Często przejeżdżam przez Besko udając się w odleglejsze strony. Ruchliwa droga Sanok-Krosno wymaga uwagi więc raczej na boki się nie rozglądam, a jest to przecież miejsce niezwykłe. Po pierwsze znane z jedynego w swoim rodzaju kanionu Wisłoka, którego pierwszy uczony opis zawdzięczamy wywodzącemu się z pobliskiego Strzyżowa geologowi profesowi Henrykowi Świdzińskiemu. Przed 70 laty prowadził tutaj wycieczkę 23-go zjazdu Polskiego Towarzystwa Geologicznego i tak opisał to miejsce:
Przełom Wisłoka w Besku w opisie prof. Henryka Świdzińskiego
Osobnym, swoistym problemem jest odmłodzona dolina Wisłoka od Beska w gorę, z pięknymi tarasami, zaczynającymi się 30-35 m poziomami, których wysokość maleje stopniowo w gorę rzeki. Wysokość względna nie ma nic wspólnego z wiekiem, są to bowiem utwory młodsze odpowiadające zapewne tarasowi dennemu. Należą one do subsekwentnej kotliny Sieniawy, wytworzonej w synklinie warstw krośnieńskich i ciągnącej się od Odrzechowej na Rymanów. Jak to wykazałem przed laty, Wisłok pierwotnie skręcał w Sieniawie na zachód, a dopiero wskutek otworzenia sobie drogi na wprost, do niższej o 50 m blisko kotliny Zarszyńskiej, wciął się głęboko, tworząc odmłodzoną dolinę o typie jaru. Krajobrazowo przedstawia on pewnego rodzaju fenomen w tej części Karpat.
Przełom Wisłoka w Besku w opisie prof. Henryka Świdzińskiego
Osobnym, swoistym problemem jest odmłodzona dolina Wisłoka od Beska w gorę, z pięknymi tarasami, zaczynającymi się 30-35 m poziomami, których wysokość maleje stopniowo w gorę rzeki. Wysokość względna nie ma nic wspólnego z wiekiem, są to bowiem utwory młodsze odpowiadające zapewne tarasowi dennemu. Należą one do subsekwentnej kotliny Sieniawy, wytworzonej w synklinie warstw krośnieńskich i ciągnącej się od Odrzechowej na Rymanów. Jak to wykazałem przed laty, Wisłok pierwotnie skręcał w Sieniawie na zachód, a dopiero wskutek otworzenia sobie drogi na wprost, do niższej o 50 m blisko kotliny Zarszyńskiej, wciął się głęboko, tworząc odmłodzoną dolinę o typie jaru. Krajobrazowo przedstawia on pewnego rodzaju fenomen w tej części Karpat.
W Besku Wisłok opuszcza przełomową kotlinę i wkracza w kotlinę Zarszyńską. Mamy tu do czynienia z wyjątkowym kontrastem morfologicznym, jak na tę część Karpat. Z jednej strony rozległa, płaska równina, częściowo podmokła, z drugiej wąski, głęboki do 40 m wąwóz o pionowych ścianach z licznymi progami w korycie rzeki. Najlepszą ilustracją są spadki rzeki. Od Rudawki Rymanowskiej do Beska różnica poziomu wynosi 60 m na przestrzeni 11 km, co daje średnio 5,5 ‰ przy czym spadek zmienia się od 9‰ w Rudawce do 4,4‰ tuż poniżej Beska. Poniżej maleje z miejsca do l,8‰, a w odległości 5 km utrzymuje się poniżej 0,5‰ Od razu rzuca się w oczy, że oba odcinki rzeki należą do rożnych cyklów erozyjnych, potwierdza to geologia nie znajdująca uzasadnienia w tektonice i odporności skał, albowiem poniżej Beska i powyżej Wisłok płynie po tych samych warstwach krośnieńskich.
Od mostu w górę kroczymy najpierw po dolnych warstwach krośnieńskich w postaci gruboławicowych, dość kruchych szarych piaskowców mikowych z wkładami łupków szarych i czarnych oraz charakterystycznymi wkładami marglistymi ze „sferosyderytami” o żółtej, spękanej korze. Warstwy stoją stromo, zapadając 50-60° na S. W odsłonięciu z prawej strony rzeki nad szosą widać, że hieroglify bywają i po stronie N i po stronie S. Mamy więc resztki po fałdowanego skrzydła północnego należącego do „siodła Beska”.
Jądrowa część siodła ukazuje się poczynając od ok. 150 m od mostu. Składa się ona z tzw. Warstw przejściowych, zaliczanych bądź do łupków menilitowych, bądź do warstw krośnieńskich z uwagi na liczny udział brunatno-czarnych, typowo menilitowych łupków liściastych, przekładanych typowo krośnieńskimi piaskowcami szarymi, mikowymi, gruboławicowymi. Upady, po chwilowych zaburzeniach, stają się normalne 55-65°na S, a hieroglify stale od strony N. W tej części występują wyjątkowo ładne „bochny" sferosyderytów od wielkości pięści do półmetrowej grubości, często wewnątrz skrzemionkowanych. Nie są to prawdziwe sferosyderyty, lecz konkrecyjne utwory ilasto-krzemionkowe z udziałem węglanu wapnia i magnezu. Zawartość żelaza nie przekracza na ogół 5%. Tkwią one w piaskowcach ilastych i szarawych łupkach, które ku górze zaczynają zastępować czarne.
Koło młyna przełom Wisłoka jest najbardziej imponujący i wąski, wchodzimy bowiem we właściwe warstwy dolno-krośnieńskie skrzydła południowego, składające się z grubo i średnio-ławicowych piaskowców mikowych, marglistych. Mają one budowę bądź masywną, bryłową, bądź płytową, bądź pięknie skorupową. Upady stale 50-60°na S, hieroglify normalne.
Stary tartak wodny w Mymoniu (niekiedy opisywany jako młyn) |
Ruchome zabytki przemysłowe obok tartaku |
Warstwy środkowo-krośnieńskie charakteryzuje wielka monotonia, przerywana tylko tu i owdzie pojedynczymi, grubymi ławicami piaskowców. Nie dochodząc do ponownego skrętu doliny ku południowi opuszczamy wąwóz i wąską ścieżyną wdrapujemy się na gorę, skąd otwiera się rozległy widok na kotlinę Sieniawy, o całkowicie płaskim dnie, przeciętą jarem Wisłoka, głębokim na 30-35 m. Dno kotliny wysłane jest żwirami, widocznymi w wielu miejscach w urwiskach nad Wisłokiem. Najdalej na północ sięgają żwiry w Mymoniu, kończąc się ślepo, bowiem od strony północnej kotlinę zamyka pasmo wzgórz, oddzielając ją od kotliny Zarszyńskiej. Dno tej ostatniej leży o 45-50 m niżej.
Drugim intrygującym miejscem w Besku, są położone tuż przy głównej drodze schody donikąd, których pilnują figury Maryi i Jezusa. Oczekiwalibyśmy, że u ich szczytu zobaczymy świątynię, a jest pustka.
Obraz z drogi wg Google |
Jeśli zatrzymamy się na pobliskim parkingu z tablicy umieszczonej tuż przy wejściu na stopnie możemy poznać historię tego miejsca. Jeszcze więcej możemy przeczytać na stronie poświęconej Ziemi Beskiej i publikacji Benedykta Gajewskiego - Besko: wieś nad Wisłokiem.
Cerkiew Narodzenia Matki Bożej z 1881 roku źródło - Wikipedia |
Brakującym elementem widoku jest cerkiew Narodzenia Matki Bożej z 1881 roku rozebrana w 1953 roku na polecenie władz powiatowych w Sanoku.
Widok z cerkwiska na Besko |
Stary cmentarz nad cerkwiskiem |
Z okresu okupacji najczęściej przywoływaną tragiczną datą jest pacyfikacja wsi 10 września 1939 roku kiedy to Niemcy spalili kilkadziesiąt zabudowań i zastrzelili ponad 20 mężczyzn, w tym grekokatolickiego księdza Michała Wełyczko. Benedykt Gajewski podaje siedem różnych, tylko częściowo zgodnych, wersji wyjaśnienia pobudek niemieckiej pacyfikacji: od przypadkowego postrzału niemieckiego żołnierza przez swego pobratymca, po wystrzały na wiwat przy powitaniu oddziałów hitlerowców przez grupę miejscowych Ukraińców.
W okresie okupacji z pewnością doszło do eskalacji konfliktów narodowościowych („grzebanie Polski” w maju 1942, egzekucja księdza Mikołaja Hołowacza przez AK w lipcu 1944). W 1945 roku ukraińskich mieszkańców wsi wysiedlono do ZSRR. Besko opuściło ponad 1300 osób zabrawszy ze sobą wyposażenie cerkwi i dzwon. Osiedlano ich między innymi w okolicach Sambora. Opuszczone domy zajęli przybysze zza nowej granicy - Polacy z Bolechowa, Dołhego w pow. stryjskim, Dobromila, Tarnawy, Ustianowej, Krościenka, Szumina, Kamionki Strumiłowej, Borysławia i innych miejscowości. W książce Benedykta Gajewskiego znajdziemy długie listy wysiedlonych i przesiedlonych.
Krzyż ustawiony na cerkwisku przez wysiedlonych i obecnych mieszkańców Beska w 2006 roku i nagobek ks. Emiliana Konstantynowicza (1834-1886) budowniczego cerkwi |
Obecnie teren cerkwiska i cmentarza jest porządnie zagospodarowany i utrzymywany w formie, którą nazwałbym "parkiem kulturowym". Obok krzyż ustawionego w 2006 roku znajduje się kapliczka Matki Bożej z Lourdes ufundowana w 2008 roku przez wysiedlonych na Ukrainę, z napisem w języku ukraińskim: „Mario, Matko Boża, módl się za nas, beszczan, którzy spoczywają na wieki na ziemi ojców… Nasza ojczyzna, jak zerwana struna w sercu dźwięczy bólem. Modli się za Ciebie Bogurodzica i my, potomkowie w dalekim kraju”
11 komentarzy:
Pan Świdziński wybrał dobre miejsce na wycieczkę. W tamtych czasach spacer był zapewne dłuższy, bo dziś jar przegrodzony jest zaporą tworzącą Jezioro Sieniawskie. Rzeki lubiły sobie czasem wyciąć taki numer i zmienić bieg. Tym bardziej że przez sporą część pliocenu i plejstocenu cały odpływ wód z Karpat odbywał się w kierunku Morza Czarnego i częściowo Morza Północnego, więc siłą rzeczy sporo się zmieniło, ale Wisłok wykonał tu bardzo ładną i czytelną zmianę gdzie dużo można pokazać i sobie uzmysłowić hydrogeologiczną historię. Wiele zmian w rejonie karpackim jest mało czytelnych, takie np. paleokoryto pra-Dunajca (jedno z wielu) biegło od Zgłobic przez Tarnów, Pogórską Wolę w rejon Dębicy i dalej na wschód w kierunku Pradoliny Podkarpackiej. W osadach rzecznych zalegają tam granitoidy tatrzańskie, więc nikt nie ma wątpliwości co do tego faktu, ale na pierwszy rzut oka nie wszystko jest tak czytelne w terenie, jak w rejonie Beska. Spory zawrót zrobiła swego czasu Soła płynąca kiedyś przez Bramę Wilkowicką, czy Czarny Dunajec, który długo odprowadzał wody do Doliny Orawy. Rok temu udało mi się nawet znaleźć nowe odsłonięcie paleokoryta Czarnego Dunajca zapewne jeszcze wieku plioceńskiego. Żwiry rzeczne są już tam zdiagenezowane w zlepieńce, a same klasty stanowią często skały których w dorzeczu Czarnego Dunajca jest obecnie jak na lekarstwo. Cóż jeszcze rzec... Geologia jest piękna :)
Miejsce cudowne - sam przełom chyba najlepiej do oglądania przy braku listowia bo t ściany i skałki wtedy widoczne w całej okazałości. Tartak tę klimatyczny. Niestety nie miałem czasu żeby podejść wyżej, a tam chyba resztki jazu, no i ta ściana skalna.
Geologia jest piękna! RACJA!
Miło że dbałość o miejsce pamięci jakim jest cerkwisko i przyległy cmentaż została zauważona a sformułowanie " park kulturowy " działa na wyobraźnię i zapewne napawa dumą osoby zaangarzowane w tą dbałość po obu stronach granicy .
A geologia jest piękna zwłaszcza w jarze Wisłoka
Dziękuję za komentarz i wizytę. Trudno nie docenić działań, które są trwałe i kontynuowane od wielu lat (pewnie ze środków samorządowych bo żaden projekt nie zapewnia tak długotrwałego finansowania)
Gdybym jeszcze bardziej się na tym znał i więcej rozumiał. Na szczęście są książki i jest Maciej M. :-)
Tak czy owak, za Maciejem M. też stoją książki i nauczyciele. W końcu za większością wiedzy w ludzkich głowach stoją w końcu jakieś księgi :)
Jaz oczywiście jest. To w końcu on kieruje wodę wypływającą na końcu kanału widocznego na zdjęciu z tartakiem. Tylko jak teraz nazwać taki kanał? Tartakówka? :)
Można kanał derywacyjny ale troche to nie pasuje do takiego urokliwego stumyczka w dodatku zamieszkałego licznie przez skójkę gruboskorupową
Na Wisłoku 70 kilometrów niżej i 40 lat wcześniej zbierałem puste muszle tego gatunku dla zabawy :-)
No proszę! Różni ludzie, różne potrzeby, ale za skójkami to wszyscy w wodzie brodzili :) Tyle, że zbierałem je 25 lat wcześniej w starorzeczu Dunajca.
Prześlij komentarz