Strony

piątek, 24 czerwca 2011

Sobótka


Może odrzucisz moje strofy
Poetów godna mieć kraino,
Których poezje szumią w głowie,
Jak pod gwiazdami młode wino.

Dziedzina moich lat najmłodszych
z mojej pamięci się wynurza
Gdy jak potoki z gór wysokich
Spływam w spokojny kraj Pogórza.

W tę noc najkrótszą gdy daleko
Siedzę i tęsknię za ogniskiem,
Co sypie złotymi iskrami
I płonąc spala troski wszystkie.

Tam na Ostryżu i Majdanie
Już rozpalono Słońcu stosy,
Na Chełmie, Liwoczu i Suchej
Pogańskich czasów słychać głosy.

Już dolinami rzek pogórskich
Wisłoki, Wisłoka i Białej,
Płyną niesione prądem wianki
Niosąc nadziei pączek małej.

Kraino mglista, wzgórz zadumanych
Nad losem dawnym, nad historią
Koleje wieków tym głosząca
W których uczucia nad teorią.

Wspominam tu Ciebie, Franciszku
Piewco tych epok co już bledną
Łazęgo zauroczony
Drzewem, kapliczką i legendą.

Chronisz w objęciach dawne grody
Co swoją świetność pamiętają.
Dziś cicho do wzgórz przytulone,
Wciąż wspominają, wspominają.

Rynki malutkie, okolone
Wianuszkiem domów z podcieniami
Piękno w prostocie, prostota w pięknie
Dachy podparte kolumnami.

Kościół góruje nad doliną
Ze Słońcem na dzwonnicy,
A rzeka zawsze gdzieś śpiesząca
Mijane drzewa liczy.

Czerwcowa mglistość, tajemniczość
Zapanowała nad polami
Pora najbliższa memu sercu
Z chmur kłębiastością i burzami.

Kiedy bez dziki swoją wonią
Budzi ze snu nieodgadnione
Niesamowite i nieznane
Przez wyobraźnię rozpalone.

Gdzie każda ścieżka w bajkę wiedzie,
Gdzie w każdej wierzbie diablik mieszka,
Gdzie pośród leśnej głuszy,
Spotkasz chochlika - rzezimieszka.

Brak komentarzy: