Strony

niedziela, 4 czerwca 2023

Zapomniana naftowa kolebka Europy


W 2021 roku  ukazał się dwujęzyczny popularno-naukowy album "Zapomniana naftowa kolebka Europy". Jest to efekt projektu pod nazwą "Naftowa kolebka Europy - zapomniana historia Polski i Ukrainy", realizowanego przez samorządy polskiego Sanoka i ukraińskiego Borysławia. Autorami tekstów są: Łukasz Bajda, Taras Hryniewicz i Damian Nowak.

Moją uwagę zwrócił ciekawy rozdział "Kopalnia w Tyrawie Solnej" autorstwa Damiana Nowaka. Na początku autor przytacza informacje o kopalnictwie salinarnym, następnie opisuje początki górnictwa naftowego w tej miejscowości:
Następny etap w górniczych dziejach Tyrawy rozpoczął się pod koniec XIX wieku, kiedy na terenie wsi rozpoczęto wydobycie ropy naftowej. W tym czasie w różnych punktach Tyrawy zainteresowano się powierzchniowymi wyciekami ropnymi. 
Wyciek ropy na górze Predziarz w Tyrawie Solnej

Najbardziej obfite zaobserwowano na brzegu „Niwy” oraz w pobliżu cerkwi, a przede wszystkim na wzgórzu Czerniawa, gdzie jeszcze na długo przed I wojna światową rozpoczęto poszukiwania ropy dla celów produkcyjnych. Powstało tam wówczas kilkadziesiąt kopanek – studzienek ropnych. Ich głębokość wynosiła od 30 do 50 m, jednak produkcja z nich nie była zadawalająca. Na początku XX wieku na Czerniawie założono pierwszy szyb wiertniczy typu kanadyjskiego. Zlokalizowano go na szczycie siodła i po osiągnieciu 120 m głębokości otrzymano mały horyzont ropny. Pogłębianie do niemal 200 m nie przyniosło zamierzonego efektu i powrócono do wydobycia na poziomie 120 m. Szyb eksploatowany był przez dłuższy czas, przynosząc kilkubeczkową produkcję ropy na dobę. Produkcji zaprzestano jeszcze przed I wojną światową. 
Plan sytuacyjny Kopalni Nafty „Artur” w Tyrawie Solnej, 1937 r.
wg Łukasz Bajda, Taras Hryniewicz i Damian Nowak 2021: Zapomniana naftowa kolebka Europy
Kolejna odsłona w dziejach górnictwa naftowego w Tyrawie Solnej rozpoczyna się na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, kiedy rozpoczyna na jej terenie poszukiwania ropy. Eksploatację opartą na płytkich szybach rozpoczęto w październiku 1930 roku. Założono wówczas odwiert Artur-I, którego ostateczna głębokość wyniosła 128 m. Nie dowiercono się jednak ropy, dlatego też szyb został zlikwidowany, a w pobliżu odwiercono szyb Artur-IA. 
Najstarsza część kopalni Kopalni Nafty „Artur” w Tyrawie Solnej na tle NMT
W etykietach nazwy szybów wg mapy otworów wiertniczych CBDG PIG-PIB
Jak widać lokalizacje szybów wg mapy PIG takie dość przybliżone w etykietach też bywają błędy

Osiągnięto głębokość 129,90 m i początkowo uzyskano produkcje około 400 kg ropy na dobę, która po krótkim czasie zmalała i unormowała się na poziomie 1500 kg miesięcznie. Przy okazji z szybu ściągano miesięcznie ok. 100 kg solanki. Podczas wiercenia kolejnego szybu – Artur-II, na głębokości 101 m napotkano wybuchową produkcję ropy, wynoszącą przez pierwszą dobę jedną cysternę, a w pierwszych miesiącach wydobyto w sumie trzy cysterny. Następnie produkcja spadła do 700 kg ropy i 100 kg solanki dobowo. Kolejny szyb Artur-III, o głębokości 110 m, dawał ok. 200 kg ropy na dobę i ten poziom produkcji utrzymał się przez kolejne lata
.
Szyb Artur 3 z 1932 roku o głębokości 110 m

W kolejnych latach wywiercono kolejnych kilkanaście odwiertów wydobywczych. 
W 1936 roku Herman Dienstag wystąpił do Funduszu Popierania Wiertnictwa Naftowego we Lwowie o przyznanie pożyczki na wiercenie otworu nr XII (Artur-XII). Z uwagi na fakt, iż znajdujący się w pobliżu szyb nr I (Artur-I) od 1930 roku nie był w eksploatacji, a planowany odwiert znajdował się w oddaleniu 2 km od pozostałych czynnych szybów, zwrócił się z wnioskiem o uznanie go za odwiert poszukiwawczy. 
Szyb Artur 12 o głębokości 300 m z 1936 r, wg mapy otworów wiertniczych PIG z 1944 r
więc coś ta baza jest nie do końca poprawna
Jego planowana głębokość miała wynieść 240 m. Na początku 1937 roku otwór świdrowy Artur-XII uzyskał na głębokości 212 m pierwsza produkcję na poziomie 3600 kg ropy na dobę, która w dalszych tygodniach ustaliła się na poziomie 1200 kg dobowo.
Budynek niegdysiejszego kieratu, w latach 90-tych budynek wielofunkcyjny
W 1938 roku na terenie kopalni znajdowały się dwa budynki kancelaryjne, dwie kuźnie, budynek kieratu pompowego z 1934 roku i magazyn.
Szyby kopalni Artur na tle ortofotomapy ze zdjęć lotniczych Wermachtu
zielone sygnatury szyby przedwojenne, czerwone - szyby sowieckie, czarne - szyby niemieckie

W trakcie drugiej wojny światowej kopalnia przeszła pod zarząd sowiecki, a następnie niemiecki. Na potrzeby wojenne obu totalitaryzmów eksploatacja był intensyfikowana. W okresie sowieckim 1940-1941 powstało 5 szybów, zaś w okresie niemieckim 14 szybów. Kopalnie w  okręgu Wańkowej w Czarnej, Lipiu, Polanie, Skorodnem, Strzelbicach, Rajskiem, Łodynie oraz w Tyrawie Solnej były ochraniane przez Wehrmacht oraz Werkschutz.
Kiedyś kopalnia była wśród pół uprawnych teraz w środku sukcesyjnego lasu
Po przejściu frontu już w 1944 roku ponownie rozpoczęły działalność kopalnie ropy w okręgu Wańkowej. W sektorze Wańkowa największa produkcja dzienna była w Tyrawie Solnej – 6 000 kg, a w Paszowej 2 000 kg (stan w dniu 28 września 1944 roku). Z powodu aktywności UPA wydobycie wstrzymano czasowo w 1945 r. W październiku 1945 roku kopalnia była w pełnym ruchu. Wydobywano ropę łącznie z 31 otworów (w 26 pompując, a w 5 za pomocą łyżkowania). W 1946 roku kopalnia nafty „Artur” przeszła na własność PRL, i trafiła w skład sekcji Wańkowa wraz z kopalniami: Wańkowa, Brelików, Leszczowate, Ropienka, Łodyna, Paszowa, Lipie, Czarna, Rajskie, Bandrów, Polana, Grąziowa. W 1946 roku  w kopalni  wybuchł pożar, ale produkcję szybko wznowiono. Z dostępnych informacji o odwiertach wynika, że po drugiej wojnie światowej nie powstały żadne nowe szyby, chociaż prowadzono prace nad zwiększeniem wydobycia z szybów starych. W 1958 roku zastosowano zabieg wygrzewania odwiertów. W 1959 roku w kopalni wykonano nagazowanie złóż ropnych. W tym celu został poddany rekonstrukcji, a po niej podpięty do zasilania, odwiert „Artur 14”. Przez okres 9 miesięcy przeprowadzania tego zabiegu nie uzyskano żadnej reakcji na odwiertach eksploatacyjnych.
Wnętrze biura budynku oznaczonego jako kancelaria ruchu
W kopalni Tyrawa Solna-Witryłów (szyby w Tyrawie podlegały pod Witryłów) w 1964 roku wydobyto 879 ton.  W 1965 roku wydobycie spadło do poziomu 836 ton, rok później osiągnęło 863 tony. W 1965 roku została przeprowadzona analiza ekonomiczna kopalni, które należały do Zespołu Kopalń Ustrzyki. Przeprowadzone badania wykazały, że kopalnie Wielopole-Mokre oraz Tyrawa Solna-Witryłów były nierentowne.
W końcu lat 60-tych XX wieku w Polsce południowo-wschodniej liczba kopalni ropy naftowej wzrosła do 64. Jednak w latach 70. na skutek spadku wydobycia i łączenia poszczególnych kopalni w ramach przemian organizacyjnych jednostek doszło do znaczącego zmniejszenia liczby kopalni na tym terenie. Ogółem w 1977 roku w Polsce południowo-wschodniej działało już tylko 17 kopalni ropy naftowej, w 1979 – 18, w 1980 – 19 kopalni, a w latach 1983-1987 czynnych było 21 kopalni.
Kopalnia funkcjonowała do połowy lat 90-tych ubiegłego wieku, kiedy to stare szyby zacementowano, a teren i budynki sprywatyzowano. Elementy  kopalni z Tyrawy Solnej eksponowane są obecnie w sektorze naftowym Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku.
Ekspozycja naftowa z sanockiego skansenu sprzed lat kilkunastu (teraz jest rozbudowana)
Źródła:

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"W 1946 roku kopalnia nafty „Artur” przeszła na własność PRL, i trafiła w skład sekcji Wańkowa wraz z kopalniami: Wańkowa, Brelików, Leszczowate, Ropienka, Łodyna, Paszowa, Lipie, Czarna, Rajskie, Bandrów, Polana, Grąziowa".

Po wojnie podczas wysiedleń ludności ukraińskiej z terenów płd - wsch. Polski - fakt pracy w kopalni ropy naftowej i odgrywania w niej kluczowej lub znaczącej roli był bardzo istotną przesłanką przemawiającą za odstąpieniem od generalnej zasady przymusowej ewakuacji w stosunku do osób narodowości ukraińskiej. Tym sposobem ostała się "na ojcowiźnie" dosyć liczna grupa Ukraińców.


Pozdrawiam,


Artur Ziaja

Stanisław Kucharzyk pisze...

Owszem wg opowieści ludność okolic i Komańczy, Morochowa, Mokrego uniknęła wysiedleń z uwagi na zatrudnienie w kopalni ropy

Anonimowy pisze...

Przy opisie fenomenu powstania i prosperowania "Galicyjskiej Kalifornii" niejednokrotnie pomija się fakt skandalicznych warunków, w jakich przez długie lata pracowali robotnicy (głównie Ukraińcy i Polacy) Zagłębia Borysławskiego i innych ośrodków przemysłu naftowego. Analogie do "Ziemi Obiecanej" Reymonta są w tym wypadku jak najbardziej na miejscu. Przy czym w owej brutalnej eksploatacji naftowego proletariatu, element żydowski odgrywał jeszcze większą rolę niż w Łodzi - ze względu na brak silnej konkurencji ze strony Niemców. Reymontem Zagłębia Borysławskiego okazał się być... sam wielki Iwan Franko, zresztą socjalista. w swych wyśmienitych "Opowiadaniach Borysławskich" sportretował on postawę żydowskich kapitalistów - nafciarzy następująco:

"Minęło kilka tygodni, całkowita niespodziewana cisza nastąpiła w Borysławiu. Żydzi, którzy wystraszyli się niedawnych groźnych ruchów robotniczych, teraz zupełnie stracili orientację, nie wiedzieli, którą nogą stanąć i co o tym myśleć. Co prawda byli wśród nich i tacy, którzy śmiali się z tego nagłego ruchu i nagłego wyciszenia, twierdzili, że to już po wszystkim, że goje, tak jak pusty wiatr: poszumią, poszumią a deszczu nie nagonią, i że teraz, kiedy oni znowu zmiękli i stali się ulegli, pora ścisnąć ich twardą ręką, pora wygnać z nich chęć do wszelkiego buntu. "Tylko upieczony goj jest dobry! - mówili oni. - Daj mu ulgę, on zaraz pomyśli, że to mu się należy i będzie coraz więcej rozrabiać, jak ten kot w rzeszocie". Dopiero przy ciągłym ucisku, nieustannych pogróżkach, można go przyuczyć do posłuchu, pokory, rzetelności, stanie się wtedy, jak lubił mawiać Leon Hammmerschlag, "człowiekiem zdolnym do wyższej kultury". I wszyscy Borysławscy przedsiębiorcy zgodzili się z tym, że teraz, kiedy ta wzburzona fala ruchu robotniczego nagle ucichła, trzeba z podwójna siłą nacisnąć na niepokornych, - chociaż nie wszyscy przedsiębiorcy zgadzali się z tym poglądem, że fala ta po nagłej burzy zupełnie i ostatecznie ucichła, uspokoiła się. Nie, niektórzy, a w szczególności Icek Bauch, uparcie obstawali przy tym, że to złudna, powierzchowna cisza, cisza przed straszną burzą, że właśnie tej burzy i tej udawanej pokory trzeba się bać najwięcej, bo to znak, że bunt robotniczy, jaki by on nie był, zaplanowany i dobrze zorganizowany, i robotnicy bez wątpienia przygotują się do niego, a tajemniczość i wyciszenie ich poczynań świadczy o tym, że mają oni coś złego na myśli i że robią to systematycznie, porządnie i bez ustanku".


Pozdrawiam,


AZ

pytu pisze...

Mam sentyment do przemysłu "nafta gaz " ze względów rodzinnych . W tamtym roku odwiedziłem kopalnię w Ropience , piękna sprawa , żywy skansen . Pozdrawiam , Piotrek .

pytu pisze...

Dokładnie rozumiem , że musisz to sprawdzać .