Strony

sobota, 6 stycznia 2024

Ogródek miczurinowski w Czudcu

Kolega Witek wrzucił mi ostatnio temat bawełny w Czudcu, opisany w notce publikowanej w Wierchach. 300 krzewów dochodzących do metrowej wysokości, odpornych na zimno było lokalną atrakcją przyciągającą turystów w latach 50-tych ubiegłego wieku.
O tzw. ogródku miczurinowskim prowadzonym przez zapalonego ogrodnika i dyrektora czudeckiego liceum Władysława Woroszyńskiego w latach 1944-1965 wspominałem już w artykule „Hitler, Stalin i kok-sagiz”. Rosły tam wtedy nie tylko kauczukodajne mniszki, ale takie egzotyczne rośliny jak: ryż, sorgo, dynia oleista, pomidory argentyńskie no i bawełna.  Jak możemy wyczytać w opracowaniu prof. Mariana Złotka „50 lat liceum w Czudcu” w roku szkolnym 1951/52 członkowie Koła Miczurinowców otrzymali nasiona rzadkich roślin z Instytutu Doświadczalnego w Miczuryńsku, a następnie hodowali je w szkolnym ogrodzie doświadczalnym, czym zyskali rozgłos w całym województwie. 15 listopada 1952 roku uczniowie pod kierunkiem dyr. Woroszyńskiego odbyli wycieczkę do Spółdzielni Produkcyjnej w Jurowcach i Zabłociach koło Sanoka. W dniach 13-14 listopada tego roku w licealnym parku odbył się zjazd Miczurinowców, inspektorów rolnych i lektorów upowszechniania oświaty, w którym wzięło udział ponad 100 osób. Z tej okazji Koło Miczurinowców urządziło wystawę swoich osiągnięć i uroczysty wieczór miczurinowski. Jesienią 1952 roku odwiedziło ogród 12 wycieczek (ok. 800 osób) zaś na wiosnę 1953 roku dwa razy tyle. Opiekun koła dyr. Woroszyński został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi i otrzymał dyplom uznania od Centralnego Zarządu Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. W roku szkolnym 1953/54 dyr. Woroszyński za wzorowe prowadzenie Koła Miczurinowców został zwolniony przez władze oświatowe z obowiązku prowadzenie zajęć dydaktycznych, do których wrócił roku szkolnym 1957/58. Uczył geografii i języka rosyjskiego. Kółko jednak nadal działało i cieszyło się zainteresowaniem uczniów (miało 67 członków spośród 141 wszystkich uczniów LO). Nadal prowadziło wymianę nasion i doświadczeń z instytucjami ogrodniczymi z ZSRR, ale także z osadnikami Polonii w Brazylii. Ogród wciąż odwiedzali dziennikarze i młodzież szkół województwa rzeszowskiego. W 1959 roku kółko agrobiologiczne (czyżby przestano używać źle kojarzącej się już wtedy nazwy?) przeprowadziło akcję sadzenia 600 drzew i krzewów na terenie podworskiego parku przy LO oraz pobliskich lasach. W 1963 roku przy ogrodzie powstała nowa cieplarnia, która stanowiła swoiste laboratorium. Szczepiono nowe odmiany pomidorów, melony na dyniach i pomidory na ziemniakach. Wyhodowano nawet nową odmianę pomidora o nazwie „Czudec de Barao”. W 1965 roku po przejściu dyr. Woroszyńskiego na emeryturę, kółko agrobiologiczne straciło na znaczeniu, gdyż opierało się głównie na jego zaangażowaniu i personalnych kontaktach z różnymi instytucjami. W 1967 roku wraz z budową nowego budynku szkoły, ogródek miczurinowski w Czudcu przestał istnieć. 

Z perspektywy czasu, wielu absolwentów czudeckiego LO pozytywnie ocenia ciekawe doświadczenie  kółka agrobiologicznego. Działalność w kółku miała nie tylko wymiar praktyczny, ale również dawała uczniom z podrzeszowskich wsi otwarcie na świat - poczucie kontaktów z ludźmi nauki i z „zagranicą”. Niestety ta akcja, pożyteczna w wymiarze zainteresowania młodzieży przyrodą, ogrodnictwem i rolnictwem, połączona była z głoszeniem fałszywych teorii pseudonaukowych i z nachalną agitacją za wstąpieniem okolicznych mieszkańców do spółdzielni rolniczych.

Podobnie - praktyczne osiągnięcia sadownika i ogrodnika amatora Iwana Miczurina, który wyhodował ok. 300 nowych odmian roślin w tym m.in. odporną na mróz gruszę  berę zimową Miczurina, zostały zdeprecjonowane przez błędną interpretację i zideologizowanie. Łysenkizm będący rozwinięciem zasad miczurinizmu,  zakładał dziedziczenie cech nabytych i skokowe powstawanie nowych gatunków możliwe dzięki twórczej pracy człowieka, kierującego się zasadami materializmu dialektycznego. Łysenkizm obiecywał natychmiastowe wytworzenie zupełnie nowych gatunków, użytecznych gospodarczo, wysokoplonujących, odpornych na mrozy, pasożyty i szkodniki.

Satyra na Mendelistów, Morganistów i Weissmanistów - Krokodyl, 1948

Z pespektywy czasu możemy dziwić się jak osobliwe teorie miczurinizmu i łysenkizmu zyskały szeroką popularność nie tylko ZSRR, Polsce i innych KDL-ach, ale także w krajach zachodnich. Wielu uczonych i ludzi kultury w z tzw. Zachodu, którzy byli członkami partii komunistycznych, kierując się lojalnością do ideologii, opowiadali się za łysenkizmem, gdyż w 1948 r. Wszechzwiązkowa Akademia Nauk Rolniczych im. Lenina przyjęła łysenkizm jako jedyną słuszną teorię w naukach biologicznych i rolniczych w ZSRR.  Jednym z najbardziej znanych zwolenników łysenkizmu był laureat Nagrody Nobla, pisarz George Bernard Shaw. Na początku lat 50. XX wieku powstały towarzystwa miczurinistów we Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Argentynie i Japonii. Wśród nich szczególnie aktywne było Association française des amis de Mitchourine (1950–1963).

Broszura francuskich Miczurinowców z 1955 r.

W Polsce w propagandzie łysenkizmu istotną rolę odegrały czasopisma popularnonaukowe, jak „Kosmos", „Postępy Wiedzy Rolniczej", „Wszechświat", oraz codzienne, jak „Trybuna Ludu", „Nowa Wieś", „Sztandar Młodych". Związek Młodzieży Polskiej organizował, szczególnie na wsiach, m.in. „Kółka Agrobiologiczne" i „Kółka Młodych”. Polscy biolodzy-naukowcy podeszli do tej pseudonaukowej teorii generalnie dość sceptycznie – więcej o tym w książce pod. red. Piotra Köhlera „Studia nad łysenkizmem w polskiej biologii” i artykule „Łysenkizm w botanice polskiej

Wspominając łysenkizm i rolę ideologii w jego wdrażaniu i rozpowszechnianiu, nieodparcie nasuwa mi się refleksja, ile poprawnych dzisiaj politycznie teorii i poglądów typu gender studies zweryfikuje czas?

W czudeckim LO - 20 lat po ogródku miczurinowskim
Spoczywaj w pokoju Bogdanie!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

"Z perspektywy czasu, wielu absolwentów czudeckiego LO pozytywnie ocenia ciekawe doświadczenie kółka agrobiologicznego. Działalność w kółku miała nie tylko wymiar praktyczny, ale również dawała uczniom z podrzeszowskich wsi otwarcie na świat - poczucie kontaktów z ludźmi nauki i z „zagranicą”. Niestety ta akcja, pożyteczna w wymiarze zainteresowania młodzieży przyrodą, ogrodnictwem i rolnictwem, połączona była z głoszeniem fałszywych teorii pseudonaukowych i z nachalną agitacją za wstąpieniem okolicznych mieszkańców do spółdzielni rolniczych."


Słowem, były - jak w "Misiu" - plusy i minusy. Co przeważało? Jak ocenić tę sytuację z odległej już dosyć perspektywy - bo upływ czasu może mieć wpływ na zmianę rozłożenia akcentów? Czy funkcjonowanie ogródka miczurinowskiego wpływało na kariery zawodowe absolwentów czudeckiego LO?
Osobiście, z uznaniem odnoszę się do takich osób jak dyrektor czudeckiego liceum. Byli prawdziwymi społecznikami (pokolenie Judymów i Siłaczek), którzy pragnęli zmieniać na lepsze otaczającą ich rzeczywistość - jakże często po prostu budzącą grozę. A że przyszło Im żyć i pracować w okresie najczarniejszej nocy stalinizmu - musieli płacić haracz za możliwość realizowania swoich pasji.


Pozdrawiam,

Artur Ziaja

Stanisław Kucharzyk pisze...

Niestety nie miałem szansy poznać dyr. Woroszyńskiego, gdyż 20 lat przed moją nauką w LO poszedł na emeryturę. Absolwenci generalnie dobrze go wspominali. Przed wojną był nauczycielem gimnazjalnym w Złoczowie i też raczej dobrze wspominanym. Mam wrażenie że był nauczycielem z powołania. Jego atutem w tamtych czasach było to, że znał język rosyjski. Jakim był człowiekiem, czy komuś zaszkodził, nie wiem. Z czasów II wojny udokumentowany jest przynajmniej jeden przypadek udzielenie pomocy Żydom z jego strony.

Anonimowy pisze...

Podsumowując, wcale niezłe świadectwo


Pozdrawiam,


AZ