Strony

piątek, 22 czerwca 2012

Jazłowiec bez oryginału


Jazłowiec, miasteczko w powiecie buczackim. Po stronie południowej, na wyniosłem, a wąskim grzbiecie wzgórza, okrążonego z trzech stron rzeczką Olchowcem, ruiny potężnego i głośnego niegdyś zamku Jazłowieckích. Tworzył on obszerną, wydłużoną, ciężką i nieregularną budowlę która ze wszystkich zamków, mimo późniejszych przeróbek, zachowała najwięcej cech średnio wiecznego budownictwa zamkowego, zwłaszcza w układzie murów, strzelnic, baszt i t. d. Wiele szczegółów wskazuje, że budował go lub przebudowywał ten sam architekt, który stawiał zamek brzeżańskí. Od strony płaskowzgórza, tuż przy gościńcu krajowym, brama wjazdowa, która przez kwadratową, naprzód wysuniętą basztę, prowadzi do wnętrza. Druga brama, z której widocznie wychodziło się po schodach lub pomoście z piętra zamkowego na przygródek, znajduje się po stronie zachodniej. Obie ozdobione resztkami pięknych obramowań. Mury zewnętrzne zamku, grube na dwa metry, opatrzone strzelnicami zachowały się stosunkowo dość dobrze. Wnętrze natomiast, przed stawiające ślady większych í mniejszych ubikacyj, korytarzy, różnych zakamarków i kaplicy, zupełnie zniszczone. W głębi rozległe piwnice. Na szczególniejszą uwagę zasługuje potężna baszta od strony przygródka, która na wzór zachodnich ,,donjonów" tworzyła główny punkt obronny zaniku.

O zamku jazłowieckim wspominają źródła już na początku XV w., jako o gnieździe zasłużonego rodu Buczackich, którego ta gałąź nazwisko Jazłowieckich przybrała. Obecne ruiny w znacznej części pochodzą z zamku, zbudowanego w połowie XVI w. przez Jerzego Jazłowieckiego (zm. 1575), hetman w. kor., a upiększonego przez jego syna Mikołaja, starostę śniatyńskiego. Już w XVI w. zaliczał się on do pierwszorzędnych zamków na Rusi. Tatarzy nigdy nie kusili się o jego zdobycie.
Po wymarciu Jazłowieckich (1616), kilku równocześnie po siadał dziedziców (Czuryłów, Wolskich, Bełżeckich), po których, Anna Odrzywolska, odziedziczywszy go wraz z przyległemi dobrami, sprzedała go w roku 1643 Stanisławowi Koniecpolskiemu, hetmanowi w. kor. Syn tegoż, Aleksander, me szczędząc kosztów, wszelkich dołożył starań, by powiększyć warowność zamku, na przygródku zaś wybudował pałac, w którym mieszkał.
Dzięki warowności i środkom obronnym w wojnach kozackich oparł się on wszelkim zakusom godzącym na jego zdobycie. Po śmierci Aleksandra Koniecpolskiego (1659) uległ znacznemu zaniedbaniu, wskutek czego prawie ,,bez wystrzału” poddał się (1672) Husseinowi, baszy Adenu wysłanemu z obozu sułtańskiego pod Buczaczem. Turcy, zająwszy go, osadzili w nim silną załogę, którą dopiero zwycięstwo chocimskie (1673) zmusiło do ustąpienia. W r. 1676 pomimo znacznej załogi polskiej, zamek bez oporu poddał się Ibrahimowi Szejtanowi, w skutek niedbalstwa i opilstwa swego komendanta. Odtąd przez lat dziewięć władali nim Turcy, którzy dla wzmocnienia tej najdalszej placówki swych za borów na północy, nie mało dokładali zabiegów, by uczynić ją jak najobronniejszą. Obok stałej janczarskiej załogi, zaopatrzonej obficie w broń i amunicję, dowodzący nią bej nie tylko zrestaurował zamek, lecz i nowemu wzmocnił fortyfikacjami. Ufni w jego warowność, sami Turcy mówili a nim z dumą, że ,,nie miał za znać śmierci w kilku godzinach”. Daremnie też usiłował go odzyskać w r. 1683 Andrzej Potocki. Dopiero w r. 1684 Jan III, zaczynając wyprawę na odzyskanie Kamieńca Podolskiego, postanowił najpierw zdobyć zamek jazłowiecki. Urok imienia królewskiego, znaczna i doborowa armja, łatwo dokonały tego zadania. W obozie polskim, obok królowej z synami i licznego dworu, znajdowali się posłowie różnych mocarstw i mnóstwo ochotników francuskich, którzy byli świadkami tego faktu. ,,Stanąwszy król 24 sierpnia, mówi zapiska, zaraz nazajutrz fortecę oblec kazał, potężnie z dział ognia dawać i szturmować. Co widząc Turcy, że żadnym sposobem obronić się nie mogli, pod wieczór o miłosierdzie prosili, wywiesiwszy białą chorągiew, a zatem po podpisaniu kapitulacji, nazajutrz rano wyszli, broń pod nogi królestwa złożyli i do Kamieńca konwojowani, z tych jednak 90 (było 560) zostało przy polskim wojsku”.
Biorący w tej wyprawie udział dwaj francuscy dworzanie królewscy, Daleyrac i Dupont, obok dokładnego przedstawienia całej akcji oblężenia i poddania się, zostawili nam ciekawy opis zamku, który do roku 1699 t. j. do odzyskania Kamieńca Podolskiego, odgrywał niepoślednią rolę, jako pierwsza silniejsza polska warownia od strony tureckiego pogranicza. Jan III í hetman Jabłonowski zawsze baczną zwracali uwagę na jego dobre zaopatrzenie w żywność, amunicję, odpowiednią załogę i doborowych komendantów.
Był tu nim między innymi, czas jakiś i słynny obrońca Trembowli, Jan Samuel Chrzanowski.
W XVIII w., gdy na kresach z tej strony zapanował spokój, zamek, jakkolwiek odrestaurowany przez ostatniego z Koniecpolskich, Jana, wojew. sieradzkiego (zm. 1719), stracił rychło swe znaczenie. W następstwie przez nowych właścicieli Lubomirskich zaniedbany, w połowie wspomnianego wieku zamienił się w ruinę. W r. 1746 Stanisław Lubomirski sprzedał go wraz z dobrami Stanisławowi Poniatowskiemu, ojcu króla. Ten, nie troszcząc się o stary zamek, odbudował i upiększył natomiast dawny pałac Aleksandra Koniecpolskiego, za zamkiem, na cyplu wzgórza. Dzisiaj mieści się w tu znany Zakład wychowawczy SS. Niepokalanego Poczęcia, które czcigodne ruiny starego zamku troskliwą otaczają opieką.
źródło tekstu: Przeszłość i zabytki województwa tarnopolskiego – Janusz, Bohdan

W 1883 roku staraniem założycielki  Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP błogosławionej Marceliny Darowskej w klasztorze pojawił się marmurowy posąg Maryi czczony przez okoliczną ludność i jazłowieckich ułanów. Dzisiaj oryginalny posąg Jazłowieckiej Pani można zobaczyć w mazowieckim Szymanowie. Siostry niepokalanki, które w latach 90-tych ubiegłego wieku wróciły do Jazłowca, zadowalają się wierną kopią.

10 komentarzy:

Go i Rado Barłowscy pisze...

Ależ Zamczysko ogromniaste! Nie miałem świadomości, że Jazłowiec, to aż taka Potęga! Pzdr.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Pozostałości imponujące, warto zaglądnąć, zwłaszcza że siostry chętnie przyjmują gości z Polski.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Z ułanami jazłowieckimi kojarzy mi się ta nazwa, ze słowami piosenki, i czytałam ostatnio pamiętniki hr. Krasickiego z I wojny światowej, też był ułanem jazłowieckim, nie wgłębiałam się nigdy, dlaczego ułan jazłowiecki? Brama wejściowa, choć trochę poklejona zaprawą, imponująca, jak i cała sylweta budowli; pozdrawiam.

Mona pisze...

Panie Krzysztofie dziękuję za gruszynkę:) .W wolnej chwili pooglądam Pana podróże ,piękna ta nasza Polska :) .Pozdrawiam z Podlasia :)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Mówisz o znanej żurawiejce z kieckami? Owszem z tym się chyba wszystkim kojarzą Ułani Jazłowieccy ;-) Pułk stoczył w obronie Jazłowca zwycięską bitwę z bolszewikami w lipcu 1919 roku.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Nie ma za co. Polecam się na przyszłość.

KAZ pisze...

Mój pradziad Bogdan Szeferowicz-Spendowski był wójtem Jazłowca w XVII wieku....

Stanisław Kucharzyk pisze...

Czyli waszmość masz wśród przodków szlachtę ormiańską? Zaszczyt poznać.

Anonimowy pisze...

Z Jazlowca pochodza moi rodzice oraz dziadkowie: Kuliczkowscy i Marcinkowscy. Miasteczko to odwiedzilem w lipcu 1970 r. pierwszy i jedyny raz w towarzystwie babci Kazimiery (z domu Marcinkowskiej) Kuliczkowskiej oraz ojca Franciszka Kuliczkowskiego (syna Kazimierza i Kazimiery Kuliczkowskich). Do chwili obecnej wspominam te piekna i szczegolna podroz do tego malowniczego miasteczka.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dziękuję za wizytę i pozostawienie śladu