Nasyp i ślad po przyczółkach mostowych kolejki na jednym z dopływów potoku Niedźwiedziego ...i wskrzeszone duchy przeszłości |
Miejsce po tartaku w Beniowej, tu kolejka rozpoczynała swój bieg |
Drugą trasą kolejki w majątku Beniowa był odcinek biegnący od tartaku, wzdłuż potoku Negrylów (lewym brzegiem) na stoki Kopoławca, gdzie torowisko dochodziło do wysokości 780 m.p.m. Trasa kolejki jest obecnie bardzo zatarta, gdyż torowisko stanowiło w latach siedemdziesiątych XX w. drogę wywozową, którą jeździły m.in. ciągniki. Jego fragmenty z dużą dokładnością opisuje m. in. Mieczysław Darocha.
Autor niniejszego opracowania odtworzył tę trasę na podstawie posiadanej mapy gospodarczej lasów majątku, opracowanej 15 lutego 1910 r. Długość torowiska wynosiła ok. 5,6 km.
Czytelny nasyp kolejki leśnej niedaleko ostatniej wiaty turystycznej przy szlaku do Grobu Hrabiny |
Krótszą długość trasy (4,8 km, 730-820 m n.p.m.) na podstawie eksploracji terenowej prowadzonej na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku podaje Mieczysław Darocha. Dzięki współczesnym lidarowym NMT ocenić można, że przynajmniej w pewnym okresie tory kolejki sięgały aż w dolinę potoku Niedźwiedzi (6,74 km). Był to teren sąsiednich Sianek, własność rodu Stroińskich, więc ewentualne użytkowanie tamtejszych lasów przez właścicieli Beniowej, musiało być odpłatne, na określony czas. Taką możliwość potwierdza zgoda austriackiego Ministerstwa Kolei z 1904 roku na budowę linii kolejowej Beniowa-Sianki o długości 6,730 km. Na mapie WIG-owskiej z 1937 r. trasa dawnej kolejki zaznaczona jest jako lokalna droga gruntowa.
Potwierdza to też zestawienie z 1908 roku, gdzie dla tartaku w Beniowej jako źródło pochodzenia drewna podano lasy dworskie majątku Sianki i Beniowa, udostępnione przez kolejkę leśną o długości 7 km i ryzy wodne o długości łącznej 4 km. Ślady nasypów i przyczółków mostowych kolejki w dolinie potoku Niedźwiedziego są czytelne do tej pory w terenie.
Kolejka kursowała nieregularnie. dostosowana była do potrzeb tartaku w Beniowej i beczkarni w Sokolikach, należącej do Rubinsteinów. Torowisko majątku Beniowa nie miało połączenia z główną trasą kolejki. Drewno po przetarciu było dowożone końmi do stacji bądź do „beczkarni” w Sokolikach Górskich na od1egłoć do 1,5 km.
Tu zaczynał się nasyp Aufzugu |
Na NMT widoczny jest do dziś nasyp do transportu drewna z tartaku do bocznicy linii normalnotorowej.
Nasyp Afzugu (windy) widoczny na NMT |
Profil wysokościowy rampy wyciągu szynowego |
Na skutek kryzysu gospodarczego lat trzydziestych XX w. kolejka została zlikwidowana. Stefania Rubinsteinowa, żona Rafała, wspomina, że po jej wyjściu za mąż i przyjeździe do Beniowej w 1930 r. kolejki już nie było. Zaprzecza temu siostrzenica Stefanii Rubinsteinowej — Janina Melzer, która w 1939 r. miała 19 lat (była po maturze) i przebywała w tym czasie w Beniowej (po wojnie zamieszkała w Hajfie — Izrael). Można przypuszczać, że kolejka była czasowo unieruchomiona.
Tu po nasypie kolejki przebiega ścieżka przyrodniczo-historyczna z Bukowca na Sianki |
Pierwszy parowy tartak w Beniowej był 450 metrów na SE od cerkwi |
Po Hipolicie Frommerze w 1912 r. jako jedyni właściciele figurują Zygfryd i Rafał Rubinsteinowie. W 1914 r tartak przeszedł na własność Galicyjskiego Towarzystwa Kredytowego z siedzibą we Lwowie. Sprzedano go za kwotę 160 tys. koron (akt notarialny z 2 maja 1914 r) tuż przed wybuchem I wojny światowej. Podczas wojny tartak był nieczynny. Posiadał cztery traki, silnik parowy o mocy 100 KM i zatrudniał około 50 robotników. W 1918 r, ponownie właścicielami byli Firma Frommer i spółka. Po kilku latach tartak znów przeszedł w ręce Rubinsteinów. W 1903 r. majątek Beniowa obejmował 1596 ha ziemi, w tym 1255 ha lasów.
Nie natrafiłem niestety na fotografię tartaku w Beniowej - tutaj Sianki |
W 1910 r. w sąsiednim Bukowcu, po drugiej stronie Sanu, został zbudowany zakład produkcji beczek wspominana wcześniej beczkarnia, która w szczytowym okresie swojej działalności zatrudniała około 500 pracowników. Wyposażona była w cztery lokomobile o łącznej mocy 500 KM (tutaj informacje o zatrudnieniu i mocy silników błędnie przypisane, w istocie dotyczące tartaku w Sokolikach). Brak jest danych co do ilości dowożonego drewna do obu zakładów drzewnych, jak również zdolności transportowych kolejki (w 1908 r. tartak w Bukowcu – przerabiał ok. 14 tys. m³ drewna rocznie łącznie z opałem, tartak w Beniowej – przerabiał ok. 16 tys. m³ drewna rocznie łącznie z opałem).
Ślad po beniowskim tartaku - resztki śrub mocujących trak, w tle beniowski cmentarz |
Należy wspomnieć, że przed II wojną światową majątek leśny Rubinsteinów był profesjonalnie prowadzony przez leśników. Inż. Rubinstein był z wykształcenia właśnie leśnikiem. Z jego upoważnienia gospodarką kierował inż. Wilhelm Karpierz, również leśnik absolwent Politechniki Lwowskiej. Według informacji Janiny Melzer wnuczki Rubinsteina, drewno do tartaku w Beniowej z poręb na stokach Kopoławca dowoziła jedna lokomotywa parowa, ciągnąca 7-8 platform.
Wózek kłonicowy do przewozu drewna z Sokolik, dzięki uprzejmości Wolframa Wendelina |
Dwie lory posiadały zamocowane uchylne ławki do przewożenia robotników i nielicznych turystów. Korzystali z nich równacz studenci leśnictwa Politechniki Lwowskiej, którzy co roku odbywali w majątku Rubinsteinów miesięczne praktyki wakacyjne. Przyjeżdżało tu 8-12 osób w 3 turnusach. Kolejka kursowała nieregularnie, według potrzeb tartaku, przewoziła dłużyce oraz drewno stosowe (sągowe). Tartak w Beniowej przecierał przed II wojną ok. 350-400 m na dwóch trakach. Do 1 września 1939 r. tartakiem kierował N.N Rauch, który wraz a rodziną mieszkał obok tartaku, w starej willi Rubinsteinów. Nowa willa Rubinsteinów znajdowała ssę na prawym brzegu Sanu, w odległości 40-50 m za torem normalnotorowym, na stoku góry Byczek (obecnie teren Ukrainy).
Elektriczka na trasie w Beniowej widok z Polski na stronę ukraińską |
Niestety nie mam pewności, gdzie w okresie międzywojennym funkcjonował tartak parowy majątku Bukowiec-Beniowa. Na pewno był, ale mniejszy niż ten sprzed pierwszej wojny światowej bo dwugatrowy co potwierdza reklama majątku Rubinsteinów z 1938 roku.
Na tzw. mapie WIG-owskiej z 1937 r. zaznaczono tylko jeden nieczynny tartak w Bukowcu przy folwarku Beczkarnia. Tartaku w Beniowej na WIGówce nie ma. Plan Beniowej publikowany w 1981 roku w „Litopysie Bojkiwszczyny” wskazuje, że w miejscu dawnego tartaku przy cerkwi w Beniowej pozostała tylko ruina (chodzi tu o stan sprzed wysiedleń z 1946 roku). Może więc spłonął lub został zniszczony w okresie drugiej wojny światowej?
Plan Beniowej z 1946 roku. 165 - Aufzug - winda – elektryczny wyciąg szynowy do transportu tarcicy z tartaku na bocznicę 109 - ruiny pierwszego tartaku |
12 komentarzy:
Rewelacja! Podziwiam Pańska dociekliwość i skuteczność w docieraniu do informacji. Pozdrawiam. Stanisław Kryciński
Dziękuję bardzo. Taka pochwała ma dla mnie szczególną wartość :-)
Ciekawe. Są uzupełnieniem tego co zrobiłem. Cieszy mnie to bo każdy coś jeszcze dodaje pomimo upływu lat. Są coraz nowsze metody chociażby lidar. W terenie nie zawsze wszystko widać no i znajdują się stare materiały. Pozdrawiam
Tym bardziej szacun dla ekipy, która prowadziła tak dokładne inwentaryzacje terenowe w latach 90-tych.
pozostaje uchylić czoła. świetna praca!
Z reklamy majątku Rubinsteinów wynika, iż w dolinie górnego Sanu, z powodzeniem w okresie przedwojennym prowadzono gospodarkę pastersko - hodowlaną. Nie jest wykluczone, iż - jak to w reklamie bywa - sytuacja nie jawiła się w aż tak bardzo różowych barwach. Tym niemniej jednak jeżeli przynajmniej część opisu zamieszczonego w reklamie odpowiada prawdzie - to pojawia się nurtujące pytanie, dlaczego podobne przedsięwzięcie z lata 70/80 ubiegłego wieku ( prowadzone początkowo pod egidą wojska a potem osławionego Iglopolu), okazało się kompletnym niewypałem? Kwestia skali? Fachowej gospodarki? PRl - owskiego bardaku? A może sekret fiaska "rancha" Doskoczyńskiego tkwi w detalach nieznanych laikowi? Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
Pozdrawiam,
Artur Ziaja
Macieju dziękuję za wierne czytelnictwo :-)
Panie Arturze - trudna ta analiza. Reklama, której mówimy pojawiła się w wydawnictwie "Miejscowości letniskowo-turystyczne okręgu turczańskiego" czyli typowym prospekcie reklamującym turystykę w regionie. Co znamienne to ogłoszenie nie ma ściśle ofertowo-handlowego charakteru. Może to świadczyć, że właściciel dość dobrze stał jeśli miał pieniądze na wspieranie tego typu wydawnictw (bo pewnie taki charakter miała ta notka). Sam Rubinstein nie prowadził działalności w sektorze turystycznym (może jedynie zapraszał gości na polowania). Jego gospodarstwo było wielotowarowe, wspomagane gospodarką tartaczną, która większe znaczenie miała prze pierwszą wojną światową w tym majątku. Prawdopodobnie po 1937 r rozparcelowano mu 140 hektarów gruntów rolnych (za odszkodowaniem). On mimo wszystko jakoś radził zapewne dzięki szerokim kontaktom, umożliwiającym zbyt produktów i talentowi przedsiębiorcy. Niebagatelne znaczenie wciąż miała bliskość kolei i możliwość relatywnie taniego transportu kolejowego. Z pewnością sprzyjały mu stosunkowo niskie koszty pracy licznych miejscowych robotników, ale też Bojkowie podobno do super pracowitych nie należeli.
Jak to się ma do działalności wojska i Igloopolu? Za czasów Doskoczyńskiego kosztów nikt nie liczył - to gospodarstwo było żywą konserwą mięsną dla wojsk Układu Warszawskiego. Za czasów Igloopolu koszty już liczono, ale funkcjonowanie podrażały koszty transportu (linia kolejowa amputowana przez granicę), koszty pracowników, którym trzeba było zapewnić mieszkania itd., brak na miejscu zdolniejszego zarządzającego takiego jak Brzostowski. No i skala też miała znaczenie ponad 2000 tys. ha samych łąk i pastwisk.
Dzięki za komentarz. Ciekawi mnie jaki wpływ na ekologię Sanu miała hodowla bydła w jego górnym biegu - w erze Doskoczyńskiego i Iglopolu? Przypuszczam, iż kwestie ochrony środowiska w ogóle nie były wówczas brane pod uwagę? I nie chodzi mi tylko o dewastację ciężkim sprzętem cennych przyrodniczo obszarów, czy też spływ składników nawozów sztucznych dla Sanu i jego dopływów ( bo chyba nawozy były wówczas używane?) ale także o zanieczyszczenie natury biologicznej - czyli duże ilości gnojowicy trafiające do niewielkiej ciągle jeszcze rzeki? Czy z "tamtego okresu" dysponujemy jakimiś danymi na ten temat?
Pozdrawiam,
AZ
Najwięcej wiadomo o szerokich działaniach melioracyjnych Iglopoolu i wojska klik . Ciężki sprzęt do karczunku i plantowania terenu to była norma. Gnojowica była jak najbardziej znacznym problemem, w końcu to były tysiące sztuk zwierząt. Pryzmy nawozów straszą do dzisiaj klik
Słowem, mocno napaskudzono. Z tych pryzm nawozów najpewniej do dzisiaj ściekają do wód nieciekawe substancje? Dlaczego nie zdecydowano się na ich usunięcie? Dzięki za podlinkowane materiały.
Pozdrawiam,
AZ
Składowiska nawozów w Beniowej, Wołosatym i Wetlinie były dwadzieścia lat temu utylizowane. To opisywane w artykule składowisko w Tarnawie pozostało długi czas zapomniane, bo porosło wokół wysoką roślinnością. To znaczy - kartując roślinność tego terenu wraz z zespołem (lata 2006-2008) nie zauważyłem tej lokalizacji. Gleboznawcy którzy znaleźli to miejsce potraktowali to trochę jak "zabytek archeologii najnowszej" Z ekspertyzy gleboznawców sprzed 10 lat wynikało, że oddziaływanie resztek pryzmy jest punktowe i że nie ma zagrożenia dla wód powierzchniowych. Pewnie dlatego nie wskazano wówczas konieczności utylizacji tych pozostałości. Muszę podpytać prof. Drewnika czy nie warto wrócić do tematu.
Prześlij komentarz