Strony

piątek, 15 maja 2020

Każdy gospodarz Borysławki...

W zeszycie XXI Atlasu geologicznego Galicyi z 1908 roku, będącego opisem do  arkusza Dobromil polski geolog, profesor Politechniki Lwowskiej Tadeusz Wiśniowski (1865 -1933) napisał:
Do wypalania wapna używany jest w Dobromilskiem najczęściej egzotyczny wapień jurajski, oczywiście tam, gdzie występuje w postaci znacznego nagromadzenia leżących otoczaków lub jako większe bloki i skalice… 

Wielka skalica jurajska, która dostarczyła już wiele dziesiątek metrów kubicznych wapienia, istnieje jak wiemy nad Jamną Dolną, również pośród kredy  górnej. 
Jedna niewątpliwa skalica istnieje w lasku między Borsyławką i Jamną na płd. od szczytu Kamionki, odsłonięta w sztucznej odkrywce na długość kilkunastu metrów. Jest ona dosyć trudna do odszukania, ale ponieważ łamią w niej wapień, więc prawie każdy gospodarz Borysławki lub Jamny potrafi wskazać do niej drogę. 
  Fragment arkusza Dobromil Atlasu geologicznego Galicyi 
Z Jamny dolnej można dostać się ścieżkami lub drogą polną przez grzbiet Kamionki do Borysławki. Rzeczony grzbiet tworzą od strony Jamny warstwy inoceramowe; na płn. zach. od punktu 566 znajduje się w tem miejscu wśród niedużego lasku jedna z największych skalic wapiennych Karpat środkowych. Łamią w niej od dawna wapień jako materiał budowlany, który widziałem nagromadzony tam w dziesiątkach metrów sześciennych. Sam łom przedstawiał się, kiedy go zwiedzałem, w postaci dużego, kilkanaście metrów długiego dołu, o szerokości nieco mniejszej. Biały, zbity i twardy wapień, dobywany tam, nie różni się petrograficznie niczem od analogicznych wapieni innych skalic jurajskich w bliższej i dalszej okolicy Przemyśla klik>
Zachęceni takim oto opisem w kwietniową niedzielę ruszyliśmy w rajską dolinę Jamnej klik> w porze kwitnących trześni, grusz i śliwek, a jeszcze przed kwitnieniem jabłoni.
Dolina jak zawsze przepiękna mimo górującego nad nią Le Château des Carpathes.
Każda bielejąca kępa drzew owocowych wskazuje dawne gospodarstwo w dolinie Jamnej
Niestety Tadeusz Wiśniowski nie przewidział, że po stu latach w obu Jamnych i na Borysławce nie znajdzie się nie żaden gospodarz, którego można by zapytać o łom wapienny.
Zdaliśmy się zatem na stare mapy i wierny GPS. Ruszając od dawnego cerkwiska, powędrowaliśmy w kierunku wierzchołka 566 n.p.m. dziś sygnowanego nazwą Staszów. 
Początkowo wiosenną łąką jeszcze słabo zazielenioną, później przedplonowym laskiem sosnowym gdzie wśród pni zaznaczały się jeszcze wyraźnie ślady terasów dawnych pól gospodarzy z Jamnej, 
by wkroczyć wreszcie w skrawek starych lasów przypotocznych, gdzie skrywać się miał dawny łom wapienny.
Mając lepsze buty ruszyłem po prąd potoku mając nadzieję na natrafienie na obmyte przez wodę okruchy wapienia jurajskiego, 
lecz mimo niewątpliwie urozmaiconej rzeźby na nic podobnego się nie natknąłem.
W końcu dotarliśmy na miejsce gdzie według Atlasu geologicznego Galicji miał się znajdować łom wapienny. Chociaż porośnięta lasem nisza w stoku wyglądała na naruszoną działalnością człowieka, to żadnych odkrywek czy odłamków wapiennych praktycznie nie było widać. Czyżby cała jurajska skalica została przerobiona na wapno budowlane? Było za to sporo piaskowcowego gruzu pokrytego mszystymi poduszkami. Czas zrobił swoje.
Pobłąkaliśmy się po okolicy tam i sam, ale nic ciekawszego niż odłamki margla fukoidowego nie udało się znaleźć.
Za to na powrocie schodząc starą przedwojenną drogą wzdłuż potoku, przekraczając niewielki boczny ciek, natknęliśmy się na ciekawą formację skalną. 
Niegdyś zapewne stanowiła ona spory próg na tymże cieku, lecz w którymś momencie dziejów, w przeszkodzie została uczyniona wyrwa. Czy jest to dzieło natury czy może człowiek przyłożył tu swą rękę? Nie udało nam się ustalić.

7 komentarzy:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Tak mnie tknęło ... bez laboratoriów, kolb, syczących reakcji chemicznych, młotków geologicznych gospodarze od dawna wiedzieli, że akuratnie ten kamień nadaje się do wypalania wapna:-)
Myślę, że czas zrobił swoje, skoro nie znaleźliście tego wyrobiska; jeśli to był dół, to spływające śniegi, osuwające się brzegi, nagromadzenie choćby liści, gałęzi skutecznie i zazdrośnie zamaskowało ślady, wyrównując powierzchnię; z drugiej strony jeśli wyrobisko było spore, to czy tak ślady znikły zupełnie? ale znając Ciebie, na pewno spenetrowałeś okolicę dokładnie:-) i nie wierzę, że dasz za wygraną, nie powracając tu jeszcze.
Przeczytałam życiorys prof. Wiśniowskiego i tak mi się przypomniało, jak mąż opowiadał o uczelnianym wykładowcy sprzed lat, który rzucił jakieś słówko z gwary lwowskiej, a mąż odpowiedział ... pytania, skąd? ano ze wschodu ... po trasie ze Lwowa, bo tylko ponad 100 km dzieli oba miasta; miał potem fory u profesora, był swojakiem z Kresów:-)
Pozdrawiam serdecznie.

Maciej Majewski pisze...

Ludzie byli spostrzegawczy bez względu na pochodzenie, a pewnie nikt nie omieszkał z eksperymentowaniem. Oczywiście nie w podwórkowych warunkach, bo do wypalania wapna, trzeba mieć porządny piec z temperaturą nie tak dużo niższą niż w wypadku hutnictwa żelaza. Wapień był kiedyś chyba bardziej cennym surowcem niż dziś. Przynajmniej dla lokalnej gospodarki, ale w końcu w XIX w. ludziom nie śniło się o takim ruchu towarów jak dziś i źródła lokalne, z dzisiejszego punktu widzenia niezbyt opłacalne, były wówczas żyłą złota. Np. bardzo korzystały na tym lokalne huty szkła by mogły produkować szkło lepszej jakości.

Stanisław Kucharzyk pisze...

No właśnie kluczowa sprawa wysokie koszty transportu wymuszają jak najlepsze wykorzystanie najbliższych zasobów. Przeciwnie - spadające koszty transportu powodują, że sięgamy coraz dalej. Jest taki przepiękny i pouczający film - bardzo polecam HOME: Ziemia S.O.S

Maciej Majewski pisze...

Niestety, ale na nowszych mapach geologicznych nie ma już tego wydzielenia. Jest bardzo prawdopodobne, że materiał wykorzystano do cna. Natomiast tego typu większe bloki to olistolity (kiedyś wnioskowano, że to porwaki tektoniczne, ale nauka non stop podlega rewizji), których w okolicy nie brakuje i na nowszych mapach też są zaznaczane, ale jako "głównie margle" datowane na kredę (tzw. margle z Węgierki) Oprócz "głównie margli" mogą się znaleźć pewnie inne skały takie jak właśnie jurajskie wapienie. Dwa duże olistolity są w dolinie potoku Tym i nawet potok ostro zakręca na północ, na jednym z nich. Druga seria olistolitów biegnie od ujścia Jamnianki, wzdłuż Wiaru, dość nisko dna doliny (po stronie Pasma Działu).

Bardzo fajnie wygląda ta bramka skalna. Ten blok na wcześniejszym planie wygląda trochę jak "puzzel" który się wyszczerbił, a był kiedyś elementem skalnego progu.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Mniej więcej 35 lat później (badania w okresie okupacji) na tym terenie powstała kolejna mapa geologiczna Lucjana Watychy. O ile pamiętam on również tego kamieniołomu nie dostrzegł, ale muszę to sprawdzić. Te wymiary kilkanaście metrów długości i szerokości do imponujących nie należą. Jak widać na zdjęciach była tam jakby niecka gdzie na wierzchu leżał rumosz piaskowcowy (może coś tam pod spodem było wapiennego). Druga potencjalna lokalizacja to to bagienko u podnóża stoku dziś wykorzystywane jako babrzysko prze zwierzynę.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Nie umiem niestety zlokalizować potoku Tym :-(

Stanisław Kucharzyk pisze...

Watycha na swoich mapach nie zaznaczył żadnego kamieniołomu na płn.-zach. od szczytu 566 m. W opracowaniu tekstowym jest jednak taki ciekawy passus, na który już kiedyś zwróciłem uwagę: „W czasie badań w Borysławce przy eksploatacji bloku wapienia sztramberskiego do wypalanie wapna, robotnicy znaleźli w pobliżu ścian bloku dobrze zachowane okazy terebratul. W 1943 r. B. Kokoszyńska oceniła kilka z nich jako cenomańskie (niestety okazy te zaginęły w 1944 w czasie działań wojennych)”. Zapis o tyle dla mnie zastanawiający, że na mapach Watychy nigdzie na Borsyławce nie ma kamieniołomu zaznaczonego. Być może chodziło o ten właśnie kamieniołom wspominany na początku wieku przez Wiśniowskiego (chociaż właściwie jest on już na terenie Jamnej Dolnej). Ale przynajmniej z map Watychy dowiedziałem się gdzie jest potok Tym :-)