Strony

piątek, 31 stycznia 2020

Besko - jar Wisłoka i schody donikąd

Często przejeżdżam przez Besko udając się w odleglejsze strony. Ruchliwa droga Sanok-Krosno wymaga uwagi więc raczej na boki się nie rozglądam, a jest to przecież miejsce niezwykłe. Po pierwsze znane z jedynego w swoim rodzaju kanionu Wisłoka, którego pierwszy uczony opis zawdzięczamy wywodzącemu się z pobliskiego Strzyżowa geologowi profesowi Henrykowi Świdzińskiemu. Przed 70 laty prowadził tutaj wycieczkę 23-go zjazdu Polskiego Towarzystwa Geologicznego i tak opisał to miejsce:
Przełom Wisłoka w Besku w opisie prof. Henryka Świdzińskiego
Osobnym, swoistym problemem jest odmłodzona dolina Wisłoka od Beska w gorę, z pięknymi tarasami, zaczynającymi się 30-35 m poziomami, których wysokość maleje stopniowo w gorę rzeki. Wysokość względna nie ma nic wspólnego z wiekiem, są to bowiem utwory młodsze odpowiadające zapewne tarasowi dennemu. Należą one do subsekwentnej kotliny Sieniawy, wytworzonej w synklinie warstw krośnieńskich i ciągnącej się od Odrzechowej na Rymanów. Jak to wykazałem przed laty, Wisłok pierwotnie skręcał w Sieniawie na zachód, a dopiero wskutek otworzenia sobie drogi na wprost, do niższej o 50 m blisko kotliny Zarszyńskiej, wciął się głęboko, tworząc odmłodzoną dolinę o typie jaru. Krajobrazowo przedstawia on pewnego rodzaju fenomen w tej części Karpat.
W Besku Wisłok opuszcza przełomową kotlinę i wkracza w kotlinę Zarszyńską. Mamy tu do czynienia z wyjątkowym kontrastem morfologicznym, jak na tę część Karpat. Z jednej strony rozległa, płaska równina, częściowo podmokła, z drugiej wąski, głęboki do 40 m wąwóz o pionowych ścianach z licznymi progami w korycie rzeki. Najlepszą ilustracją są spadki rzeki. Od Rudawki Rymanowskiej do Beska różnica poziomu wynosi 60 m na przestrzeni 11 km, co daje średnio 5,5 ‰ przy czym spadek zmienia się od 9‰ w Rudawce do 4,4‰ tuż poniżej Beska. Poniżej maleje z miejsca do l,8‰, a w odległości 5 km utrzymuje się poniżej 0,5‰ Od razu rzuca się w oczy, że oba odcinki rzeki należą do rożnych cyklów erozyjnych, potwierdza to geologia nie znajdująca uzasadnienia w tektonice i odporności skał, albowiem poniżej Beska i powyżej Wisłok płynie po tych samych warstwach krośnieńskich.
Od mostu w górę kroczymy najpierw po dolnych warstwach krośnieńskich w postaci gruboławicowych, dość kruchych szarych piaskowców mikowych z wkładami łupków szarych i czarnych oraz charakterystycznymi wkładami marglistymi ze „sferosyderytami” o żółtej, spękanej korze. Warstwy stoją stromo, zapadając 50-60° na S. W odsłonięciu z prawej strony rzeki nad szosą widać, że hieroglify bywają i po stronie N i po stronie S. Mamy więc resztki po fałdowanego skrzydła północnego należącego do „siodła Beska”.

Jądrowa część siodła ukazuje się poczynając od ok. 150 m od mostu. Składa się ona z tzw. Warstw przejściowych, zaliczanych bądź do łupków menilitowych, bądź do warstw krośnieńskich z uwagi na liczny udział brunatno-czarnych, typowo menilitowych łupków liściastych, przekładanych typowo krośnieńskimi piaskowcami szarymi, mikowymi, gruboławicowymi. Upady, po chwilowych zaburzeniach, stają się normalne 55-65°na S, a hieroglify stale od strony N. W tej części występują wyjątkowo ładne „bochny" sferosyderytów od wielkości pięści do półmetrowej grubości, często wewnątrz skrzemionkowanych. Nie są to prawdziwe sferosyderyty, lecz konkrecyjne utwory ilasto-krzemionkowe z udziałem węglanu wapnia i magnezu. Zawartość żelaza nie przekracza na ogół 5%. Tkwią one w piaskowcach ilastych i szarawych łupkach, które ku górze zaczynają zastępować czarne.
Stary tartak wodny w Mymoniu (niekiedy opisywany jako młyn)
Koło młyna przełom Wisłoka jest najbardziej imponujący i wąski, wchodzimy bowiem we właściwe warstwy dolno-krośnieńskie skrzydła południowego, składające się z grubo i średnio-ławicowych piaskowców mikowych, marglistych. Mają one budowę bądź masywną, bryłową, bądź płytową, bądź pięknie skorupową. Upady stale 50-60°na S, hieroglify normalne.
Ruchome zabytki przemysłowe obok tartaku
Za młynem, przy gwałtownym skręcie Wisłoka i podmyciu prawego brzegu pojawia się inna seria. Ławice piaskowców prędko cienieją, wzrasta udział szarych łupków(czarne zanikły), wkraczamy w oddział środkowy warstw krośnieńskich. Cechuje się on przewagą piaskowców nad łupkami, ale przeważnie piaskowce są cienko-ławicowe (poniżej 20 cm), rzadziej średnio-ławicowe (do 50 cm) i zdradzają nieraz nad wyraz piękną skorupową budowę. Ponieważ od skrętu dolina Wisłoka przebiega mniej więcej równolegle do biegu, możemy na lewym brzegu śledzić wspaniałe ławice tych piaskowców. Geneza „skorupowatości“ nie jest wyświetlona. Oglądana ławica nie sprawia wrażenia powstałej z podwodnych osuwisk, jak się niekiedy tłumaczy budowę skorupową, zbyt prawidłowe są jej powierzchnie. Raczej można ją uważać za jakieś zniekształcone ślady fal (ripple-marksy). Na dolnych powierzchniach obserwujemy piękne, wypukłe, wałeczkowate hieroglify, krzyżujące się niekiedy ze sobą. Niektóre odmiany piaskowców skorupowych wykazują głęboką falistość i łupiąc się dają całe żłoby skalne.
Kwitnący lepiężnik wyłysiały w połowie stycznia? Tego jeszcze nie widziałem
Warstwy środkowo-krośnieńskie charakteryzuje wielka monotonia, przerywana tylko tu i owdzie pojedynczymi, grubymi ławicami piaskowców. Nie dochodząc do ponownego skrętu doliny ku południowi opuszczamy wąwóz i wąską ścieżyną wdrapujemy się na gorę, skąd otwiera się rozległy widok na kotlinę Sieniawy, o całkowicie płaskim dnie, przeciętą jarem Wisłoka, głębokim na 30-35 m. Dno kotliny wysłane jest żwirami, widocznymi w wielu miejscach w urwiskach nad Wisłokiem. Najdalej na północ sięgają żwiry w Mymoniu, kończąc się ślepo, bowiem od strony północnej kotlinę zamyka pasmo wzgórz, oddzielając ją od kotliny Zarszyńskiej. Dno tej ostatniej leży o 45-50 m niżej. 
Obraz z drogi wg Google
Drugim intrygującym miejscem w Besku, są położone tuż przy głównej drodze schody donikąd, których pilnują figury Maryi i Jezusa. Oczekiwalibyśmy, że u ich szczytu zobaczymy świątynię, a jest pustka.
Jeśli zatrzymamy się na pobliskim parkingu z tablicy umieszczonej tuż przy wejściu na stopnie możemy poznać historię tego miejsca. Jeszcze więcej możemy przeczytać na stronie poświęconej Ziemi Beskiej i publikacji Benedykta Gajewskiego - Besko: wieś nad Wisłokiem.
Cerkiew Narodzenia Matki Bożej z 1881 roku źródło - Wikipedia
Brakującym elementem widoku jest cerkiew Narodzenia Matki Bożej z 1881 roku rozebrana w 1953 roku na polecenie władz powiatowych w Sanoku. 
Widok z cerkwiska na Besko
Od dawnych czasów Besko lokowane na prawie ruskim, było wsią mieszaną kulturowo, religijnie i narodowościowo. Pierwsze informacje o parafii prawosławnej pochodzą z XV wieku, zaś parafię greckokatolicką erygowano w 1595 roku (prawdopodobnie istniała już wcześniej). Parafia łacińska w Besku powstała rok później w 1596 r. Istniejący do dziś zabytkowy kościół p.w. Podwyższenia Krzyża wybudowano w 1755 roku.
Stary cmentarz nad cerkwiskiem
W 1785 roku w Besku żyło 1370 ludzi, w tym 770 grekokatolików, 570 wyznania rzymsko-katolickiego i 30 Żydów. W 1900 roku wieś liczyła 2612 osób w tym 1301 grekokatolików, 1271 rzymokatolików i 40 Żydów. W 1939 r. wg prof. W. Kubijowicza wieś liczyła 3200 mieszkańców z czego 1650 Ukraińców i 1550 Polaków. Dziś w wielu opisach funkcjonowania kresowych wsi w pierwszej połowie XX wieku pojawia się nostalgiczne stwierdzenie, że wszyscy żyli  razem i zgodnie dopóki..., myślę jednak, że jak to między ludźmi - różnie bywało.
Z okresu okupacji najczęściej przywoływaną tragiczną datą jest pacyfikacja wsi 10 września 1939 roku kiedy to Niemcy spalili kilkadziesiąt zabudowań i zastrzelili ponad 20 mężczyzn, w tym grekokatolickiego księdza Michała Wełyczko. Benedykt Gajewski podaje siedem różnych, tylko częściowo zgodnych, wersji wyjaśnienia pobudek niemieckiej pacyfikacji: od przypadkowego postrzału niemieckiego żołnierza przez swego pobratymca, po wystrzały na wiwat przy powitaniu oddziałów hitlerowców przez grupę miejscowych Ukraińców.
W okresie okupacji z pewnością doszło do eskalacji konfliktów narodowościowych („grzebanie Polski” w maju 1942, egzekucja księdza Mikołaja Hołowacza przez AK w lipcu 1944). W 1945 roku ukraińskich mieszkańców wsi wysiedlono do ZSRR. Besko opuściło ponad 1300 osób zabrawszy ze sobą wyposażenie cerkwi i dzwon. Osiedlano ich między innymi w okolicach Sambora. Opuszczone domy zajęli przybysze zza nowej granicy - Polacy z Bolechowa, Dołhego w pow. stryjskim, Dobromila, Tarnawy, Ustianowej, Krościenka, Szumina, Kamionki Strumiłowej, Borysławia i innych miejscowości. W książce Benedykta Gajewskiego znajdziemy długie listy wysiedlonych i przesiedlonych.
Krzyż ustawiony na cerkwisku przez wysiedlonych i obecnych mieszkańców Beska w 2006 roku
i nagobek ks. Emiliana Konstantynowicza (1834-1886) budowniczego cerkwi
Obecnie teren cerkwiska i cmentarza jest porządnie zagospodarowany i utrzymywany w formie, którą nazwałbym "parkiem kulturowym". Obok krzyż ustawionego w 2006 roku znajduje się kapliczka Matki Bożej z Lourdes ufundowana w 2008 roku przez wysiedlonych na Ukrainę, z napisem w języku ukraińskim: „Mario, Matko Boża, módl się za nas, beszczan, którzy spoczywają na wieki na ziemi ojców… Nasza ojczyzna, jak zerwana struna w sercu dźwięczy bólem. Modli się za Ciebie Bogurodzica i my, potomkowie w dalekim kraju

11 komentarzy:

Maciej Majewski pisze...

Pan Świdziński wybrał dobre miejsce na wycieczkę. W tamtych czasach spacer był zapewne dłuższy, bo dziś jar przegrodzony jest zaporą tworzącą Jezioro Sieniawskie. Rzeki lubiły sobie czasem wyciąć taki numer i zmienić bieg. Tym bardziej że przez sporą część pliocenu i plejstocenu cały odpływ wód z Karpat odbywał się w kierunku Morza Czarnego i częściowo Morza Północnego, więc siłą rzeczy sporo się zmieniło, ale Wisłok wykonał tu bardzo ładną i czytelną zmianę gdzie dużo można pokazać i sobie uzmysłowić hydrogeologiczną historię. Wiele zmian w rejonie karpackim jest mało czytelnych, takie np. paleokoryto pra-Dunajca (jedno z wielu) biegło od Zgłobic przez Tarnów, Pogórską Wolę w rejon Dębicy i dalej na wschód w kierunku Pradoliny Podkarpackiej. W osadach rzecznych zalegają tam granitoidy tatrzańskie, więc nikt nie ma wątpliwości co do tego faktu, ale na pierwszy rzut oka nie wszystko jest tak czytelne w terenie, jak w rejonie Beska. Spory zawrót zrobiła swego czasu Soła płynąca kiedyś przez Bramę Wilkowicką, czy Czarny Dunajec, który długo odprowadzał wody do Doliny Orawy. Rok temu udało mi się nawet znaleźć nowe odsłonięcie paleokoryta Czarnego Dunajca zapewne jeszcze wieku plioceńskiego. Żwiry rzeczne są już tam zdiagenezowane w zlepieńce, a same klasty stanowią często skały których w dorzeczu Czarnego Dunajca jest obecnie jak na lekarstwo. Cóż jeszcze rzec... Geologia jest piękna :)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Miejsce cudowne - sam przełom chyba najlepiej do oglądania przy braku listowia bo t ściany i skałki wtedy widoczne w całej okazałości. Tartak tę klimatyczny. Niestety nie miałem czasu żeby podejść wyżej, a tam chyba resztki jazu, no i ta ściana skalna.

Beskidnick pisze...

Geologia jest piękna! RACJA!

Anonimowy pisze...

Miło że dbałość o miejsce pamięci jakim jest cerkwisko i przyległy cmentaż została zauważona a sformułowanie " park kulturowy " działa na wyobraźnię i zapewne napawa dumą osoby zaangarzowane w tą dbałość po obu stronach granicy .
A geologia jest piękna zwłaszcza w jarze Wisłoka

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dziękuję za komentarz i wizytę. Trudno nie docenić działań, które są trwałe i kontynuowane od wielu lat (pewnie ze środków samorządowych bo żaden projekt nie zapewnia tak długotrwałego finansowania)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Gdybym jeszcze bardziej się na tym znał i więcej rozumiał. Na szczęście są książki i jest Maciej M. :-)

Maciej Majewski pisze...

Tak czy owak, za Maciejem M. też stoją książki i nauczyciele. W końcu za większością wiedzy w ludzkich głowach stoją w końcu jakieś księgi :)

Maciej Majewski pisze...

Jaz oczywiście jest. To w końcu on kieruje wodę wypływającą na końcu kanału widocznego na zdjęciu z tartakiem. Tylko jak teraz nazwać taki kanał? Tartakówka? :)

Anonimowy pisze...

Można kanał derywacyjny ale troche to nie pasuje do takiego urokliwego stumyczka w dodatku zamieszkałego licznie przez skójkę gruboskorupową

Stanisław Kucharzyk pisze...

Na Wisłoku 70 kilometrów niżej i 40 lat wcześniej zbierałem puste muszle tego gatunku dla zabawy :-)

Maciej Majewski pisze...

No proszę! Różni ludzie, różne potrzeby, ale za skójkami to wszyscy w wodzie brodzili :) Tyle, że zbierałem je 25 lat wcześniej w starorzeczu Dunajca.