewne ilości soli mogły być spławiane również z samej Tyrawy, w dostępnych dokumentach brak jest zapisów, które wprost potwierdzałyby takie tezy. Co zatem wynika z dokumentów źródłowych?

W 1557 r. w Tyrawie Solnej nad Sanem, na gruncie królewskim, pan Adam Siemuszowski wyrabiał komięgi (rodzaj ciężkich tratew z bali jodłowych do spławu towarów, w tym soli) z własnego drzewa przy pomocy swoich poddanych. 

Zachowany dokument głosi po łacinie (tutaj dziękuje życzliwemu anonimowemu tłumaczowi - koledze historykowi) "Zygmunt August król Polski zezwala Adamowi Siemuszowskiemu podstarościemu przemyskiemu i jego synom Janowi i Kilianowi na przewóz drewna z lasów należących do Adama, które znajdują się jego wsiach Siemiuszowa, Kreczowa, Zawada i Lachawa nad brzeg Sanu we wsi Tyrawa Solna, przynależącej do starostwa sanockiego, gdzie będą mogli je składować oraz budować z niego łodzie zwane komięgi, a następnie spławiać drewno i komięgi w dół Sanu, gdziekolwiek im się spodoba. Przewożąc drewno będą oni mogli korzystać z drogi prowadzącej przez Tyrawę, z której korzystają jej mieszkańcy. Ponadto będą zobowiązani do wypłacania czterech florenów w powszechnej monecie w każdą Wielkanoc posiadaczowi gruntu, na którym drewno będzie składowane. Prawem tym Adam i jego synowie będą się cieszyć do końca życia któregokolwiek z nich. Król poleca staroście sanockiemu by bronił tych praw." W dokumencie nie ma mowy o tym, że Siemuszowski zostaje zobowiązany do zabrania "na pokład" soli z królewskiej żupy. Komięgi były to bardzo toporne statki, poruszane (a właściwie sterowane) jedynie za pomocą wioseł, którymi można było płynąć jedynie z prądem rzeki. Były jednorazowego użytku, po dotarciu do docelowego portu rozbierano je, odzyskany materiał sprzedawano, a załoga wracała do  domu na piechotę. Z pozyskanych w ten sposób bali jodłowych budowano między innymi nadbrzeża portowe i budynki.

Cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego w Uluczu wedle tradycji z XVI w.
wg badań dendrochronologicznych z 1659 roku. 

Jak wynika z XVI wiecznych (1564 i 1565 r) lustracji królewszczyzn komięgi (alias szkuty), były produkowane również w Uluczu nad Sanem ok. 9 km poniżej Tyrawy Solnej. I znów teoretycznie jest możliwe, że sól tyrawską można było przewieźć te kilka kilometrów lądem i załadować na krypę, jednak w źródłach brak jest jakiejkolwiek informacji, że to czyniono. Zapisy lustratorów mówią "Lasów tam jest dobrych niemało, w których bukowiny najwięcej a jodłowego drzewa do budowania komiąg; i urobiono latoś (w 1565 r) za pana lwowskiego komiąg osiemdziesiąt". Pomiędzy zagrodnikami z Ulucza byli „trzej Mazurowie, co robią czołny i tramnice do komiąg, a dwa kiczczarze, co z siana czynią kiczki do dychtowanya komiąg.“ Obie lustracje zgodnie twierdzą, że co roku spławu soli z Przemyśla koniecznych było 60 komiąg (alias szkut) z których każda brała po 200 beczek (w sumie 12 tysięcy). Oprócz pni jodłowych na czołny i tramnice do każdej komięgi potrzebne było:
-20 drygawek (długich wioseł do sterowania), 
-40 oszew (desek używanych do naprawy statków i ochrony przed falami),
-pewna ilość iwiny (drzewa wierzby iwy) na gwoździe,
-pewna ilość buczyny na kulki (dulki do drygawek) i wiele innych akcesoriów.

Transport soli ruskiej w XVI wieku na mapie Rizzi Zannoniego: 
na zielono - spław komięg Sanem,
na niebiesko - transport soli ruskiej drogą lądową,
na czerwono spław soli Sanem
Od spuszczenia każdej szkuty z Ulucza nad jaz Przemyski dawają po groszy trzydzieści (1 floren), zaś od spuszczenia każdej pod most dawają po groszy sześć. Lustracje określają również, że 12 tysięcy beczek soli do spławu trafiało do składu przemyskiego z żupy kotowskiej, drohobyckiej i solskiej (przemyskiej). Tam beczki były składowane czekając na odpowiednią porę do spławu Sanem i Wisłą do Bydgoszczy. Każda komięga była obsługiwana była podczas spławu do Bydgoszczy przez 11 osób czeladzi. Czyli do obsługi 60 komiąg potrzebowano 660 czeladzi+ 32 rotmanów, 9 łodników, 6 pisarzy, 3 pobudki, 3 kucharzy, 3 bednarzów. Czas podróży szacowano na cztery niedziele.
Sól z Soli (dziś Starej Soli) trafiała na spław tylko jeśli nie udało jej się sprzedać na miejscu

Z zapisów wynika więc, że komięgi (szkuty) produkowane były w połowie XVI wieku w Siemuszowej i Uluczu ze względu na dostępność odpowiedniego drewna z rozległych lasów rosnących w sąsiedztwie rzeki spławnej. Ich podstawowym przeznaczeniem nie był przewóz produktów miejscowych, lecz transport ogromnych ilości soli gromadzonych w składach solnych w Przemyślu. Beczki, które służyły do dalekiego transportu soli, były tam dowożone drogą lądową z żup ekonomii samborskiej. W przypadku żup tyrawskich brak jest informacji, aby jakąś część urobku pakowano do beczek, co dodatkowo podważa możliwość spławu soli tyrawskiej rzeką San. Nie mówiąc już o tym, że produkcja  w żupie tyrawskiej była stosunkowo skromna i zaspokajała głównie potrzeby lokalne. W XVI wieku ilość tyrawskiej warzonki można oszacować na ok. 550 kłód rocznie (ok. 270 m³). Dla porównania w Starej Soli (żupa przemyska) pozyskiwano w tym czasie ponad szesnaście tysięcy kłód soli miałkiej i ponad pięć tysięcy beczek soli formowanej (tołpiastej) na rok.

Składy solne nad Sanem na mapie z XIX w.
 zwracają uwagę liczne meandry Sanu "wyprostowane" w późniejszym okresie

Defluitację (spław) soli Sanem rozwinięto w XVII i WVIII wieku o czym świadczą badania prowadzone przez Grzegorza Wronę z UMCS. Sól  żup królewskich i prywatnych przewożono do składów w Torkach i Sośnicy, niekiedy nazywanych składami przemyskimi. Sól w obu składach magazynowano w kilku szopach, z których każda mieściła po kilkanaście tysięcy beczek. Budynki dla sprawnego załadunku ulokowane były nad brzegiem Sanu. Bliskość rzeki powodowała jednak spore zagrożenie - np. w 1603 r. wezbrany San zabiera ze składu torskiego 8000 beczek soli. 
Widok na ruiny zamku Korniaktów w Sośnicy i dolinę Sanu
Składy pełniły zarówno rolę magazynów soli przeznaczonej na spław, jak też funkcję hurtowni soli sprzedawanej prasołom - zaopatrującym rynek lokalny. W 1656 r. w składach w Sośnicy i Torkach znajdowało się 8786 beczek z żupy kotowskiej, drohobyckiej, modryckiej i kołpeckiej. W połowie XVIII wieku dzierżawcy żup z ekonomii samborskiej mieli dostarczać co roku 50 do 52 tys.  beczek warzonki, którą spławiano do nadwiślańskich składów w Dobrzyniu, Włocławku, Nieszawie, Dybowie i Bydgoszczy. Zaopatrywały one w sól ruską głównie ziemie województwa poznańskiego i kaliskiego, Kujawy i ziemię dobrzyńską.

Widok na Wisłę w Warszawie na rycinie Fransa Hogenberga (1535–1590)

Udoskonaliły się również statki do przewozu soli, produkowane w Przemyślu przez szkutników. Nie były to już prymitywne jednorazowe komięgi. Władysław Łozińskiego w "Prawem i lewem : obyczaje na Czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII wieku / przez  1904" pisze: Szkuta mieściła w sobie około 450—500 beczek soli i wyglądała z swoim wysokim masztem i dużym żaglem jak mały okręt. Zachowała nam się z powodu pewnego sporu prawnego w r. 1611 wizya takiej szkuty sanowej, podająca szczegóły i nazwy, tem godniejsze przytoczenia, że nie spotykamy ich w Flisie Klonowicza. 

Ciągi sylwet jednostek wiślanych: po lewej kształty tratwy i statków o płasko ściętych końcach, po prawej kształt statków o płasko ściętej rufie i wyostrzonym dziobie (za Przemiany w szkutnictwie rzecznym w Polsce Waldemara Ossowskiego) 

Żelazo i okowy oddarte — czytamy w dokumencie tej wizyi — rudel wzięty, burnice połamane, za głową komora rozebrana, nie dostaje pojazd 16, lasek 9, a z przeczkami 6, maszt zepsowany w niwec, żagiel podarty, na który kilkadziesiąt półsetków płótna wychodzi; trysty z błodzem niemasz; sud dwóch i gar niemasz, dymaka i jakieru niemasz; rysi niemasz; bosaka niemasz, drzwi u komory wyprawnej niemasz, sfornia zależnego od szyby niemasz, plichta zgniła, w rufie narożnice żelazne poodrywane; reja zgniła, wręga w rufie spadana; tamże same szkuta u tej wręgi w umrachu się naruszyła, że dnem bardza ciecze.

Zdjęcie Sanu z pokładu jednego z ostatnich sańskich promów, który łączy Sielnicę i Bachórzec 

Te zaopatrzone w żagiel statki, były w stanie odbyć podróż tam i z powrotem, oczywiście po rzece nie tylko spławnej, ale i żeglownej. Zdaniem Jana Konrada hr. Załuskiego odcinek żeglowny Sanu zmniejszał się wraz z upływem czasu. W istocie ułatwił się rozwóz soli ruskiej po Małej Polsce i Mazowszu jeszcze w szesnastem stuleciu i późniejszych za pomocą żeglugi na Sanie, Wiśle, Bugu i Narwi [1] Nie dziw zatem, że po nad tak ważną arteryą, jaką był San we względzie handlu dla kraju dniestrowego z krajami Wisły, tworzyły się, zwłaszcza w pobliżu Podgórza karpackiego, dostarczającego warzonej soli, w miarę o ile statki z, dołu idące w górę rzeki postąpić zdołały , składy solne i inszo - towarowe. Mówimy w miarę tej okoliczności: jak dalece statkami w górę rzeki podpłynąć można było; bowiem San , jak i inne rzeki naszego kraju, a naprzód Wisła — miał niegdyś, gdy klimat tych okolic był chłodniejszy i wilgotniejszy, a do około rozległe najdowały się puszcze — gdy zatem więcej i częściej zasilany bywał stokami wód pomniejszych; nierównie sporszą żyłę wody. Granica tedy żeglugi na Sanie, zauważywszy ją w miarę postąpienia z dołu w górę rzeki nikła tj. usuwała się za zmianą klimatu coraz bardziej w dół, gdzie uchodzące do Sanu dosyć obfite w wodę pomniejsze rzeki, większą głębokość nurtu dłużej w nim utrzymywały. Z żeglugą umykały się też składy towarowe i solne powstałe za ich pochopem obok nich barysze czyli wymienne targi. W najdawniejszych np. wiekach był skład soli ze starych żup ruskich powyżej ujścia w San rzeki Wiaru, i tej to okoliczności winien bez wątpienia Przemyśl swe założenie, i wzrost niegdyś tak znaczny, iż stał się z czasem stolicą udzielnego księstwa. 

Księga zgonów cerkwi katedralnej i parafialnej przemyskiej obrządku greckokatolickiego dla Przedmieścia Lwowskiego, do którego należą: a) Podgórze b) Trakt Samborski (ulica Solna) c) Błonie d) Garbarze e) Mnisze, rozpoczęty od dnia 2 lipca 1831, tom II

Dotąd jeszcze nazywaną bywa jedna z tamecznych głównych ulic „ulicą solną“ ; i trwa podanie o istnieniu składów solnych nad rzeką w pobliżu późniejszego młyna , które okoliczności dają świadectwo o ładowaniu tu niegdyś soli na statki Sanowe, czego już od kilku wieków żadnej praktyki niema. Z czasem zestąpił spust soli Sanem niżej ujścia Wiaru , i odbywały się z razu przy tej sposobności walne wymienne targi, nieopodal od dzisiejszej wsi Medyki w miejscu, gdzie nazwana z tej okoliczności osada „Torhi" (tj. z ruska targi) się utworzyła. Dotąd jest podle rzeczonych „Torhów” przysiółek nad rzeką zowiący się „Składem Torskim”. Tutaj nachodził się wbity w brzeg wysoki pal, ostrzegający szyprów że się tuż obok skład soli i targowisko do wymieniania towarów najduje.

Prom w Chyrzynie istniał do 2015 roku, kiedy to wybudowano nowy most

W późniejszych wiekach ustąpiła żegluga za obniżeniem się wody — a z nią oraz i barycze czyli wymienne targi ku miejscu jeszcze niżej nad Sanem położonemu. Osada powstała ztąd w owem miejscu, nazwaną została przeto i nazywa się po dziś dzień „Barycz” tj. targowisko wymienne. Podle niej był tuż przy rzece i jest jeszcze przysiółek nazwany z powodu istnących tu przedtem składów soli i innych towarów „Składem solnym Baryckim".
Nadsańskie składy solne z końca XVIII wieku, na tle zmieniających się meandrów Sanu
(po lewej mapa Miega z końca XVIII wieku, po prawej współczesna scena satelitarna)

O ile snadno było spławiać towary, a między innemi sól Sanem na dół, gdyż to uczynić można było za lada wezbraniem wody; o tyle doznawało przeszkód holowanie statków, ładownych towarami północnych krajów , mającemi pójść w zamian za sól i towary stron południowych — czyli, co jedno jest: ciągnienie ich ludźmi[2] w górę pod wodę; albowiem do tego jedna fala zwykle nie wystarczała, i za lada opadnięciem wody trzeba było ładugę na lad wysadzać. Nie łatwo było wiec statkom płynącym pod wodę, podstąpić każdokrotnie pod którekolwiek z trzech uprzednio wyszczególnionych targowisk; i z tej to przyczyny utwor zyły się krom owych trzech, drugie składy i barycze czyli targi wymienne na towary z dołu tj. z północy przybywające w punktach, poniżej tamtych trzech miejscowości nad Sanem, położonych; jak to : w Radymnie, którego osada, skutkiem ożywionego ówdzie w minionych wiekach handlu, tak przed czasy wzrosła była , iż dała nazwę jednemu z osiadłych tu plemion pierwotnych Słowiańskich - ma się rozumieć narodowi Radymiczanów. W Jarosławiu, mieście jeszcze w XVII. stuleciu handlem do morza i jarmarkami słynącem, że stała mniej więcej, nawet i teraz żegluga, na Sanie , który się trochę powyżej, między tem miastem a Radymnem, rzeka Wisznia zasila; w Leżajsku na koniec, mieście z dawien dawna, jak świadczą nadania z XVI. wieku, spławy na Sanie do Wisły utrzymującem. Rzeka San ma tutaj już coraz więcej wody, ponieważ powyżej Leżajska wpada do niej rzeka Wisłok, najznaczniejszy z jej bocznych przypływów[3]. Tej to ostatniej okoliczności, tj. położeniu u rozłogu koryt Sanu i Wisłoka, z których ta druga rzeka , acz dzisiaj tylko jest spławną, przed wieki zapewne tez żeglowna bywała [4]; należy przypisać specjalny wzrost handlowej osady w miejscu dzisiejszego Leżajska.

Spław drewna na Sanie w Przemyślu
źródło: Ziemia Rzeszowska Wydawnictwo Artystyczno Graficzne 1972
[1] Za Kazimierza Jagiellończyka miały być otworzone saliny w Pince w Wielkopolsce, a sól z nich miała być rozprzedawaną tylko w tych stronach Polski, w których odwiecznie używano soli pruskiej i saskiej. Zastrzeżono to zaś z tego powodu , że prałaci i baronowie krakowscy , sandomierscy i ruscy troskliwie pilnowali interesu żup swoich. Spławiano wtedy sól Wisłą z Krakowa i do Kujaw. W Bydgoszczy od r. 1520 ciągle się trzymał skład soli ruskiej; nawet krakowskiej niewolno tam tyło sprzedawać. Tę ruską sól brały Poznańskie i Kaliskie, a od roku 1607, miały także pozwolenie do brania Brzesk o -Kujawskie i Inowrocławskie. Prócz tego był skład soli ruskiej w Dybowie pod Toruniem i w Dobrzyniu. Żupnik ruski miał obowiązek na każde świątki dostawić żupnikowi bydgoskiemu jedenaście tysięcy beczek, Dybów zaś potrzebował trzy tysiące, a Dobrzyń dwa. Beczka soli ruskiej kosztowała grzywnę (r. 1520). — (Starożytności Polskie. Tom II. Poznań 18552. artykuł: „Sól. str. 479). kolum. a. i b.)

[2]  Przy pomyślnej wodzie i pogodzie, może się odbyć spław do Wisły z Liska w dniach 12 do 14. Od Wisły w górę do Jarosławia w dniach 8 — 20 przy spokojnym czasie. Dróg nadbrzeżnych niema, statki ciągną tedy ludzie mocą swoją pod wodę. (Winc. Pol. Północne Stoki Karpat. Kraków'. 1851. str. 46. Tali. 1. art 7. ,,San “.)

[3] Nie wymieniamy tu innych stanowisk żeglugi na dolnym Sanie, jako to miasteczek: Sieniawy, Krzeszowa, Ulanowa, Rozwadowa; albowiem jedne z nich powstały notorycznie dużo później — drugie nie miały nigdy większej wagi; a w ogólności nie w chodzą one w obręb rozbudowanej przez nas przestrzeni, na której w ubiegłych wiekach spust soli i wymianę jej za towary ziem północnych praktykowano.

[4] Spławiają się na niej przy wielkiej wodzie belki jodłowe z okolicy Strzyżowa i Czudca do Bydgoszczy i Gdańska.

Spław soli ruskiej Sanem ustał w okresie zaborów w związku z celnym zakazami zaborców. Składy solne "Salz Magazyn" znaczono jeszcze na mapie Galicji z lat 1779-1783 (mapa Miega). Trasa spławu sańsko-wiślanego jak cała Polska została podzielona między Austrię, Rosję i Prusy. 

Kiedy zakończyła się żegluga po Sanie? Być może ostatni prawdziwy statek dotarł do Przemyśla w 1913 roku wzbudzając niejaką sensację.


9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dziękuję bardzo za świetny artykuł.

Anonimowy pisze...

Nie powinno być dla Pana niespodzianką, że naprawdę interesujący jest wątek klimatyczny. Poziom wody w Sanie był wyraźnie wyższy i da się to dokładnie prześledzić w oparciu o pisane źródła historyczne. Autor pisze wprost o ociepleniu klimatu w średniowieczu. Obfitsze lasy, inny system uprawy roli I szreg innych czynników też miały znaczenie. Kiedyś natknąłem się na statystyki dotyczące śródlądowego rybactwa na Sanie. Imponujące liczby idące w tysiące ton. Niestety większość Polaków uwierzyła, że ocieplenie to tylko kwestia spalania paliw kopalnych i CO2 I że to melodia ostatnich 50 lat.
Pozdrawiam (kiedyś chwilę rozmawialiśmy w Krempnej, w 25-lecie MPN)

Anonimowy pisze...

Ciekawy artykuł, a czy można prosić o polecenie źródeł w literaturze?

Beskidnick pisze...

Wyśmienity materiał - brawa za wkład pracy.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i życzę zdrowych i spokojnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Jeśli chodzi o źródła to większość podaję w formie aktywnych hyperlinków oznaczonych czerwonym kolorem w tekście. Cytowane lustracje są publikowane przez Hruszewskiego (dostępny w Internecie Грушевський, Жерела до історії України-Руси, tom II: Люстрациї земель переминської й сяноцької, Lwów 1897) i K. Chłapowski, H. Żytkowicz Lustracja województw ruskiego, podolskiego i bełskiego, 1564-1565. Część II., Warszawa 2001 (niestety tylko wersja papierowa). Gdyby któryś kawałek wzbudził zainteresowanie proszę pisać, opiszę skąd się wziął. O samej Tyrawie Solnej więcej wkrótce w kolejnym numerze "Bieszczada" w artykule "W tejże wsi była żupa - kalendarium salin tyrawskich"

Anonimowy pisze...

W załączniku Zarządzenia Ministra Żeglugi z 1952 roku - do którego podaje Pan link - San jest definiowany jako rzeka żeglowna od ujścia Wisłoku do jego (Sanu) ujścia do Wisły, jako zaś rzeka spławna od ujścia Wisłoku do "granicy państwa". Przez pewien okres po drugiej wojnie światowej (gdzieś do roku 1948) granica polsko - sowiecka pod Przemyślem miała odmienny od obecnego przebieg. Albowiem biegła na odcinku kilku kilometrów wzdłuż Wiaru, zostawiając po stronie sowieckiej - na przykład - Rożubowice, Łuczyce, Krówniki czy też dzisiejszą dzielnicę Przemyśla gdzie usytuowany jest zakład płyt pilśniowych. Przy takim przebiegu granicy określenie "do granicy państwa" mogłoby oznaczać, iż San był spławny od Przemyśla ( ujście Wiaru do Sanu). Jednakże w 1952 roku przebieg granicy miał już kształt obecny - po korekcie na korzyść Polski granicznego odcinka podprzemyskiego oraz rekompensacie bieszczadzkiej - za utracone okolice Bełza, Uhnowa i Waręża(1951 r.). Wniosek więc finalny jest taki, iż San w 1952 r. był spławny od Żurawina na wysokości Lutowisk. Fakt ów - jeżeli prawdziwy - ukazuje skalę degrengolady rzeki San, to jest drastycznego obniżenia się poziomu wody w jego korycie. I mam tu na myśli nie tylko jego spławność czy żeglowność (dzisiaj na odcinkach Sanu wskazanych w Zarządzeniu nie ma mowy o żeglowaniu czy spławianiu towaru) ale także, a może nawet przede wszystkim - aspekt przyrodniczy zagadnienia. Co jest przyczyną takiego smutnego stanu rzeczy? Często w takich wypadkach mówi się o deforestacji jako głównym winowajcy. Ale przecież obszar źródliskowy Sanu przechodził po wojnie raczej "reforestację"? Chyba że się mylę? W każdym razie przypuszczam, że główna przyczyna problemu, o którym mowa, jest natury klimatycznej i wpisuje się w ogólny trend niedoboru wody i "pustynnienia" - dotyczący całej Polski.


Pozdrawiam,


Artur Ziaja

Stanisław Kucharzyk pisze...

Jeśli chodzi o spławność Sanu to w rozporządzeniu z pewnością chodziło o Żurawin, jednak ze spławnością odcinka Sanu pod Otrytem to raczej pobożne życzenia. Progi skalne dość skutecznie ograniczały możliwości spławu nawet w okresach wezbrań. Według studiów Romualda Gecowa przed II wojną spław zorganizowany na Sanie odbywał się sporadycznie od miejscowości Rajskie. Powyżej spławiano pojedyncze pnie spławem dzikim właśnie od Tworylnego, przy czym w Rajskiem wiązane były w tratwy, które płynęły dalej. Po wojnie było podobnie do momentu wybudowania zapory w Myczkowcach.
Co jest przyczyną spadku poziomu wód w rzekach? Z pewnością okres tzw małej epoki lodowej (1300-1850) sprzyjał wysokim stanom wód podczas roztopów wiosennych. Pewnie też ilość opadów była większa. Tak jak pisze Załuski „klimat tych okolic był chłodniejszy i wilgotniejszy”. Także prostowanie meandrów przyspieszyło spływ wody i w jakimś sensie wpłynęło na poziom Sanu. Wydaje mi się, że w przypadku spławu towarów Sanu największe znaczenie miały wysokie stany wód wiosenne i jesienne. Czekano na dogodną wodę, nie spławiano prze cały rok. Większe dzisiejsze zalesienie zlewni powoduje, że wody roztopowe i po długotrwałych opadach odpływają mniej gwałtownie, a bardziej równomiernie. Tak więc dla spławu opartego o wysokie stany wód być może lepsza była deforestacja zlewni?

Anonimowy pisze...

"Także prostowanie meandrów przyspieszyło spływ wody i w jakimś sensie wpłynęło na poziom Sanu".
Ma Pan na myśli naturalne "prostowanie meandrów" przez samą rzekę - po cięciwie łuku meandra - podczas większych powodzi czy też prace wykonywane przez człowieka? Pod Przemyślem, jak się jedzie od strony Krasiczyna, jest takie typowe "sanisko", powstałe właśnie przez "sprostowanie" meandra podczas wielkiej powodzi w 19 wieku. Ze Zniesienia pobliskiego doskonale, zwłaszcza jesienią, widać zarys dawnego, biegnącego "po łuku", koryta rzeki. Niestety jest propozycja, nabierająca realnych konturów, przekształcenia tego cennego przyrodniczo obszaru w centrum rozrywki typu akwapark.


Pozdrawiam,


AZ

Stanisław Kucharzyk pisze...

Znaczne regulacje Sanu na odcinku "przemyskim" były prowadzone przez władze galicyjskie przed I wojną światową. Widać te prace na niektórych mapach austriackich klik