Strony

poniedziałek, 6 lutego 2012

Kapliczka na Brzostowej

Na dziale wodnym zwanym Brzostowa pomiędzy Wolą Pstrągowską, a przysiółkiem Rzeki, przy polnej dróżce znajduje się niewielka kapliczka. Złożona jakby z trzech kondygnacji, kryta dwuspadowym daszkiem, przez wiele dziesięcioleci stała pod dwoma lipami. Korzenie drzew podsadziły fundamenty figury, tak że budowla zaczęła przypominać krzywą wieżę. W górnej wnęce osy i szerszenie zakładały swe papierowe gniazda. W dolnej, pomiędzy gipsowymi figurkami wyrastały jakieś zielska wysiane z bukietów złożonych przez dzieciaki u stóp świątków. Nie wiem z jakim wydarzeniem wiąże się powstanie tej kapliczki, która jak większość podobnych obiektów stoi "na krzyżówkach". W takich odludnych miejscach, szczególnie w sąsiedztwie lasu "straszyło", a obecność Świętych Pańskich miała odpędzić złe siły. Niekiedy były to upamiętnienia tragicznych wydarzeń, nagłych zgonów w drodze. Dzisiaj jest podobnie - nowe kapliczki i krzyże powstają przy ruchliwych drogach, tam gdzie wydarzyły się wypadki samochodowe.
Przed kilku laty chcąc odnowić kapliczkę, lipy wycięto i sporym zapewne nakładem sił spionizowano budowlę, usuwając korzenie naruszające fundament. Surowe cegły przykrył tynk, pojawiła się nowa stolarka okienna, nowy daszek. Szerszeniom i osom wymówiono gościnę. Bezpieczeństwa figury będą strzegły już nie wieśniacze lipy, ale dwie miejsko-ogrodowe tuje.

Przy całym ludzkim staraniu, aby przywrócić świetność świętemu miejscu, trochę szkoda starych drzew. Rozumiem konieczność ich usunięcia, ale czemu nie zachowano tradycji sadząc na powrót młode lipki w bezpiecznej odległości od podstawy? Na tle ciemnej ściany lasu, z dala od domostw, jakoś mi mocno zgrzyta ta "tujoza".

4 komentarze:

Unknown pisze...

to prawda, naprawiając kapliczki czasem można je całkiem zniszczyć i pozbawić uroku...

Stanisław Kucharzyk pisze...

Niestety masz rację, ale tak to już bywa z naszymi wysiłkami również. Narobimy się i napracujemy a inni skrytykują, że źle, niedobrze i często mają rację...

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

I naszą pogórzańską kapliczkę pokryli gontem bitumicznym, przedtem był zmurszały gont drewniany, pokryty mchem, klimatyczny. Może i dobrze, nie leje się do środka, a jednak żal czegoś, pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dobrze, że się ludzie troszczą o kapliczki, nawet jeśli robią to czasami bez wyczucia. Szkoda tylko że ulegają czasami modzie na nowe: "tuje są lepsze niż lipki bo zakupione w sklepie"