Może odrzucisz moje strofy
Poetów godna mieć kraino,
Których poezje szumią w głowie,
Jak pod gwiazdami młode wino.
Dziedzina moich lat najmłodszych
z mojej pamięci się wynurza
Gdy jak potoki z gór wysokich
Spływam w spokojny kraj Pogórza.
W tę noc najkrótszą gdy daleko
Siedzę i tęsknię za ogniskiem,
Co sypie złotymi iskrami
I płonąc spala troski wszystkie.
Tam na Ostryżu i Majdanie
Już rozpalono Słońcu stosy,
Na Chełmie, Liwoczu i Suchej
Pogańskich czasów słychać głosy.
Już dolinami rzek pogórskich
Wisłoki, Wisłoka i Białej,
Płyną niesione prądem wianki
Niosąc nadziei pączek małej.
Kraino mglista, wzgórz zadumanych
Nad losem dawnym, nad historią
Koleje wieków tym głosząca
W których uczucia nad teorią.
Wspominam tu Ciebie, Franciszku
Piewco tych epok co już bledną
Łazęgo zauroczony
Drzewem, kapliczką i legendą.
Chronisz w objęciach dawne grody
Co swoją świetność pamiętają.
Dziś cicho do wzgórz przytulone,
Wciąż wspominają, wspominają.
Rynki malutkie, okolone
Wianuszkiem domów z podcieniami
Piękno w prostocie, prostota w pięknie
Dachy podparte kolumnami.
Kościół góruje nad doliną
Ze Słońcem na dzwonnicy,
A rzeka zawsze gdzieś śpiesząca
Mijane drzewa liczy.
Czerwcowa mglistość, tajemniczość
Zapanowała nad polami
Pora najbliższa memu sercu
Z chmur kłębiastością i burzami.
Kiedy bez dziki swoją wonią
Budzi ze snu nieodgadnione
Niesamowite i nieznane
Przez wyobraźnię rozpalone.
Gdzie każda ścieżka w bajkę wiedzie,
Gdzie w każdej wierzbie diablik mieszka,
Gdzie pośród leśnej głuszy,
Spotkasz chochlika - rzezimieszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz