Strony

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Wilia na Dźwiniaczu

Krzyż upamiętniający pomordowanych na Brenzbergu
Wyjątek z poematu ks. Erazma Skórnickiego "W Karpatach"
Wilia, więc w domu aby się nie zawadzać w pracy
Z psami wszyscy mężczyźni w dworze byli jacy
Prócz leśniczego, który hen do Kolbuszowy
Pojechał do rodziców, sankami na łowy

Udali się zarządca, parobcy, gajowi,
W butach, w krótkich futerkach z fuzjami gotowi
Do strzału pojechali na Brenzberg do lasu.
Parobcy to przy koniach. Od czasu do czasu
Słychać strzały. Zwierzynę pewnie napotkali.
Coś zda się upolują, tak by nie strzelali.
Stara droga z Dźwiniacza na Brenzberg, zima bezśnieżna więc saniami nie pojedzie 
A tymczasem kobiety sprzątają i pieką,
Dziewki myją podłogi. Studnie dość daleko.
Na koromesłach noszą w drewnianych konewkach
Do kuchni wodę, grzeją. To tyle o dziewkach.
Zaś pani zarządcowa z matką i córkami
Gotuje i wypieka, krząta z naczyniami.
Dań dwadzieścia na willę przygotować trzeba.
Książka stara kucharska, funty, łuty nieba-
wem waga, odważniki zgodne są ze sobą.
Staszek to na posyłkach, a Ziuniu co z tobą?
Już od rana się krząta, nic nie podaruje
Makutry, salaterki, misy wylizuje.
Fragment tablicy informacyjnej cmentarzu i przy miejscu dworze w Dźwiniaczu Górnym
a tutaj oryginał rysunku klik>
A na obiad to tylko kartofle pieczone
I kiszona kapusta olejem skraszone.
Z polowania wracają. Dzik na saniach leży,
Pierwsza gwiazdka na niebie już skoro zamruga
Odświętnie przebrani i państwo i sługa.
Pop z popadią i dziećmi o tej również porze
Zaproszeni na wilię jawią się we dworze.
W miejscu dawnej dworskiej rabaty dzisiaj dziko rozrasta się krzew tawuły
W przedpokoju dziś ciepłym futra swe zdejmują
Na szaragach wieszają, a z nóg śnieg strzepują.
Domownicy serdecznie gości swych witają
I już do nakrytego stołu zapraszają.
Na stole pod obrusem rozścielone siano
Także obok lamp kilka świec pozapalano.
Opłatki wziął gospodarz i z nim gospodyni.
Ksiądz Węglarz je dostarczył niedawno z Boryni.
Jeden z przydrożnych krzyży na Dźwiniaczu
Tutaj niestety niedokończony poemat urywa się i nie dowiemy się nic na temat wigilijnych potraw, ani o wyprawie na pasterkę do Tarnawy (o ile pasterkę w tym filialnym kościele odprawiano).
Dzisiejsza droga "po betonkach" z Dźwiniacz do Tarnawy Niżnej, gdzie był kościół filialny parafii w Boryni

Ks. Erazm Skórnicki urodził się 30 stycznia 1906 r. Rogóźnie w powiecie  jaworowskim (obecnie Ukraina), w zubożałej rodzinie ziemiańskiej Józefy i Erazma. Matka wcześnie osieroca księdza Erazma, a ojciec - zarządca dóbr Franciszka hrabiego Poletyły w Dźwiniaczu Górnym, żeni się z jego mamką, a z kolei po jej śmierci poślubia lwowiankę Marię Princ. Druga macocha obdarza pasierba prawdziwie matczynym uczuciem nazywając go pieszczotliwym mianem „Niunio”. Maria towarzyszyła przybranemu synowi także w kapłańskiej drodze podczas probostwa w Iwoniczu, chociaż w małżeństwie z Erazmem miała również rodzonego syna Wiktora (1923-1982).
Młody Erazm w latach 1918-1925 pobierał nauki w gimnazjum w Samborze na profilu matematyczno-przyrodniczym. Po maturze zdecydował się wstąpić do przemyskiego seminarium, gdzie studiował w latach 1926-1932, chociaż jego rodzice z młodszym bratem osiedli już wówczas we Lwowie, po śmierci właściciela Dźwiniacza Franciszka hrabiego Poletyły (1858-1923).
Ścieżka między nowym cmentarzem a cerkwiskiem
Tuż przed święceniami kapłańskimi zachorował na gruźlicę płuc i z tego względu pobierał dalsze nauki w izolacji od pozostałych seminarzystów. Tylko dzięki osobistej interwencji bł. ks. Jana Balickiego przyjął święcenia kapłańskie 19 czerwca 1932 r.
Po święceniach, chory kapłan został mianowany kapelanem sióstr nazaretanek w Komańczy w celu podleczenia. W 1933 r. został wikariuszem w Iwoniczu, gdzie sprawował opiekę nad ministrantami. W 1934 r. zorganizował Krucjatę Eucharystyczną dziewcząt i chłopców, która liczyła około 100 członków. We współpracy z proboszczem Józefem Rafą w 1935 r. w ramach Akcji Katolickiej powołał katolickie stowarzyszenie kobiet i mężczyzn. 
Ks. Erazm Skórnicki w 1935 r. (kapłan z lewej) wśród dziewcząt i chłopców Krucjaty Eucharystycznej
źródło:
strona internetowa Parafii w Iwoniczu
Według świadectw wychowanków ks. Skórnicki był wspaniałym wychowawcą i patriotą. Na wakacjach urządzał wycieczki krajoznawcze, by pokazać dzieciom i młodzieży piękno polskiej ziemi. Zdobywał fundusze na wyjazdy organizując przedstawienia teatralne i loterie fantowe. Podczas II wojny światowej zorganizował tajne nauczanie na poziomie szkoły średniej. Sam uczył matematyki, fizyki i chemii. Iwonicka placówka, kierowana przez ks. Erazma, była uważana za najsilniejszy gminny ośrodek tajnego nauczania w powiecie krośnieńskim. Organizował również pomoc w ukrywaniu dzieci żydowskich. 
Zaplątane losy mieszkańców Dźwiniacza na przykładzie cenotafu
z tzw nowego cmentarza
4 stycznia 1942 r. po śmierci ks. dziekana Józefa Rafy, ks. Skórnicki prawie pół roku administruje parafią, zaś 18 czerwca 1942 r., zostaje mianowany przez biskupa Franciszka Bardę na proboszcza. Podczas przejścia frontu w 1944 roku nowy iwonicki proboszcz dzięki znajomości języka niemieckiego i rusińskiego dwukrotnie przyczynił się ograniczenia zniszczeń wojennych. Po raz pierwszy, pośrednicząc w pertraktacjach partyzantów z dowódcą niemieckiej kompanii karnej, która miała przeprowadzić akcję odwetową 30 lipca 1944 r. Po raz drugi 15 września 1944 r. interweniując u radzieckiego dowódcy, który planował dywanowy ostrzał katiuszami zabudowań Iwonicza-Zdroju.
ks. Erazm z mamą Marią i bratem Wiktorem
Z albumu rodziny Skórnickich 

dzięki uprzejmości pana Mirosława Kalińskiego
Po wojnie ks. Erazm dał się poznać jako dobry gospodarz i duszpasterz, które wypełniał swoje obowiązki mimo dręczących go chorób. W 1957 r. zachorował na raka kości, planowano amputację nogę, jednak nie wyraził na to zgody. Choroba na pewien czas się zatrzymała, jednak porażona noga bolała do końca życia, a ks. Erazm poruszał się o kulach. Na początku 1971 r. ujawniło się nowe ognisko nowotworu w krtani. 6 czerwca 1971 r. ks. Skórnicki po raz ostatni uczestniczył w swoim kościele na Mszy Św. prymicyjnej swojego najmłodszego, dziewiątego wychowanka. Dwa miesiące później 7 sierpnia 1971 roku zmarł. Mimo kapłaństwa obarczonego cierpieniem był zawsze pełen dobroci, serdeczności, zaufania i szacunku dla ludzi. 
Ks. Erazm Skórnicki w wolnych chwilach zajmował się także działalnością literacką. Jest autorem licznych wierszy, różnorodnych utworów scenicznych i nieukończonego wierszowanego poematu „W Karpatach”. Dzieło, w którym wyraźnie słychać "panatadeuszowe" echa, składa się z 25 ksiąg, pełnych szczegółowych opisów małej bieszczadzkiej ojczyzny i jej mieszkańców, opisywanych z miłością i talentem, ale także z niemałą dozą humoru i przenikliwości. Księgi o tytułach: U chłopów, We dworze, W szkole, W cerkwi, W kościele, W karczmie, U czarownika, Przy kołybie, Wśród dzieci, Muczne, Brenzberg, Kiczerka, Na Sanie, Na folwarku, Na połoninie, Łosiówka, Wysoki Wierzch, Swaty, U popa, W młynie, Margityna, Wesele, Pan hrabia, Na gajówce, Wilia; obejmują okres prawie całego roku od wiosny do zimy i prezentują funkcjonujące wówczas w Dźwiniaczu grupy społeczne oraz najważniejsze dla życia społecznego "lokacje". 
Z poematu ks. Skórnickiego korzystałem już wcześniejszym poście na temat Brenzberg czy Bremsberg? Szkoda, że to dzieło miała do tej pory tylko jedno wydanie, praktycznie już zupełnie niedostępne.
Notkę biograficzną ks. Erazma Skórnickiego opracowałem na podstawie wstępu do książki "Wiersze wybrane; W Karpatach: powieść z początku wieku XX wierszem" autorstwa ks. Zbigniewa Głowackiego.
Widok na ukraińską stronę Dźwiniacza Górnego i Wysoki Wierch

6 komentarzy:

Beskidnick pisze...

Świetnie napisane - a wiesz że ks. Erazm nie ma swojego hasła w Wikipedii? Może warto byś je stworzył? Z tego co napisałeś to niezwykłym był człowiekiem i kapłanem.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Był na pewno niezwykłym człowiekiem, świadkiem czasu. Pamiętam o Twoich wikipedycznych postulatach - może kiedyś,

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Szkoda, że w tak ciekawym momencie urwał się poemat, na dzieleniu się opłatkiem ... bo opisy podawanych potraw świątecznych są moimi ulubionymi:-) od babci męża przejęłam przepis na barszcz wigilijny, na rybnym i grzybowym wywarze, do tego zabielany, jedyny smak na świecie; Jakie optymistyczne ostatnie zdjęcie, czekam z utęsknieniem:-)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, dla Ciebie i bliskich, pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Ten poemat liczący 25 ksiąg miał obejmować cały rok - zaczyna się wiosną kończy akurat przed wieczerzą wigilijną. Wielka szkoda, że nie został zakończony - jeszcze większa, że praktycznie pozostaje nieznany - jedno wydanie w 2014 roku w niewielkim nakładzie.

Beskidnick pisze...

Kiedyś, ale nie może...

Kris Beskidzki pisze...

Mnie zauroczyły te przestrzenie i kolorowe łąki :)
Pozdrawiam :)