Zamek nad Zalewem Czchowskim, dziś zrekonstruowany zupełnie inaczej prezentował się w połowie XIX wieku. Warto porównać. Poniższy opis według książki "Sądecczyzna" z 1863 autorstwa Szczęsnego Morawskiego,
TROPSZTYN. - Pod dzisiejszem: Tropiem, w onych potopowych czasach Dunajec prący się do morza, przełamał górę kamienną, która samorodną groblą zaległa wpoprzecz: łożysko rzece przeznaczone. Rzeka zgruchotawszy zaporę odwieczną płynie sobie środkiem skręcając się nagle; a po brzegach sterczą skaliste łomy. Na prawo: tropski kamień uwieńczony kościołkiem ś. Świrada, a na lewo: Wytrzyska z Tropsztynem zamczyskiem.
Wytrzysk skalisty pagórek wysoki na jakie 50-60 siągów, jest narożnikiem góry pomiędzy Dunajcem a: doliną i potokiem nieznacznie i niespodzianie wytryskającym z pomiędzy gór: od Iwkowej. Przypiera on do samego Dunajca i do niedawna niemogąc omijać trzeba go było górować, objeżdżając cokolwiek przez przyległe nieco niższe siodełko górskie. Przestrzeń pomiędzy drogą a Dunajcem jak gdyby stworzona na zameczek panujący nad całą doliną, którego lądem czy wodą ominąć nie podobna.
Niemiecki ryter z nad Renu przybysz rychło się też poznał na dogodności miejsca i założył zameczek: z którego był pewien okupu od kupców i podróżnych.
Zameczek sam zajmuje trójkąt kończyny skalnej, która Dunajcowi nadaje nagły skręt. Przepaść naddunajecka i sroma spadzistość od potoka , zabezpieczają go z dwu stron; z trzeciej bronił go wał i przekop -- prócz murów i stróży. Od stałego lądu skałka wywyższona na jakie: 4 siągi. Na niej w rogu od potoka wznosi się: stróża potężna czworo- boczna, kamienna piętrzona belkami, w piątr 4, wysokich na 2 siągi.
W wysokości 5 siągów była wąska forteczka tuż obok i pomiędzy wieżą a naumyślną strażniczką wiszącą. Pozostało jeszcze spadziste furtki podproże, najwyraźniej wskazujące: :te tu drabinę przystawiano. Z furtki tej wchodzono: na piątro stróży, a w drugą stronę gankiem schodnym na dziedziniec zamkowy.
W odstępie 4 siągów od stróży połącz n murem z oną furtką i strażniczką, całą dalszą połać zajmował dwór czyli mieszkanie zamkowe, piętrzone po dwie izby. Z dolnego piątra okna wyglądały na podwórze z górnego i na zewnątrz, jak widać z pozostałych murów. Piece w pomieszkaniu że były z kafli niepolewanych, snać z wykopanych szczątków. Komina nie ma śladów.
W przyciętym narożniku, na wysokości 1 1/2 sążniowej wraz z dworem pod jednym dachem była brama wjezdna, zawierana okowanym zwodem, do którego z boku przystawiano pomost, dla wprowadzania koni i bydląt. Zwód wisiał nad przepaścią, gdy go więc wzniesiono; wygląd stawał się niedostępnym.
Od tej bramy szedł mur od strony Dunajca aż do trzeciego narożnika. Tam była strażnica prawdopodobnie nad stajnią końską, połączoną z drugą potężną czworoboczną stróżą wzniesioną w środku wygiętym połaci nad potokiem. Między oboma stróżami była studnia.
Cały więc zameczek istotnie był wokoło zamkniętym bez wszelkiego poziomego wnijścia; był prawdziwym: zamkiem.
Przedzamcze, po za wałem zamkowym zajmowało równinkę przeszło dwumorgową bez mała trójkątną, obronną spadzistością wzgórza i wąwozem którędy szła droga. Przedzamcze to ogrodzone ścielonym jazem, ostrokołem lub ciernistym żywopłotem, a zamknięte bronnemi wrotami, samo przez się stanowiło dość obronny gródek. Tam były zagony pod warzywa i zboże, tam sadek wokoło płotów, tam gumna i obora; słowem całe gospodarstwo. Tam z pól nadrzecznych zwożono zboża, z gór paszę, tam wyrabiano nabiał, strzyżono owce.
Z wysokiej stróży zaś poglądała straż, to na Dunajec, to na drogę, czy nie płynie jaka tratwa, czy nie jedzie jaki wóz kupiecki?? A gdy kto nadpłynął, zawezwany musiał przystać do brzegu, jadący zaś musiał stanąć wedle przedzamkowej brony: a okup musiał złożyć wielmożnemu rytterowi, który z szklenicą w ręku z zwodu wyględnego, lub z ganku na murze przyglądał się cudnej okolicy i pilnie strzegł zdobyczy: by mu przypadkiem nie uszła! -- Zdobyczy! bo brał co mu się nadało: beczkę wina, postaw sukna, ostrą szablę, tuczne bydlę - co chciał. Jak niegdyś nad Renem. Zameczek Tropsztyn (co znaczy: wytryskający kamień =-Wytrzyska) prawdopodobnie wystawił z nad Renu przed szubienicą: Habsburga cesarza zbiegły, obierzny rycerz (raubritter): Wojsław herbu Osmorog, właściwie: Gerard. Potomek jego: Dobrosław roku 1231 panem na Tropsztynie wypisany rzekomo w księgach grodzkich czchowskich. Drugi: Ludysław założył niedalekie: Lucławice. Zaś: Gerhard roku 1260 był biskupem łuckim a wprzód komisarzem papieskim na Konrada mazowieckiego o zabicie księdza Czaplica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz