Strony

sobota, 25 sierpnia 2018

Widok z Liwocza

Widok z Liwocza na wieś Brzyska i dalej na wschód
Liwocz to najwyższe wzniesienie na Pogórzu Ciężkowickim (562 m n.p.m.) położone na terenie wsi Brzyska. Góra najbardziej dziś znana  z wieży widokowej zwieńczonej krzyżem i z sanktuarium u podstawy  oraz drogi krzyżowej wykonanej przez metaloplastyka Ormianina Arama Shakhbazyana.
110 lat temu ks. Władysław Sarna, społecznik, historyk i etnograf tak opisywał tę okolicę w swym dziele "Opis powiatu jasielskiego"
Widok z drogi dojazdowej z Brzyski na Liwocz
WIEŚ BRZYSKA, w miejscowej nazwie „Brzyski”, graniczy ze wschodu z Kłodawą, z południa z Ujazdem, z za chodu z Jabłonicą i Czermną, z północy z Błażkową. Grunta Brzysk wrzynają się ze strony wschodniej między grunta gminy Kłodawy i Błażkowej, znacznym klinem, zwanym w części „Pacanówki”, a w części „Młyny”, gdzie dochodzą do brzegu rzeki Wisłoki, wznoszą się zaś tarasowato od wschodu ku za chodowi i na granicy wsi kończą się wzniesieniem, zarosłem przedtem pięknym lasem.
Liwocz z Krzyżem
Najwyższy szczyt owego wzniesienia, wysoki na 561 m. nad poziom morza, zowie się Liwocz. Stąd roztacza się bardzo piękny widok na wszystkie strony. Od wschodu przez nizinę jasielsko-kołaczycką srebrną wstęgą wije się rzeka Wisłoka, zmierzającą od Jasła ku północy, a nad nią widzimy trzy miasta: Jasło, Kołaczyce i Brzostek, połączone bitym gościńcem rządowym. Za Kołaczycami, wprost przed sobą, spostrzegamy wsi, pogórza, lasy, a tam daleko na wschodzie czerni się góra zamkowa w Odrzykoniu. Patrząc znów w stronę południową i południowo-zachodnią, marny przed oczyma rozległą okolicę, przerzniętą trzema rzekami, Ropą, Dębówką i Jasiołkę, drogą kolei żelaznej, gościńcami, zapełniona siołami, lasami, polami; tu widzimy Tarnowiec, tam Dębowiec, to znów Biecz i Gorlice, stąd znów widzimy naraz trzy miasta Jasło, Kołaczyce i Brzostek, a tam w dali, na krańcu widnokręgu sterczy góra Cergowa koło Dukli, wreszcie bardziej ku zachodowi złote Tatry ostremi iglicami strzelają ku niebu. Równie piękna okolica rozkłada się ku zachodowi i ku północy. Dlatego też Liwocz ulubionem jest miejscem wycieczek dla miłośników pięknych widoków i chociaż trzeba silnych nóg i zdrowych piersi do podobnych przechadzek, to jednak trud opłaci się, szczególniej, gdy niebo jest czyste. 

Z drogi w Krajowicach widzimy dwa potężne krzyże ten na Liwoczu i drugi dużo niżej w Ujeździe 
Wieś Brzyska ma glebę przeważnie piaszczysto- i wapienno-glinkowatą, w najniższych stronach wsi rędzinną, miejscami bardzo urodzajną. To też uprawa jej opłaca się praco witemu, rozumie się, rolnikowi, który sieje i sadzi najzwyklejsze zboża i rośliny gospodarskie, a więc: pszenicę, żyto, jęczmień, owies, groch, bób, fasolę, ziemniaki, kapustę, rzepę, koniczynę. W ostatnich latach zaczęto uprawiać także buraki pastewne i karpiele. 
Liwocz to także  leśny rezerwat przyrody
O płodozmianie we właściwem tego słowa znaczeniu, nie ma jeszcze mowy, chociaż niektórzy gospodarze przestrzegają pewnego porządku w uprawie roślin gospodarskich tak, że można gospodarstwa ich nazwać trzy, cztery i pięcio-polowe. Gospodarstwa te są niewielkie, najbogatszy gospodarz posiada 35 morgów poła, największa liczba jest takich, którzy mają od 5 do 10 morgów, do niektórych nawet należy tylko kilka za gonów. Jest to skutek zwyczaju, że ojciec dzieli gospodarstwo pomiędzy dzieci, tym sposobem je wyposażając. 
Wieża z krzyżem i kaplica u podstawy
Jakkolwiek sadownictwu nie oddaje się tutejszy gospodarz, pracując głównie w roli, to jednak widzimy w Brzyskach kilka, nawet znaczniejszych sadów i to z lepszymi gatunkami owoców, przy każdej zaś chacie bodaj kilka śliw znajdzie się z pewnością. Lecz pszczelnictwo jest bardzo słabe, bo w całej Wsi są tylko trzy małe pasieki. 
Krzyż partyzancki u początku drogi krżyzowej
Brzyska nie mają żadnych kamieniołomów, ani skał, na polach tylko wzdłuż lasu znajdują się pod powierzchnią rodzajnej ziemi kamienie wapienne, które wypalone, dają wcale dobre wapno do zaprawy murarskiej. Nikt jednak nie zajmuje się kopaniem i przepalaniem owych kamieni. 
Są w Brzyskach źródła wody mineralnej, mianowicie na Liwoczu znajdują się źródła wody siarczanej i słonej, na łączce zaś gospodarza Węgrzyna w Nadolu i w brzegu potoka obok płynącego są dwa źródła wody silnie żelazistej.
Ostatnia stacja drogi krzyżowej
Prócz tego w Brzyskach lub w najbliższej okolicy jest prawdopodobnie nafta; wskazują to bowiem, według zdania obznajomionych, bełkotki na polach często znachodzone, jak również ziemia w niektórych miejscach przesiąknięta zapachem nafty. Przed kilku laty próbowano kopać w Brzyskach naftę, lecz niczego się nie dokopano, bo przedsiębiorcom miejscowym starczyło funduszów tylko na płytką studnię, która zresztą zawaliła się.
Widok z Liwocza na Czermną i dalej na zachód 
Obok pracy gospodarskiej w roli i hodowli bydła żadnemu innemu zajęciu nie oddaje się mieszkaniec Brzysk, dlatego też niema tu mowy o jakimś przemyśle, a czas wolniejszy od pracy i długie zimowe wieczory spędza na rozmowie lub na wykonywaniu drobnych czynności gospodarskich. Dawniej, kiedy siano wiele lnu, zajmowano się przerabianiem tegoż na płótno, przy ozem wszyscy w domu byli zatrudnieni, mieli mocną i trwałą bieliznę, tem milszą i piękniejszą, że własnego wyrobu. Dziś wszystko się zmieniło, uprawa lnu i konopi należy do rzeczy historycznych a ubrania powstają z wyrobów fabrycznych, jakich pełno dostarczają okoliczne miasteczka. Potrzeby wsi zaopatruje kilku rzemieślników, a mianowicie: trzech ko wali, trzech stelmachów, trzech krawców, dwóch tkaczy, czterech szewców, dwóch cieśli, dwóch murarzy. 
Widok z Liwocza na Błażkową i dalej na północ
Brzyska dzieli się na kilka części, zwanych przez mieszkańców różnie, jak Nagórze, Nadole, Podkościele, Jedlinki, Góry, Krzemyk, Zabrzyście, Młyny. Wszystkie te działy są zamieszkałe. 
Część lasu na Liwoczu nazywają Piekłem, gdzie znajduje się parów głęboki, zaś owo ,,Piekło” jest dla tutejszych gospodarzy miejscem przepowiedni pogody lub słoty. Do innej części lasu, zwanej Gródkiem, przywiązane jest podanie na stępującej treści.
Pierwsza stacja drogi krzyż - wszystkie są w jednej modle - wzniesione dłonie wyrastające z ołtarza
w geście ofiarnym wznoszą płaskorzeźby kolejnych stacji - wymowne chociaż nieco sztancowe wrażenie
Pod ziemią znajduje się tu złoty żłóbek, pod którym leży wielkie wojsko zaśnięte wraz ze swoim wodzem. Każdego roku w Boże Narodzenie przyjeżdża król ku żłóbkowi, spogląda na niego i na śpiące wojsko i odjeżdża. Kiedyś jednak nadjedzie ten król z wielkim pośpiechem, koń kopytem przewróci żłóbek, wojsko na ten znak powstanie i wyruszy na straszną wojnę. 
Woje zaśnięte ;-) w nieodległej Trzcinicy 
Opowiadają również, że dlatego ta część lasu zwie się Gródkiem, ponieważ kiedyś był tu zamek, a nawet miasto obok zamku miało istnieć. Dotąd jeszcze polanę leśną w Gródku dzielą na Rynek wielki i na dwa Rynki małe. Widać tu wprawdzie wiele kamieni budulcowych a nawet pojawia się cegła, lecz niemożebnem dziś stwierdzić, czy rzeczywiście gruzy te pochodzą z zamku, czy z miasta, czy z czego innego. 
Jedlina na Liwoczu
Opowiadają także, iż jakieś wojsko polskie przebywało na Liwoczu, gdzie miało zakopać wiele broni. Coś w tem opowiadaniu być musi, bo w lesie na Liwoczu znajduje się kamień wielki, w kształcie płyty, na którym wyryte są litery jakieś, dziś nieczytelne, rok zaś 1794 całkiem wyraźnie widać, przyczem wykute jest serce, krzyż i kotwica. Inne podanie jednak mówi, że kamień ów pozostał po pustelniku, który na nim długie lata pokutę za grzechy odprawiać miał, a że ta pokuta była twarda, wskazują dwa dołeczki w kamieniu, rzeczywiście istniejące, które, klęcząc, kolanami wyżłobił. 
Fragment napisu z tablicy w kaplicy u podnóża liwockiego krzyża

4 komentarze:

Beskidnick pisze...

RE WE LA CJA!
Miejsce znam, pod ten pomnik partyzancki podchodziliśmy z harcerzami od Jasła idąc dalej w stronę Gilowej (oddać hołd w miejscu gdzie partyzanci spuścili łomot Niemcom z gestapo i żandarmerii) a potem schodząc do Tuchowa, tak by załapać się na ostatnie kursy do Tarnowa.

"Piekiełko" utożsamiam z małą jaskinią, tam kiedyś znaleziono coś z czasów o których opowiada "karpacka Troja", natomiast lokacji tego kamienia nie kojarzę, co budzi we mnie wielką frustrację.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dzięks. Odnośnie tego kamienia taki cytat ze strony beski-niski. "Ciekawostką jest, że w pierwszym chyba powojennym przewodniku po tych terenach Beskid Niski i Podkarpacie z 1954 roku, Władysław Krygowski wspomina, że "Na szczycie Liwocza znajduje się kamień z na wpół zatartą datą 1794 r.". Trudno powiedzieć, czy nikt go jeszcze nie znalazł dotąd, czy po prostu go już tam nie ma, albo data się już tak zatarła, że nie sposób już odczytać. W każdym bądź razie w późniejszych swoich przewodnikach z cyklu "Beskidy" już o tym nie wspomina." Jak widzisz Krygowski cytował zapewne ks. Sarnę, ale sam już chyba tego kamienia nie spotkał.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Natomiast toponim "Piekło" znalazłem gdzieś na wschód od Małego Liwocza link do kompozycji mapowej

Beskidnick pisze...

Lokacja pasuje do tej groty.