Strony

czwartek, 14 marca 2013

Przyszła koza do woza, a raczej szpak do karmnika

Czekałem na szpaki od prawie dwóch tygodni. U sąsiadów już dawno przyleciały, a moja budka pusta. Ale przyszła koza do woza. A raczej spadł śnieg i przyleciało ... 40 szpaków.

Szpaki na gęsto w sosie własnym.
Niby siedzą spokojnie jak trusie, czekając w kolejce na żarełko...

Ale przy dyskusji dotyczącej kawałka jabłka pokazują, że ostre dzioby są nie od parady i pazur lwi zaiste.
Nie płoszyli ich wcale widzowie tuż za szybą - ani ci ludzcy, ani nawet wąsato, ogoniaste sierściuchy. które tylko zębami szczękały na szpakowatych gości.
Zaiste litość budziły - marcowej zimy ofiary.
Mam nadzieję, że uda im się przetrwać te kilka (mam nadzieję) śnieżnych dni. Byle do wiosny "braciszkowie skrzydlaci"!

2 komentarze:

Joanna Wilgucka-Drymajło pisze...

Głód mu zajrzał w dziób:(

Stanisław Kucharzyk pisze...

Biedne są ale dalej trzeba im sypać żarełko póki trzyma...