Strony

środa, 13 lipca 2011

Zbigniew Herbert

Kronikarz z oblężonego Miasta
"Zbyt stary by nosić broń i walczyć jak inni -
wyznaczono mi z łaski poślednią rolę kronikarza..
."
Wiersze Herberta usłyszałem po raz pierwszy w marcu 1988 roku, kiedy to w sklepach przy zakupie wędlin proszono jeszcze o "kartki", a z okna akademika widać było sznur milicyjnych starów (nazywanych "dyskotekami") ciągnących z Nowej Huty. Jechały w kierunku "Miasteczka Studenckiego", aby spacyfikować kolejne wystąpienie przeciw socjalistycznej władzy. Starszy kolega przyniósł wówczas wydaną w drugim obiegu kasetę Antoniny Krzysztoń z balladami barda Praskiej Wiosny Karela Kryla i pieśniami według wierszy Zbigniewa Heberta. Słuchałem tych tekstów odkrywając, że istnieje polska literatura współczesna tak poruszająca, prawdziwa, niezakłamana. W ówczesnej szkole podstawowej i średniej wiadomo jak było. Na apelach śpiewało się hymn szkoły, w którym "rozkwitał wspaniały kwiat socjalizmu". Chyba i tak miałem szczęście, bo pamiętam, że na akademii recytowałem "Bez tej miłości można żyć" Wisławy Szymborskiej. Pewnie gdybym rozpoczął edukację trochę wcześniej, recytowałbym inne wiersze noblistki takie jak: "Dytyramb ku czci Prezydenta Bieruta" albo "Ten dzień" opłakujący śmierć Stalina.
Było to chyba całe wieki temu... Zaraz, zaraz przecież ledwo od ćwierćwiecza możemy próbować "ustalić imiona wszystkich tych co zginęli w walce z władzą nieludzką" nie obawiając się, że podzielimy ich los i znikniemy "w przepastnych piwnicach wielkich gmachów policji". Możemy dziś bezkarnie przypominać o 17.IX i uczyć się "najtrudniejszego kunsztu - odpuszczania win". Oblężenie się skończyło "Goci Tatarzy Szwedzi hufce Cesarza pułki Przemienienia Pańskiego" ustąpili...
Zbigniew Hebert, niezłomny kronikarz czasu oblężenia, nie był z tych rozsądnych co mówią: "że można współżyć z potworem należy tylko unikać gwałtownych ruchów i gwałtownej mowy". Urodził się w 1924 roku we Lwowie. Podczas II wojny światowej należał do Armii Krajowej i w 1942 roku ukończył szkołę podchorążych. Uczęszczał także na tajne komplety gimnazjalne i w 1943 roku zdał maturę. Następnie studiował filologię polską na tajnym Uniwersytecie Jana Kazimierza. Po wojnie kontynuował studia w zakresie ekonomii, prawa i filozofii. Ten wszechstronnie wykształcony człowiek ze względów politycznych nie mógł publikować i musiał zadowalać się podrzędnymi posadami (między innymi był ekspedientem w sklepie). Nie uległ pokusie, aby za cenę panegiryku na część Partii kupić sobie wygodną pozycję literata, chociaż dobrze wiedział, że "Belzebub popiera sztukę. Zapewnia swym artystom spokój, dobre wyżywienie i absolutną izolację od piekielnego życia." Jego wiersze były publikowane w drugim obiegu i za granicą. Od czasu utworzenia KOR-u był związany z ruchem opozycyjnym, a jego wiersz "Przesłanie Pana Cogito" stał się manifestem działaczy antykomunistycznych. Gardził kompromisami zarówno we własnym życiu jak i u innych. Ostry w swych wypowiedziach, nie oszczędzał nikogo. Wśród jego wierszy można znaleźć niezbyt pochlebny portret Czesława Miłosza, a także ironiczne przytyki do poezji księdza Twardowskiego. W ostatnich latach przed śmiercią wyrażał głębokie rozczarowanie postawą wielu dawnych działaczy ruchu solidarnościowego, a także rozwojem sytuacji w Polsce po 1989 roku. Oceniał sytuację podobnie jak Karel Kryl, który w 1993 roku pisał do Antoniny Krzysztoń: "patrzę na to, jak panowie Klaus i Meczar mordują Republikę, patrzę na to, jak państwo polskie upada, patrzę na wojnę w Bośni i w Karabachu - i myślę, czy to wszystko co robiliśmy, wzięło udział taki, jakiego było trzeba. Zrobiłem dużo nowych piosenek, nikt ich nie gra, temu że za bardzo krytyczne..."
Podobnie jak stara władza, również nowa wciąż pragnęła peanów pochwalnych, a nie trenów. Niektórzy dawni przyjaciele Herberta, szczególnie ci związani z "Gazetą Wyborczą" próbowali zdyskredytować jego ostatnie wystąpienia, pośmiertnie imputując poecie chorobę psychiczną. Czy można się jednak dziwić jego rozczarowaniu, tym co wyrosło z solidarnościowych ideałów? Przypomnijmy sobie uchwałę programową I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" "Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy?"
"U podstaw działania stać musi poszanowanie człowieka. Państwo ma służyć człowiekowi a nie panować nad nim; organizacja państwowa ma służyć społeczeństwu i nie może być utożsamiona z jedną partią polityczną. Państwo musi być rzeczywiście wspólnym dobrem całego narodu. Praca jest dla człowieka, o jej sensie stanowi zbliżenie jej do człowieka, do jego rzeczywistych potrzeb. Podstawą naszego odrodzenia narodowego i społecznego musi być przywrócenie właściwej hierarchii tych celów. "Solidarność", określając swe dążenia, czerpie z wartości chrześcijańskiej, z naszej tradycji narodowej oraz robotniczej i demokratycznej tradycji świata pracy."
Utopia? A czyż poecie wolno zabronić wiary w utopię?
Dobrze, że przynajmniej on nie zapomniał hasła "Bądźcie realistami, żądajcie tego co niemożliwe." Osobiście wolę ten gorzki krytycyzm niż zachwyty nad tymi, którzy "związali solidarnościową utopię z anglosaską ekonomią polityczną". Owszem związali - tak ściśle, że w tym związku z utopii pozostał chyba tylko sznurek.
Wierny ideałom Pan Cogito do końca wyzywał potwora miałkiego kompromisu, niesprawiedliwości i fałszu, do nierównej walki, "zanim nadejdzie powalenie bezwładem zwyczajna śmierć bez glorii uduszenie bezkształtem". 
Śmierć nadeszła 28 lipca 1998 i od tej pory wiele powstało już "uładzonych życiorysów" poety. On jednak nie pragnął sławy, natomiast wciąż żąda od nas czujności w obronie człowieka i Ojczyzny. Aby się znów nie okazało, że żyjemy w oblężonym Mieście "i tylko sny nasze nie zostały upokorzone."

źródło fotografii: http://www.gandalf.com.pl/authors/b/549.jpg

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zbigniew Herbert - Poeta
Najwybitniejszy w XX wieku, chociaż bez Nobla...
Bądź wierny, Idź...

Stanisław Kucharzyk pisze...

Według mnie również najwybitniejszy polski poeta XX wieku i wielki człowiek.