Strony

sobota, 8 lutego 2025

Wąwóz Maziarnia w Kruhelu Małym

Według Prognozy oddziaływania na środowisko do projektu zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Przemyśla: "Wąwóz Maziarnia w Kruhelu Małym – najbardziej wartościowy pod względem przyrodniczym teren w Przemyślu. Na niewielkim obszarze, o powierzchni ok.1 km² można tu zaobserwować wyjątkowo zróżnicowane utwory geologiczne z różnych epok i okresów, ciekawe procesy geomorfologiczne - aktualnie czynne osuwisko, bogatą faunę i florę. Rośnie tu ok. 400 gatunków roślin naczyniowych, w tym 30 podlegających ochronie. Ze zbiorowisk roślinnych można tu podziwiać fragmenty „łąkowego stepu kwietnego” z rzadkimi roślinami kserotermicznymi i ciepłolubnymi oraz zarośla z wyjątkowo bogatym runem grądowym. Teren ten powinien być chroniony dla celów dydaktycznych i rekreacyjnych."
Walory te zostały rozpoznane dzięki publikacji "
Przyroda Kruhela Małego w Przemyślu " autorstwa zespołu w składzie: prof. Eugeniusz Dubiel i prof.  Jerzy Piórecki (Szata roślinna wąwozu Maziarnia w Kruhelu MałymProblematyka ochrony wąwozu osuwiskowego Maziarnia w Kruhelu Małym), Adam Górnicki (Lepidopterofauna Wąwozu Maziarnia w Kruhelu Małym), dr Beata Hołub, prof. Maria Łanczont  (Geologiczno-geograficzna przeszłość wąwozu osuwiskowego). Swoje obserwacje florystyczne, mykologiczne i briologiczne prowadził tu również zmarły ostatnio Piotr Pytel z Przemyśla. Po ponad stu latach od badań Bolesława Kotuli potwierdził tu występowanie świbki błotnej i janowca ciernistego. Odnalazł nowe w okolicy gatunki grzybów w tym smardza jadalnego i krążkówkę żyłkowaną. Odszukał ciekawe progi trawertynowe z siedliskiem priorytetowym tzw. źródlisk wapiennych ze zbiorowiskami Cratoneurion commutati z zespołem kilkunastu gatunków ciekawych mchów.


Mimo, że błąkałem się dość często w sąsiedztwie tego terenu jakość nigdy do samego Wąwozu nie dotarłem. Dopiero ostatnio po mszy pogrzebowej za duszę ś.p. Piotra, wybrałem się po raz pierwszy do Wąwozu Maziarnia, który był celem Jego licznych wycieczek. Teren istotnie ciekawy pod względem ukształtowania, historii, entomofauny i roślinności. 
Suszka goryczki krzyżowej rośliny żywicielskiej modraszka Rebela 
I o ile postulaty wykorzystania rekreacyjnego zostały spełnione w postaci trasy rowerowej Fort Trails, o tyle projekty ochronne wciąż czekają na Godota. Cenne murawy kserotermiczne i stanowiska modraszka Rebela w dość szybkim tempie zarastają krzewami głogu i tarniny. Szkoda by było, aby zniknęły te przyrodnicze klejnoty uwiecznione przez Davida Attenborougha w programie BBC „Zadziwiające życie bezkręgowców” (Life In The Undergrowth odcinek 4 Intimate Relations)
Wąwóz Maziarnia na wojskowym planie Przemyśla z 1897 r
Historia roślinności w wąwozie Maziarnia jest ściśle związana z działalnością człowieka. Zgodnie z opisem dr Beaty Hołub i prof. Marii Łanczont w 1873 roku wraz z podjęciem decyzji o budowie fortów twierdzy Przemyśl wykarczowano lasy w całym jej otoczeniu. Odlesienie lessowych stoków i eksploatacja miejscowych piaskowców jamneńskich na potrzeby fortecznych dróg uruchomiło procesy osuwiskowe. Podobno dla wywozu materiału skalnego w wąwozie kruhelskim uruchomione dwie kolejki wąskotorowe (wg mnie bardziej prawdopodobne jest położenie tzw. toru przemysłowego i kolejki konnej, ale kto wie?). 
Wąwóz Maziarnia na fotoszkicu z 1944 roku
W okresie międzywojennym kamień był nadal pozyskiwany, a dodatkowo do lat 50-tych XX wieku prowadzono tu wypas bydła i kóz. Wypalano też trawy na zboczach. Z pewnością taki sposób użytkowania był korzystny dla rozwoju zbiorowisk kserotermicznych, ale sprzyjał też aktywizacji procesów osuwiskowych. Wiosną 1976 roku na skutek wcześniejszych trzech deszczowych lat i śnieżnej zimy 1975/76 doszło do uruchomienia osuwiska, kiedy to masy ziemne posuwały się z maksymalną prędkością 2,5 m na rok. Procesy te trwają do tej pory i nasilają się po długotrwałych opadach.  
Wąwóz Maziarnia na ortofotomapie z 2004 roku
Dynamicznie rozwijająca się sukcesja wtórna z pewnością zmniejsza prawdopodobieństwo ruchów masowych, ale jednocześnie ogranicza występowanie rzadkich gatunków ciepłolubnej flory.
Wąwóz Maziarnia na ortofotomapie z 2022 roku
Jak na dynamikę zbocza podziałają tory rowerowe widoczne na ortofotomapie z 2022? Ostatnie lata są raczej posuszne, a zimny bezśnieżne więc zbocze zapewne "nie zjedzie". Zwłaszcza, że krzaków i drzew niestety wciąż przybywa.
Wąwóz Maziarnia na cieniowanym NMT z 2011 roku
Na cieniowanym NMT widać doskonale krawędzie nisz osuwiskowych i nierówności przemieszczonego materiał (koluwium). Po wschodniej stronie widoczny trójdzielny Fort XVI Zniesienie, zaś na północy Fort XVIc "Trzy Krzyże"
Ooteka modliszki zwyczajnej na kruhelskiej murawie

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

"I o ile postulaty wykorzystania rekreacyjnego zostały spełnione w postaci trasy rowerowej Fort Trails, o tyle projekty ochronne wciąż czekają na Godota. Cenne murawy kserotermiczne i stanowiska modraszka Rebela w dość szybkim tempie zarastają krzewami głogu i tarniny. Szkoda by było, aby zniknęły te przyrodnicze klejnoty uwiecznione przez Davida Attenborougha w programie BBC „Zadziwiające życie bezkręgowców”"

Wąwóz Maziarnia jak również pobliskie starorzecze Sanu oraz sąsiedni (przez grzbiet) wąwóz, po którym poprowadzono nartostradę winny być już dawno rezerwatami przyrody. Niestety jest jak jest, a perwersyjnej pikanterii całej tej smutnej sytuacji dodaje fakt, iż za stan rzeczy jak wyżej odpowiadają nie tylko władze ale społeczność Przemyśla, która popiera politykę władz i stawia doraźną, komercyjną rekreację nad dobrem przyrody. Przecież ów szlak do zjazdów rowerowych to projekt, który przeszedł w ramach tak zwanego budżetu obywatelskiego. Jest też rzeczą oczywistą, że w trakcie "czekania na Godota", użytkowanie szlaku rowerowego jak wyżej wyrządzi wąwozowi poważne szkody - bo jest to przecież przykład siermiężnej i daleko idącej antropopresji. Zresztą są badania dotyczące wpływu tego typu infrastruktur( szlaki turystyczne, szlaki dla quadów, szlaki dla skuterów śnieżnych...) na otaczającą je przyrodę - i wnioski z nich płynące są jednoznaczne.
Paranoją kompletną i przykładem niegospodarności było wybudowanie za kilkadziesiąt milionów nartostrady - w miejscu gdzie śniegu ( w związku z ociepleniem) praktyczne nie ma. Czy ktoś odpowiedział za tę finansową "wtopę" ????


Pozdrawiam,


Artur Ziaja

Stanisław Kucharzyk pisze...

Będąc na miejscu starałem się przyglądnąć tym trasom rowerom bez uprzedzeń i takie wnioski: Nie wiem jak wygląda użytkowanie w sezonie, na ile jest intensywne, ale pod koniec stycznia trasa była wysprzątana, okoliczne krzaki przycięte. Całość wyglądała dość "porządnie". Jednak erozja wgłębna toru z pewnością będzie szybko postępować, bo nawierzchnia gliniasta i już teraz stanowi rynnę, którą przy większych opadach szoruje woda, a koła rowerów terenowych robią dodatkową robotę. Tak więc przepuszczam, że o ile nie będzie jakiejś regeneracji nawierzchni (pytanie jakim materiałem) to żywot tego toru będzie krótki. Utwardzenie i ustabilizowanie mocno nachylonej trasy w warunkach czynnego osuwiska nie jest zadaniem prostym i tanim. W konsekwencji dno toru będzie coraz niżej, skarpy będą się uwozić i wszystko "pójdzie się paść". Paradoksalnie ten tor po wymuszonym zaprzestaniu użytkowania będzie znakomitym siedliskiem dla roślin kserotermicznych, które tutaj być może znajdą swoje ostatnie ostoje po zarośnięciu otoczenia. Jak dla mnie optymalnym by było pogodzić ochronę otwartego otoczenia z jakąś formą zagospodarowania turystycznego.

Anonimowy pisze...

"Jak dla mnie optymalnym by było pogodzić ochronę otwartego otoczenia z jakąś formą zagospodarowania turystycznego".

Ta forma jak wyżej winna być zredukowana do absolutnego minimum. Przecież o rzut kamieniem od wąwozu jest ogromny, piękny park, mający charakter kompleksu leśnego, z rozwiniętą infrastrukturą rekreacyjno - turystyczną, a zaraz za "grzbietem" rekreacyjna nartostrada z dodatkowymi atrakcjami. Jest więc gdzie się "rekreować". Wiadomo, że dla cennych przyrodniczo miejsc najlepszą inwestycją jest...brak jakichkolwiek inwestycji. Szlak rowerowy, o którym rozmawiamy to nie jest zwykła ścieżka ( piesza czy rowerowa) która minimalnie ingeruje w otoczenie. Podrzucam do wglądu i analizy materiały dotyczące podobnego problemu w jednym z parków krajobrazowych na Pomorzu. Wdzięczny będę za opinię i wskazanie ewentualnych analogii i różnic.
https://tpkgdansk.pl/files/site-tpk/userfiles/pliki/2022_broszura%20single%20track.pdf
https://tpkgdansk.pl/aktualnosci-2/dlaczego-single-tracki-moga-byc-zagrozeniem-dla-przyrody/


Pozdrawiam,


AZ

Stanisław Kucharzyk pisze...

Odnosząc się do wskazanych w linkach materiałów o single trackach na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego to są podobieństwa i różnice. Parametry tras tzn. gliniaste podłoże, szerokość i głębokość tras wydają się wizualnie podobne. W TPK mamy do czynienia z gęstą siecią nielegalnych tras na obszarach leśnych parku krajobrazowego, który jako taki ma chronić krajobraz. W Przemyślu mamy do czynienia z obszarem na razie nie objętym żadną formą ochrony więc w sensie prawnym różnica jest istotna. Dla mnie jednak bardziej istotną różnicą jest charakter roślinności tego miejsca, który warto by chronić. W TPK mamy do czynienia z lasami o składzie gatunkowym typowym dla siedliska, który dla swojego trwania potrzebuje czasu i względnej stabilności. W Przemyślu mamy do czynienia z cennymi zbiorowiskami o charakterze półnaturalnym, które do funkcjonowania potrzebują zaburzeń antropogenicznych. Do tych koniecznych zaburzeń zaliczyłbym: wypas i związaną z tym redukcję biomasy oraz naruszanie powierzchniowych warstw gleby przez kopytka bydląt, przedwiosenne wypalanie traw, ewentualnie substytut tych zabiegów jakim jest koszenie z usuwaniem pokosów. W okresie międzywojennym jak piszą autorzy przywołanej w pości e publikacji gromadzkie pastwiska Maziarni „były wyskubane do imentu przez liczne krowy i kozy” i wypalane. Ścieżki bydlęce nacinające zbocza były jednym z impulsów uruchamiających procesy masowe. Te dynamiczne procesy geomorfologiczne i intensywne użytkowanie dały szansę osiedlenia się na terenach pozbawionych roślinności ciekawym gatunkom kserotermicznym, a po pewnym czasie stabilizacji osuwiska nastąpiło wykształcenie muraw „stepu łąkowego”. Chcąc utrzymać te ciepłolubne zbiorowiska trzeba by je co najmniej kosić albo przepasać, co dzisiaj niestety wymagałoby stałego dofinansowania, a kiedyś wystarczała po prostu bieda i konieczność hodowli kóz i krów w „wielkim mieście”. Po kilku latach od zaprzestania takich zabiegów murawy zaczynają zarastać krzewami. Z doświadczenia wiem, że na takie dofinansowanie działań ochronnych łatwo jest pozyskać środki z różnych funduszy celowych, ale na krótki okres maks. 5 lat. Po tym jak projekt się kończy sukcesja wraca. Wiem trochę o problemach RDOŚ w zorganizowaniu właściwej ochrony przemyskiego rezerwatu „Jamy”. W związku z tym uważam, że aby uzyskać trwałość finasowania takich zabiegów najlepiej byłoby aby połączyć utrzymanie nieleśnego charakteru tego zbocza z jakimś udostępnieniem „rekreacyjnym”. Być może optymalnym rozwiązaniem byłaby kolejna filia Arboretum w Bolestraszycach dedykowana kserotermom. Ze ścieżkami dla spacerowiczów dzięki którym można by było podziwiać murawy kwitnące w różnych okresach i latające modraszki. Podobnie jak teraz można podziwiać białodrzewy i geofity w leśnym Parku Zamkowym. To nie musi być rezerwat wystarczyłby tzw. użytek ekologiczny. Obecne ścieżki rowerowe do ozdoby krajobrazu nie należą, ale samym kserotermom specjalnie nie zaszkodzą. Tak jak pisałem ze względu na rodzaj podłoża i uwarunkowania geomorfologiczne wieszczę zresztą ich szybki koniec i kolejne zerodowane powierzchnie do zasiedlenia przez gatunki kserotermofilne.