Strony

czwartek, 7 czerwca 2012

Kasztanowce w Podhorcach


Podhorce, wieś w powiecie złoczowskim. Na krawędzi wysokiego płaskowzgórza, u stóp którego, od północy, rozciąga się rozległa równina doliny Styru, wspaniały, dotąd zachowany zamek, niegdyś Koniecpolskich, o charakterze pałacowym, wielkopańskim. Otaczają go fortyfikacje, które miały na celu tylko doraźną ochronę przed nagłym napadem. Tworzą one kwadrat z czterema bastjonami po rogach. Wewnątrz, w dziedzińcu, do którego prowadzi monumentalna brama, po obu jej stronach a przy oszkarpowanych ścianach trzech boków t. j. kurtyn i dwóch bastjonów, wygodne, sklepione kazamaty, przeznaczone na mieszkania służby, załogi i na magazyny. U góry nakrywa je płaski, otwarty taras. Bok północny kwadratu, naprzeciw bramy i część obu przyległych bastjonów, zajmuje dwupiętrowy, prostokątny gmach, w stylu renesansu z dwoma bocznemi, kwadratowemi pawilonami.

Kulturalne znaczenie tego gmachu było do wojny wręcz wyjątkowe ze względu na świetność jego pierwotnego, wewnętrznego urządzenia. Lśniły się nią przede wszystkiem dwa szeregi sal pierwszego piętra, każda o odrębnym wyglądzie artystycznym, a wszystkie połączone ze sobą drzwiami o obramieniach, ozdobionych herbem Koniecpolskich, Pobóg.
Po wejściu przez loggię z terasy, szereg ich otwierał ,,pokój warty”. Za nim majestatyczna ,,sala rycerska” o ośmiu oknach z 37 husarskiemi rynsztunkami i mnóstwem innej broni. Dalej ,,sala karmazynowa”, ,,pokój chiński”, ,,sala złota”, ,,sala zwierciadlana”, ,,pokój mozajkowy”, ,,sala żółta”, ,,kaplica”, ,,sala zielona” z 106 obrazami Szymona Czechowicza. Wszystkie budziły podziw bogactwem dekoracji. Ściany ich pokrywały artystyczne boażerje, stiuki, malowidła, wykwintne sztukaterje, adamaszki lub lśniące lustra weneckie. Monumentalne stropy ujmowały bogato rzeźbione i złocone ramy z obrazami historycznemi (van der Baana) i mitologicznemi. Dostrajały się do nich marmurowe lub stiukowe, wzorzyste posadzki, piękne marmurowe kominki, olbrzymie piece z kafli gdańskich, ozdobne pająki i świeczniki. Setki portretów i cennych obrazów zdobiło ściany. Mnóstwo stylowych, starych mebli, dzieł sztuki, wyrobów artystycznych, pamiątek historycznych i różnych sprzętów, olśniewało widza, dawało wymowne wyobrażenie o przepychu dawnych zamków magnackich. Z czcią i podziwem chodziło się po salach wśród nagromadzonych tam skarbów przeszłości. Było to muzeum jedyne w swoim rodzaju, które drgało życiem dawnych wieków i olśniewało swym blaskiem, chociaż były to już tylko okruchy pierwotnej świetności.
Sporo różnych pamiątek, zwłaszcza kobierców i namiotów wschodnich zawierały prywatne komnaty właścicieli na parterze. Tutaj też mieściła się cenna bibijoteka i archiwum Koniecpolskich i Rzewuskich. Nie małą ozdobą zamku był wspaniały ogród, założony terasowato na sposób włoski, który dziś jeszcze imponuje resztkami swego pierwotnego, artystycznie pomyślanego planu.
Zamek podhorecki zbudował w latach 1635 do 1640 Stanisław Koniecpolski, hetman w. kor. (1646), ,,dla uciech i smacznego odpoczynku po wojskowych trudach i Rzeczypospolitej zabawach”. Architekt dotąd nieznany, wielkie jest atoli prawdopodobieństwo, że był nim Włoch, Andrzej del Aqua, który hetmanowi budował wspaniałą twierdzę brodzką, a że ten nie szczędził olbrzymich kosztów, więc i zamek podhorecki rychło ,,uczynił się na całą Polskę sławnym”. Współcześni, swoi i obcy, unosili się nad jego okazałą budową, wspaniałem urządzeniem i prześlicznym ogrodem. Zachwycał się nim król, Władysław W, gdy razem z małżonką, Marią Ludwiką, był tu w r. 1646.
Model pałacu opracowany przez Bubus, Belizariush:
W r. 1648 obronił się nawale czerni kozackiej, która zniszczyła tylko dolne terasy ogrodu. Równie mężnie, broniony przez chłopów, wytrzymał drugie oblężenie 1651 r. Szkody jakie przez te oblężenia poniósł naprawił i jeszcze wspanialszą postać nadał zamkowi, syn hetmana, Aleksander, który umarł tu w r. 1659.
Z wojen tureckich i najazdów tatarskich, szczęśliwym zbiegiem okoliczności wyszedł zamek prawie nienaruszony. W r. 1682, Stanisław Koniecpolski, wnuk hetmana, widząc się w podeszłym wieku i bezdzietnym, darował Podhorce królewiczowi, Jakóbowi Sobieskiemu, który, wracając w r. 1687 z wyprawy pod Kamieniec, zatrzymał się tu czas pewien i tu przyjmował rodziców z całym ich dworem, z wielką okazałością. Obecny przytem dworzanin Daleyrac zostawił nam ciekawy i dokładny opis ówczesnego stanu zamku.
Po śmierci króla Jana III przy dziale majątku między synów, Podhorce wraz z Oleskiem przypadły na własność Konstantemu Sobieskiemu; który te dobra odsprzedał w r. 1725 Stanisławowi Mateuszowi Rewuskiemu, hetmanowi w kor. Po jego śmierci (1728) Olesko otrzymał starszy syn Seweryn, a Podhorce, młodszy Wacław, który po bezpotomnej śmierci brata (1754) objął także i Olesko.
Wacław od r 1751 hetman pol. kor., obrał Podhorce na stałą siedzibę i mieszkał w niej lat przeszło trzydzieści. Tu z małżeństwa z ks. Anną Lubomirską, wszystkie urodziły mu się dzieci, tu wychowywał je z wielką starannością, tu córkę Teresę, wydał w r. 1764 za Radziwiłła Panie Kochanku. Stąd czuwał nad bezpieczeństwem Podola od kup hajdamackich, czuwał nad dobrym stanem fortecy kamienieckiej i nad organizacją wojska. Wśród tego ,,zabawiał się” hetman upiększaniem ulubionego zamku, który odrestaurował z gruntu í powiększył przez dobudowanie drugiego piętra. Zabawiał się budową nowego kościoła a w chwilach wolnych od zajęć wojskowych, politycznych i gospodarczych, pisał wiersze i poważne rozprawy. W zamku urządził osobną salę i scenę teatralną, założył laboratorium alchemiczne i własną drukarnię.

Stara siedziba Koniecpolskich nowem w tym czasie odżyła życiem. Oparł je hetman na wzorowem we wszystkiem porządku, a że stąd utrzymywał stosunki z całą Polską, więc odwiedzinom i przyjęciom licznych gości nie było końca. Podhorce stały się ważnem ogniskiem wielkopańskiego życia.
Dwór hetmański składał się z licznych dworzan, z stałej kapeli I z dwóch przybocznych chorągwi pieszych. Nie brakowało też trupy dramatycznej, która w teatrze zamkowym grywała tragedie i komedje, pisane przez hetmana. W bramie zamkowej stała warta, wokoło zamku dworki adjutantów i oficerów, po wsiach żołnierskie kwatery. Przed zamkiem działa spiżowe I żelazne. Część ich stała na północnej terasie, z których znacznych witano gości, gdy traktem lwowskim od Oleska albo warszawskim, od Czech, zbliżali się do zamku.
Zamiłowanie w sztuce i nauce było bodźcem, że zamek podhorecki stał się przybytkiem sztuk pięknych i pamiątek narodowych. Hetman zgromadził w nim cenną bibijotekę, mnóstwo obrazów i portretów, urządził zbrojownię i zbierał liczne po Sobieskich pamiątki, rozprószone po całej Polsce. W r. 1767 wy jechał na sejm i odtąd ‘nie widział już swej siedziby. Wywieziony wraz z synem i innymi senatorami do Kaługi, pięć lat z górą bawił na wygnaniu, a gdy z niego wrócił Podhorce w austryjackim znalazły się zaborze.
Po śmierci hetmana (1779), całe wewnętrzne urządzenie zamku wystawiano kilkakrotnie na licytacje. Sprzedano na nich za bezcen mnóstwo najcenniejszych rzeczy, nie wyłączając buławy hetmańskiej i blachy miedzianej, którą zdarto z dachów. Resztki, które do wojny było można oglądać w komnatach zamku, uratował, ostatni z Rzewuskich, Leon i sam zaniedbany zamek podniósł z upadku. Umierając bezdzietnie, przekazał go wraz z dobrami ks. Eustachemu Sanguszce z obowiązkiem należytego utrzymania zamku i jego zbiorów. Rozporządzenie to ograniczyło się na zrestaurowaniu zamku i starannem przechowywaniu całości przekazanych pamiątek, które ściągały rok rocznie liczne zastępy ciekawych.
W okresie wojny przechodził zamek burzliwe i groźne chwile, a że z wielu z nich wyszedł szczęśliwie, było to me małą zasługą jego gorącego opiekuna, burgrabiego, śp. M. Grabikowskiego. Armja rosyjska, gdy w r. 1914 fale jej płynęły tędy na zachód, a następnie po roku odpływały nasad, uszanowała zamek jako muzeum. Część tylko najcenniejszych przedmiotów, dla bezpieczeństwa została spakowana i wysłana do Rosji, skąd niedawno wróciła z powrotem.
W lecie 1915 r. został zamek zajęty przez komendę V korpusu austrjacko-węgierskiego i znalazł się na linji bojowej. Groziło mu zniszczenie przez artylerję rosyjską. Na szczęście za wstawieniem się Polaków, przebywających w Kijowie, gen. Brusiłów wydał nakaz oszczędzania zamku, z którego w tym czasie przewieziono dalszą część przedmiotów do Gumnisk. Na miejscu pozostało ich znacznie więcej. W czasie półtorarocznego kwaterunku i ciągłej niepewności o los zamku, nie niszczono w nim niczego rozmyślnie, ale mimo to masowy kwaterunek w wytwornych salach, nie pozostał bez dotkliwych następstw. Uległo uszkodzeniu mnóstwo przedmiotów. Uległy mu boazerje, ściany, posadzki, stropy, w całości jednak wyszły Podhorce obronną ręką. Szkody niepowetowane wyrządziły zamkowi dopiero kilkumiesięczne rządy Ukraińców a następnie inwazja bolszewików. Jedni i drudzy, zająwszy zamek, wręcz pastwili się nad pozostałemi jeszcze pamiątkami, rąbiąc je, łamiąc, niszcząc i dziurawiąc, czego ślady na każdym widać kroku.
Dziś zamek, choć nie stracił swej wartości architektonicznej, przykrą przedstawia pustkę, chyli się do upadku, a z nim ginie rezydencja, jedna z najpiękniejszych w Polsce. Nie dopuścić do tego, przywrócić zamkowi dawną jego świetność, przekazać skarby kultury polskiej następnym pokoleniom, jest obowiązkiem właścicieli, państwa i społeczeństwa.
źródło tekstu: Przeszłość i zabytki województwa tarnopolskiego – Janusz, Bohdan

2 komentarze:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ależ zrobiłeś sobie wycieczkę po kresach; a podhoreckie kasztanowce nie chore? nie dotarł tam jeszcze szkodnik? pozdrawiam.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Tamtejsze kasztanowce wydawały się wówczas zdrowe, ale to już ładnych parę lat. Może teraz już chorują.