Strony

sobota, 23 listopada 2019

Ułańska Szyldówka

Chociaż o Szyldówce obszernie i klika razy pisała już na "Naszym Pogórzu" niezrównana Maria (klik> i klik>) chciałbym dziś i ja dorzucić słów kilka. Maria skupiła się głównie na postaci słynnego chirurga Romualda Węgłowskiego, który został pochowany w tym miejscu w 1937 roku. Ja chciałbym przypomnieć sylwetkę jego zięcia Włodzimierz Schilda (10.IV.1894 - 21.I.1941), od którego uroczysko miano nosi, gdyż w Internecie  bywa nadal określane jako "Krzeczkowa - miejsce ruin pałacu austriackiego rodu Schildów".
Por. Włodzimierz Schild na "Orliku",
jego koniu wojennym
źródło -
 https://dobroni.pl/
Istotnie Włodzimierz Schild był potomkiem bawarskich Niemców przybyłych do Polski w XVIII wieku. Jednak nazwanie tego  całkowicie spolszczonego w końcu XIX wieku rodu austriackim, w istocie haniebnym jest. Całkowitym zaś kuriozum jest użycie tego miana dla bohaterskiego polskiego ułana i patrioty Włodzimierza Schilda. W czasie pierwszej wojny światowej służył jako ochotnik 4 pułku Huzarów Rosyjskich, następnie w Rosji przeszedł do Korpusu Polskiego i 1. Pułku Ułanów Krechowieckich. Był jednym z założycieli słynnego 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich. W pułku działał od 1918 r., a w latach 1919-1920 brał udział w wojnach z Ukraińcami i bolszewikami jako wachmistrz i podchorąży. W 1919 r. wyróżnił się w bitwie pod Jazłowcem i został mianowany podporucznikiem. Następnie w 1920 r. w osłonie Lwowa, był dowódcą 1 plutonu w III szwadronie. W 1922 r. na kursie dowódców szwadronów w Oficerskiej Szkole Jazdy uzyskał rangę porucznika. Od 1926 r. w rezerwie pułku na skutek choroby po ciężkich ranach (uszkodzony kręgosłup) odniesionych w 1920 r. Odznaczony krzyżem Virtuti Militari V Klasy, czterokrotnie Krzyżem Walecznych i innymi odznaczeniami. 
W latach trzydziestych (około 1932 roku) po ślubie z Wandą Węgłowską córką słynnego chirurga Romualda Węgłowskiego  zakupił od Wiktorii Chwapil majątek Potoki w Krzeczkowej. Majątek obejmował piętrowy, obszerny dwór, dwie stajnie, stodoły, sad i 600 ha lasu i dużo pola sięgającego, aż po drogę Przemyśl-Sanok w Cisowej. 
Majątek Potoki na mapie WIG
Według wspomnień miejscowych pan Schild jeździł konno na pięknym karym ogierze i był surowy dla ludzi. Pani Wanda zajmowała się domem i  malarstwem. 2 października 1936 we Lwowie urodził się ich jedyny syn Romuald Włodzimierz Schild polski archeolog, profesor, dyrektor Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie. 
W 1937 roku w kaplicy grobowej przy dworku Schild pochował zmarłego dwa lata wcześniej teścia Romualda Węgłowskiego wraz żoną Eugenią zmarłą w tym roku. W kaplicy tej ksiądz z Krasiczyna odprawiał Msze św. We wrześniu 1939 r. po wybuchu wojny, Włodzimierz Schild odprowadził posiadane samochody osobowe na punkt mobilizacyjny, po czym ruszył na Węgry. Wanda ostrzeżona przed możliwą napaścią ukraińskich sąsiadów, wyjechała z synem do Krakowa, a następnie do Warszawy. Wkraczający Rosjanie we dworze urządzili koszary, a w grobowcu zakład szewski sprofanowawszy ciała pochowanych tu Węgłowskich. Według relacji miejscowych ludzi „Gdy Ruskie uciekli, ludzie rozszabrowali wszystko. Nie, nic się nie spaliło, tylko pozabierali, okna drzwi, dachówkę. A już za PGR w Olszanach z cegły i pustaków wybudowano Dom Ludowy w Olszanach”. 
Staw poniżej Szyldówki obecnie siedlisko bobrów
W 1940 r. Włodzimierz Schild powrócił z Węgier, odnalazł rodzinę w Warszawie i niedługo później (27.01.1941 r.) zmarł w stołecznym szpitalu wojskowym wskutek odnowienia się ran. Pani Wanda ponownie wyszła za mąż i z synem przeżyła wojnę w Warszawie. Grób Włodzimierza Schilda znajduje się obecnie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Gdzieś w pobliżu szczątków kaplicy leżą zwłoki profesorstwa zakopane przez litościwych  sąsiadów 
po sprofanowaniu przez Rosjan
Teren dworu porósł lasem, lecz pamięć ludzka pozostała. W 1989 roku w miejscu wskazanym przez Romualda Schilda, Krzysztof Rachwał przygotowujący dysertację na temat słynnego chirurga odnalazł, odsłonił i oczyścił oryginalną, ułożoną z płytek posadzkę dawnej kaplicy nagrobnej.  W miejscu dawnego grobowca wystawiono tablicę pamiątkową. 30 maja 1990 r. z okazji obrony pracy doktorskiej przez Krzysztofa Rachwała z Przemyśla i 200- lecia Chirurgii Polskiej, odbyła się w Zamku krasiczyńskim sesja naukowa, podczas której doktorant przedstawił zasługi prof. Węgłowskiego dla polskiej chirurgii.
Grób Włodzimierza Schilda na Powązkach
źródło -
 https://dobroni.pl/
źródła: 

33 komentarze:

Beskidnick pisze...

Świetny tekst. Postać ciekawa i barwna, a tak mało znana. W zasadzie powinieneś na podstawie tego materiału, edytować wpis na Wikipedii, zanim pojawi się jakiś bzdurny. Romuald swój ma, pora na ojca.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Trzeba by uzupełnić zarówno ojca, jak też i dziadka Romulada Węgłowskiego

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

To są fascynujące historie ... sama, kiedy po raz pierwszy przeczytałam o tym miejscu tu: Schildowie, Węgłowscy, Jakowenkowie aut. Magdaleny Bajer, to powiem szczerze szczęka mi opadła:-) dlatego zaczęliśmy szukać, a że na powyższej mapie Potoki były zaznaczone po drugiej stronie drogi, to tam zaczęliśmy; dopiero Twoje i Piotrka wskazówki skierowały nas na właściwe drogi:-) choć las objął we władanie dawny majątek, historia obeszła się z nim okrutnie, pozostały mizerne resztki ruin, samej kaplicy, to warto wybrać się tu chociażby dla przyjemności spaceru; nie omieszkałam oczywiście zajrzeć do Ciebie na fb, a tam kolejna ciekawostka, zdjęcie dworu ... może znajdzie się kiedyś i zdjęcie kaplicy nagrobnej? dzięki wielkie za ten wpis, Staszku, pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Aż trudno uwierzyć że takie obiekty znikają bez śladu. Co bardziej martwi równie szybko znika pamięć o ludziach, o których warto by pamiętać.

Beskidnick pisze...

Ja nie widzę przeszkód, myślę że warto.

Beskidnick pisze...

I dlatego tak cenna jest twoja wiedza!

Bylinowy Pan pisze...

Polska jako kraj wydaje mnóstwo środków na ratowanie polskiego dziedzictwa kulturowego i historycznego poza granicami naszego kraju. Tak niewiele potrzeba by podważyć stereotyp Polaka, jako tego który potrafił jedynie być ofiarą, przelewać krew za Ojczyznę.
Brakuje nam pozytywnych Postaci, które bez względu na sytuację miały i mają na względzie przede wszystkim dobro społeczne, dobro innych, a potem swoje. We współczesnym społeczeństwie utrwalił sie fałszywy obraz przedwojennej Polski. Przeciętny Polak nie ma pojęcia o osiągnięciach i pozytywnych przemianach jakie się wówczas dokonały w wielu dziedzinach.... i uważa, że do niczego ta wiedza nie jest mu potrzebna...
Mam wrażenie, że rządzą nami owi (wymienieni wyżej ) grabieżcy...- patrząc na teraźniejsze potrzeby Polaków.
Pomysł z wpisem w Wikipedi doskonały. Byłoby to kolejne Pana 'dziecko'. Nawiasem mówiąć ilu podobnych Bohaterów czeka na ogrzebanie w przepastnej otchłani historii. Panie Stanisławie czekamy na Kolejnych.
Z wczoraj - o Ułanach Jazłowieckich. Ułani 14 pułku kawalerii rozstrzygnęli trzydniową bitwę z armią ukraińską pod Jazłowcem 13 lipca 1919.... Stąd nazwa.
Na zakończenie o zapomnianych bohaterach
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1784152,1,eugeniusz-kwiatkowski--dwukrotny-budowniczy-gdyni.read

Jak widać tak już jest, że zapomina się o ludziach sukcesu - Eugeniusz Kwiatkowski dwukrotnie budował Gdynię – po I i po II wojnie światowej. Tworzył ambitne plany Wybrzeża bez względu na warunki polityczne. Kto wie o jego pracy po II- giej wojnie ???
Przykre to...

pytu pisze...

O ułanach Jazłowieckich pierwszy raz dowiedziałem się z tekstu żołnierskiej piosenki , który pouczał mężatki co mają robić gdy zobaczą ułana. Potem poczytałem sobie o tym pułku , ale nie wiedziałem że jeden z jego założycieli mieszkał w Krzeczkowej. Też niedawno tam byłem i coś nawet znalazłem .

Anonimowy pisze...

"We współczesnym społeczeństwie utrwalił sie fałszywy obraz przedwojennej Polski. Przeciętny Polak nie ma pojęcia o osiągnięciach i pozytywnych przemianach jakie się wówczas dokonały w wielu dziedzinach.... i uważa, że do niczego ta wiedza nie jest mu potrzebna..."

Jednakże owemu fałszywemu obrazowi przedwojennej Polski jeszcze bardziej sprzyja jej nadmierne mitologizowanie. II RP miała swoje sukcesy i osiągniecia ale miała też multum porażek, a za szereg stanów patologicznych, trapiących ją, była bezpośrednio odpowiedzialna. O biedzie w II RP można się dowiedzieć analizując dostępne dane statystyczne. O patologiach typu: niesprawiedliwość społeczna i krzywda ludzka - czytają reportaże co bardziej światłych publicystów epoki przedwojennej. Jednym z nich był - na przykład Cat - Mackiewicz, któremu...ultrakonserwatywny światopogląd nie przesłonił istoty problemu. A owym problemem była ekskluzywność II ustroju RP - z okazałymi reliktami epoki feudalnej. Kilka, kilkanaście procent uprzywilejowanych miło wszystkiego po uszy i eksploatowało 90 procent pozostałych ( głównie chłopów), których często nie stać było na zakup pary butów. Struktura ta skompromitowała się totalnie we wrześniu 1939 r. - kiedy to padła jak prowerbialny domek z kart, a jej pseudoelity jak niepyszne umknęły gdzie pieprz rośnie szosami nie tylko zaleszczyckimi. Prawdziwe upodmiotowienie chłopa ( rzecz absolutnie kardynalna) na masową skalę i jego awans społeczny nastąpił po wojnie - w czasach PRl-u. Możemy na nim psy wieszać - sam często to robię - ale fakt ów pozostaje faktem.

"Według wspomnień miejscowych pan Schild jeździł konno na pięknym karym ogierze i był surowy dla ludzi."


Jakiż ckliwy obrazek owej na poły feudalnej rzeczywistości, o której skrobnąłem powyżej. Ciekawym - nota bene- w czym przejawiała się owa "surowość" pana Schilda?



Pozdrawiam,


Artur Ziaja

Anonimowy pisze...

"Surowość" też mnie uderzyła... II Rzeczpospolita miała wiele wad ale jako kraj biedny i zrujnowany przez wojnę, do tego Wielki Kryzys, potrafiła jednak o wiele więcej niż III RP przez trzydzieści lat. Potrafiła chociażby budować nowoczesne samoloty. Zresztą 35 lat temu też potrafiliśmy zbudować odrzutowiec (chociaż nie był to szczyt techniki) a dzisiaj to chyba nie jesteśmy w stanie wyprodukować samodzielnie odkurzacza... Gdyby nie II wojna światowa to obecnie bylibyśmy zamożnym krajem. II RP miała jednak duży potencjał i chociaż nie bez błędów na pewno lepiej go wykorzystywała niż III RP... A o PRL już nie wspomnę...
gw

Stanisław Kucharzyk pisze...

Co do osiągnięć z okresu II Rzeczpospolitej nie będę się chwalił ani ganił - są ten temat różne dobre analizy np. Wojciecha Morawskiego. Bylinowa Pani wspomniała Kwiatkowskiego i pewnie wielu innych wybitnych Polaków pracujących skutecznie pro publico bono można by wymienić. Co do stosunków społecznych i zapóźnienia cywilizacyjnego i gospodarczego wsi, to moim zdaniem zbyt wiele dobrego powiedzieć nie można, nawet w porównaniu z ówczesnymi sąsiadami Polski (no może poza ówczesnym ZSRR). Pisałem o tym w oparciu o dość obrazowe lokalne studium Krystyny Dudy-Dziewierz . Co do surowości Włodzimierz Schilda to po prostu podałem to według cytowanego źródła Cmentarze, kapliczki i krzyże przydrożne w parafii Krasiczyn. Jest tam przywołana wypowiedź Bronisława Żółtowskiego mieszkańca Krzeczkowej: Rodzinę Shildów dobrze pamiętam. Matka moja, podobnie jak inni okoliczni mieszkańcy u nich narabiała. Ja często bawiłem się z ich synem Romanem, moim rówieśnikiem. Oni byli chyba Austriakami, mieli piękne gospodarstwo, coś ze 600 ha lasu i dużo pola sięgającego aż po drogę Przemyśl Sanok w Cisowej. Zanim przyszli Rosjanie wyjechali, została tylko siostra. Ruskie zrobili tam koszary, a w grobowcu zakład szewski. Ciało profesora wyrzucili z grobowca. Jego oficerska czapka wisiała na drzewie chyba ze dwa tygodnie., a ciało leżało obok. Potem ludzie na prośbę siostry zakopali je obok. Gdy Ruskie uciekli, ludzie rozszabrowali wszystko. Nie, nic się nie spaliło, tylko pozabierali, okna drzwi, dachówkę. A już za PGR w Olszanach z cegły i pustaków wybudowano Dom Ludowy w Olszanach. Pan Schild utrzymywał się z lasu i z roli. Jeździł wierzchowcem, pięknym karym ogierem. Był surowy dla ludzi. Pamięta go i wspomina wiele osób. Skoro dawał pracę okolicznym ludziom to pewnie ta surowość odnosiła się do kwestii stosunków "pracowniczych" - ale to tylko mój domysł.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Widziałem i gratuluję specjaliście od roślin wodnych i bagiennych. Przy takim botanicznym szczęściu może uda Ci się odszukać historyczne stanowiska storczyka cuchnącego podawanego przez Kotulę z okolic Przemyśla (na Długim, koło Krzeczkowej Lipowica, m. Starzawą a Poddziaczem)

Anonimowy pisze...

"Co do osiągnięć z okresu II Rzeczpospolitej nie będę się chwalił ani ganił - są ten temat różne dobre analizy np. Wojciecha Morawskiego".

Problem z osiągnięciami II RP sprowadzał się do tego, że większa część społeczeństwa ich nie "odczuwała". Poziom produkcji polskiego przemysłu dopiero w 1939 r. przekroczył poziom uzyskiwany na tym samym obszarze w 1913 r. Zważywszy zaś na przyrost ludności w okresie owych 20 lat - produkcja przemysłowa per capita w przededniu wojny była o prawie 10 proc. niższa od poziomu z 1913 r. Zważywszy na zapaść cywilizacyjną w Polsce przedwojennej, władze jej powinny były uruchomić wielką transformację społeczno - gospodarczą typu New Deal w USA czy też na wzór przemian zachodzących we Włoszech czy Niemczech. Tego typu sytuacja zaistniała...dopiero po II wojnie, w okresie PRL-u, z całym szeregiem patologii, tym niemniej jednak. Tego wymiaru prl-owskiej rzeczywistości będę mimo wszystko bronił. Recz charakterystyczna, iż już po I wojnie światowej nastąpiło spore przesunięcie "na lewo" w polskim społeczeństwie - pod wpływem sytuacji międzynarodowej, w tym rewolucji w Rosji. Była nadzieja, iż otworzy to drogę do upodmiotowienia chłopów w II RP. Jakąś perspektywę w tym zakresie dawała zapowiedź reformy rolnej z 1920 r. ( podjęta pod presją najazdu bolszewickiego na Polskę). Jednakże po ustabilizowaniu sytuacji, Piłsudski odszedł od tego kierunku, zawarł po zamachu stanu porozumienie z warstwami konserwatywno - szlacheckimi w Dzikowie ( 1926 r.) - i zaczął się okres stagnacji, trwający do końca II RP. Po II wojnie sytuacja była podobna. Znów nastąpiło duże przesunięcie nastrojów "na lewo" - co wyrażało się w dużym poparciu dla "rodzimej" lewicy, czyli PPS i PSl. Jednakże ostatecznie zwyciężyła "obca" lewica wspierana przez sowieckie bagnety. I to właśnie w tej rzeczywistości, tej wykreowanej przez "obca" lewicę doszło do owej ogromnej transformacji, czyli uruchomienia procesu emancypacji polskiego chłopa, który to proces, nota bene, ciągle jeszcze w jakimś sensie trwa. Pytanie brzmi: czy "rodzime" PSL i PPS byłyby w stanie uruchomić po wojnie podobny proces, czy też - analogicznie do okresu przedwojennego - zostałyby "przystopowane" w swym zamiarze przez środowiska konserwatywno - zachowawcze??? Po przejęciu władzy przez "obca" lewicę (która brutalnie wyeliminowała środowiska jak wyżej) problem ów całkowicie odpadał.


Pozdrawiam,


AZ


pytu pisze...

Już nawet szukałem , ale wtedy na łąkach Krzeczkowej znalazłem resztki trzech saren w tym jeden samiec , leżące obok siebie i setki wron . Wilki musiały mieć swoją ucztę .

Bylinowy Pan pisze...

Opinię swoją opieram na współczesnych, nowych opracowaniach. Wracam również do opracowań z przeszłości, mniej wykorzystywanych przez historyków.
Scalić kraj z kawałków trzech zaborów to logistycznie ogromne przedsięwzięcie, a na to tylko 20 lat... , jednocześnie jak pisał mój anonimowy poprzednik podjęto się szeregu ważnych przedsięwzięć, z efektów których korzystamy do dzisiaj - było co prywatyzować i sprzedawać tzw. inwestorom zagranicznym.....
Zelmer nie produkuje już odkurzaczy..., bo nie istnieje..
Ludność przedwojennej Polski była zróżnicowana pod względem wyznaniowym, narodowosciowym itd. - zlepek różnych światów. Pomimo to polskie dzieci mogły uczyć się języka ukraińskiego na terenach zróżnicowanych narodowościowo (Tomasz Kuba- Kozłowski - Dom Spotkań z Historią https://www.facebook.com/tkkozlowski
Sądzę,że to właśnie za'Komuny' powstał zafałszowany obraz przedwojennej Polski- faudalnej, zacofanej, pozbawionej znaczących osiągnięć, rządzonej przez arystokratycznych krwiopijców..., w dodatku jeszcze tchórzy ( mieli się wszyscy dać zabić jak Ci w Katyniu itp.? )
Popatrzmy na miejsca, które pokazał Pan Stanisław z innej strony- jako miejsca, które dawały zatrudnienie wielu ludziom ( a dzisiaj co - pustka).
Socjalistyczna Polska pomijała osiągnięcia takich ludzi, jak Profesor Węgłowski, premier Kwiatkowski, itp. Było to politycznie niepoprawne. Tylko PRL dawał 'pełnię szczęścia' np: zabierał jednym chłopom- dawał drugim chłopom.
Nie sadzi Pan, że Profesor Węgłowski, zasłużony dla polskiej chirurgii Profesor
zasługuje na lepszą pamięć... ???

Anonimowy pisze...

Podobno wilki łączą się ostatnio w duże watahy i są w stanie dopaść najbardziej okazałe osobniki. Atakują pasące się bydło, konie przy pensjonatach, psy na łąńcuchach lub pozostawione przy sklepie... w biały dzień. Na nic wysokie ogrodzenia. Nie wydają się już być strażnikami populacji saren i jeleni, a raczej zaczynają budzić w strach.. Na nic przekonywanie, że ludzi wilk nie zaatakuje. Czy pomysł z reindrodukcją ma sens w silnie zdegradowanym środowisku, przy galopującej katastrofie ekologicznej ?
A.P.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Generalne łączenie się niespokrewnionych wilczych watah podczas ciężkich zim jest mityczne klik . Bardzo rzadko zdarza się, że łączą się watahy ale tylko spokrewnione. Faktem jest, że ostatnio obserwuje się większe watahy ale wynika to z większego sukcesu rozrodczego i lepszej jakości siedlisk (czyli większej ilości dostępnych ofiar). Czyli wychodzi na to, że nie tylko wilki wpływają na wielkość populacji ofiar, ale przede wszystkim ilość jeleni, saren i dzików wpływa na liczebność wilków (głównie przeżywalność potomstwa). Jest to wieloletni spór ekologiczny czy regulacja na poziomach troficznych odbywa się z góry czy z dołu. Co do tych ataków na konie, psy i bydło. Liczebność wilków w Polsce rośnie, praktycznie objęły już zasięgiem cały kraj także tereny gdzie od dziesięcioleci ich nie było. Na takich terenach ludzie praktycznie nie zabezpieczają zwierząt hodowlanych przed wilkami i tam liczba szkód jest duża. Tam gdzie zwierzęta są zabezpieczane odpowiednimi ogrodzeniami (tu bardziej chodzi ograniczenie możliwości podkopania się, a nie tylko wysokość) wilki nie robią tyle szkód. Na terenie województwa podkarpackiego od kliku lat mimo rosnącej populacji wilków wielkość szkód jest mniejsza niż 10 lat temu i utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie. Psy są traktowane przez wilki szczególnie jak konkurenci, których trzeba zwalczać klik . Co do możliwości ataków na ludzi - nie jest to moim osobistym zdaniem tak, że jest to jakaś nieprzekraczalna bariera powstrzymująca te drapieżniki - zawsze jest jakaś osobnicza zmienność behawioru, uwarunkowania środowiskowe itd. pisałem o tym parę lat temu klik . Reintrodukcja wilków na dzień dzisiejszy przy możliwościach migracyjnych wilka wydaje mi się pozbawiona sensu. Nie wiem czy w Polsce ktoś to robi, znalazłem tylko takie coś klik . Raczej w najbliższych latach czeka nas tak czy siak redukcja wilków byleby tylko było to zaplanowane z głową, na zasadzie strefowej, a nie dziesiątkowanie, które rozbijałoby ustaloną strukturę watah i prowadziło do zwiększenia migracji osobników i wg mnie w konsekwencji do zwiększenia szkód.

Anonimowy pisze...

"Scalić kraj z kawałków trzech zaborów to logistycznie ogromne przedsięwzięcie...."

Niestety nie udało się tego celu w całości zrealizować. Przykładem, różne systemy prawne na ziemiach stanowiących dawne zabory. Zawsze, oczywiście, można powiedzieć, iż sukcesem była integracja na poziomie jaki osiągnięto. Ale twierdzenie,iż przed wojną nastąpiło całkowite scalenie ziem i zatarcie różnic między poszczególnymi, dawnymi zaborami - jest nieprawdziwe.

"..jednocześnie jak pisał mój anonimowy poprzednik podjęto się szeregu ważnych przedsięwzięć, z efektów których korzystamy do dzisiaj..."

Uwaga jak wyżej jest także aktualna w przypadku PRL-u.

"..było co prywatyzować i sprzedawać tzw. inwestorom zagranicznym.....
Zelmer nie produkuje już odkurzaczy.."

W II RP pod tym względem też nie było sielanki. Proszę sobie poczytać o aferze żyrardowskiej ("potoczne określenie procederu polegającego na sprzedaży majątku Skarbu Państwa za ułamek rzeczywistej wartości w listopadzie 1923, a następnie wyprowadzaniu majątku zakładów wyrobów lnianych w Żyrardowie przez francuski zarząd przedsiębiorstwa oraz bezskutecznych działań organów państwa w l. 1923-1934."- https://pl.wikipedia.org/wiki/Afera_%C5%BCyrardowska)

"Pomimo to polskie dzieci mogły uczyć się języka ukraińskiego na terenach zróżnicowanych narodowościowo..."

Problem w tym, iż dzieci ukraińskie, nie zawsze mogły się w tym języku uczyć. W II RP istniał ucisk narodowościowy, szczególnie dotyczył on Ukrainców. To temat rzeka - nie chcę go więc tutaj poruszać. Warto natomiast podkreślić, iż " na froncie edukacyjnym" w okresie II Rp nie odniesiono znaczących sukcesów. W 1939 r. 20-25 % społeczeństwa dotknięte było analfabetyzmem, a na wschodzie kraju ów odsetek sięgał na niektórych obszarach 45-50 %.

"Sądzę,że to właśnie za'Komuny' powstał zafałszowany obraz przedwojennej Polski- faudalnej, zacofanej.."

Komuniści dyskredytowali II RP "ile wleźie". Ale krytyczny obraz realiów przedwojennych jawi się także w publicystyce II RP, literaturze oraz pamiętnikąch zwykłych ludzi. Są też dane statystyczne świadczące o zacofaniu gospodarczym II RP. Czy pan wie ile w 1939 roku w Polsce było wszystkich pojazdów samochodowych? 42 tysiące, absolutnie wszystkich, łącznie z ciężarówkami, taksówkami, itp. W Niemczech w tym samym czasie było ich ponad 2.1 mln.A niech Pan sobie spojrzy na mapkę (http://admin.www.irwirpan.waw.pl/dir_upload/site/files/Lukasz/komorowski.pdf) ukazującą skalę elektryfikacji w II RP, szczególnie na wsi? Szokujący obraz, nieprawdaż?

"...w dodatku jeszcze tchórzy ( mieli się wszyscy dać zabić jak Ci w Katyniu itp.? )"


Szlachectwpo ponoć zobowiązuje, także w tym metaforycznym sensie tego słowa. Tak więc wyżsi urzędnicy oraz kadra oficerska winni bezwzględnie trwać na posterunku do końca, nie opuszczając wojska czy szeregowych pracowników. Niestety w tym względzie doszło do wielu koszmarnych kompromitacji. Proszę sobie poczytać książkę Jana Józefa Szczepańskiego pt. "Polska jesień" - a wówczas zorientuje się Pan co mam na myśli.

"Popatrzmy na miejsca, które pokazał Pan Stanisław z innej strony- jako miejsca, które dawały zatrudnienie wielu ludziom ( a dzisiaj co - pustka)".

Co do problemu i skali bezrobocia - to wogóle nie ma porównania obecnej sytuacji z realiami II RP, oczywiście na niekorzyść II RP.

"Socjalistyczna Polska pomijała osiągnięcia takich ludzi, jak Profesor Węgłowski, premier Kwiatkowski..."

Jeżeli chodzi o Kwiatkowskiego - rzecz się miała trochę inaczej. Przynajmniej w latach 80-tych zeszłego stulecia sporo o nim mówiono, także wkontekście powojennej odbudowy wybrzeża. Historyk o nazwisku Drozdowki pisał o nim artykuły, książki, dawał wykłady.

"Nie sadzi Pan, że Profesor Węgłowski, zasłużony dla polskiej chirurgii Profesor zasługuje na lepszą pamięć..."

Jak najbardziej. W moim odczuciu prof. Węgłowski mógłby być wyśmienitym patronem Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu.


Pozdrawiam,


Artur Ziaja

Anonimowy pisze...

"Raczej w najbliższych latach czeka nas tak czy siak redukcja wilków byleby tylko było to zaplanowane z głową, na zasadzie strefowej, a nie dziesiątkowanie, które rozbijałoby ustaloną strukturę watah i prowadziło do zwiększenia migracji osobników i wg mnie w konsekwencji do zwiększenia szkód."

Pisząc o nieuchronnej redukcji "polskiego" wilka w przyszłości - miał Pan na myśli odstrzał czy odławianie?


Pozdrawiam,


AZ

Stanisław Kucharzyk pisze...

Metoda redukcja jest właściwie sprawą drugorzędną uzależniona chociażby od rodzaju koniecznej interwencji. W przypadku osobników wykazujących agresję, hybryd z psami itp gdzie ważna jest szybkość reakcji odpowiedni wydaje się odstrzał, gdyż odławianie jest generalnie trudne. W przypadku osobników zsynantropoizowanych, które zaczynałyby bytować głównie "przy człowieku" być może sprawdziłoby się właśnie odławianie (i być może usypianie bo ile wilków można w zoo zmieścić). Kluczowym wydaje się jednak plan zarządzania populacją i organizacja wykonania tegoż.

Anonimowy pisze...

Ale dlaczego II RZECZPOSPOLITA mimo tylu wad była krajem o silniejszym przemyśle,siłach zbrojnych,poziomie szkolnictwa średniego i wyższego niż obecna po trzydziestu latach III RZECZPOSPOLITA? Aktualnie jesteśmy krajem postkolonialnym - pozbawionym własnego przemysłu,handlu,banków i wojska... Bijmy się we własne piersi,a II Rzeczpospolitą może sobie już darujmy...
gw

Anonimowy pisze...

II RP nie była krajem o silniejszym przemyśle w porównaniu z obecną Polską. Przemysł w II RP raczkował, był w fazie inicjalnej - w niektórych wypadkach zresztą ze względów obiektywnie niezależnych od takiej czy innej polityki prowadzonej przez państwo - tym niemniej jednak. Kulą u nogi gospodarki II RP był brak rozległych rynków zbytu - zanikłych po oderwaniu się od państw zaborczych terytoriów, które złożyły się na państwo polskie. Obecnie - w porównaniu z okresem przedwojennym - pod tym względem jest o niebo lepiej - bo jest rozległy europejski rynek zbytu, o który należy dbać jak o rodzinny klejnot.
Na siły zbrojne w II RP przeznaczany był niewyobrażalnie szeroki strumień pieniędzy. Wydatki na wojsko pochłaniały do 40 % budżetu (obecnie 2-3 %) - dławiąc rozwój innych dziedzin życia społeczno - gospodarczego. I zważywszy na owe kwoty - armia polska się nie popisała w 1939 r. - albo inaczej: nie nastąpił jakikolwiek zwrot zainwestowanych kwot - bowiem w dwa tygodnie została pokonana przez Niemcy.
Szkolnictwo średnie i wyższe było w II RP na wysokim, nawet bardzo wysokim poziomie - ale zarazem było ono, zwłaszcza wyższe, wysoce elitarne i de facto poza zasięgiem i możliwościami zdecydowanej większości społeczeństwa.
Co to znaczy że jesteśmy "krajem postkolonialnym?" Nie bardzo rozumiem to sformułowanie - wiem natomiast, że odgrywanie państwa mocarstwowego przez II RP skończyło się kwalifikowaną tragifarsą.
Przecież mamy przemysł, banki, handel- w tym także polski, że już nie wspomnę o wojsku. Rzecz jasna do zadawalającego stanu droga daleka - ale przecież w II RP było podobnie albo i gorzej.
Kończąc napomknę, iż krytyczne i racjonalne analizowanie przeszłości jest konieczną przesłanką prowadzenia właściwej polityki bieżącej. Kto takich lekcji nie odrabia, jest skazany na powtarzanie historii.


Pozdrawiam,


AZ

graziowawiar pisze...

Kraj postkolonialny-jesteśmy podobni gospodarczo do krajów np. afrykańskich,które były kiedyś koloniami a obecnie formalnie niepodległe - faktycznie nic nie posiadające,majątek wyprzedany często dawnym kolonizatorom.Polska ma w opinii międzynarodowej taki status.Jest przykładem w dyskusjach uniwersyteckich-jak można z kraju przemysłowego stać się państwem w zasadzie jego pozbawionym.Przykład światowy...
II RZECZPOSPOLITA wbrew pozorom miała dość silną armię-miała 30 dywizji pierwszego rzutu-obecnie mamy TRZY... Marynarkę też miała silniejszą i lotnictwo niż obecnie. Obrona przeciwlotnicza niestety w obu przypadkach beznadziejna... Niestety WP zostało w 1939 roku zbyt późno zmobilizowane i
rozrzucone wzdłuż granicy - zamiast bronić linii Wielkich Rzek. Okopane,wsparte przez artylerię biło się naprawdę dobrze-tragedia nastąpiła gdy się zaczęło wycofywać.Do tego Niemcy zastosowali wojnę błyskawiczną-Francja i ZSRR też nie były wcale od nas lepsze.
"Przecież mamy przemysł, banki, handel- w tym także polski, że już nie wspomnę o wojsku" - o czym Pan mówi? Handel-jaki? Przemysł-głównie montownie i produkcja podzespołów. Zna Pan jakiś POLSKI produkt,markę znaną na Świecie? Nawet wódka jest już własnością rosyjską a nie polską... Nawet odkurzacza nie jesteśmy wstanie wyprodukować... Nasze wojsko formalnie 100 tysięczne ale faktycznie do użycia w polu może połowa... "Nasza" haubica Krab-lufa niemiecka czy też francuska,podwozie koreańskie,wieża brytyjska a amunicja-proch czeski czy też słowacki.I to jest nasza dumna haubica Krab... Zapaść polskiego przemysłu jest taka, że nie jesteśmy wstanie nawet skopiować ukraińskiego Korsarza...
gw

Anonimowy pisze...

Proszę mi wybaczyć ale uderza pan w demagogiczną nutę. Cokolwiek krytycznego można powiedzieć o polskiej gospodarce - daleko jej nadal bardzo do poziomu przeciętnego, afrykańskiego kraju. O tym że nad Wisłą jest wiele razy lepiej niż w Afryce świadczą Afrykanie, którzy zjawiają się tutaj coraz liczniej aby korzystać z koniunktury i poprawy poziomu życia.
Co do produktów polskiego przemysłu, które liczą się za granicą - jest ich wcale sporo. Sprzęt AGD, meble, okna, armatura łazienkowa, jachty, autobusy, kosmetyki ( pod Przemyślem jest firma Inglot ), gry komputerowe. Asortyment ów jest produkowany tak przez firmy polskie jak i obce mające swoją siedzibę w Polsce. Co do tych ostatnich, nie należy na nich wieszać psów - bo jak płacą podatki, przestrzegają prawa i dają zatrudnienie - to już wszystko jest OK. Pan chciałby aby Polska była liderem innowacyjności. Ja też - ale są twarde realia ( w tym zaszłości historyczne), których w ciągu jednego pokolenia czy dwóch nie można przeskoczyć. Polska przez setki lat świeciła odbitym światłem ( w II RP też) i nadal w większości wypadków tak jest. Należy rzecz jasna dążyć do zmiany tej sytuacji - nie demonizując niepotrzebnie bieżącego stanu rzeczy. Świecąc odbitym światłem ( i robiąc to z głową) można osiągnąć wcale przyzwoitą, satysfakcjonującą średnią.
Poza tym rolnictwo to też dział gospodarki (trochę automatycznie degradowany przy nadmiernym fetyszyzowaniu przemysłu) - i można na nim nieźle zarobić, co Polska nota bene wcale udanie czyni.
Jeżeli chodzi o armię, to wariant, w którym łoży się na nią gigantyczne kwoty, po to tylko, żeby później została ona w pokazowy sposób pokonana - nie jest dla mnie atrakcyjnym. Po doświadczeniach drugowojennych zdecydowanie bardziej przemawia do mnie "wariant czeski". W chwili obecnej wrogiem Polski ( hipotetycznym i bez histeryzowania ale jednak) jest Rosja. Tej militarnie nie stawimy czoła - żeby nie wiem jak silna była polska armia. Lepszym chyba antidotum na ewentualne zakusy Moskali (przy posiadaniu przyzwoitej ale nie nadmiernie rozdętej armii) jest system sojuszy, integracja z zachodnią Europą ( np. poprzez wejście do strefy Euro) oraz uaktualniony prometeizm, czyli w chwili obecnej wspieranie antyrosyjskiego kursu Ukrainy.


Pozdrawiam,


AZ

Anonimowy pisze...

"W przypadku osobników wykazujących agresję, hybryd z psami itp gdzie ważna jest szybkość reakcji odpowiedni wydaje się odstrzał, gdyż odławianie jest generalnie trudne".

Wilków w Polsce jest jakieś 2-2500 tysiąca. Psów dobrych parę milionów. Psy są zdecydowanie większym zagrożeniem dla zdrowia i życia człowieka niż wilki. Psy zagryzają na śmierć zdecydowanie więcej ludzi niż wilki, żeby już nie wspomnieć o pogryzieniach, pokiereszowaniach, poranieniach. Jeżeli zaś chodzi o dzikie zwierzęta, psy pozostające bez nadzoru dokonują wśród nich prawdziwych spustoszeń.
Słowem, to pies jest problemem i psa należy się bać - nie wilka, którego populacja kilkakrotnie większa od obecnej, w żadnym wypadku nie zmieniłaby sytuacji jak nakreślona wyżej. Gdy wędruję lub jeżdżę rowerem ( na przykład po Pogórzu) zdecydowanie bardziej obawiam się spotkania z rozwścieczonym psem niż z dzikim wilkiem. Tym bardziej, że na bramce co drugiego domu wiszą tabliczki z napisami typu: "bardzo zły pies, do bramki dobiegam w 3 sekundy", którym towarzyszą wizerunki rozjuszonych bestii.... oraz ich ujadanie!
Podobny problem jest z kotami, których jest kolejne parę dobrych milionów. Masakrują one jeszcze większą ilość dzikiej zwierzyny ( ptaki) niż psy - ale to już trochę inna historia.


Pozdrawiam,


AZ

Stanisław Kucharzyk pisze...

Ma Pan rację, że wałęsające się czy puszczane luzem psy stanowią dużo większy problem niż wilki. Również sporo racji w tym, że nawet sporo większą populację da się utrzymać na naszego kraju bez istotnego zwiększania zagrożenia dla życia czy zdrowia ludzkiego (przynajmniej w porównaniu z psami). Problemem jest jednak to, że wilk jest gatunkiem oportunistycznym, o sporej jak się okazuje zdolności adaptacyjnej. Myślę, że nie chcielibyśmy mieć wilków na śmietnikach pod Warszawą, czy innych terenach zurbanizowanych. Również dla zachowania czystości populacji samych wilków należy eliminować osobniki synantropizacje się, krzyżujące się z psami. Daleki jestem od tego aby straszyć Czerwonym Kapturkiem, miałem kilka spotkań z wilkami, w tym jedno bliskie i jak do tej pory nigdy nie czułem się zagrożony. Jednak wraz ze wzrostem liczebności populacji (a ten wzrost w ostatnich kilku latach nabrał tempa) siłą rzeczy wzrośnie również prawdopodobieństwo pojawienia się osobników agresywnych.

graziowawiar pisze...

Niewiele Pan zrozumiał albo udaje Pan, że nie rozumie. A argument w porównaniu Polski z krajem afrykańskim to już czysta demagogia... Chodziło naturalnie o podobne procesy ekonomiczne jakie zaszły tam i w Polsce.
Oczywiście rolnictwo też jest ważne,dlatego minister RP mówiąc o wystawie światowej chyba w Dubaju OCZYWIŚCIE zapowiedziała że zaprezentujemy tam naszą żywność. A CO NIBY MAMY TAM ZAOFEROWAĆ... Może jeszcze meble,jachty,okna i inne drobiazgi...
Firmy zachodnie transferują z Polski rocznie około 100 miliardów złotych.Gdyby to były firmy polskie te pieniądze służyłyby naszemu krajowi a nie obcym. Ekonomiczny elementarz.
Rosja naturalnie nie pokonamy ale mając w miarę silną armię możemy zniechęcić ich do ataku a przynajmniej go odwlec. TAK naprawdę możemy liczyć tylko na siebie, a z tym euro - rozumiem, że to żart... Szkoda, że oddaliśmy ostatnio 700 kg wzbogaconego uranu. Na Zachodzie niektórzy nam życzliwi stwierdzili, że jednak jesteśmy naiwni.Ukraina po takim wyborze prezydenta zostanie gospodarczo skolonizowana. Żadnych złudzeń,a sojusz z nią obecnie to mrzonki.
gw

Anonimowy pisze...

"Chodziło naturalnie o podobne procesy ekonomiczne jakie zaszły tam i w Polsce."

Ze skutkami jednakże zasadniczo odmiennymi. Afryka w relacji do Polski jest na antypodach. Mnie bardziej przekonuje (do takich a nie innych poglądów na temat) przykład Ukrainy. Na przełomie lat 80 - tych i 90 - tych zeszłego wieku kraj ów miał lepsze wskaźniki gospodarcze i był w lepszej sytuacji ekonomicznej niż Polska. W chwili obecnej jest zasadniczo inaczej.

"A CO NIBY MAMY TAM ZAOFEROWAĆ... Może jeszcze meble,jachty,okna i inne drobiazgi..."
Po pierwsze to nie są takie znowu drobiazgi, po drugie, nie wiem dlaczego o "drobiazgach" mamy się wyrażać w tonacji negatywnej, skoro przynoszą dochód, po trzecie, co pana zdaniem powinniśmy - alternatywie - produkować?

"Firmy zachodnie transferują z Polski rocznie około 100 miliardów złotych.Gdyby to były firmy polskie te pieniądze służyłyby naszemu krajowi a nie obcym. Ekonomiczny elementarz."

Z ekonomicznego elementarza wynika również, ze aby był boom gospodarczy musi być kapitał. A jak nie ma rodzimego, trzeba pozyskać obcy - bo bez niego zaczyna się stagnacja i boksowanie w miejscu. Tak się dzieje na całym świecie, szczególnie w krajach (zdecydowana większość) które nie mają statusu mocarstwowego. I ten ściągnięty obcy kapitał musi na tej operacji zarobić - to przecież oczywiste.

"TAK naprawdę możemy liczyć tylko na siebie, a z tym euro - rozumiem, że to żart.."

I w tym liczeniu na siebie należałoby jak najszybciej znaleźć się w strefie Euro. Nie tyle ze względów finansowo - ekonomicznych, co politycznych. Proszę zwrócić uwagę, że Litwa, Łotwa i Estonia dokładnie tak właśnie postąpiły. Na złamanie karku dążyło do przyjęcia Euro. W chwili obecnej fakt ów zdecydowanie bardziej broni je przez zakusami Rosji niż ich armie. Nie uwierzę, że Estończycy to idioci, raczej wszyscy inni, ale nie oni. Potencjalny atak Rosji na Estonię to ipso facto atak na walutę Niemiec, Francji i szeregu innych krajów europejskich.

"Ukraina po takim wyborze prezydenta zostanie gospodarczo skolonizowana. Żadnych złudzeń,a sojusz z nią obecnie to mrzonki."

Od trzydziestu lat, to jest od proklamowania przez Ukrainę niepodległości, słyszę nieustannie, że ten kraj jest totalnie zrusyfikowany i lada moment zostanie przekształcony w prowincję rosyjską. Tymczasem bieg wydarzeń pokazuje coś zupełnie innego. Po 30 latach funkcjonowania niepodległej Ukrainy, ogromne obszary centralnej i wschodniej części tego kraju...zukrainizowały się - o czym najlepiej zaświadczał/zaświadcza konflikt tego kraju z Rosją. Sojusz z Ukrainą (niekoniecznie sformalizowany), w dużym stopniu zależy od polityki Polski. Jest logicznym iż wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Prowadząc politykę wschodnią Polska winna kierować się tym hasłem.


Pozdrawiam,


Artur Ziaja

Beskidnick pisze...

Przede wszystkim zastanówmy się czy rzeczywiście Rosja jest naszym wrogiem! W tej chwili to wygląda na to ze MY jesteśmy wrogiem Rosji, a nie odwrotnie! Zaszłości historyczne uczą tego samego. Rosja nigdy nie dopuściła się zbrodni ludobójstwa Polaków. Rosja NIGDY nie chciała rozbiorów Polski - zostala do tego zmuszona przez Polaków. itd. itp.
Owszem topienie miliardów w armii nie ma najmniejszego sensu. Lepiej jest trzymać sztamę z Rosjanami i śmiać się w kułak z tych którzy chcieli by nas straszyć sankcjami...
A konflikt Ukrainy i Rosji o Donbas? Nie nasza sprawa!

graziowawiar pisze...

Beskidnick
Bez komentarza...
Artur Ziaja
Życzę Panu mniej oglądania TVN i czytania GW...
Nie radzę powstrzymywać czołgów za pomocą EURO...
Bałtowie przyjęli EURO ponieważ obawiali się spekulacyjnego ataku ale na własną walutę.Nikt ze strefy EURO im nie pomoże w czasie wojny,podobnie jak Polsce.Pomóc jedynie może USA, jeżeli uznają, że leży to w ich interesie.W takim przypadku może dołączyć Wielka Brytania. I tyle... Gdybyśmy mieli nadal te 700 kg uranu plus trochę więcej WOT to na nas też nikt by nie napadł...
gw

Anonimowy pisze...

Ochrona przed spekulacyjnym atakiem na własną walutę to dodatkowy bonus - wcale cenny - wynikający z posiadania takiej waluty jak EURO. Kraje nadbałtyckie przyjęły ją jednak także ze względów strategicznych. Atak ewentualny na ich kraj (ze strony Rosji) to także atak na walutę europejską, walutę takich krajów jak Niemcy czy Francja. Nikt nie lubi jak mu się demoluje jego pieniądz. Gdyby walutą Ukraina było Euro - reakcja UE byłaby zdecydowanie mocniejsza, a może by jej w ogóle nie było - bo Rosja na prowokacje nie zdecydowałaby się. Więc może jednak EURO to wcale niezła...amunicja przeciwpancerna? Jest oczywistym, że należy posiadać armię "na miarę naszych możliwości". Jednakże na wypadek konfrontacji z Rosją, to nie wystarczy, wskazanym jest mieć dodatkowe asy w rękawie, lepsze niż najlepszy WOT.
Ja życzę panu spokojnych i bezdeszczowych (bo śniegu raczej nie będzie) świąt.


AZ

graziowawiar pisze...

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Błogosławieństwa Bożego w Nowym Roku Pańskim 2020.
gw

Anonimowy pisze...

Likwidowanie- na zasadzie wyjątku od reguły - osobników "spatologizowanych" jest zawsze dopuszczalne. To nie jest problem. Problemem, którego się obawiam, jest wygenerowanie (także medialne) hucpy pt. "terroryzują nas krwiożercze wilki" z konsekwencjami typu odstrzał sporej części populacji.

Pozdrawiam,

AZ