Strony

niedziela, 1 czerwca 2014

Żołny, less i Salis Soglio

Żołna, kraska, wilga i dudek to najbardziej kolorowe polskie ptaki. Za młodu byłem zapalonym ornitologiem i bardzo chciałem te ptaszki zobaczyć w naturze. Te swojskie papugi nie są one u nas specjalnie częste stąd też sukcesy w tej dziedzinie miałem niewielkie. Owszem udało mi się w nadwisłocznych zaroślach dostrzec żółtego samca wilgi, ale jego zielona towarzyszka tylko z daleka mi mignęła. Dudki spotkałem pierwszy raz kilka lata temu i od tej pory co jakiś czas widuję je na terenach Gór Słonnych i Pogórza Przemyskiego. Na spotkanie z kraską nadal czekam. Natomiast mając nadzieję na ujrzenie żołny wybrałem się niegdyś do rezerwatu, który powstał dla ochrony jej lęgowisk - "Skarpa Jaksmanicka".

Len austriacki - przeniesiony tu z arboretum bolestraszyckiego
Skarpy i urwiska są właśnie typowymi miejscami, które żołny wybierają na swoje kolonie gdyż ptak ten zakłada gniazda w głębokich norach ziemnych. Rodzice sami pracowicie wygrzebują tunele najchętniej w niezbyt twardej gliniastych lub ilastych utworach. Lessowa skarpa w okolicach Jaksmanic jest dla nich idealnym miejscem. W niezbyt zwięzłym pylastym podłożu łatwo jest wygrzebywać ziemne gniazda. Less jest kolejną ciekawą skałą, którą warto poznać. Skałą stosunkowo młodą bo pochodzącą z zimnych okresów plejstoceńskich zlodowaceń. Wówczas to silne wiatry nanosiły w osłonięta miejsca drobne cząsteczki pyłów zabieranych z wyschniętych błot i odsłonięć erozyjnych. Podobne procesy obserwujemy dzisiaj zimą w krajobrazie rolniczym, kiedy to wiatry malują na brązowo zaspy śnieżne w rowach w pobliżu zaoranych pól. Najgrubsze pokłady lessów spotykamy w Polsce na Wyżynach: Lubelskiej, Sandomierskiej, na Roztoczu  oraz na Pogórzu Karpackim. Połączenie lessu i stosunkowo ciepłego klimatu Podkarpacie to dobre warunki występowania ciepłolubnej żołny.
W mozaice łąkowo-polnego krajobrazu urozmaiconego licznymi zadrzewieniami, nie brakuje też różnych owadów będących pokarmem dorosłych i młodych. Niestety okazało się, że w rezerwacie po żołnach pozostały tylko nory. Może szerokie rozpropagowanie walorów tego miejsca zaszkodziło spokojowi ptaków? 
Szczodrzeniec ruski też lubi less
A może jest tak jak pisał niegdyś Janusz Domaniewski, że żołny często zmieniają miejsca swoich kolonii:
"Mimo to, że żołny gnieżdżą się w kolonjach i to niekiedy bardzo licznych, miejsca ich gniazdowania bynajmniej nie są tak łatwe do odkrycia, a to dlatego przede wszystkiem, że koło samej kolonji widzi się stosunkowo niewiele ptaków. Większość w pogoni za owadami uwija się w powietrzu, w mniejszem lub większem oddaleniu od kolonji. Zaznaczyć przytem trzeba, że żołny z roku na rok zmieniają miejsca swego gniazdowania.
Każdy, nawet nie specjalista, nie zwracając nawet szczegółowej uwagi na ptaki, musi odrazu zauważyć obecność żołn w danej okolicy. Rzucają się one w oczy przede wszystkiem dlatego, że w każdej porze roku prowadzą tryb życia towarzyski. Lot ich zaś jest tak charakterystyczny, że nawet z oddalenia żołny nie mogą być wzięte za jakiekolwiek inne ptaki. Głos ich da się naśladować dźwiękami gkrui, gkrui, gkrui, wydawanemi z różną intonacją. Dźwięki te są donośne, tak, że zwykle z oddali słyszy się je przedtem, nim zdoła zobaczyć samego ptaka.
źródło: Coloured figures of the birds of the British Islands
W drugiej połowie lata, po odchowaniu młodych, żołny zbierają się w ogromne stada, które włócząc się po stepie, przyczyniają się znakomicie do urozmaicenia krajobrazu. W stadzie takim panuje przez dzień cały silne ożywienie. Poszczególne ptaki krążą w powietrzu i uganiając się za owadami, lub też poprostu dla rozrywki wykonywują różnorodne ewolucje. Od czasu do czasu przysiadają, bądź to na ziemi bądź na gałązkach drzew lub krzaków. Ulubionem miejscem ich spoczynku są też druty telegraficzne. Czy to krążąc w powietrzu, czy to odpoczywając, nawołują się prawie bez ustanku tak że trudno jest uchwycić chwilę, by głosów ich nie było słychać. Szczególniej ruchliwemi są w piękne, gorące dni słoneczne. W pogodne ciche wieczory, przed zachodem słońca, zanim udadzą się na spoczynek, zwykły długo krążyć w powietrzu nad jakiemś upatrzonem miejscem, którem jest zazwyczaj miejsce noclegu. Niekiedy wznoszą się przytem tak wysoko, że nieuzbrojonem okiem dostrzedz ich niepodobna i tylko bezustanne nawoływanie się świadczy ich obecności.

Chłopi okoliczni nazywają go żowną i według ich podań wyłapuje on pszczoły w locie, wysysając miód, a resztą rzekomo wyścielając gniazda."
Mimo, że  żołny w Jaksmanicach nie spotkałem, miałem niewątpliwą przyjemność zapoznać się z z nią bliżej w innym czasie i w innymi miejscu na Wzgórzach Jaksamnicko-Łuczyckich, ale to już zupełnie inna historia... Żołny zresztą latały tam na tyle wysoko, że zdjęcia nie udało mi się zrobić. Ale ich charakterystyczne nawoływanie "gkrui, gkrui, gkrui" towarzyszyło mi przez długi czas łażenia po łące, nad którą ptaki zawzięcie polowały na owady.
W Jaksmanicach za to zwiedziłem ruiny I fortu Twierdzy Przemyśl Saglis Soglio zbudowanego w latach 1882-1886 według projektu szwajcarskiego inżyniera Daniela Salis-Soglio. Jak prawie wszystkie forty Twierdzy Przemyśl został wysadzony przez Austriaków w marcu 1915 roku, przed ostateczną kapitulacją. Pozostałe ruiny stanowią imponujące świadectwo sztuki wojskowo-inżynieryjnej c.k. armii, ale także  kolejne potwierdzenie znanego faktu, że najgorszym wrogiem obrońców twierdz jest głód.

8 komentarzy:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Nawet ostatnio, na spotkaniu PTTK-u, przewodnicy rozmawiali o żołnach aksmanickich, że wyniosły się, a to tylko dlatego, że człowiek przestał tam działać, i że ochrona rezerwatu nie zawsze dobrze służy przyrodzie; nie wiem, ile w tym prawdy; pamiętam okrutny fragmencik o żołnie z "Chłopów" ... kiedy. pewnego razu przyniósł jej żywą żołnę, rozchmurzyła się nieco. ... Skrzydła ma i kulasy spętane, a ślepie zalałem jej smołą ...
Wilgi widuję, mieszkają w naszym ogrodzie, a chciałabym także zobaczyć kraskę i żołnę w naturze, to takie kolorowe ptaki; pozdrawiam z porannym deszczem.

Stanisław Kucharzyk pisze...

To że ochrona ścisła nie zawsze służy niektórym gatunkom i siedliskom to fakt, ale też nie można uogólniać. Niektórym gatunkom sprzyja różnoraka działalność człowieka (np. koszenie), innym niekoniecznie. Jednym nie przeszkadza bliska obecność ludzi (np. bocian biały), inne człowieka unikają (np. bocian czarny). Żołna do super płochliwych nie należy, ale tez chyba mniej lubi człowieka niż jaskółka dymówka. Myślę, że trudno jest powiedzieć co w tym konkretnym przypadku zaszkodziło. Pozyskiwanie lessu było o tyle dobre, że żołny miały cały czas niezarastającą skarpę do zakładania gniazd. Ale pewnie też mogło prowadzić do niszczenia funkcjonujących nor lęgowych.

Anonimowy pisze...

Dwa, trzy lata temu żołny zostały odnotowane na skarpie w Buszkowicach, w pobliżu starej cegielni. Sugerowano, iż było to żołny jaksmanickie. Czy nadal tam są - nie wiem. Żołna po angielsku zwie się bee - eater. Jest łasuchem na pszczoły. Intrygującym jest, czy aby ta jej przypadłosć nie wyzwala ku niej negatywnych postaw i reakcji ze strony ludzi?
Salis Soglio był fortem głównym, któremu podlegało 7 pomocniczych: Łysiczka, Byków, Pleszowice, Maruszka, Popowice, Dziewięczyce, Cyków, z których tylko ten ostatni jest w granicach Polski, o rzut kamieniem od skarpy jaksmanickiej. Pozostałe są tuż za granicą, już na terytorium ukraińskim. Są mało znane, mało zeksplorowane, a wcale interesujące. Kilka lat temu udało mi się trafić do trzech z nich (Łysiczka, Bykow, Popowice). Polecam taki wypad (w Szechiniach zaraz za granicą odbija w prawo szutrowa droga na Byków, Popowice i Cyków), pamiętając o tym, aby zgłosić swój pobyt na zastawni(wartowni) ukraińskich pogranicznikow w Cykowie (jej maszty radiowe widać ze Złotej Góry w Rożubowicach). Pogranicznicy potrafią zapewnić eskortę a nawet "wszędołaza" - zwłaszcza jeżeli odwzdzięczymy się im zaproszeniem na poczęstunek dobrym trunkiem.
Co do safari ornitologicznego - polecam także - o ile jeszcze Pan tam nie był - wieżę ornitologiczną na Łazach podsiedliskich, w pobliżu dawnych odstajników ze ściekami przemyskimi - ulokowaną również tuż przy granicy.


Pozdrawiam,

Artur Ziaja

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dziękuję za uzupełnienie i cenną propozycję wycieczki za wschodnią granicę :-)

Zofijanna pisze...

Słyszałam, że wyniosły się z rezerwatu.
Zazdroszczę Ci spotkania z nimi, a forty odwiedzam ostatnio dość często. Wszak rocznicę w tym roku mamy.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Faktycznie to już 100 lat od walk o twierdze Przemyśl. Dzięki za przypomnienie.

Dorota pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Stanisław Kucharzyk pisze...

Nie tylko tam :-)