Strony

niedziela, 18 listopada 2012

Nad naszą wsią przeleciał meteoryt

9 czerwca 1866 roku na Liptovskim Mikulášem pojawiła się kula ognia, która poleciała nad węgierskie Bieszczady, nad miejscowość Kniahynia i tam wybuchła rozpadając się na 1200 fragmentów. 
źródło: Wikipedia

Skierowana na ten teren komisja naukowców  skrupulatnie zbierała wszelkie informacje i odłamki.  Na pewno nie udało się zebrać wszystkich części, gdyż do dziś można odnaleźć w okolicy okruchy meteoru.

żródło: strona Muzeum Historii Naturalnej w Wiedniu

Jednak największy znaleziony okaz o wadze 279,8 kg został odnaleziony na uroczysku Czarne Młaki przez miejscowego chłopa.

Wasyl Krywjanik kilka dni po tych wydarzeniach wybrał się na sianokosy i na swojej łące dostrzegł jamę głęboką na ponad 2 metry. Udało mu się odkopać pęknięty na dwie części kamienny meteoryt, jednak aby wydobyć głaz musiał zwołać do pomocy całą wieś.
Uroczysko Czarne Młaki
O znalezisku szybko dowiedział się leśniczy z Wielkiego Bereznego, który odkupił meteor za dwa woły, a potem korzystnie sprzedał do wiedeńskiego muzeum.
W drodze na Stinkę - dzisiaj wydobycie meteorytu byłoby dużo łatwiejsze dzięki zastosowaniu tak nowoczesnego sprzętu...
Niezwykły gość z kosmosu nie porastał jednak muzealnym kurzem, ale wkrótce stał się przyczynkiem do gorącej dyskusji na temat pochodzenia życia na Ziemi. W 1881 roku w znanym czasopiśmie Science ukazała się notatka Mr. Darwin on Dr. Hahn’s discovery of fossil organisms in meteorites (Pan Darwin o odkryciu kopalnych organizmów w meteorytach przez dr Hahna.
Kamień oznaczający miejsce upadku meteorytu
Notka opisuje korespondencję między Karolem Darwinem i Otto Hahnem, amatorem geologiem, który twierdził, że w przełomach meteoru z Kniahyni odkrył ślady pozaziemskich gąbek, koralowców i roślin. Swoje odkrycia opublikował w pracy Die meteorite (Chondrite) und ihre organismen
Wieś Kniahynia
Podobno Darwin z zainteresowaniem odniósł się do rewelacji niemieckiego entuzjasty panspermii.  Jednak inni naukowcy bezlitośnie obeszli się z wizjami  dr Hahna wskazując, że zobaczył formy organiczne tam gdzie faktycznie były nieorganicznie struktury krystaliczne. Podobno zwiodła go zbyt bujna wyobraźnia.
Wieś Kniahynia - te organizmy na pewno są żywe ;-)
Bujna wyobraźnia cechuje także autorów hasła na temat kniahińskiego meteorytu w rosyjskiej wersji  Wikipedii, którzy twierdzą, że w 1892 miejsce upadku meteoru nawiedził 64-letni Juliusz Verne. Sławny  autor literatury fantastyczno-naukowej Karpaty wówczas odwiedził, ale tylko wirtualnie publikując kolejną powieść  Le Château des Carpathes. A meteory owszem łowił w powieści  La Chasse au Météore.
Widok ze Stinki na Wielką Rawkę
Wycieczka na Stinkę i do miejsca upadku meteorytu do łatwych nie należy. Miejsce położone dziś przy granicy słowacko-ukraińskiej jest dostępne wyłącznie po wcześniejszej zgodzie ukraińskiej służby granicznej, która raczej niechętnie udziela jej obcokrajowcom. Tym większe podziękowania dla pracowników Użańskiego Parku Narodowego za pomoc i przewodnictwo wycieczki.

Zejście do Stużycy



10 komentarzy:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ojejku, byłeś w miejscach prawie niedostępnych dla zwykłych turystów, wiem, że pogranicznicy niechętnie wpuszczają w te tereny; szlak jakiś tam prowadzi czy tylko przewodnik zna drogę?; pojęcia nie miałam, że takie zdarzenie miało miejsce, ależ ciekawostki wyszukujesz; a wiesz, że na Pogórzu też używają słowa "młaka", bardzo mi się podoba, i jeszcze wypowiadane z "gŁŁŁŁadkim ŁŁŁ"; pozdrawiam serdecznie.
P.S. A dziś spotkaliśmy znajomych, poznanych przez bloga, pasjonaci Pogórza, też czytują Ciebie, odnaleźli drugą skałę krzeczkowską z paprocią, a dziś poszli na Kopystańkę.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Bez tych "naczytanych" historyjek miejsce takie sobie. Zamiast dawnej łąki koszonej przez Wasyla z Kniahyni dziś młody, bukowy las i niewielkie obniżenie terenu w miejscu upadku meteoru. Trudno wprost uwierzyć, że przed półtorej wiekiem wielki z kosmosu wybił tu dziurę. Oczywiście jest jeszcze ten pamiątkowy kamień, który przekonuje, że to tu. Szlaku nie ma, bez przewodnika ani rusz. Nam oprócz pracownika z Użańskiego Parku towarzyszył żołnierz ichniej Straży Granicznej z psem.
Bardzo jestem ciekaw gdzie te młaki na Pogórzu można znaleźć, bo osobiście niewiele znam takich podmoklisk.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

A chociażby u nas na łące, za drogą; Janek z góry mówi na to "młaka", wyjątkowo mokry, zapadnięty kawałek łąki z sączącą się czasami wodą, mieliśmy tam kiedyś kopać studnię, ale zostało na naszym zapadlisku; no, no, niebezpieczni z Was turyści, w takiej obstawie, a nie znalazłeś kawałka meteoru? pozdrawiam.

Stanisław Kucharzyk pisze...

No tak, podmokłych łąk na Pogórzu nie brakuje. Ja jednak pisząc "młaka" miałem na myśli coś bardziej specyficznego (bagienko z wełniankami, turzycami i mchami).
Co do zbrojnej obstawy, to pierwszy raz miałem taką przyjemność ;-)

Anonimowy pisze...

Det jest wspaniały...

Stanisław Kucharzyk pisze...

Bardzo bieszczadzki ;-)

Go i Rado Barłowscy pisze...

Fajna historia, ale ja chciałbym zwrócić uwagę na nieco inny jej aspekt. Otóż mam dziwną pewność, że gdyby zebrać z austriackich Muzeów, artefakty archeologiczne znalezione na Podkarpaciu za C.i K. Galicji (Choćby srebrny skarb z grodziska na Pobitnem w Rzeszowie, czy scytyjską głowę złotego wołu wykopaną w Sanie k. Przeworska), powstałoby niezwykłe, potężne, europejskiej klasy Muzeum. Ech...

Pzdr.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Cóż nie szkoda róż...
"doprawdy niepojęte że Miasto jeszcze się broni
oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmieniać
nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady
Goci Tatarzy Szwedzi hufce Cesarza pułki Przemienienia Pańskiego
kto ich policzy
kolory sztandarów zmieniają się jak las na horyzoncie
od delikatnej ptasiej żółci na wiosnę przez zieleń czerwień do zimowej czerni"

Go i Rado Barłowscy pisze...

"i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden
on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania
on będzie Miasto

patrzymy w twarz głodu twarz ognia twarz śmierci
najgorszą ze wszystkich - twarz zdrady

i tylko sny nasze nie zostały upokorzone"

;)

Pzdr

Anonimowy pisze...

" i dymi mgłą smoleński las"