22 czerwca 1941 roku dwie armie, które we wrześniu 1939 roku zgodnie podzieliły drugą Rzeczpospolitą w myśl paktu Ribbentrop-Mołotow, w końcu wzięły się za łby. Koniec przyjaźni hitlerowskiej III Rzeszy i stalinowskiego ZSRR zapoczątkował atak na linię nomen omen Mołotowa, której bunkry do dziś widzimy w naszym regionie.
Koniec przyjaźni - Niemcy przejmują części pomnika Lenina, który miał stanąć na Placu na Bramie Przemyśl, czerwiec lub lipiec 1941 rok, źródło NAC |
W Nowinach Rzeszowskich z 3 lipca 1971 roku opublikowano następujący tekst Tadeusza Chmielewskiego:
W nawiązaniu do drukowanego niedawno cyklu „Fall Barbarossa" publikujemy dziś jeszcze jeden przyczynek do dziejów obrony linii Sanu w 1941 r.
22 czerwca 1941 r. między godziną 2-3 nad ranem czuwający na swym odcinku w Załużu, miejscowości oddalonej o 10 km od Sanoka, a leżące u stop Góry Słonnej, kapitan Rykade kawaler Orderu Lenina zauważył liczne eskadry bombowców hitlerowskich lecących od zachodu w kierunku na Lwów. Od władz przełożonych nie otrzymał na swoje raporty odpowiedzi. A jednak przelot ten oraz zaciemnienie przez Niemców w poprzednia noc Sanoka utwierdziły w nim przypuszczenia, że uderzenie hitlerowskie może nastąpić lada moment. Obsadził więc podległy mu odcinek szczupłą załogą.
Budowę bunkrów wojska radzieckie rozpoczęły już w roku 1940 na całej linii granicy wzdłuż Sanu. Wykonanie i materiał wykazują obecnie wysoką wartość techniczną. Wywiercenie otworu w murze betonowym nawet najlepszymi wiertłami nie doprowadziło do żadnego wyniku.
Dla siebie wybrał kpt. Rykade bunkier X. gdzie umieścił całą rodzinę (żonę i pięcioro dzieci). nauczycielkę, sanitariuszkę i 25 żołnierzy. Bunkier X znajdował się na stoku góry około 100 m od stacji kolejowej Załuż.
Dnie od 22 VI do 25 VI były na ogół na tym odcinku spokojne z wyjątkiem 23 VI 1941 roku, kiedy z linii bunkrów rozpoczęto ostrzeliwanie terenu Sanoka. Dopiero po przekroczeniu tutaj Sanu przez wojska hitlerowskie w czwartek dnia 26 VI na odcinku kapitana Rykade rozpoczyna się bohaterska obrona. Z dnia na dzień ostrzeliwanie linii bunkrów potęguje się. Linia bunkrów Bykowce-Załuż odpowiada z niezmożoną siłą.
Powoli wojska hitlerowskie podsuwają się pod bunkry niszcząc załogi niektórych punktów obrony. Wprowadzają też do akcji oddziały wojsk słowackich, chociaż te „nie chcą strzelać do braci Rosjan"(autentyczne wypowiedzi żołnierzy słowackich). Tam znalazły swoją ostatnią drogę czołgi słowackie kiedy dążyły do sforsowania pola ostrzału bunkrów. Obrona trwa ale poszczególne bunkry powoli milkną.
Jest 12 lipca Bunkier X kpt. Rykade dalej prowadzi ogień. Hitlerowcy wzywają go do poddania. W odpowiedzi padają całe serie pocisków. Nie mogąc skłonić załogi bunkra X do poddania. Niemcy podwożą mnóstwo trotylu i od strony północnej wysadzają w powietrze bohaterską załogę.
Po 29 latach od tamtych dni w rocznicę bitwy pod Lenino 12 X 1969 r. zorganizowano w Załużu uroczystość uczczenia pamięci załogi bunkra X przez umieszczenie na nim napisu: „I ostaną się w legendzie te dni gniewu, chwały i krwi". Obok umieszczono dwie tablice opisujące bohaterska obronę bunkra X.
Nowiny Rzeszowskie z 13 października 1969 roku |
Teksty z Nowin Rzeszowskich to najwcześniejsze materiały pisane odnośnie bunkra w Załużu na jakie udało trafić. Jak temu podobne historie żyją one własnym życiem i trudno dziś ustalić faktyczne pierwotne źródło opowieści. Dzisiaj Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, która na nowo próbuje pozłocić legendę Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, być może w bezkresnych sowieckich archiwach odnajdzie jakieś pewne informacje kim był (i czy w ogóle istniał) kapitan (major?) Rykade (Rikadze?, Neikadze?)
Nakręcono już film dokumentalny o żołnierzach broniących linii Mołotowa w 1941 roku "Перемышль. Подвиг на границе" gdzie od 47 minuty jest mowa o bunkrze X.
Zaś organ prasowy FSB "Za i przeciw" publikuje wywiad z reżyserem filmu Wadimem Gasanowem, który mówi:
Do tej pory nie wiadomo, kim był ten kapitan lub major Rikadze. Polacy mówili, że służył w wojskach ochrony pogranicza. Sprawdziłem listę zmarłych i zaginionych 93-go Oddziału Pogranicznego NKWD, który stacjonował w tym miejscu, ale nie znalazłem tam ani jednej osoby z gruzińskim nazwiskiem (szukałem wszystkich możliwych zniekształceń). Trzeba by więc przeszukać ogromną liczbę dokumentów w Centralnym Archiwum Ministerstwa Obrony, ponieważ Rikadze mógł być oficerem wojsk ochrony kolei NKWD (железнодорожных войск НКВД) (obok jest stacja kolejowa Załuż) lub 8-go rejonu umocnionego (8-го укрепрайона) lub 72 dywizji strzelców górskich (72-й горно-стрелковой дивизии), która miała chronić obszar Sanoka, Zaluża i Leska. Mógł być na przykład lekarzem wojskowym, którego Polacy wzięli za członka oddziałów straży granicznej z powodu zielonych pętelek. W tym przypadku bardzo trudno będzie go znaleźć, ponieważ mogła to być osobna wojskowa jednostka medyczna, nie należąca do 8-go rejonu umocnionego. A dokumenty z 1941 r. to „osobna historia” i mogły się nie zachować. Ale ta osoba musi oczywiście zostać znaleziona, nawet jeśli konieczne jest przestudiowanie list wszystkich zaginionych w tym regionie w 1941 roku! To źle, że nie nic o niej nie wiemy.
A to już ruiny kolejnego bunkra linii Mołotowa spod Zamku Sobieńskiego |
Czy badania FSB będą rzetelne (pewnie na równi z Nowinami Rzeszowskimi)? Czy przypomną też, że bohaterska obrona linii Mołotowa umożliwiła NKWD w ostatniej chwili "wyczyszczenie" z wrogich elementów prawobrzeżnych terenów nad Sanem - patrz Lacko i Borynia?
15 komentarzy:
Ciekawa historia, mało u nas znana. Trudno za dobrą monetę brać propagandowe teksty czy wystąpienia, a innych przekazów praktycznie nie ma.
W sumie na moje oko dopiero odnalezienie miejsca pochówku, sprawdzenie czy nie zachowały się elementy świadczące o tożsamości poległych mogło by odpowiedzieć na pytanie kto poległ. Całkiem możliwe że wcale nie był to wojskowy czy NKWDzista a jakiś lokalny kacyk partyjny.
Byliśmy tam podczas któregoś rajdu pttk-owskiego, ale ponieważ łaziliśmy po różnych dziurach, umknęła nam ciekawa historia, opowiadana przez przewodnika:-) mamy to szczęście przemieszczać się prawie wzdłuż linii bunkrów, poczynając od Pogórza Przemyskiego wzdłuż Sanu, poprzez bunkry i wysiedlone wsie w Lasach Sieniawskich, że nie wspomnę o Roztoczu Południowym, gdzie w polach jest ich mnóstwo, i to niektóre w niezłym stanie; na jednym myśliwi zbudowali sobie ambonę:-) ponoć kruszec skalny do betonowania bunkrów przywożono aż z Kaukazu, co niektórzy mówią o Uralu:-) takich skał u nas nie ma; tyle zachodu, a chyba nie odegrały decydującej roli w starciu z wrogiem i wcale nie powstrzymały natarcia; pozdrawiam serdecznie.
Przy takim zdeterminowaniu FSB ktoś się pewnie znajdzie. Stare wzorce są - był kiedyś taki film Pokuta / Покаяние https://www.youtube.com/watch?v=-QVQ7oaxvvU. Nie wiem czy dobrze cytat pamiętam ale chyba był taki: "znajdziemy czarnego kota w ciemnym pokoju, nawet gdy go tam nie ma".
Przewodnika zawsze warto słuchać ;-)
Starzy bohaterowie się "przejedli" trzeba prokurować nowych? Coś w tym może być.
Niemcy mieli ogromne doświadczenie z pokonywaniem linii umocnień, wpierw z Polski, potem z Francji. Wojska szturmowe poszły do przodu, obiekty zostały otoczone, wyizolowane i faktycznie wysadzane przez saperów (chyba ze zaloga "paszła w um" i poddała się) praktycznie bez strat po stronie niemieckiej. Prawda jest taka iż bunkry bez aktrywnego wsparcia z drugiej i trzeciej lini obrony, plus oslony artyleryjskiej są tylko malowniczmi...grobowcami.
Bardzo ciekawa historia. Pewnie nie dowiemy się kto tam zginął. 'Czynnik ludzki nie grał żadnej roli ( mięso armatnie). Dane jakie podają Rosjanie odnośnie strat ludzkich w gloryfikowanej Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej są głęboko zaniżone. Zginęło dużo więcej Rosjan niż się oficjalnie podaje.
Gdyby członkowie załogi poddali się uznani zostaliby za zdrajców i przypuszczalnie Rosjanie wywieźli by ich do łagrów....- tak postępowali w podobnych przypadkach..
Wpajano Rosjanom, że opór jest jedyną słuszną drogą, by służyć Ojczyźnie.
Mroczna historia. Szkoda ludzi, o których nikt nie dbał.. i nikomu na nich nie zależało.
Tak a teraz jak się okazuje zależy FSB, aby męstwo żołnierza radzieckiego pokazać. Swoją drogą na pewno bohaterskich sylwetek także i w Krasnoj Armii nie brakowało, ale czy poświęcenie swoich dzieci (jeśli ta historia jest prawdziwa) dla... i tu właściwie nie wiem czego. Bo znaczenie militarne tej uporczywej obrony było żadne (armia niemiecka była już daleko za linią Mołotowa), chyba że to był tak ideowy komisar, że tylko świetlane idee się dla niego liczyły. Myślę że w 1941 kwestia zdrady w sytuacji poddanie się przebiła się jeszcze do świadomości krasnoarmiejców. Rozkaz Rozkaz nr 227 "Ни шагу назад!" to dopiero rok później i był własnie następstwem masowych dezercji i wycofywania się.
Swoją drogą napis na bunkrze "I ostaną się w legendzie te dni gniewu, chwały i krwi" to też nie ten kontekst historyczny - jest to cytat z pieśni partyzanckiej z czasów rosyjskiej wojny domowej По долинам и по взгорьям. Kiedyś na lekcji języka rosyjskiego w klasie VII uczyliśmy się jej "na izust" a dzięki milej nauczycielce nawet bez obrzydzenia.
Dobrze jest należeć do pokolenia które uczyło się rosyjskiego. Co było indoktrynacja można było wyrzucić, a sam język i piękny i przydatny. A Cyrylica przydaje się nawet w... Grecji.
To o czym piszę miało miejsce podczas wojny radziecko- fińskiej, która toczyła się w latach 1939/40.
Po ukazaniu się tego artykułu posta ukazała się praca doktorska Tomasza Zająca Działania wojenne w 1941 r. na terenie 08. Przemyskiego Rejonu Umocnionego. Operacja Barbarossa na linii Sanu" sugerująca, że dowódcą bunkra był gruziński żołnierza st. lejt. Georgij Silanowicz Kotrikadze z 187. ps. wchodzącego w skład 72. GDS GDS1036. Ustalenie to autor oparł o zbieżność nazwisk i przynależność służbową. Podstawy dość kruche jeśli przyjąć również informację źródłową, że Georgij Kotrikadze we wrześniu 1941 roku zaginął bez wieści na terenie Ukraińskiej SSR . Wrześniowa data nie bardzo pasuje do reszty interpretacji. Nawet jeśli przeżył wysadzenie bunkra (bo podobno większość obrońców bunkra jednak przeżyła) to przecież trafił do niewoli niemieckiej.
Ciekawe!
Dzień dobry,
Znalazłem post przypadkiem. Analizując całe wydarzenia z tego okresu mogę stwierdzić, iż Rikadze, czy też Kotrikadze nie trafił do niewoli niemieckiej, w pracy doktorskiej podałem to źródło, jednak nie są to wszystkie informacje. Nie mniej jednak zaginięcie st. lejt. Kotrikadze jest zapewne efektem późniejszych wydarzeń, które nie mają jednoznacznego związku z walkami w Załużu.
Pozdrawiam
Tomasz Zając
Dziękuję za wizytę i uzupełnienie informacji
Prześlij komentarz