Kierunek Narnia - po drodze do wiary
W połowie ubiegłego wieku w Oksfordzie spotykało się kilku przyjaciół pisarzy. W skromnym pokoju, którego ściany zasłaniały regały z książkami, czytali własne utwory, recytowali poezje, śpiewali, biesiadowali. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że dwóch z tych poważnych nauczycieli akademickich - profesorów literatury, pisało bajki. Bajki niezwykłe, które dziś czytają dzieci i dorośli na całym świecie. Mowa tu o J.R. R. Tolkienie autorze „Władcy Pierścieni” i C.S. Lewisie twórcy „Opowieściach z Narnii”. W czym tkwi siła tych opowieści, czy oprócz przyjaźni autorów łączy je jakieś podobieństwo? Wydaje się, że ich wspólną cechą jest ich autentyzm. Czy bajka, mit, fantastyczna opowieść, mogą być prawdziwe? Nie chodzi tu o przyznanie dosłownej realności bohaterom czy też akcji powieści, lecz raczej o nadanie nowej, świeżej formy podstawowym wartości takim jak: dobro, prawda, piękno. To nie krasnoludy i centaury są prawdziwe, lecz wiara, nadzieja i miłość w świecie faunów i elfów jest autentyczna i brzmi nową świeżością. Jak mówił Lewis: „Mit zbiera razem wszystkie znane nam rzeczy i przywraca im bogactwo znaczeń, które zostało ukryte pod zasłoną codzienności.” Obaj autorzy pisarstwo traktowali jako „współtworzenie Bożego dzieła i przekazywanie drobnego, rozszczepionego refleksu prawdziwego świata”. Chociaż Tolkien był katolikiem, a Lewis anglikaninem łączyła ich gorliwa wiara. Droga Lewisa do chrześcijaństwa była jednak dość długa i kręta. Urodził się 29 listopada 1898 roku w Belfaście w Irlandii. Jego matka, córka anglikańskiego duchownego, zmarła gdy Clive miał dziewięć lat. Śmierć matki była dla chłopca ciężkim przeżyciem zwłaszcza, że wkrótce po tym musiał opuścić rodzinny dom rozpoczynając edukację w angielskich szkołach. Wyniesione z domu religijne przekonania szybko utracił, zniechęcony sprzecznością prawd chrześcijańskich i ogromem nieszczęść w otaczającym go świecie. W tym okresie napisał kilka wierszy odmalowujących Boga jako brutalną siłę łamiąca ludzkie życie. Także pod względem literackim wyżej stawiał pogańskie mity, a szczególnie sagi staroskandynawskie, niż Biblię. W dniu swoich dziewiętnastych urodzin trafił na front do Francji gdzie spędził blisko półtora roku. Wspomnienia wojenne ”straszliwie zmasakrowanych ludzi” odcisnęły głęboki ślad w jego osobowości. Podczas wojny zginął jego przyjaciel Paddy Moore, którego matką Lewis opiekował się aż do jej śmierci. W 1918 wydał tomik pesymistycznych wierszy pełnych oskarżeń wobec okrutnego Boga. W 1925 zakończył studia i uzyskał stanowisko wykładowcy literatury średniowiecznej i renesansowej na uniwersytecie w Oksfordzie. Pod wpływem lektur i przemyśleń Lewis stopniowo porzucał ateizm. Długo „wadził się” z Bogiem: „Wyobraźcie sobie, jak siedzę w pokoju w Magdalen i czuję co noc, że ile razy odrywam się choćby na sekundę od pracy, niezmiennie napotykam Jego coraz wyraźniejszą, tak przecież niechcianą obecność. To, czego tak bardzo się bałem, spotkało mnie w końcu. Wiosną 1929 roku poddałem się i uznałem, że Bóg jest Bogiem. Ukląkłem i modliłem się tej nocy jak największy i najbardziej opieszały grzesznik w całej Anglii." Jednak dopiero dwa lata później, po nocnej dyskusji z Tolkienem, jego „wiara w Boga przerodziła się właśnie w zdecydowaną wiarę w Chrystusa – w chrześcijaństwo”. Z gorliwością neofity pragnął, aby jego radość odkrycia Boga podzielali także inni: „Odkąd zostałem chrześcijaninem uważam, że najlepszą, a może i jedyną przysługą, jaką mogę oddać moim niewierzącym bliźnim, jest wyjaśniać i bronić wiary, którą wyznawali niemal wszyscy chrześcijanie wszystkich czasów”. Dobrą nowinę głosił w poprzez swoje książki i pogadanki w brytyjskim radiu prowadzone podczas II wojny światowej. Polscy czytelnicy znają nie tylko „Opowieści z Narnii”, ale także „Listy starego diabła do młodego”, „Trylogię międzyplanetarną”, „Cztery miłości”, „Problem cierpienia”. Clive Staples Lewis nigdy nie starał się wzbogacać tradycji chrześcijańskiej własnymi pomysłami. Jego zamierzeniem było czytelne przedstawianie istoty chrześcijaństwa i to z myślą o czytelniku niewtajemniczonym w zagadnienia wiary. W Kronikach Narnijskich używając bajkowej alegorii i wizji alternatywnego świata stara się przybliżyć nie tylko młodemu czytelnikowi tajemnice wiary, modlitwy, cierpienia, winy i odkupienia. W 1956 Lewis przeżył jeszcze jeden gwałtowny zwrot w swoim życiu poślubiając Joy Gresham, amerykańską poetkę, która poznała chrześcijaństwo z książek Lewisa. Joy po porzuceniu przez pierwszego męża przyjechała do Anglii i zaprzyjaźniła się z Lewisem. Ich ślub odbył się w szpitalu, gdy Joy groziła śmierć z powodu raka kości. Po zawarciu sakramentalnego małżeństwo stan chorej znacznie się poprawił, mówiono nawet o cudownym uleczeniu. Niestety po dwóch latach nastąpił nawrót choroby i żona Lewisa zmarła. Pisarz pożegnał żonę słowami wiersza:
Ja przez całe życie nie myślałem o sobie.
Jak najemnik, wciąż próbuję swymi czynami
Dobrze służyć Bogu, przyjaciołom i tobie.
Umarł trzy lata później 22 listopada 1963 roku.
Źródło fotografii: http://cslewis.drzeus.net/multimedia/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz