Strony

niedziela, 19 stycznia 2014

Na Opalonym - bo źródło było nie słone

Rezerwat „Na Opalonym” położony w paśmie Braniowa utworzony w 1996 roku jak na rezerwat leśny jest średniej wielkości i zajmuje 217 ha. Las tworzą jodły i buki z domieszką jawora i wiązu górskiego. Jakiś czas temu na wiosnę zrobiliśmy sobie krótki wypad. Chcieliśmy się przekonać, czy słone źródła, których liczne występowanie opisano w rezerwacie, mają faktycznie słony smak. Ktoś mądry napisał przecież, że ich woda ma mieć skład chemiczny podobny do wód mineralnych w Iwoniczu i Rymanowie Zdroju.

Do rezerwatu dotarliśmy spacerując leśną stokówką od strony drogi Jureczkowa-Kwaszenina. Pobłąkaliśmy się trochę po terenie, zbadaliśmy organoleptycznie trzy źródła na obecność chlorku sodu. Niestety zastosowane metody nie były dokładne i nie udało się potwierdzić podwyższonej zawartości tego związku chemicznego. A może po prostu nie trafiliśmy na te właściwe potoczki? Stwierdziliśmy za to stanowczo i z pewnością całą, że grube i stare jodły w rezerwacie dalej rosną, chociaż ich koleżanki z sąsiedztwa pożegnały puszczę karpacką i pojechały w siną dal.
Chroń las ! Nigdy nie wiadomo czy nie będziesz musiał zostać partyzantem!
O tych to lasach w korespondencji z Wojtkowej w 1871 roku pisał szacowny Anonim: Skonstatowano już w Radzie państwa i kilkakrotnie poruszono, że jedną z najważniejszych przyczyn tak zgubnie działających na nasz klimat jest niesłychana dewastacya lasów naszych na początku stulecia, która, faworyzowana przez nasz własny Rząd, przez pozbywanie się po bajecznie niskich cenach dóbr kameralnych, ściągnęła na nasze śliczne odwieczne bory, nieprzejrzane chmary stokroć niebezpieczniejszych od prawdziwych owadów „dwunożnych korników”, którzy stosunkowo w bardzo krótkim czasie te święte miejsca przybytku wielkich historycznych pamiątek w cmentarze pełne chwastów i wylęgowisk dla owadów, szkodliwych dla podrastającego drzewostanu zmienili.
Na te „dwónożne korniki" winien więc Rząd zwrócić swoją szczególną uwagę i zarządzeniami energicznymi zapobiedz dalszemu trzebieniu już teraz pomniejszych prywatnych lasów, które z konieczności tej bolesnej amputacji poddawać się muszą.
Powiadam z konieczności, w przeciwstawieniu do tych, którzy jako marnotrawcy bezmyślnie i bez potrzeby temu smutnemu lasów wyniszczeniu ogromne przestrzenie borów poddali. Bo pytam się, czy pomniejszy właściciel przy dzisiejszych warunkach klimatu, przy coraz więcej gniotącej śrubie podatkowej, pozostawiony bez opieki od 100 lat, nie jestże zmuszony z tej resztki majątku narodowego, z tego ostatniego spichlerza czerpać? i to nie w stosunku do przychodu, tylko, aby podołać codziennym, koniecznym wydatkom., poświęcając resztki swego odziedziczonego po przodkach kapitału.

Dobrze, że mimo różnych „dwunożnych korników” takie rezerwaty są i chronią resztki starych lasów. Wbrew temu, że przecież od wieków śruba podatkowa gniecie, a i Rząd na pozbywanie się po bajecznie niskich cenach dóbr kameralnych ochoty nie stracił.

5 komentarzy:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Tną lasy strasznie, droga z Koniuszy na Brylińce obłożona z dwóch stron poskładanymi metrami, a ile leży w klocu, może leśnictwa chcą jak najwięcej wyciągnąć z lasów, zanim rząd położy na nich łapę; gdzieś czytałam, że Austriacy wszystkie słone źródła kazali zasypać, chociaż takiego drobiazgu, jak na Opalonym chyba nie musieli; pozdrawiam.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Jest popyt na drewno to pozyskują planowane etaty, które są też znacznie wyższe niż parę lat temu. A co do LP i zakus rządowych to chętnie bym poczytał jakąś rzetelną analizę makroekonomiczną, a nie tylko dyrdymałki o grzybach i borówkach. W przewodnikach pisali, że słonych źródeł w rezerwacie jest kilkadziesiąt.

Stanisław Kucharzyk pisze...

A swoją drogą ;-) patrząc właśnie na drogi lokalne rozjeżdżone przez ciężarówki z drewnem (np. Trójca-Grąziowa) i świeżo wyremontowane albo nawet wybudowane drogi tzw. zakładowe (np. Łomna i w wiele innych odcinków), to aż się prosi aby leśnicy rzucili trochę grosza. Tyle, że nie do dziurawego budżetu, ale samorządom, które te drogi utrzymują.

Piotr Czerwiński - www.karpacko.pl pisze...

Austriacy na pewno zasypywali solanki w Paśmie Olchowieckim, ponieważ stanowiły konkurencję dla Wieliczki. Nie wiem czy ten sam los spotkał te na Opalonym.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Te tzw. żupy sanockie to podobno już król Jagiełło kazał zniszczyć. Ale oczywiście Austriacy do tego bardziej metodycznie podeszli, wykupując i zasypując wszystkie dzikie solanki. Zresztą galicyjski c.k. monopol solny to nie tylko sól kamienna z Wieliczki i okolic (Saliny Zachodnio-galicyjskie), ale również sól warzona z żup ruskich (Saliny Wschodnio-galicyjskie Lacko, Drohobycz, Stebnik, Bolechów, Dolina, Kałusz, Delatyn, Łanczyn i Kosów).