Rzuciło się mrowie by starym zwyczajem
Pospołem szyszki zbierać i wygładzać płaje
Jednak ich okrzyknięto, że to nie uchodzi,
Gdyż nowe zwyczaje obyczaje wprowadzać się godzi
I jeden ze skrzydlatych dodał nie bez racji:
Są wszak mrówki projektu i czerń od realizacji.
Ale najgorsza hołota to projektów skryby,
Których żółć, pot i papier napędza instytucji tryby.
Ale jakże potrzebni…
Jam to łońskiego roku mieszkając w Fundacji,
Przegryzłem się przez pięć metrów dokumentacji
I półkę, z projektem unijnym na budowę drogi,
Co łączy Pipidówkę i Kobyle Rogi.
Jak pamiętam półka była dłuższa niźli trasa…
Przerwano: dość gadania! Jest ekspert a więc dobra nasza.
On tu zaraz wyszkoli nam potrzebnych majstrów:
Wnioskoskrybców, wnioskosprawców i wnioskooprawców.
I tak w szkolne ławy trafili mrówkowie:
Skrzętni zbieracze, łowcy i budowniczowie.
Odeszły do lamusa zajęcia utarte,
Chociaż sarkać poczęły dziadygi uparte.
I dalejże wydziwiać na te nowe czasy:
A kto nam pozbiera na zimę zapasy?
Kto łątki skrzydełko, kto jagody zbierze?
Gdy wszyscy poświęcili się dziś Nowej Erze?
Ale wszystkie zarzuty zakrzyknięto chórem
Strzelając argumentem w opornych pod murem:
Napisze się niebawem nowe aplikacje,
Uwzględniając catering i aprowizacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz