Strony

niedziela, 14 stycznia 2018

W poszukiwaniu zaginionych salin

Szybenica
Od czasów neolitycznych sól była poszukiwana i ceniona przez ludzi na równi z wodą i pokarmem. Nie tylko z uwagi na wybitne znaczenie jako przyprawy nadającej smak potrawom, lecz również jako środek konserwujący umożliwiający długotrwałe przechowywanie żywności. Jednym z pierwszych sposobów pozyskiwania tego „białego złota” było odparowanie wód morskich lub też solanek z naturalnych wypływów. W Polsce strefą występowania takich słonych źródeł jest brzeg Karpat gdzie spod warstw fliszowych odsłaniają się utwory tzw. miocenu solonośnego. 

Die Soolequelle von Galizien Michael Kelb 1876
W dość wąskiej strefie rozciągającej się od Pogórza Wielickiego, aż Bukowinę występują złoża halitu (soli kamiennej) o różnej miąższości. Również na skraju Pogórza Przemyskiego od niepamiętnych czasów znane są miejsca wypływu solanek. Badania archeologiczne prowadzone na terenie Fredropola doprowadziły do odkrycia śladów osadnictwa z młodszej epoki kamiennej, prawdopodobnie związanych z pobliskimi słonymi źródłami. 
Lokalizacja słonych źródeł w okolicach Fredropola według mapy geologicznej Galicji
Po czasie odkryłem że symbol koło Koniuszy to nie kółko lecz "σ"  (sigma) - ot siła sugestii :-)
Na Pogórzu Przemyskim sól intensywnie pozyskiwano od średniowiecza do zaborów w okolicach Kormanic klik>, Aksmanic i Sólcy klik>, kiedy to okoliczne saliny zaliczano do tak zwanych do żup ruskich rozlokowanych w kierunku południowo-wschodnim od ziemi sanockiej. Żupa oznaczała wówczas miejsce wydobycia soli zarówno kruszcowej (kopanej), jak też warzonej. Te trzy żupy były własnością prywatną Fredrów, Potockich, Kunowskich i innych rodów. W czasach pierwszej Rzeczypospolitej istniał co prawda królewski monopol solny (regale solne), ale przepis ten nie był zbyt rygorystycznie przestrzegany. Dopuszczano różne wyjątki w tym żupy prywatne i sprzedaż tzw. suchedniowej taniej soli dla szlachty. Z soli rosły liczne fortuny szlacheckie także w okolicach Przemyśla, gdzie wydobyciem i handlem solą zajmowali się Herburtowie, Drohojowscy, Śrzedzińscy i Mniszchowie. Jak opisuje Władysław Łoziński „Kto żyw, handluje w obu tych ziemiach (halickiej i przemyskiej) solą: szlachcic, magnat, mieszczanin, chłop, żyd. Olbrzymie transporty rozchodzą się po całej Polsce, największe i najczęstsze do Torunia, do Bydgoszczy, do Kijowa i do Brześcia Litewskiego. Sól z ziemi przemyskiej wysyła się wyłącznie szkutami, a San w czasie spławnego stanu wody roi się od statków wyładowanych solą.” 
Solankę zwaną również surowicą lub lokalnie „ropą” wydobywano ze studni za pomocą wiader lub worów ze skór bydlęcych i kołowrotów, a następnie transportowano do warzelni systemem korytek drewnianych. Potrzeba było tej wody niemało, gdyż w zależności od stężenia, objętość uzyskiwanej soli była kilkadziesiąt razy mniejsza niż ilość surowicy. Warzenie solanki odbywało się w prostokątnej żelaznej panwi długiej na kilka, a nawet kilkanaście metrów, w połowie tak szerokiej, lecz stosunkowo płytkiej (około 40 cm). Dla usunięcia zanieczyszczeń przed pierwszym warzeniem solankę ługowano wapnem, a w warunkach domowych mlekiem. Niekiedy w przypadku mniej stężonych solanek przeprowadzano wstępny proces „tężenia” czyli odparowywania na wolnym powietrzu, co miało na celu zaoszczędzenie opału. Właściwy proces warzenia następował w temperaturze 70 - 75 C i trwał około doby. Sól krystaliczną osadzającą się na dnie panwi wybierano do koszy, suszono przy piecach, a wysuszoną pakowano do beczek i z wierzchu zapiekano (stąd też taką sól nazywano zapiekanką). 
Pakowanie hurmanów (topek) w salinie w Kosowie (przełom XIX/XX w.)
W 1451 r. dokumentem wydanym w Samborze 26 VIII 1451 Kazimierz Jagiellończyka nadał kościołowi św. Trójcy w Niżankowicach 20 beczek rocznie z żup królewskich w Sólcy leżącej na terenie parafii. Żupa licząca jedno „okno” działała do 1774 r. Tygodniowa produkcja wynosiła tutaj 150 dużych beczek, które były sprzedawane po 6 złotych polskich na Wołyniu i w górach. W 1658 roku kasztelan lwowski Andrzej Maksymilian Fredro właściciel Fredropola i okolic urządził w Kormanicach salinę składającą się z trzech studni solankowych (zwanych oknami solnymi) oraz warzelni z jedną panwią solną. Tygodniowa produkcja w kormanickiej żupie wynosiła 90 dużych beczek, sprzedawanych po 4 złote polskich (mniej więcej równowartość cielaka) w okolicach Dynowa i w pobliskich górach. Solanki w Aksmanicach a zasadzie w Koniuszy funkcjonowały najkrócej gdyż pod koniec XVIII wieku nie były zachowane żadne ślady użytkowania. Równie długo jak żupę kormanicką użytkowano żupę solecką. 
Produkcja soli żupie w Kałuszu  (przełom XIX/XX w.)
Kiedy po pierwszym rozbiorze w 1772 roku teren Galicji znalazł się pod zarządem austriackim, na polecenie gubernatora Pergena urzędnicy dozorstwa bardzo skrupulatnie zinwentaryzowali wszelkie prywatne i królewskie żupy. Jeśli solanki były wydajne to je nacjonalizowano (wykupywano), jeśli zaś wydobycie uznano za nieopłacalne były zamykane, a niekiedy zasypywane.
Salina w Delatynie (przełom XIX/XX w.)
W efekcie takiego przeglądu w całym dystrykcie przemyskim (liczącym 24 żupy od Tyrawy Solnej aż do Truskawca i Drohobycza) roczne pozyskanie soli oceniono na 319.265 cetnarów (około 18 tys. ton). W Kormanicach wydobywano wówczas 3.276 cetnarów (około 180 ton), a w pobliskiej Sólcy 5.460 (około 300 ton). Te ilości uznano za niewystarczające, dlatego też w latach 1773-1774 zapadła decyzja o zamknięciu obu żup (żupa w Koniuszy już wtedy nie istniała). Nieodległą salinę prywatną w Lacku rząd austriacki wykupił w 1775 r. gdyż uznał, że jest przyszłościowa.
Szyb solny "Koryłowski" saliny w Lacku (przełom XIX/XX w.)
Mimo formalnej likwidacji podobno jeszcze w okresie międzywojennym miejscowa ludność korzystała z tych studni, zaś na mapach pozostały toponimy Żupa na oznaczenie przysiółka i potoku oraz Sólca i Solski Potok.
Do dziś zachowały się też obudowane zrębowo trzy szyby solankowe (okna) o wymiarach 2 x 2,5 metra w Kormanicach klik>. Ponieważ sól w połączeniu z wodą jest czynnikiem dobrze konserwujący drewno, materiał ten może być bardzo stary. Badania podobnej studni solankowej w Sołonce pod Rzeszowem wykazały, że drewno użyte tam do ocembrowania zostało ścięte zimą 1596/97. Głębokość kormanickich studni nie jest znana, lecz wstępne badania wykazały, że przekracza 30 metrów, stąd też przy ich oglądaniu należy zachować szczególną ostrożność. W ubiegłym roku zostały zabezpieczone ogrodzeniem przez pracowników Nadleśnictwa Krasiczyn.
Splantowany teren na końcu Sólcy - może to gdzieś tu?
Poszukiwania śladów innych salin na Pogórzu Przemyskim na razie nie przyniosły tak pewnych rezultatów jak w przypadku Kormanic. Mapa geologiczna Galicji wskazywała że słone źródło znajdowało się gdzieś w pobliżu krańca historycznej i współczesnej zabudowy. Niestety współczesne prace ziemne na końcowym odcinku współczesnej drogi mogły zniszczyć zachowane ślady.
Regionalistka - pani Barbara z Kniażyc znalazła jednak niewielkie zagłębienie o regularnym kształcie, które mogło sugerować istnienie żupy w tych okolicach. 
Zachodnia część Sólcy na lidarowym NMT
czerwony prostokąt - ślady wydobywanie wapieni 
czerwone strzałki - stara droga
niebieskie kółka - dwie prawdopodobne lokalizacje żupy w Sólcy 
Niewiele przyniosła analiza lidarowego  numerycznego modelu terenu. Generalnie widać, że wiele się tu działo zarówno w czasie geologicznym (teren wyraźnie osuwiskowy) jak też historycznym (na terenie dziś leśnym widoczne liczne ślady dawnej zabudowy, rozłogi pól, miedze i stare drogi).
Podczas kilkukrotnej wizji terenowej odnalazłem jednak obiecujące miejsce, które wskazuje na ślady intensywnej działalności ludzkiej w przeszłości. Wygląda jak płytkie 4-arowe oczko wodne w lesie, jednak o wyraźnie antropogenicznej proweniencji. 
Od dołu stoku jest wyraźny wał ziemny z przekopem przez który wycieka nadmiar wody. To rozlewisko ma charakter źródliska i jest trwałe - nie wysycha przez cały rok.
Sądzę, że gdzieś pod spodem tego bagna jest studnia podobna do tej kormanickiej. Co ciekawe po sąsiedzku tej lokalizacji znajdują się ślady wydobywanie lokalnych egzotyków wapienia jurajskiego (czerwony prostokąt), który prawdopodobnie był transportowany do żupy (ślad starej drogi wyznaczają czerwone strzałki), kruszony i wykorzystywany do ługowania zanieczyszczeń solanki.
Zachodnia część Sólcy na austriackiej mapie katastralnej
Poszukiwanie w okolicach Koniuszy przyniosły jeszcze mniej pewne rezultaty. 
Ślady folwarku w Koniuszy
Co prawda na modelu lidarowym widać bardzo prawdopodobne ślady dawnej zabudowy jednak w terenie te elementy wyglądają bardzo nikłe.
To co na NMT wydawało się niezłym kraterem w terenie  nieco rozczarowało
Przy okazji stwierdziliśmy też, że Pogórze Przemyskie kusi nie tylko przyrodników i amatorów ciekawostek historycznych, lecz także poszukiwaczy podziemnych skarbów.
Pozostałości po "poszukiwaczach skarbów"
Kręcenie się po dość szerokim terenie ujawniło również, że prace prowadzone przed wiekami w poszukiwaniu źródeł solnych pozostawiły do dziś dnia ślady dawnych studni, które prawdopodobnie okazały się „niewypałem”.
Dwa okrągłe stawki w na tzw. Korytyskach w Sierkoścach - czyżby stare studnie  do poszukiwań solanki?

17 komentarzy:

Beskidnick pisze...

Mocny powrót do blogosfery!!!
Ciekawa przygoda z tymi poszukiwaniami. Natchnąłeś mnie myślą by poszukać śladów czerpania solanki na Słonej Górze, historycznie są potwierdzone, ławica halitowa ta sama co u Ciebie tylko w terenie nic nie jest oznaczone.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

A gdyby tak posmakować te wodę z zagłębień ... byłaby może słona:-)
Kiedyś chyba pisałam, że nasz znajomy posiadający domek na lewym brzegu Wiaru w Nowosiółkach Dydyńskich dowiercił się do solankowej wody na niedużej głębokości, jego niedaleki sąsiad też ... sami mieliśmy stracha przy kręceniu studni, czy aby nie będzie to słona woda. Jak miło zajrzeć znowu do Ciebie:-)

Maciej Majewski pisze...

Bardzo fajny tekst i że tak powiem: dobrze znów coś poczytać na tej stronie. Ciekawe czy w potokach i osuwiskach widać jakieś odsłonięcia miocenu? No i niestety, ale utwory ilaste mają to do siebie, że relatywnie szybko zamazują ślady ludzkiej działalności.

Maciej Majewski pisze...

Co do tej "ławicy halitowej", to sprawa nie jest taka prosta. Facja chlorkowa w rejonie Słonej Góry zalega dość głęboko i jest równie prawdopodobne, że solanka pochodzi jednak z wód reliktowych, tak jak to ma miejsce w przypadku wielu innych miejsc w Karpatach. Jeśli chodzi też o "identyczność" ławicy, to też nie jest to takie proste. Na brzegu Karpat w rejonie Komranic często utwory solonośne reprezentowane są przez iły solne, a nie przez takie pokłady soli jakie znamy np. z Bochni.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Nie wiem jak jest w okolicach Słonej Góry i czy da się tam znaleźć jakieś ślady dawnej eksploatacji. Zastanawia występujący tam w pobliżu toponim Słone Bagna (ale na lidarze niewiele widać). Natomiast mam inną propozycję eksploracji otóż w okolicach Bieśnika i Słonej na lidarze widać wyraźne grodzisko (wydaje mi się, że nigdzie do tej pory nie było opisywane). Moim zdaniem może być związane z występującymi również tam słonymi źródłami. Zerknij tutaj klik. Powierzchnia wewnątrz tego wału ma około 15 ha - nieopodal 400 metrów na SW jest toponim "Zamczysko".

Stanisław Kucharzyk pisze...

Smakowałem ze wszystkich, w żadnym nie była słona. Do tej pory prawdziwe naturalne słone źródło spotkałem w tylko w Tyrawie Solnej . Zwykle te źródełka mają na powierzchni wodę ledwo, ledwo słonawą albo całkiem zwykłą - za solanką trzeba głęboko kopać.

Stanisław Kucharzyk pisze...

W potokach soleckich jakoś nie spotkałem odsłonięć skał, w Kormanicach coś tam było raczej fliszowego. Większe odsłonięcie utworów mioceńskich występuje niedaleko na tzw. Dubniku klik.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Szerszy opis geologii tej okolicy znajdziesz w pracy Garlickiego Wyniki badań miocenu solonośnego na południe od Przemyśla'

Beskidnick pisze...

Maciej - znasz się tysiąc razy lepiej na geologii ode mnie. Chylę czoła. Zbyt uprościłem kwestię. To że flisz karpacki ten sam, nie znaczy że sól ta sama... A swoją drogą czy jest możliwość np izotopowego określania tozsamości soli?

Stanisław - miałem na myśli Słoną Górę koło Tarnowa (między Tarnowem a Tuchowem), tu faktycznie może być sól z pokladów iłowych.

Na tej koło Bieśnika nie byłem, ale pomysł wyglada ciekawie.

Beskidnick pisze...

Niestety u mnie link otwiera się na tablecie jako strona główna bez wywolanego przez Ciebie miejsca, więc nie wiem gdzie szukać.

Maciej Majewski pisze...

Zerknąłem sobie na profile z otworów wiertniczych, bo tak się składa, że na szczycie Słonej Góry jest otwór nr.4067 gdzie dowiercili się aż na 3,5 km do dewonu. Nie znalazłem nigdzie miocenu solonośnego. Inną sprawą jest to, że sól kamienna jest bardzo plastyczna, przez co nieraz jej położenie względem innych utworów jest nieco "skomplikowane", o braku ciągłości nie wspominając. Natomiast pewnikiem jest, że utwory solonośne są w tzw. Łusce Wojnicza, ale to oczywiście nieco głębiej oraz dalej na północ na linii Zgłobice - Biadoliny Radłowskie. W związku z tym raczej obstawiał bym na sól z wspomnianych już wód reliktowych, a nie z przepłukanego miocenu solonośnego, choć też ręki nie dam sobie uciąć. W przypadku rejonu Słonej k. Zakliczyna, to od razu powiem, że do miocenu podłoża jest tam prawie 3 kilometry fliszu w pionie, a i facja chlorkowa pewnie już tam nie sięga.

Natomiast jeśli chodzi o domniemane grodzisko, to rewelacja! Sprawdzę jeszcze dziś wieczorem, czy nie było tam jakiś działań w związku z np. Karpacką Ekspedycją Archeologiczną prof. Żakiego. Ewentualny sceptycyzm wiązał bym z tym, że tak wyglądały niektóre fortyfikacje na szczytach w trakcie I WŚW (nie zawsze kopano okop, szczególnie jak nie było czasu). No i wydaje mi się, że teren nie jest splantowany.

Maciej Majewski pisze...

Porównałem przed chwilą wygląd fortyfikacji obwodowych na szczytach z I WŚW i nie ma o czym gadać. Widać wyraźnie, że nawet najlepiej zachowane linie, nie są aż tak wyraźne i zaznaczone w terenie jak to domniemane grodzisko. Warto się wybrać na wizję terenową. Naprawdę warto.

Maciej Majewski pisze...

Powiadają, że nie ma już nic do odkrycia :) Tymczasem nie znalazłem nic o grodzisku. Nawet w katalogu Marszałka nie ma tam żadnej wzmianki o jakimkolwiek badaniu terenowym. Robi się coraz ciekawiej.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Też nigdzie nie spotkałem żadnych publikowanych śladów. Jednak bliski toponim "Zamczysko" świadczy, że ludzie miejscowi to zauważyli i zapamiętali. Wygląda tak jakby zewnętrzny wał się zachował, a wał wewnętrzny jest ledwo, ledwo widoczny na lidarze od strony SW. Majdan wyraźnie, nie splantowany (nie wykończony?). W dwóch miejscach w części wierzchołkowej widoczne jakieś dziury, nierówności w odległości około 70 metrów od siebie - mogą to być ślady po jakiś dawnych budowlach - mogą być współczesne artefakty. Od strony południowej wał zewnętrzny jest "wyszczerbiony" przez leśną drogę zrywkową - czyli bez interwencji jest gotowy przekrój tej struktury.

Beskidnick pisze...

Wybieram się tam w teren w najblizszym czasie. Zobaczmy co znajdę.
Na konstrukcję z czasów I Wojny nie wyglada, zreszta nie ma tam cmentarza a pewnie by powstał.

Anonimowy pisze...

Czy nazwa Szybenica pochodzi od szybów solnych?. Dr. Bernacki pisał mi , że na Szybenicy B.Kotula znalazł Epipactis orbicularis/distans.Pozdrawiam Piotrek.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Stanowczo nie od szybów, gdyż takiej nazwy na studnie solne tutaj nie używano. Wyjaśnienie może być różne. Na polskim pogórzu funkcjonowało słowo szybisty (w sensie stromy, spadzisty). Tylko nie bardzo widzę z której strony Szybenica mogłaby być uznana za stromą. Po ukraińsku шибениця oznacza szubienicę i niektórzy twierdzą, że to może być od tego. Trudno powiedzieć - niektóre miejsca kaźni publicznej zaznaczono na XVIII wiecznych mapach jak np. Nowosielce koło Sanoka klik . Tyle, że na Szybenicy znaczka szubienicy nie ma, a nazywa się ona wówczas "Nad Hlimbokiem"