Strony

środa, 30 marca 2016

Waldglas czyli leśne szkło

Średniowieczna huta szkła: u góry pozyskanie surowca, u doły produkcja szkła
źródło: The Travels of Sir John Mandeville

Wędrując po leśnych ostępach Bieszczadów Niskich  natknąłem się niegdyś w paśmie Oratyku na dziwną wychodnię skalną. Dziwną o tyle, że dużej szarej, piaskowcowej skałce towarzyszyła mniejsza biaława zbudowana z osypującego się, miękkiego jakby nie zestalonego piasku.

Podejrzewając, że do powstanie tego tworu mógł jakoś przyczynić się człowiek, wyspowiadałem na tę okoliczność kolegę historyka Macieja Augustyna, a tenże przypomniał mi swój ciekawy artykuł o hutach szkła w Krościenku publikowany w piątym numerze "Bieszczada".
Po przestudiowaniu tegoż opracowania okazało się, że około 250 metrów poniżej interesującej skałki w XIX i na początku XX wieku funkcjonowała huta szkła.
Według Macieja Augustyna hutnictwo szkła zaliczano "do tzw. przemysłów leśnych, tj. bazujących na drewnie jako surowcu energetycznym, jaki przez stulecia był tu w nadmiarze. Brak spławnych rzek i bliskich rynków zbytu powodował, że olbrzymie kompleksy leśne, należące do tutejszych majątków, nie przynosiły ich właścicielom większych korzyści finansowych. Z tej przyczyny lokalizowano tutaj zakłady wymagające w procesie produkcyjnym dużych ilości drewna opałowego — potażarnie, huty żelaza czy szkła.
We wsiach królewskich położonych nad górnym Strwiążem i jego do pływami zachowały się do XVIII w. duże, zwarte kompleksy lasów wokół Wsi Liskowate, Łodyna, Berehy Dolne, Bandrów, Stebnik, Krościenko, Wolica, Nanowa, Rudawka, Smolnica, Starzawa, Łopuszanka, Łopusznica i Katyna. Po zajęcia Galicji przez Austriaków miejscowości te włączono do zarządu dóbr państwowych (kameralnych) w Dobromilu. 
Stara huta szkła (alte Glashütten) na mapie z połowy XIX wieku
Gospodarka leśna została uporządkowana wg austriackich wzorów. Zlikwidowano charakterystyczne dla Karpat enklawy, tj. wykarczowane w ciągu stuleci przez pasterzy i rolników polany użytkowane jako pastwiska i łąki kośne. O ich istnieniu w przeszłości świadczą nazwy terenowe, jak np. Czerenina (Berehy Dolne) czy Lutowisko (Stebnik). Granicę rolno — leśną starano się wytyczać wzdłuż linii prostych, zaś zwarte drzewostany od pól oddzielał głęboki rów. Do zarządzania tymi lasami sprowadzano fachowych leśników, głównie Niemców i Czechów. Dopiero z czasem zastępowała ich kadra miejscowego pochodzenia.
Kępa drzew po lewej stronie drogi wyznacza miejsce po zabudowaniach huty
Kolejnym problemem za rządców kamery dobromilskiej było zapewnienie stałego zbytu na drewno. Olbrzymich ilości opału wymagały warzelnie soli usytuowane przy salinach w okolicach Dobromila klik>, jednak transport surowca z lasów znad Strwiąża kiepskimi wówczas drogami był zbyt uciążliwy i nieopłacalny. Z tej przyczyny w Berehach Dolnych przy granicy z Krościenkiem rozbudowano, istniejący tam już od XVI wieku, duży tartak wodny. Mniejsze obiekty tego typu powstały w różnych okresach w pobliskich wsiach. Innym sposobem na rozwiązanie problemu zbytu drewna stały się huty szkła.
Stare jabłonie ponad śladami dawnych zabudowań
Ówczesna technologia wytwarzania tego produktu wymagała takich składników jak: piasek (krzemionka) lub piaskowiec, soda, potaż, sól glauberska, glinka ogniotrwała na donice i piece hutnicze oraz wapno. Surowcem energetycznym było drewno lub węgiel drzewny, zużywane przy wytopie w bardzo dużych ilościach. Większość tych produktów była na tym obszarze stosunkowo łatwo dostępna i tania"
Kamienie piaskowcowe pokryte szkliwem
Jak pisze znamienity znawca historii Bieszczadu na miejscu dawnej lokalizacji huty znaleźć można różnego rodzaju odpady produkcyjne: Są one dwojakiego rodzaju. Jedne to kamienie z fundamentów i pieców, które przy budowie drogi leśnej rozproszono na dość dużej powierzchni. Często są one pokryte warstwą szkła, szlaki lub innych substancji będących efektem wytopu szkła.
Prócz tego na dość dużym obszarze, przylegającym do dawnej huty, od lat znajdowane są bryły szkła koloru brunatnego, bursztynowego, czarnego, czerwonego i zielonego. Wynika z tego, że zakład wytwarzał dość szeroką gamę produktów i miał zaawansowaną — jak na tamte czasy — technologię.
Panu Maciejowi nie udało się ustalić początków funkcjonowania huty. Na przełomie XIX i XX wieku zakład był własnością najbardziej aktywnych gospodarczo na tym obszarze przemysłowców i kupców z żydowskiej rodziny Segalów.
Co ciekawe na początku XX wieku zakład produkowała głównie szyby i zatrudniał 12 robotników. Produkcji zaprzestano prawdopodobnie przed wybuchem I wojny światowej.
Po zabudowaniach huty zostały wyraźne ślady podmurówek, dziury po dwóch piwniczkach oraz stary sad.
Zagłębienie po dawnej piwniczce
W przydrożnym rowie świeżo wyremontowanej drodze leśnej w kierunku rezerwatu "Na Oratyku" łatwo odnaleźć odłamki szkła.
Zdarzają się nawet takie regularnie uformowane "krople" zastygniętej masy szklanej.
Chociaż jak słusznie zauważył autor można tu znaleźć różnokolorową stłuczkę, w moich znaleziskach dominował niebieskawo-zielonawy kolor leśnego szkła, czyli jak mówią Niemcy - Waldglas, zaś Anglicy Forest glass.
Charakterystyczna barwa szkła pochodzi od obecnych w piaskowcach tlenków żelaza ((II) i wynika z procesu produkcji szkła  potasowego z udziałem tzw. potażu (czyli węglanu potasu). Z uwagi na to że zarówno produkcja potażu, jak też zapewnienie wysokiej temperatury w piecach wymagały znacznych ilości drewna dlatego też huty lokowano najczęściej w lasach i stąd też wywodzi się niemiecka nazwa Waldglashütten . 
Rynna dawnego kamieniołomu dziś porośnięta starodrzewiem
W Polsce relacje były podobne o czym świadczy chociażby poemat SATYR albo dziki mąż,
Jana Kochanowskiego Zygmuntowi Augustowi Królowi Polskiemu przypisany:
A to mój dom był zawżdy, gdzie najgęstsze lasy.
Aleście je tak długo tu w Polsce kopali,
Zeście z nich ubogiego Satyra wygnali;
Gdzie spójrzę, wszędy rąbią, albo buk do huty,
Albo sosnę na smołę, albo dąb na szkuty.
I muszę ja podobno, przez ludzie łakome,
Opuściwszy jaskinie i góry świadome,
Szukać sobie na starość inszego mieszkania,
Gdzieby w ludziach nie było takiego starania.
O wy biedne pieniądze: wszak i drew po chwili
Nie najdą, żeby sobie izbę upalili.
Próżna to: niech mi wiarę jako kto chce łaje,
Nie masz dziś w Polsce, jeno kupcy a rataje
To największe misterstwo, kto do brzegu z woły,
A do Gdańska wie drogę z żytem, a z popioły.
Występujące w wierszu słowa "huta" i "popioły" (czyli potaż) wyraźnie wiążą się z wytwarzaniem leśnego szkła.
Las i głazy piaskowcowe w dawnym kamieniołomie - tyle kiedyś wystarczało do produkcji szkła 
Sam proces produkcji oraz proporcje używanych składników był wśród hutników dość pilnie strzeżoną tajemnicą przekazywaną z ojca na syna. Generalnie podstawowymi produktami był piasek lub pokruszony piaskowiec oraz popiół drzewny, najlepiej bukowy mieszany w proporcjach objętościowych 1:2 z przydatkiem różnych tajemniczych uszlachetniaczy (między innymi stabilizatory - związki wapnia oraz barwniki). Taką mieszaninę przepalono najpierw wstępnie w temperaturze około 750 stopni przez jedną dobę. Następnie surówkę wytapiano w temperaturze od 1000-1200 stopni i formowano pożądane wyroby szklane. Ostatnim etapem było tzw odprężanie czyli hartowanie poprzez powolne ochładzanie. 
Praca leśnej huty szkła w XVIII wieku - hutnik w prawej części ryciny blisko okna formuje okrągłą taflę szkła
źródło Wikipedia 
Jednym z najtrudniejszych szklanych produktów były właśnie szyby, które stanowiły zasadniczą cześć produkcji huty w Krościenku. W celu uzyskania płaskiej i cienkiej tafli  stosowane niegdyś dwa sposoby. Pierwszy, przypominający nieco produkcję pizzy przez zręcznego kucharza, polegał na wydmuchaniu dużej bańki szklanej, a następnie bardzo szybkim obracaniu na metalowym pręcie, tak aby wykorzystując siłę odśrodkową uformować cienki krążek o średnicy nawet dwóch metrów. Drugi sposób polegał na wydmuchaniu długiego walca szklanego zwanego cholewą, który następnie rozcinano i rozwijano. 
Zasadniczo leśne huty szkła przeżywały w Polsce swoje złote lata od XIV-XVII stulecia. Jak pisze profesor Andrzej Wyrobisz >klikWłaśnie gdzieś pod koniec XIII lub na początku XIV w. zaniechano u nas zakładania przy grodach niewielkich warsztatów wytwarzających ozdoby z dostarczanej im masy szklanej, a zaczęto budować w lasach huty, w których wytapiano masę i formowano różnorodne wyroby szklane. W XVII w. te huty leśne zaczęły podupadać. W XVIII w. zaczęto zakładać wielkie zakłady produkujące szkło: manufaktury, które podniosły wytwórczość szklarską w Polsce na nie znany dotąd poziom. 
Bielistka siwa albo modrzaczek siwy (Leucobryum glaucum) na głazach dawnego kamieniołomu
Jednak jak to wykazał Maciej Augustyn  na przykładzie bieszczadzkiego Krościenka, niektóre leśne huty nie porosły mchem w wieku XVIII, lecz przekształciły się właśnie w owe manufaktury funkcjonujące jeszcze przez dwa stulecia, a zmiotła je dopiero produkcja szkła na skalę przemysłową.

5 komentarzy:

makroman pisze...

No nie powiem odkrycie co się zowie!
Pracowałem kiefyś w czasie wakacji w hucie szkła, to proces jest mi znany.
Gdyby ktoś się pytał czemu huty szkła w takich miejscach jak Beskidy czy Bieszczady to odpowiadam. Bo do wytopu stosowano duże ilości węgla drzewnego, pozwalającego trzymać stabilniejszą temperaturę.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Kurcze ale masz rozległe doświadczenia zawodowe! Pozazdrościć! Masz rację z tymi Bieszczadami - drewna było dużo, rynki zbytu daleko, transport całych kłód czy desek nieopłacalny i coś trzeba było z tym robić żeby zarobić - albo szkło albo potaż. Dlatego też jak ktoś napisał 100 lat temu najprzedniejsze drzewostany węglono na potaż:

To największe misterstwo, kto do brzegu z woły,
A do Gdańska wie drogę z żytem, a z popioły.

makroman pisze...

w domu się nie przelewało, od 7 klasy podstawówki zawsze jeden miesiąc wakacji gdzieś pracowałem, czy to w ogrodzie, czy w hucie szkła, czy w tartaku, czy na wyrębie, czy w fabryce szachów, czy w warsztacie ślusarskim... No to trochę wiedzy co i jak zostało.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Jeszcze teraz na niejednym podwórku czy drodze przez pola można u nas znaleźć odpady poprodukcyjne z pobliskiej huty, również w postaci większych lub mniejszych odłamów szklanych, i kolorowych, a huta całkiem młoda ... miną setki lat, ktoś je odnajdzie i rozkmini temat, ale wcale nie jestem pewna, czy tak dogłębnie jak Ty, bo w Twoim wykonaniu to majstersztyk niesamowity; czytam kolejne wpisy i głowa mała, jak rozległe są Twoje zainteresowania; podziwiam i pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Ano szwendam się tu i tam i staram się zauważać to i owo :-) Swoją drogą bardzo ciekawe "pogórskie" artykuły ukazały się w 20 numerze "Bieszczada" - oba autorstwa Macieja Augustyna:
1. Inwentarz dóbr Trójca i Jamna Dolna z 1695 roku,
2. Tartak i młyn wodny w Makowej