Strony

niedziela, 15 stycznia 2012

3 x Jamna

To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: "Patrz, to coś nowego" - to już to było w czasach, które były przed nami. Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli, ani też o tych, co będą kiedyś żyli, nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem.
Koh 1, 9-11

Matka Boża Niezawodnej Nadziei
źródło: http://www.jamna.dominikanie.pl/oblicze/08.html
Jamna po raz pierwszy to Jamna w powiecie tarnowskim, położona na jednym z najwyższych szczytów Pogórza Rożnowskiego (490 m n.p.m.). Dziś słynna domem św. Jacka, wybudowanym przez dominikanina Jana Górę i kościołem pod wezwaniem Matki Bożej Niezawodnej Nadziei, gdzie kolejna tym razem współczesna Madonna, czuwa nad ludźmi i przyrodą pogórza.
Niestety jeszcze się Jej nie pokłoniłem, chociaż co jakiś czas mijam Jamną od południa i z północy. Chyba boję się nowego oblicza tej pogórskiej wioseczki. Spędziłem tam sporo czasu ponad 20 lat temu przygotowując swoją pracę magisterską. Pamiętam rozkwitające   wiosną buczyny, zieleniejące oziminy  orkę konikami. Parę domów, starą szkołę zamienioną na schronisko młodzieżowe i bacówkę prowadzoną przez sympatyczne małżeństwo z synkiem. Do wioski można się było dostać samochodem jadąc ostrożnie krętą szutrówką. Ja samochodu nie miałem, więc wspinałem się od doliny Paleśnianki, stromą ścieżką trawersującą kamieniste, porośnięte bukami  zbocze.
Wiosenna droga na Jamną z Jastrzębiej
Czasami dojeżdżałem do Jastrzębiej i stamtąd wędrowałem ścieżką wśród pól, kontemplując mendle zboża ustawione na zupełnie inną modłę niż moich stronach.
Mendel z Pogórza Rożnowskiego przykryty charakterystyczną czapką
Klasyczny mendel z Pogórza Strzyżowskiego (epoka wczesnokombajnowa)
Niekiedy zaś przedzierałem się na przełaj przez paryje. 
Tam pierwszy i ostatni raz obserwowałem buszującego nad potoczkiem rzęsorka. Siedziałem przy kocherze, na którym warzył się nieśmiertelny bigos ze słoika i patrzyłem jak zwierzaczek wcina pochwycone wodne żyjątka. Słuchałem opowieści  o zwycięskich bojach 16 pułku piechoty Armii Krajowej batalionu Barbara, oglądałem skromne obeliski i szpitalik partyzancki na Mogile. Dziś podobno jest asfaltowa droga, można by tam wjechać przy okazji naszym gruchotem. Ale jakoś brak chęci, aby zaktualizować nostalgiczny obrazek. Chociaż ta nowa Jamna wydaje się również atrakcyjna. I pewnie dalej w pogodne wieczory z bacówki widać Tatry, chyba że zasłoniła je jakaś dacza...

Jamna po raz drugi to wspomnienie po wsi na Pogórzu Przemyskim. Ludność została wysiedlona na Pomorze i Śląsk podczas Akcji Wisła w połowie maja 1947 roku. Przetoczyła się po nich historia. Zaangażowani w działalność banderowców nie tylko nie zbudowali "Samostijnej", a jeszcze utracili ojcowiznę. Czy w ten sposób odpokutowali zbrodnie UPA? W maju pokryte kwieciem jamneńskie sady pobudzają do refleksji czy bardziej było im żal pozostawionych domów, czy kwitnących jabłoni, z których już nie mieli zebrać jesiennych jabłek?

Dziś wzdłuż pustej doliny potoku Jamninka ciągnie się wąska asfaltówka wybudowana na potrzeby rządowego ośrodka w Jamnej Górnej (znanego jako Arłamów, gdyż ta wieś faktycznie leży za miedzą). Łanie łatwiej tam spotkać niż człowieka, chyba że akurat gdzieś odbywa się zrywka drewna z okolicznych lasów. Przyroda wróciła na swoje włości, a najtrwalszym śladem ludzkiej obecności okazały się sady. Jak dawniej w pełni wiosny pokrywają się bielą, a jesienią czerwienią owoców wabią jelenie i niedźwiedzie. Wędrówka tą długą doliną z Arłamowa do Trójcy to jak kąpiel oczyszczająca z trądu medialnego hałasu i codziennej daniny zdenerwowania. Miejsce szczególne, jak to się dziś mówi "klimatyczne".
Widok na Trójcę i Jamną Dolną
I chociaż nikła już pamięć o tych, co dawniej żyli tutaj, to refleksja nad losem umarłej wsi, pozwala zachować właściwą perspektywę w percepcji danego nam czasu. Miejmy nadzieję, że nowi inwestorzy ośrodka "Arłamów" dostrzegą walor Jamnej i nie rozmienią go na bezwartościowe drobniaki sportów ekstremalnych, paintballi  i innych pseudorozrywek.
Urokowi miejsca w jakimś stopniu uległ nawet wielki łowczy PRL Kazimierz Doskoczyński, pochodzący z trzeciej Jamnej - dawnej wsi w dolinie Prutu, pomiędzy Jaremczem a Mikulczynem. Ten budowniczy Arłamowa wybrał niewygodne do budowy wzgórze, chyba tylko po to aby mieć rozległy widok na dolinę. Może dostrzegł jakieś podobieństwo z rodzinnymi stronami, chociaż góry tam większe, a lasy świerkowe.
W dolinie Prutu, blisko Jaremczy
Dzisiaj wioseczkę wchłonął kurort, a dawny huculski czar przysłoniła nieco postkomunistyczna, eternitowo-tandetna politura.
Ta trzecia Jamna trochę sowiecka, a trochę "made in China", najmniej mnie dziś wabi, mimo zachowanych resztek egzotyki - barwnych pamiątek przeszłości.
Nie biadam nad zmianami. Ja przecież też podziwiam dzisiejszą Jamną z Pogórza Przemyskiego, nie przeczuwając nawet jak wyglądała przed wojną. To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie. Zdaję sobie sprawę, że ci którzy nie znali dawnych Jamnych, zachwycą się tymi nowymi.  O ile zachowamy w tym wszystkim choć trochę Piękna albo chociaż odrobinę dobrego smaku...

6 komentarzy:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Najbliższe są mi obie Jamne z Pogórza Przemyskiego, każdy zakręt drogi obiecuje, że za chwilkę wyłoni się wieś, niestety, tylko stare jabłonie zostały, pieczołowicie obecnie zaopiekowane przez leśników chyba. Ośrodek w Trójcy został zamieniony w elegancki ośrodek dla myśliwych, przy polankach i łąkach ambony, gdzieś za potokiem w Trójcy są jeszcze ruiny dworu z piwnicami, na skarpie, opowiadali mi pogranicznicy, trzeba by na wiosnę zajrzeć tam, kiedy wody potoku opadną. Jamne podobne, a jednak różne, każda coś w sobie ma, pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Mario dla mnie też przemyskie Jamna Dolna i Górna są teraz najbliższe. Przy okazji zwróciłaś mi uwagę, że zasadzie powinienem był liczyć je podwójnie. Tak więc 4 x Jamna ;-)

Go i Rado Barłowscy pisze...

Heh, a moje najżywsze, choć i najstarsze wspomnienia wiążą się z pierwszą Jamną na Pogórzu Ciężkowickim, gdzie Tatuś kończył kiedyś prowadzenie trasy Rajdu śladami "Barbary". Jest to dla mnie o tyle istotne, że przez wiele lat nie doceniałem Pogórza w ogóle. (Liczyły się tylko Góry, jeszcze wtedy faktycznie bezludne.) Dopiero właśnie trasa po Pogórzu Ciężkowickim, a potem przejście z Sanoka do Przemyśla i kilka tras po Pogórzu Strzyżowskim zasiało we mnie Ziarno, dziś owocujące znalezieniem własnego miejsca na Ziemi. Pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Pogórze to jest to "pomiędzy", które Muminki lubią najbardziej. Podobnie jak morski brzeg i zmierzch ;-)

Anonimowy pisze...

Szkoda, że dopiero teraz zajrzałam tutaj. Ze zdziwieniem przeczytałam zadanie: "Zaangażowani w działalność banderowców nie tylko nie zbudowali "Samostijnej", a jeszcze utracili ojcowiznę. Czy w ten sposób odpokutowali zbrodnie UPA?"
W 1939 roku Jamnę Dolną zamieszkiwało 1150 osób (1130 grekokatolików, 10 łacinników, 10 Żydów), Jamnę Górną – 930 (odpowiednio: 890, 25, 15), Trójcę – 790 (760, 20, 10), czyli 2870 mk. Z nich aktywnych w UPA było kilka rodzin(proszę przeczytać książkę prof. Swinko). Wsie odpokutowały za to, że stały się, nie z własnego wyboru, miejscem stacjonowania UPA.
Proszę zatem nie szerzyć fałszywych informacji.
A ogólnie Blog o.k. - Jadwiga Turczyńska


Stanisław Kucharzyk pisze...

Pani Jadwigo! Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Za uogólnienie przepraszam,