Strony

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Arboretum w Cisowej i Bolestraszycach - między monokulturą a różnorodnością

Arboretum w Bolestraszycach kolekcja piwonii drzewiastych
Słynne Arboretum w Bolestraszycach składa się z dwóch części: 
-założonego w 1975 roku bolestraszyckiego dendrarium wraz z fortem XIII b Twierdzy Przemyśl;
- popegeerowskich gruntów w Cisowej przyłączonych w 1996 roku.
O klasycznym ogrodzie w Bolestraszycach już kiedyś pisałem klik>. Miejsce piękne w każdej porze roku, o ciekawej ofercie edukacyjnej stąd też tłumnie odwiedzane (ponad 100 tysięcy osób rocznie). Na powierzchni 25 ha zobaczyć można około 3500 gatunków i odmian drzew i krzewów i roślin zielnych, zarówno tych rodzimych jak też obcej proweniencji. 
Czosnki i ostróżki
Jest to mniej więcej tyle ile liczy sobie cała flora naczyniowa Polski, do której zaliczamy zarówno autochtonów (około 2,5 tys.) jak i trwale zadomowionych przybyszy (około 0,5 tys.). Trzeba przy tym zaznaczyć, że tradycyjnie do krajowego spisu gatunków nie zalicza się roślin uprawianych spotykanych wyłącznie w parkach i ogrodach. Dzięki ukształtowaniu mnogich sztucznych siedlisk (w tym szklarni, skalniaków, stawów, wrzosowisk) oraz stałych wysiłków zespołu specjalistów (pozdrowienia!), różnorodność botaniczna tego niewielkiego zakątka przewyższa o rząd wielkości zróżnicowanie florystyczne dowolnego rezerwatu przyrody w Polsce.
Na południowy-wschód od Bolestraszyc w linii prostej 25 kilometrów, już na Pogórzu Przemyskim znajduje się znacznie mniej znany oddział w Cisowej obejmujący obszar 283 ha. Okolica znacznie rzadziej odwiedzana niż podprzemyski ogród dendrologiczny, chociaż równie ciekawa krajobrazowo.
Wodospad w Cisowej - piękna fotka dzięki uprzejmości Bylinowego Pana klik>
Na płynącym w dolinie potoku Cisowianka zobaczyć można interesujące stanowisko dokumentacyjne „Wodospad w Cisowej”.
Plan Arboretum w Cisowej - źródło http://bolestraszyce.com.pl
Półnaturalne łąki świeże i wilgotne tworzy 120 gatunków, w tym także rarytasów takich jak ostrożeń siedmiogrodzki. W śródpolnych wąwozach zachowały się lasy tworzone przez 6 gatunków rodzimych drzew z runem liczącym około 200 roślin. Wśród łąk założono kolekcje dendrologiczne w formie liniowych bądź powierzchniowych jednogatunkowych nasadzeń. 
Metasekwoja chińska w Cisowej
Znajdziemy tu plantacje cisa pospolitego, metasekwoi chińskiej, orzecha czarnego, dębu bezszypułkowego, tulipanowca amerykańskiego oraz kolekcje różnych odmian jabłoni i lip. Oprócz tych nasadzeń odszukać tu można raptem około 300 gatunków drzew, krzewów i roślin. Jest to w sumie liczba podobna jak w pobliskim leśnym rezerwacie Krępak (pow. 138,48 ha) gdzie świat roślin liczy około 250 gatunków taksonów. Korzystając z szkolno-podręcznikowej miary różnorodności gatunkowej określającej liczbę gatunków na jednostkę powierzchni łatwo obliczyć, że arboretum w Bolestraszycach mamy średnio na jednym hektarze 140 gatunków, w Cisowej - 1 gatunek, zaś w rezerwacie Krępak - 2 gatunki. 
Bogactwo roślin wodnych na boletsraszyckim stawie (grzybieńczyk, kotewka, salwinia, grzybienie)
Czy takie porównanie ilości taksonów daje możliwość jakiegoś rankingu „cenności”? Czy większa złożoność jest czymś lepszym, bardziej wartościowym niż prostota? 
Wydaje się, iż istotnie w ostatnim ćwierćwieczu do klasycznych ogólnoludzkich wartości takich jak dobro, prawda i piękno dołączyliśmy różnorodność. Pochwała różnorodności pada z ust polityków, duchownych, ludzi kultury. Przynajmniej w sferze deklaratywnej człowiek współczesny uznaje wszelkie zróżnicowanie za wartość - być może najbardziej istotną. 
Apoteoza różnorodności humanoidalnej z kręgu kulturowego "Świat Dysku" Terry'ego Pratchetta (autor: Paul Kidby)

Z konieczności uszanowania wielorakości kulturowej, etnicznej, religijnej, obyczajowej, dowodzi się bezcelowości poszukiwań ideałów piękna, prawdy, a nawet dobra. Z bolesnym rozczarowaniem przekonujemy się jednakże, iż polityczna poprawność, tolerancja, ekumenizm i relatywizm moralny, nie wyeliminowały z bogatego arsenału ludzkich zachowań wojen, zamachów, zabójstw, agresji czy internetowego hejtu.
Wydaje się, że nauki biologiczne nadążają za ogólnym trendem doceniania różnorodności. Znamiennym wydaje się, że termin różnorodność biologiczna, biotyczna, przyrodnicza (biological diversity) pojawił się po raz pierwszy w 1968 roku w symbolicznym punkcie zero rewolucji kulturowej. W dzisiejszym znaczeniu użył go wówczas amerykański biolog i działacz na rzecz ochrony przyrody Raymond Dasmann. Jednak zawrotną karierę w nauce, jak i polityce uzyskał dopiero synonimiczny skrótowiec „bioróżnorodność” (biodiversity) ukuty w 1985 roku przez amerykańskiego biologa W.G. Rosena. Od tego momentu ochrona różnorodności biologicznej stała się nie tyle paradygmatem współczesnych nauk biologicznych, ale pewnego rodzaju aksjomatem praktycznej ochrony przyrody, a nawet dogmatem społeczno-kulturowym. Takież centralne miejsce koncept uzyskał w 1992 roku podczas tzw. Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro, kiedy to sformułowano Konwencję o różnorodności biologicznej, którą sygnowały chyba wszystkie państwa.
Wysoka różnorodność a właściwie mozaikowatość krajobrazu kulturowego - gdzieś na Pogórzu
Nestor polskiej ochrony przyrody prof. Romuald Olaczek klik> widzi tę kwestię następująco: „Pojęcia naturalności i różnorodności przyrody mają nieco odmienne znaczenie w naukach przyrodniczych, podstawowych (dawniej nazywanych „nauką czystą”), i w nauce stosowanej, jaką jest ochrona przyrody. W tych pierwszych, przede wszystkim w ekologii i innych nomotetycznych dyscyplinach biologicznych, oznaczają dwie ogólne właściwości życia na Ziemi, a nawet całej ziemskiej przyrody. Można je rozumieć jako istotę, czyli treść życia (naturalność) oraz formę życia (różnorodność). Jest oczywiste, że nie są to samoistne byty materialne, lecz pojęcia abstrakcyjne, określające stan lub skład zbiorów organizmów, w skrócie nazywanych życiem. W ochronie przyrody pojęcia te wychodzą poza powyższe, obiektywne ich znaczenie: są wartościami. Zwrócił na to uwagę M. E. Soule pisząc, że różnorodność organizmów, złożoność ekosystemów i proces ewolucji są dobre, a ich zaprzeczenie złe, i że wobec tego różnorodność biologiczna jest wartością). Jako wartości, naturalność i różnorodność mogą być podłączane do uniwersalnych wartości humanistycznych: prawdy, dobra, piękna. Naturalność w przyrodzie jest tym, czym prawda wśród ludzi, a różnorodność kojarzy się z dobrem i pięknem
Włączenie bioróżnorodności w sferę aksjologii wydają się podzielać „zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł (Preambuła Konstytucja RP).
Trzeci dzień stworzenia według Petera Bruegela źródło: Wikipedia 
Dla chrześcijan konieczność uznania za wartościowe wszelkich gatunków wynika bezpośrednio z Pisma Świętego. W Księdze Rodzaju jeszcze przed stworzeniem człowieka Bóg stwarza: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju, różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi i jednocześnie wydaje pierwszy wartościujący werdykt - widział Bóg, że były dobre (Rdz 1). Osąd ten dobitnie potwierdza następnie Księga Mądrości (Mdr 11, 24-26): Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia!
Piąty dzień stworzenia według Martina de Vos: źródło: Wikipedia
Naturalną konsekwencją jest roztropna troska każdego chrześcijanina o zachowanie pełnego bogactwa boskiego dzieła o czym dużo ostatnio w „ekologicznej” encyklice papieskiej: Zapewne niepokoją nas informacje o wyginięciu określonego gatunku ssaków lub ptaków, bo są one bardziej widoczne. Ale dla prawidłowego funkcjonowania ekosystemów potrzebne są również grzyby, glony, owady, gady i niezliczona różnorodność mikroorganizmów. Niektóre mniej liczne gatunki, których zazwyczaj się nie zauważa, odgrywają zasadniczą rolę w stabilizacji równowagi danego miejsca. To prawda, że człowiek musi interweniować, gdy geosystem wkracza w stan krytyczny, ale obecnie poziom ludzkiej ingerencji w rzeczywistość tak złożoną jak przyroda jest tak wysoki, że kataklizmy powodowane przez człowieka powodują jego nową interwencję, tak iż działalność człowieka staje się wszechobecna, ze wszystkimi wynikającymi stąd zagrożeniami. Dochodzi do powstania błędnego koła, gdzie interwencja człowieka w celu rozwiązania trudności często jeszcze pogarsza sytuację (Laudato Si; rozdział III. Zatracenie różnorodności biologicznej).
Różnorodność czytelna na pierwszy rzut oka tworzona głównie przez rośliny kwiatowe i owady
Co ciekawe scjentystyczne podstawy uznania różnorodności biologicznej za wartość są jakby słabiej uzasadnione. Owszem wskazuje się, iż bioróżnorodność ma fundamentalne znaczenie dla ciągłości procesów ewolucyjnych. Wiele badań potwierdza również, że ekosystemy bardziej różnorodne cechuje większa trwałość, stabilność, produktywność, odporność na zakłócenia, a nawet pełniejsze świadczenie tzw. usług ekosystemowych. Z drugiej jednak strony wciąż nie milknie debata czy to różnorodność warunkuje stabilność, czy też może jest wprost przeciwnie - to właśnie dzięki długotrwałym, stabilnym warunkom możliwa jest większa różnorodność (the diversity-stability debate klik>).
Różnorodność ukryta - w lesie  decydują o niej głównie mniej widoczne  mszaki, grzyby, porosty i owady
Wciąż nie wiemy też dlaczego wynikiem ewolucji jest tak dużo gatunków w pewnych grupach systematycznych, a nawet en masse klik>. Mimo deklarowanej wiedzy o tym ile gatunków dziennie znika z powierzchni Ziemi (według WWF od 15 do 25 gatunków zwierząt i roślin klik>), mamy jedynie szacunkowe dane ile gatunków faktycznie na Ziemi bytuje (być może, aż 8,7 mln >klik). Nie wiemy też z pewnością ile i jakie gatunki są bezwzględnie konieczne do podtrzymania życia na naszej planecie (patrz słynny cytat o pszczołach przypisywany niesłusznie Albertowi Einsteinowi klik>). I być może ta niepewność (ignoramus et ignorabimus) jest jednym z głównych utylitarystycznych argumentów za koniecznością zachowania nieuszczuplonego dziedzictwa przyrodniczego ziemskiego globu (bo nigdy nie wiadomo co jest i co może być nam potrzebne).
Różnorodność kolekcji dendrologicznej czyli ochrona różnorodności ex situ
Na koniec wróćmy do początkowego pytania czy monokultury w Cisowej i bogatszy w rośliny rezerwat Krępak są mniej czy bardziej wartościowe niż ekstremalnie różnorodne Arboretum w Bolestraszycach. W świetle powyższych rozważań mówienie o różnorodności biologicznej jako samoistnym walorze ma zasadniczy sens jedynie w dużej skali. Chcemy i uznajemy za sensowne (z różnych motywacji) zachować pełne bogactwo ekosystemów, gatunków, genotypów na powierzchni globu, kontynentu, kraju. Absurdalnym byłoby twierdzić, że ubogi w gatunki bór chrobotkowy, jest czymś gorszym niż bogata florystycznie świetlista dąbrowa. 
Runo świetlistej dąbrowy z konwalią majową w rezerwacie czyli ochrona różnorodności in situ
Jeden i drugi ekosystem są niewątpliwie istotnym elementem różnorodności przyrodniczej w naszym kraju. Podobnie nonsensownym działaniem byłoby zwiększanie różnorodności rezerwatu leśnego poprzez dosadzenie kilku gatunków obcych geograficznie czy ekologicznie. Stosując takie czy inne wskaźniki różnorodności biotycznej do waloryzacji w skali lokalnej popełniamy kardynalny błąd, myląc indeksy  metodologii ekologicznej z wartościami autotelicznymi. Albo per analogiam usiłując ocenić człowieczeństwo na podstawie wskazań wagi łazienkowej.
Oj przybyło tego człowieczeństwa po świętach

13 komentarzy:

Bylinowy Pan pisze...

Czy dobrze zrozumiałam, że absurdem nazywa Pan owe nasadzenia orzecha czarnego, metasekwoi, tulipanowca amerykańskiego itd. ?

Ostatnio tak dużo się mówi o ochronie przyrody, tłumaczy w licznych audycjach radiowych procesy zachodzące w ekosystemach Puszczy Białowieskiej, wskazuje na to o czym Pan pisze w tym poście, o wielkiej liczbie różnych gatunków roślin i zwierząt w puszczańskich, łąkowych, itd. ekosystemach. Przecież nie jesteśmy sami - co( stworzenie przez Stwórcę ) Pan tu w ciekawy i wzruszający sposób przedstawił.
Naturalne bogactwo roślin i zwierząt, większości ludzi nie pociąga tak bardzo, jak stworzone sztucznie, nawet odważyłabym się stwierdzić, że wcale nie interesuje.

Stanisław Kucharzyk pisze...

No to namieszałem jeśli Pani tak zrozumiała z tymi nasadzeniami. To może słówko komentarza dodatkowego. Co do nasadzeń w Cisowej to jako zalążek ewentualnych dalszych działań jakiś sens w tym można zobaczyć. Jeśli to zostanie w takim stanie jak jest to większych racji w tym nie dostrzegam. W artykule chodziło mi jednak konkretnie o hipotetyczną sytuację – w imię zwiększania różnorodności biotycznej w rezerwacie leśnym dosadzamy trochę egzotów albo prowadzimy działania ochrony czynnej tak, aby kształtować różnorodność drzewostanu w oparciu o wskaźnik różnorodności Shannona-Wienera. Ale o tym jeszcze kiedyś w kolejnym odcinku

Bylinowy Pan pisze...

I tak to zrozumiałam. Nie bardzo rozumiem - po co te orzechy, tulipanowce czy metasekwoje ? Po prostu nie rozumiem ?
One mi tutaj nie pasują !!!!

Stanisław Kucharzyk pisze...

Patrząc na mapkę oddziału w Cisowej można odnieś wrażenie, że te liniowe nasadzenia miały być zaczątkiem czegoś w rodzaju alej, ale może to błędny wniosek.

Bylinowy Pan pisze...

Trzeba zapytać u źródła...

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Te wszystkie wskaźniki, indeksy, skale, którymi mierzy się wartość różnorodności biologicznej na danym terenie ... dla mnie, jako zupełnego laika, całkowicie nieprzydatne:-) bo albo coś mi się podoba, albo nie, a główną rolę gra tu jednak tylko wzrok i mój zachwyt nad przyrodą; ogrody bolestraszyckie przyciągają silnie, wabiąc różnorodnością roślin, ale serce bije chyba mocniej na tych rozległych, kwitnących łąkach, miłych memu sercu, a kiedy ujrzę surową skałę z rachityczną roślinką uczepioną życia kilkoma korzonkami, to wcale nie myślę, że tak tu ubogo z roślinkami, tylko że wyjątkowo pięknie:-) ot! takie odczucia moje, zupełnie maluczkiej w znajomości świata roślinnego:-)
Zadziwiły mnie te nasadzenia orzecha przy polnej drodze nad Cisowianką, najpierw myślałam, że to sumak:-) bardziej podobają mi się aleje grabowe, lipowe, z wiązów czy klonów, ale to chyba rzeczywiście jakieś ogrodnicze plany dalekosiężne:-) i zanim osiągną stan ostateczny, pewnie mnie już na świecie nie będzie:-)
Oj tak, rośnie to nasze człowieczeństwo po świątecznych smakołykach, a oprzeć się ciężko, post jakiś przydałby się, albo chociażby piłowanie gałęzi w sadzie:-) pozdrawiam serdecznie.

makroman pisze...

Świetne!!!! To jest dokładnie to co sam chciał bym napisać na ten temat, tylko nie umiem.
Trzeba tylko dodać , że mamy w przypadku pojęcia "różnorodność" swoistą sztuczkę semantyczną - bierzemy jakąś cechę, nazywamy ją a potem z cechy robimy wartość. (pamiętamy chyba wszyscy jak nam "pluralizm" komuna wprowadzała). Tymczasem różnorodność nie jest wartością samą w sobie, może ale nie musi być cechą zjawisk lub bytów które uznajemy za wartościowe.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Mario! Gubią się w tych wskaźnikach nawet profesory pisząc w artykułach naukowych (nie na blogach) takie dyrdymały, że przykro czytać. Twoje wyczucie estetyki i piękna jest bardziej racjonalne niż wiele prac naukowych - красота спасет мир ;-)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dzięki za prostą i celną puentę :-)

Anonimowy pisze...

Rośliny z arboretum rozłażą się po okolicy kotewka , wolfia , salwinia , marsylia tylko grzybieńczykowi nie chce się ruszać . A te niebieskie kwiatki na zdjęciu lasu to orlik ? Piotrek.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Nie to modrzyk górski :-) biesaczadzkie

TekaPrzyrodnika pisze...

Świetny i ogromnie ciekawy wpis. Aż dwa razy czytałem. Genialnie prowadzisz myśl główną, dbasz o każdy szczegół wywodu, świetna erudycja. Zapisuję w ulubionych.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dziękuję za kroplę miodu. Piękne zajęcia w Twojej "Tece Przyrodnika" będę zaglądał :-)