Strony

piątek, 20 kwietnia 2018

Park Pod Dębami - puszcza czy paryja?

Jeśli nieprawda o przyrodzie zostanie raz puszczona w ruch (…), z powodu używania takiej opinii w porównaniach i ozdobach retorycznych nigdy nie zostaje odwołana
„Odrzucony obraz” Clive Staples Lewis (cytując Francisca Bacona)
Park Pod Dębami część leśna
Park Pod Dębami w Ustrzykach Dolnych składa się z dwóch części. Jedna kulturalna i ucywilizowana ze sceną imprezową, brukowanymi alejkami, placykami, ławeczkami, siłownią na otwartym powietrzu, placem zabaw i rowerowym torem pumptrackowy. Jej widok możemy śledzić  w czasie rzeczywistym przez internetową kamerkę klik>
Park Pod Dębami część alejkowa
Część drugą parku stanowią owe dęby, od których nazwa pochodzi. Ponad setka potężnych, wiekowych drzew (wiele uznanych za pomniki przyrody) porasta stromą skarpę opadającą w kierunku Strwiąża. Dęby szypułkowe wraz z licznymi mniejszymi grabami i pojedynczymi lipami, trześniami, jesionami, wiązami polnymi, jaworami i całą resztą leśnego tałatajstwa porastają około 6 hektarów poprzecinanego jarami stoku, na którego zwieńczeniu, stoi dziś Hotel Laworta, przed wojną był dwór Nanowskich, a w XVI wieku dwór obronny Iwonii Unihowskiego herbu Przestrzał, protoplasty rodu Ustrzyckich. Dzika część parku jest również licznie odwiedzana przez ludzi, w różnych celach. Nauczyciele i uczniowie z sąsiedniej szkoły wyznaczyli tu międzyszkolną ścieżkę przyrodniczą „Pamiątka po lesie grądowym" i zadbali o to aby najbardziej okazałe dęby chronić jako pomniki przyrody. 
Stara droga w wąwozie dziś tor rowerowy i ścieżka spacerowa
Rowerzyści korzystają z naturalnych torów przeszkód w wąwozach. 
Jaką aktywność uprawiają miłośnicy ustronnych „schodów do nieba” łatwo stwierdzić po licznie zachowanych śladach.
Obszar dzisiejszego Parku Pod Dębami na mapie katastralnej z poł. XIX wieku 
Jaka jest historia tego miejsca? Patrząc na mapę katastralną z połowy XIX wieku widzimy, że poniżej zabudowań folwarku ówczesnych właścicieli Piaseckich i Laskowskich (pomiędzy dwoma jarami), stromą skarpę Strwiąża pokrywa zadrzewione pastwisko. Dzisiejsze dęby z pewnością też już wtedy rosły. Można więc z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że przez długi czas była to tzw. sylwopastoralna dąbrowa zwana także dąbrową pastewną klik>
Współczesna dehesa świńska w hiszpańskiej Estremadurze z dębami wiecznie zielonymi
W niezbyt głębokim cieniu obrzedniej dębiny, rosły trawy wypasane przez dworskie bydełko, a wraz z dojrzewaniem żołędzi tuczono tutaj stado świń. Ten typ gospodarki był bardzo popularny w średniowieczu i utrzymywał się w Polsce przez parę wieków, a w południowej Europie funkcjonuje do dziś jako tzw. dehesa. Wartość lasów bukowych i dębowych przez długi czas oceniana była nie ze względu na zasobność drewna, lecz pod kątem obfitości obradzania drzew. Niegdyś wyliczono, że plon z 25 dębów miał zapewnić utuczenie dużego wieprza, zaś dziś szacuje się, że przeciętny hektar lasu jest w stanie wyżywić od 50-85 rocznych świń klik>.
Widok na Ustrzyki Dolne  ok. 1965 rok. Strzałka czerwona Puszcza Karpacka posadzona na dwudzietolecie PRL  -
Czy dostrzegacie rzymską XX ze świerków pod szczytem Małego Króla? Strzałka zielona - Hotel Laworta i skarpa z dębami
Widok na Ustrzyki Dolne  2018 rok. XX już niestety nie widać (a może dobrze bo co na to ustawa dekomunizacyjna?).
Laworta ledwo przeziera przez modrzewie
Po drugiej wojnie światowej na miejscu dworu Nanowskich wybudowano Hotel Laworta, a okoliczna dąbrowa zaczęła funkcjonować jako półdziki park, ze schodami prowadzącymi na betonową estradę służącą jako miejsce festynów i tym podobnych imprez. 
Park pod Dębami na zdjęciu lotniczym
Dzisiaj różnice między dwoma częściami Parku Pod Dębami jeszcze bardziej się uwydatniły: część otwarta nabiera coraz bardziej miejskiego charakteru, część leśna permanentnie dziczeje, chociaż nadal służby dbają o to aby usuwać drzewa powalone na leśne ścieżynki. Jeśli wejdziemy pomiędzy potężne stojące i leżące pnie dębowe, możemy poczuć się jak w Puszczy i to raczej Białowieskiej (ze względu na dęby), niż Karpackiej. Oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy patrzeć poza wąski obrąbek starodrzewu, jeśli ogłuchniemy na szum pobliskiej drogi, no i jeśli nie będziemy wąchać intensywnych zapachów pieczywa docierających z pobliskiej piekarni spółdzielni Halicz.
„Pamiątka po lesie grądowym" - drzewostan grabowo-dębowy
Nie bez powodu przywołałem tutaj i w tytule postu termin Puszcza chociaż pewnie w zaskakującym kontekście. Trudno nie podjąć tematów wałkowanych w ostatnim czasie od czasopism naukowych, przez tygodniki religijne, aż po tabloidy i dzienniki. Dlaczego temat Puszczy budzi takie emocje, a „las naturalny” ludzie uznają za wartość, której trzeba bronić? W niegdysiejszych rozważaniach o różnorodności biologicznej klik> przywołałem znamienny tekst wybitnego przyrodnika profesora Romualda Olaczka klik>
Relacje między różnorodnością biologiczną, a naturalnością są zróżnicowane ;-)
Pojęcia naturalności i różnorodności przyrody mają nieco odmienne znaczenie w naukach przyrodniczych, podstawowych (dawniej nazywanych „nauką czystą”), i w nauce stosowanej, jaką jest ochrona przyrody. W tych pierwszych, przede wszystkim w ekologii i innych nomotetycznych dyscyplinach biologicznych, oznaczają dwie ogólne właściwości życia na Ziemi, a nawet całej ziemskiej przyrody. Można je rozumieć jako istotę, czyli treść życia (naturalność) oraz formę życia (różnorodność). Jest oczywiste, że nie są to samoistne byty materialne, lecz pojęcia abstrakcyjne, określające stan lub skład zbiorów organizmów, w skrócie nazywanych życiem. W ochronie przyrody pojęcia te wychodzą poza powyższe, obiektywne ich znaczenie: są wartościami. Zwrócił na to uwagę M. E. Soule pisząc, że różnorodność organizmów, złożoność ekosystemów i proces ewolucji są dobre, a ich zaprzeczenie złe, i że wobec tego różnorodność biologiczna jest wartością). Jako wartości, naturalność i różnorodność mogą być podłączane do uniwersalnych wartości humanistycznych: prawdy, dobra, piękna. Naturalność w przyrodzie jest tym, czym prawda wśród ludzi, a różnorodność kojarzy się z dobrem i pięknem
Chroniony pierwiosnek wyniosły - gatunek charakterystyczny dla rzędu Fagetalia
Czym jest różnorodność biologiczna i dlaczego uznajemy ją za wartość zostało omówione przy Bolestraszycach, czym jest naturalność i dlaczego przyszło jej być przedmiotem aksjologicznych dyskusji, spróbuję wyjaśnić przy okazji Parku Pod Dębami. Według jednej z definicji pojęcie „naturalny” oznacza „właściwy naturze, przyrodzie, zgodny z prawami natury, utworzony, powstały, odbywający bez udziału człowieka”. Długa lista synonimów wskazuje jednak, że to pojęcie wcale jednoznaczne nie jest klik> 
Stare dęby, młodsze graby i hotel Laworta

Jeśli przyjmiemy, że przymiotnik naturalny będziemy tu rozumieć tak jak to podano w powyższej definicji, to zastanówmy się czy przy ponad 7 miliardowej populacji ludzkiej i historii Homo sapiens trwającej 300 tysięcy lat klik>, globalnych zmianach klimatycznych możemy na planecie Ziemia mówić, że coś jeszcze odbywa się bez udziału człowieka? klik> Dyskusje i to ostre, czy trzeba, można i w ogóle warto chronić naturalność trwają nie tylko w Polsce w kontekście białowieszczańskim, ale są prowadzone także na Świecie klik>  i klik>
Park jest generalnie czysty, ale śmieci zdarzają się i tu
Może wobec tego naturalność możemy odnaleźć najbliżej  na sąsiednich planetach układu słonecznego, gdyż tam dotarło dopiero parę sond? A może kilka kilometrów w głąb w podziemnym litoautroficznym ekosystemie mikroorganizmów klik> lub w wodach podlodowego jeziora Wostok klik>.
Rozległe krajobrazy pierwotne to dziś wyjątek - nawet na oceanach pływają wyspy śmieci
lecz ekosystemy naturalne są  jeszcze dość powszechne
Te ostatnie lokacje wskazują na istotną kwestię: mimo, że jest nas tak dużo, a ludzka historia trwa tak długo, to wpływ człowieka (tzw. antropopresja) na przyrodę nie jest wszędzie równie intensywny. Dlatego też naturalność, jako właściwość postawiona w opozycji do tego ludzkiego oddziaływania, jest stopniowalna. Przyrodnicy oceniają pod względem różnej intensywności zmian antropogenicznych całe krajobrazy i ekosystemy. Wraz z kolegami z zajmowałem się niegdyś określaniem naturalności lasów Bieszczadzkiego Parku Narodowego klik>
Chociaż pod inną nazwą róża pachniałaby równie pięknie, to zapach różany zsyntetyzować trudno
Myślę, że można pokusić się nawet o waloryzację naturalności w skali pojedynczych organizmów ;-).
Trzeba również podkreślić, że nasze ślady w przyrodzie nie są wieczne, lecz trwają przez określony czas.
Przywracanie dziewictwa przyrody źródło: http://www.smieciopolis.opole.pl/edukacja-do-pobrania/
Niektóre znikają szybko – jak wyrzucony ogryzek po jabłku, inne są dostrzegalne przez tysiąclecia jak geoglify w Puszczy Amazońskiej klik>, czy kurhany pradziejowe w Puszczy Białowieskiej klik>. Nie bardzo jednak rozumiem dlaczego jedne czy drugie artefakty mają stanowić jakikolwiek argument w kontekście wartości czy ochrony tychże obiektów, skoro „dziewictwo” przyrody jest jednak w znacznej mierze samodtwarzalne, a przyroda wcześniej czy później zaciera ludzkie ślady? klik>.
Schody łączące niegdyś hotel Laworta z dolną częścią parku dziś mocno zatarte przez czas
Można też zapytać dlaczego człowieka w ogóle wyłączać z natury i traktować go w sposób szczególny? W świetle dzisiejszych nauk przyrodniczych Homo sapiens ma być przecież wytworem tego samego procesu ewolucyjnego, który ukształtował pięć królestw żywego świata. Jeśli uznamy, że nawet atrybuty psychiczne i samoświadomość, są przypadkowym wytworem naturalnej przecież selekcji, to dlaczego mamy przeciwstawiać populację ludzką całej reszcie świata i traktować „naturalność bez człowieka” jako coś wartościowego? 
Dwie części Parku Pod Dębami, a na górze hotel Laworta
Ze scjentystycznego czy utylitarystycznego punktu widzenia nie wydaje mi się, aby dało się przedstawić twarde podstawy takiej alienacji. Nawet ludzkie działania prowadzące do masowego znikania gatunków martwić powinny głównie ze względów kulturowych (estetycznych klik>, etycznych lub religijnych klik>), nie zaś z powodu zagrożenia biologicznego bytu człowieka - patrz artykuł Januarego Weinera "Czy niszczenie różnorodności biologicznej stanowi zagrożenie cywilizacyjne?" klik> 
Niegdyś chroniona przylaszczka pospolita gatunek charakterystyczny dla lasów z klasy Querco-Fagetea
Czy wobec tego szczególne wyróżnianie naszej obecności w przyrodzie ma jakiś sens? Wielu naukowców mimo wszystko sądzi, że tak gdyż człowiek zmienia przyrodę w skali globalnej, a nawet jest w stanie unicestwić życie biologiczne planety. Inni z kolei po ogłoszeniu epoki antropocenu (epoki geologicznej zdominowanej działalnością człowieka), twierdzą, że powinniśmy porzucić przekonanie, że istnieje coś dzikiego. Zamiast tego uznać, że już udomowiliśmy całą planetę dla ludzkiej korzyści i zadbać jedynie o podtrzymywanie tzw. świadczeń (usług) ekosystemowych. Jak pisze amerykański dziennikarz i fotograf George Wuerthner te osoby i grupy są identyfikowane pod różnymi nazwami, w tym "neo-zieloni", "pragmatyczni ekolodzy" "nowi konserwatyści" "zieloni postmoderniści" i "neo-ekolodzy" lub "entuzjaści antropocenu" z ang. “Anthropocene Boosters ;-) klik>  Na drugim biegunie skrajności lokują się ekocentryści, którzy wychodząc z tych samych przesłanek, postulują aby połowę Ziemi wyłączyć ze stałej obecności człowieka (patrz Edward Wilson 2017: Pół Ziemi. Walka naszej planety o życie) lub nawet dokonać całkowitej  depopulacji świata (antynataliści). Myślę, że to o takich skrajnych postawach mówił ks. prof. Tadeusz Guz we wzbudzającej powszechne wzburzenie wypowiedzi o zielonym nazizmie (W ideologii ekologizmu jako zielonego, ateistycznego, materialistycznego i nihilistycznego neokomunizmu dokonywana jest radykalna negacja Boga jako stworzyciela...). klik>

Mapa aktywności ludzi używających aplikacji GPS źródło: Strava Global Heatmap
Jeśli chodzi o ustalenie, kiedy antropocen się zaczął to wskazywane są różne daty klik>:
- 10 tysięcy lat temu - rewolucja neolityczna i powszechne używanie ognia do wylesiania i kształtowania przyrody w skali krajobrazu (jeśli przyjąć tę datę to prawie żadne europejskie zbiorowisko nie jest wpełni naturalne);
- rok 1610, kiedy to globalne stężenie dwutlenku węgla osiągnęło minimum i zaczęło rosnąć;
-rok 1763, kiedy James Watt udoskonalił silnik parowy i dał początek rewolucji przemysłowej; 
- rok 1964, w którym odnotowano szczyt radioaktywnych opadów po testach jądrowych.
Powszechnej zgody jak dotychczas nie ma, jednak sporo uczonych skłania się do ostatniej opcji. 
Raj i grzech pierworodny Jan Brueghel Starszy i Pieter Paul Rubens
Natomiast podobnie jak to było w przypadku różnorodności biologicznej proponuję popatrzeć co o wartości Ziemi bez człowieka mówi Biblia. Obraz biblijny mówi o pierwszych pięciu dniach, kiedy to Bóg stwarza poszczególne elementy świata i po sześć razy wydaje sąd wartościujący oceniając, że światło, ciała niebieskie, wody, lądy, rośliny i zwierzęta są dobre (Rdz. 1:1-23). I znów te boskie pochwały dzieła stworzenia są mocnym argumentem za wartością stworzonego świata jeszcze bez człowieka. Chociaż według klasycznego katechizmowego ujęcia człowiek jest „jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego” (KKK 356), to pozostałe Boskie dzieło ma również swoją przyrodzoną wartość.
Wygnanie z raju - Gustave Dore
Co więcej w dniu szóstym Bóg stwarza człowieka i po raz ostatni wydaje osąd, iż wszystko co uczynił co uczynił, było bardzo dobre (Rdz. 1:23-31), jednak już dwa rozdziały później przeklina całą naturę z powodu grzechu pierworodnego popełnionego właśnie przez człowieka (Rdz 3, 17), a nawet żałuje i smuci się, że stworzył grzeszną ludzkość (Rdz 6, 5-7). Znamienne, że nie uczynił tego wcześniej, kiedy po raz pierwszy jego stworzenie (upadły anioł) przeciwstawiło się Boskiej miłości. Biblia wskazuje więc z jednej strony na ścisły związek człowieka z Ziemią (konsekwencje ludzkich czynów wpływają na całość ziemskiego stworzenia). Jednak z drugiej strony, pierwsze nieposłuszeństwo Adama burzy pierwotną harmonię między ludźmi, a resztą boskiego dzieła, aż do paruzji - „nowego nieba i nowej ziemi: („Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii.” Iz 11, 8 czy też Oz 2, 20). Oczywiście obrazy biblijne są alegorią, opisującą obrazem niepojęte Boskie działanie, są jednak także świadectwem ówczesnej kultury i postrzegania świata przez natchnionego autora. Ten sposób widzenia tej najbardziej powszechnej księgi ludzkości, oddzielający człowieka od reszty stworzenia z pewnością na wiele wieków ukształtował i kształtuje nadal postrzeganie świata. 
Msza Święta w Parku Pod Dębami z okazji SMAP
pojrzeli ku puszczy, a oto chwała Pańska ukazała się
Natura odrębna od człowieka, nie oswojona, niekiedy zatrważająca, poza bezpiecznym codziennym siedliskiem, obozem - jest miejscem objawienia Boga, ale także polem działania Szatana. Co ciekawe w najstarszych wydaniach Pisma Świętego ta bezludna przestrzeń, była nazywana po prostu puszczą  (Biblia w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka z XVI wieku):
-A gdy mówił Aaron do wszystkiego zgromadzenia synów Izraelowych, pojrzeli ku puszczy, a oto chwała Pańska ukazała się w obłoku (Wyj. 16, 10),
-Tedy Jezus był zawiedzion na puszczą od Ducha, aby był kuszon od djabła (Mt 4, 1).
Podobnie najstarsze tłumaczenia na angielski używają w tym miejscu słowa „wilderness” (Biblia Króla Jakuba). Do tych biblijnych konotacji odwołuje się profesor historii naturalnej William Cronon, krytykując współczesną ideę ochrony obszarów dzikości z ang. „wilderness” czyli terenów, które z punktu widzenia tradycji językowych moglibyśmy nazwać pozbawionymi ludzkiej ingerencji “puszczami” klik>  
Czynne urwisko z wiszącym na jego skraju drzewostanem
W artykule “Kłopoty z puszczą lub powrót do złej natury” (The Trouble with Wilderness; or, Getting Back to the Wrong Nature) historyk ocenia, że puszcza w znaczeniu wilderness jest de facto tworem naszej kultury: „Puszcza ukrywa swoją nienaturalność za maską, tym bardziej urzekającą, ponieważ wydaje się tak naturalną. Kiedy wpatrujemy się w jej obraz, z łatwością wyobrażamy sobie, że to co widzimy, to Natura, ale faktycznie widzimy lustrzane odbicie naszych własnych niezbadanych tęsknot i pragnień. Nie ma nic naturalnego w koncepcji Puszczy. Jest to w całości mit kulturowy, produkt tej samej opowieści, której usiłuje zaprzeczyć. Jednym z najbardziej uderzających dowodów kulturowego pochodzenia idei Puszczy jest całkowite wymazanie źródeł tego konceptu. W niemal wszystkich przejawach Puszcza jest ucieczką z historii. Puszcza jako archetyp rajskiego ogrodu, jest miejscem poza czasem, z którego ludzie musieli zostać usunięci zanim upadły świat historii mógł się właściwie rozpocząć. Puszcza postrzegana jako granica, jest pierwotnym lądem u zarania cywilizacji, którego zdobywanie i transformacja stanowi początek historii narodowej (USA oczywiście). Puszcza widziana jako krajobraz przygody, ziemia bohaterów pogranicza, jest miejscem młodości i dzieciństwa, do którego ludzie uciekają, porzucając swoją przeszłość i wkraczając w świat wolności, gdzie ograniczenia cywilizacji ulatują z pamięci. Puszcza odczuwana jako świątynia, jest domem Boga - pana czasu i historii, nieporuszalnego i niezmiennego w swym bycie. Bez względu na to, z jakiego punktu widzenia patrzymy, jaki mit kształtuje naszą świadomość, Puszcza daje nam złudzenie, że możemy uciec od trosk i kłopotów świata, w którym nas usidliła nasza przeszłość.” 
Ścieżka nad brzegiem Strwiąża
Pisze dalej, że takie podejście jest w istocie nie tylko nieprawdziwe, ale niebezpieczne dla przyrody, gdyż chroniąc miejsca uznane za szczególne, usprawiedliwiamy brak dbałości o nasze codzienne relacje ze światem przyrody. Nie doceniamy przyrody za oknem, czy lasku za chałupą, które też na swój sposób pozostają naturalne-dzikie („wildness”). 
Podgórska paryja - locus typicus. To nie Park Pod Dębami lecz (niestety) Pogórze Przemyskie
Trochę przypomina mi to dobrze znane na Pogórzu Karpackim pojęcie paryi – dzikiego, zarośniętego krzakami lub lichym laskiem jaru, który bywał w ludzkiej imaginacji siedzibą nieczystych sił klik>, a z pewnością był miejscem wysypywania śmieci (wiem bo sam 40 lat temu to z ojcem czyniłem). Ta paryja z przyrodniczego punktu widzenia bywała najbardziej dzikim i naturalnym elementem wśród rozległej ekumeny podgórskiej wioski. Jak pisał Wacław Potocki w „Wojnie chocimskiej” Zwierz gęstwy niedostępnej szuka i paryje. Ta paryja skrywała nie tylko zwierza, ale wiele gatunków – reliktów dawnej roślinności leśnej, stąd też podobne przylaski ze szczególną estymą darzone są w mało lesistej Anglii jako tzw. stare lasy (ancient woodlands) czyli tereny od wieków nie odlesiane na trwale chociaż użytkowane często w gospodarce odroślowej. 
Nawet zasyfiona paryja może być siedliskiem rzadkich roślin - obrazki alpejskie
Z badań wynika, że niekiedy kilkuarowe resztki lasu w krajobrazie polnym, są w stanie uchronić przez długi czas mało ruchliwą i konserwatywną leśną florę i faunę, cechującą się niewielką mobilnością diaspor i osobników oraz pewnymi wymaganiami odnośnie obecności leśnego środowiska klik> Z pewnością leśna część Parku Pod Dębami spełnia zarówno definicję pogórskiej paryi, jak też angielskiego „starego lasu”. 
W parku paryj czyli jarów nie brakuje widać to na lidarowym NMT.
Kolejnym epitetem, nawiązującym do dzikości, którym gotów byłbym obdarzyć ten teren jest tzw. zbiorowisko naturalne czyli według profesorstwa Falińskich: zbiorowisko zbudowane z gatunków miejscowych o dobrze zachowanej strukturze i kompozycji gatunkowej, lokalnie ze śladami degeneracji wywołanej działalnością człowieka, podobnej w skutkach do degeneracji spowodowanej czynnikami naturalnymi, np. pożar, umiarkowany wypas, zrąb podobny w skutkach do działania wiatrołomu, lawiny (Falińska Krystyna: Ekologia roślin. PWN, Warszawa 1996)
Zeszłoroczny owocostan chronionego storczyka gnieźnika leśnego charakterystycznego dla lasów z rzędu Fagetalia 
Konkretnie jest to grąd subkontynentalny Tilio cordatae-Carpinetum betuli zróżnicowany na kilka podzespołów, praktycznie z udziałem wszystkich gatunków charakterystycznych i bez znaczącego udziału roślin synantropijnych. 
Jaskier kaszubski gatunek charakterystyczny lasów z rzędu Fagetalia 
i wyróżniający grąd subkontynentalny (Tilio-Carpinetum)
Stopniując dalej leśną naturalność, zapytajmy czy ta dąbrowa spełnia kryteria amerykańskiego konceptu lasu starodrzewnego (old growth forest). Patrząc na listę takich cech jak klik> :
-różnowiekowy drzewostan, 
-średni wiek dominujących drzew zbliżony do połowy maksymalnej długości życia gatunków (czyli około 150 lat dla większości drzew cienioznośnych),
Jeden z pomników przyrody w Parku Pod Dębami
-najstarsze drzewa zbliżają się do wieku maksymalnego (około 300 lat),
-obecność martwych drzew stojących i zamierających na różnych etapach rozkładu,
-obecność wielkowymiarowego posuszu leżącego
-naturalne odnowienie drzew w lukach tworzących się po obumarłych starych drzewach.
Różnowiekowy i różnogatunkowy drzewostan z odnowieniem naturalnym
To przy obiekcie Park Pod Dębami całkiem spokojnie możemy postawić 6 x "check", co więcej również 6 hektarowa powierzchnia uprawnia do włączenia na listę zachowanych resztek starodrzewów (minimum 4 ha) klik> 
Gdyby udało się jeszcze odnaleźć gatunki związane ze starymi potężnymi drzewami i dużą ilością posuszu leżącego i stojącego, to całkiem spokojnie moglibyśmy uznać taką klasyfikację. Tyle, że wskaźników takich nie znajdziemy wśród roślin naczyniowych runa, ale w gronie najbardziej konserwatywnych środowiskowo i wyspecjalizowanych grup mszaków, porostów, grzybów i bezkręgowców klik>. Szczegółowych badań dotychczas tam nie prowadzono, kolega entomolog znalazł tam jednak kiedyś zarówno zgniotka cynobrowego, jak też pachnicę dębową.
Ślady jeleni to normalny widok nie tylko w parku, ale nawet na ulicach naszego miasteczka
Do gatunków puszczańskich zaliczane są także nie lubiące bliskości człowieka (antropofobne) ptaki i ssaki klik>, lecz dziś zachowanie (behawior) wielu gatunków zmienia się w kierunku akceptacji naszej obecności (a może to my sami staliśmy się mniej dzicy w stosunku do zwierząt?) klik>.
Łuskiewnik różowy gatunek charakterystyczny dla lasów liściastych Querco-Fagetea
Na końcu sprowadźmy nasze rozważania do absurdu – czy „Pamiątkę po lesie grądowym" można nazwać puszczą w jakimkolwiek sensie klik>? Wiktor Schramm wybitny przyrodnik i znawca „Lasów i zwierzyny Gór Sanockich” pisał tak „Przy bliższym poznaniu tego nowego świata rodzą się wątpliwości i zastrzeżenia: na jakich przesłankach budować charakterystykę i podział tej pięknej połaci gór, bogato wyposażonej przez łaskawą naturę, okrytej tajemną „puszczą”, rozświetlonej cudowną zielenią kłaniających się traw, ozdobionej królewską szatą barwnych kwiatów, a nad nimi tęczą wspaniałych motyli i owadów, ciągle coś mówiącą uroczą wodą. Dając przykłady leśnych ostępów naszych stron, starałem się unikać słowa „puszcza”, nie mówiłem też „puszcza pierwotna”. Tej już bardzo dawno w Karpatach nie ma. Wszędzie przeszedł już człowiek, wszystko przemienił, jeśli nie ogniem i gospodarką, to siekierą i wyrębem oraz powszechnie – wypasem.
Żywokost sercowaty subendemit ogólnokarpacki typowy dla górskich lasów bukowych 
Z pewnością jeśli puszczę będziemy rozumieć tak jak Wiktor Schramm, jako rozległy obszarowo niezamieszkały, niedostępny, pierwotny las, ukształtowany bez udziału człowieka, to na to miano nie zasługuje ani dębina pod Lawortą, ani przeważająca część Puszczy Karpackiej. Wyniki wspominanej już oceny lasów w BdPN wykazały, że tzw. „pierwotny charakter” zachowało tu jedynie około 10% ekosystemów leśnych położonych w najbardziej niedostępnych obszarach klik>
Gatunek chroniony lulecznica kraińska
Dlaczego więc czepiłem się tego Parku? Głównie po to żeby wskazać, jak skomplikowana może być gospodarczo-przyrodnicza historia konkretnego niewielkiego przecież obiektu. Chciałbym tym zwrócić uwagą na często spotykany błąd generalizacji lub uogólnienia typu - Puszcza Karpacka (w domyśle cała) była posadzona po wojnie (vide XX z okazji dwudziestolecia PRL na Małym Królu) lub przeciwnie Puszcza Karpacka (również w domyśle cała) to lasy naturalne. Pod drugie warto również zauważyć potężny chaos terminologiczny  wynikający z tego, że ani nauki leśne, ani też ekologiczne nie ustaliły jakiejś jednolitej terminologii dotyczącej "stopni naturalności lasu". Ćwierć wieku temu odbyła się w Białowieży na ten temat poważna konferencja, ale nie doprowadziła ona do decydujących rozstrzygnięć  (patrz: Faliński, J.B., 1993. Pierwotność przyrody. Zapis dyskusji geobotaników, archeologów, paleoekologów, gleboznawców, hydrobiologów i ekologów zwierząt na XXXVII Seminarium Geobotanicznym. Phytocenosis, 5. Warszawa-Białowieża). Obecnie nadal jednak jesteśmy na etapie poszukiwania "wzorców naturalnych zbiorowisk leśnych" - patrz "Dyskusja plenarna konferencji naukowej  Lasy wobec zmieniającej się presji człowieka - Rogów 08-09.IX.2014" klik>
Gwiazdnica wielkokwiatowa gatunek charakterystyczny dla grądów Carpinion betuli
Dla przykładu jak należy rozumieć las naturalny? Według cytowanej wyżej definicji "zbiorowiska naturalnego" Falińskich przeważająca większość karpackich lasów reglowych użytkowanych gospodarczo zachowuje cechy takiego "zbiorowiska naturalnego".
Las zagospodarowany zachowujący cechyzbiorowiska naturalnego - jedliny mezotroficznej (Pogórze Przemyskie)
Po rębni  IIIb i odnowieniu sztucznym z pewnością  nie spełniający kryteriów lasu naturalnego  z def.  Szymańskiego
Zgodnie z inną definicją hodowcy lasu prof. Stanisława Szymańskiego "las naturalny różni się od pierwotnego tym, że człowiek pobiera z niego ograniczony użytek, jednak poza tym o składzie gatunkowym lasu decydują, podobnie jak w przypadku lasu pierwotnego, siły natury." (Stanisław Szymański 2000: Ekologiczne podstawy hodowli lasu. Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne). Podobną definicję spotkamy w internetowej encyklopedii leśnej klik>. Jednak jest pewien problem jak określić ograniczoną wielkość użytku (czy na przykład roczny etat cięć niższy niż przyrost masy drzewnej mieści się w tej definicji?). Bardziej precyzyjny jest zapis odnoszący się do odnowienia lasu przez siły natury, bo wówczas wiemy, że tzw. odnowieniu naturalnemu podlega obecnie około 30% wycinanych i odnawianych powierzchni, a reszta jest sadzona.
Również to jest las zagospodarowany zachowujący cechy zbiorowiska naturalnego buczyny karpackiej (pasmo Laworty)
Człowiek w tej fazie pozyskuje ograniczony użytek (trzebieże). Czy spełnia kryteria lasu naturalnego prof. Szymańskiego?
Na pewno nie jest to las o charakterze pierwotnym, ani 
las starodrzewny (old growth forest)
Funkcjonuje również trzecia definicja praktycznie utożsamiająca las naturalny z lasem o charakterze pierwotnym czyli lasem, który powstał i rozwija się w sposób naturalny, bez jakiejkolwiek bezpośredniej ingerencji człowieka. Wówczas faktycznie stwierdzić należy, że tak rozumiane lasy naturalne zachowały się jedynie wyjątkowo w najbardziej niedostępnych (nie sensie technicznych możliwości, ale praktycznej racjonalności) urwiskach, wertepach i paryjach (aczkolwiek zmiany globalne docierają oczywiście także tam).
Jednak gdy chaszczujemy przez te jary, paryje, strome zbocze, urwiska i tym podobne leśne zakamarki w Bieszczadach, Górach Słonnych, a nawet na ukochanym Pogórzu Przemyskim mamy wrażenie, że las jest tam dziki, puszczański. Szczególnie gdy czujemy swą małość wobec potęgi grubych buków i wysokich jodeł, gdy musimy przedzierać się przez wykroty zwalonych pni. Jest to subiektywne, „kulturowe”, jakby powiedział William Cronon, wrażenie naturalności, niemniej jednak ważne dla coraz większej grupy osób, zmęczonych tempem współczesnego życia i zasypywanych przez sztuczne, a niekiedy nawet wirtualne już środowisko lawiną różnorodnych bodźców. Kontakt z tak rozumianą Puszczą jest również dla mnie oczyszczającym doświadczeniem regenerującym kondycję psychiczną i pozwalającym na nowo dostrzec piękno Bożego Stworzenia. A to czy patrząc na konkretny kawałek lasu widzimy godną podziwu Puszczę, użyteczny las gospodarczy, czy tylko zwykłą paryję, cóż to już zależy od nas.
Sposoby postrzegania natury jako mity (w znaczeniu tolkienowskim)
„Symbole naturalne - Rozważania o kosmologii” - Mary Douglas 2004
Dedykowane tym, którzy twierdzą, że mity są bezwartościowym kłamstwem nawet jeśli są „tchnieniem przez srebro”
„Mythopeia” J.R.R. Tolkien

6 komentarzy:

Beskidnick pisze...

Świetny tekst!
Dwa dni się zabierałem za odpowiedź i nic sensownego mi się w komentarzu nie pisałe - więc kasowałem.

Faktycznje w Europie trudno by szukać (no moze poza jakimiś skrawkami wysp arktycznych) krajobrazu pierwotnego, podobnie jest z biocenozami. Więc chyba nie ma czego chronić. Oczywiście nie znaczy to że należy dopuszczać do dewastacji krajobrazu i siedlisk. Osobiście, z naciskiem na osobiście, bo do zadnej fachowości nie aspiruję, cenię krajobraz kulturowy. Ideałem dla mnie są uprawne doliny i zadrzewione w miarę możliwości zbocza górskie, z odsłoniętą wyższą partią szczytową. Ziemia nie jako królestwo "dziczy" ale wielki ogród.
W końcu robaki u kota też są naturalne a jednak chyba nikt nie toleruje ich u swojego kota domowego (ja truję bez litości).

Inna sprawa że masa osób nie ma pojęcia o tym co naturalne i wyraża pełne zapału poglądy jakoby "sarny wyrządzają szkody w rolnictwie, bo wycina się lasy i w ten sposób niszczy ich naturalne środowisko"...
Podejrzewam też iż 99% piewców naturalności i pierwotności nie było by w stanie zaistnieć w takich warunkach (już nie mówiąc czy chcieli by tam żyć).

Ps. Jako praktyk często sprzątający szlaki, zauważam iż w warunkach lasu pogórskiego puszki stalowe wytrzymują góra trzy lata, aluminiowe pięć. Potem nie ma już co zbierać bo rozsypują się w palcach. Na łęgach jest to jeszcze szybciej. Więc infografika cokolwiek przeklamuje.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Macieju – to czy coś chcemy i jak chcemy chronić jest moim zdaniem decyzję kulturową, ludzką. Podobnie jak zafajdanie paryi jest decyzją antykulturową.
Jan Gwalbert Pawlikowski (z podprzemyskiej Medyki) profesor ekonomista zafascynowany Tatrami napisał kiedyś „Ochrona przyrody to nie zwrot od kultury do natury, lecz od kultury niższej do kultury wyższej”. Argumentował to tak „Jeśli bowiem dobro jakieś, w tym wypadku dzika przyroda górska, może służyć albo do zaspokojenia potrzeb wysoko wartościowych, albo do zaspokojenia potrzeb małej wartości, a jeden sposób użycia wyklucza drugi, wtedy dla zachowania pełnej wartości dobra, należy oczywiście wykluczyć użytek drugi. Nikt nie będzie przecież z płócien Matejki robił worków na mąkę. Tutaj rzecz dlatego tylko nie jest tak oczywistą, że wartości o których ochronę idzie, nie dadzą się oszacować na pieniądze. … Przeciw tej propagandzie wystąpią oczywiście interesowani przemysłowcy, zasłaniając interes własnych kieszeni tak zwanym interesem ''bogactwa narodowego''; tak samo jakby rzeźnicy w imię interesu bogactwa narodowego występowali przeciw odrzucaniu przez konsumentów zepsutego mięsa. Zresztą tragedia nawet z punktu widzenia gospodnio-szynkarskiego nie jest bardzo wielka; odpustowych kramarzy nie wpuszcza się do kościoła, mogą jednak kupczyć swobodnie przed jego drzwiami." ("Kultura a natura" Pawlikowski 1913)
To, że pierwotność absolutna przyrody praktycznie już dzisiaj nie istnieje, a dzikość jest w zasadzie konceptem kulturowym , nie oznacza, że mamy całą Ziemię uczynić krajobrazem kulturowym (wielkim ogrodem). Dlaczego? Bo są ludzie, którzy chcą widzieć miejsca jak najbardziej dzikie (mimo że tak jak piszesz nie zechcieliby w nich dłużej żyć). Podobnie jak są ludzie, dla których istnieje tylko „miejska dżungla” i wcale nie potrzebują ani Ziemi- ogrodu ani tym bardziej Ziemi-puszczy. Ważne jest aby te różne ludzkie przecież potrzeby były zrealizowane, stąd wciąż aktualna potrzeba rozsądnego strefowania – podziału przestrzeni aktywności czy braku ludzkiej aktywności.
Na swoim przykładzie - kocham kulturowy krajobraz Pogórza Karpackiego – dla mnie jest to przestrzeń ”Boga z ludźmi” gdzie mozaika, pól uprawnych, łąk i przylasków tworzy (a w zasadzie tworzyła) harmonijną całość (oprócz tych paryj zaśmieconych), uświęconą kapliczkami przydrożnymi, krzyżami, kościółkami. Taki nostalgiczny kraj dzieciństwa, który ponadto wydawał się bardzo trwały, wieczny – bo granice rolno-leśne (w zachodniej części Pogórza) ukształtowane w praktycznie XVIII-XIX wieku przez dwa stulecia trwały . Las (chociaż niewielki) „od zawsze” był lasem, pole – polem. Dzisiaj i to się zmieniło jak wiesz - pola i łąki zarastają, miasteczka robią się miastami – poczucie stałości i „wieczności” znikło.
Natomiast krajobraz naturalny zdarzający się jeszcze w niektórych wyższych górach europejskich czy ekosystemy naturalne (czyli resztki owej Puszczy Karpackiej) są dla mnie również bardzo ważne i godne ochrony. Nie ze względu na jakieś takie czy inne gatunki, które tam występują, lecz po prostu na subiektywną potrzebę obcowania z dziełem Stwórcy jak najmniej zmienionym przez człowieka. Czyli w skrócie Pogórze –Emmanuel, Puszcza (pustynia) – Jahwe. A miasto? Cóż pierwsze miasto wzmiankowane w Biblii - Henoch wybudował pierwszy morderca Kain. Nie knuję jednaka spisków „żeby cały świat obsadzić drzewami i zdusić wszelkie inne życie na ziemi” (patrz rozmowa Gandalf z Drzewcem - Dwie Wieże Tolkiena)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Kocie robaki – wybacz to trochę reductio ad absurdum. Nie tak dawno ukazał się artykuł naukowy pod żartobliwym tytułem „Wszy łonowe: gatunek zagrożony?” Zaobserwowano istotną i silną korelację pomiędzy spadającą częstością zakażeń Pthirus pubis a wzrostem usuwania owłosienia łonowego, przy wartości korelacji Pearsona wynoszącej 0,9686 ;-).
Nikt rozsądny nie będzie jednak zmuszał, ludzi żeby z tego powodu utrzymywali naturalne przecież atrybuty. klik
Wiadomo, że nikt wilka w miejskim parku chronić nie będzie, ale znowu pewna część ludzkości chce tego wilka chronić i mieć świadomość, że gatunek istnieje. Żeby istniał trzeba mu zapewnić pewną przestrzeń oraz siedliska i to jest zarówno decyzja kulturowa (środki prawne) jak też ekonomiczna (środki na odszkodowania dla rolników, na monitoring itd.). Według mnie ile gatunków z bogactwa boskiego stworzenia chcemy zachować to w dużej mierze decyzja kulturowa) nie użytkowa czy bytowa. Ale jest to też według mnie obowiązek wobec Stwórcy o którym mówi Biblia: Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia! (Mdr 11: 24-26).

Anonimowy pisze...

Park pod dębami to dla mnie raczej puszcza. Kiedy dwa lata temu po raz pierwszy byłam w Białowieskim Parku, to po powrocie na naszą Zieloną miałam wrażenie, że Białowieżę mam za płotem. Czy to nie wspaniałe? Pisze Pan, że dębów jest około setki. Sądzę, że znacznie mniej(tych pomnikowych ok. 42). Tak podaje Piórecki w publikacji "Ogrody i parki woj. krośnieńskiego z 1998 r.". Także bliski jest mi koncept amerykańskiego lasu starodrzewnego w odniesieniu do naszego parku. Wszystkie sześć warunków- it's true. Szkoda tylko, że od kilkunastu lat obserwujemy obumieranie dębów. W najlepszej kondycji wydają się być te w sąsiedztwie posesji Państwa D.
Pan Tomasz twierdzi, że tych warunkach siedliskowych ich wypadanie; w tym niezbyt przecież zaawansowanym wieku (jak na dęby) to naturalne. Trudno mi się z tym zgodzić-może jednak antropopresja przyspieszyła ten proces. Wiem od sąsiadów, że wąwóz równoległy do ulicy Zielonej( tzw tor saneczkowy) był w latach 70-tych ubiegłego stulecia sztucznie pogłębiany, co zapewne zaburzyło stosunki wodne - obniżenie wód gruntowych.
Dawny mieszkaniec ul. Zielonej Pan Zdzisław opowiadał, że jako młody chłopak workami zbierał żołędzie w parku pod dębami dla nadleśnictwa-oczywiście w celach zarobkowych.
Ścieżka "Pamiątka po lesie grądowym" to wspólna inicjatywa szkoły nr 1 i 2, a o ile dobrze pamiętam to największy wkład miała Pani Klaudia.
A co do parku jako paryji: to w rozkładzie (martwe drzewa, stare schody do hotelu, śmieci) zawsze jest magia i ...historia.
Dorota Dulęba-Skiba

Unknown pisze...

Ha! Długo by pisać.... W biegu jestem, dlatego zwrócę tylko uwagę na małą kąśliwość zawartą w Pana opisie widoku Ustrzyk Dolnych. Nikt nie twierdzi, że to, na co wskazuje czerwona strzałka to Puszcza Karpacka...

Stanisław Kucharzyk pisze...

Jak to nikt? Ja twierdzę, że także sztuczne zadrzewienia i sukcesyjne olszyny porolne to składnik dzisiejszej Puszczy Karpackiej w szerokim tego słowa znaczeniu, jako obszar leśny porastający tę część Karpat.