Strony

piątek, 20 stycznia 2012

Kozy na Krasnej Horce

Krásna Hôrka to kolejny słowacki zamek warty odwiedzenia. Położony na wapiennym, stożkowatym wzgórzu w Kotlinie Rożniawskiej, trudny do przegapienia. Pierwsza wzmianka o zamku pojawia się w 1333 roku i jak na swój wiek obiekt wydaje się dobrze zachowany, miał jednak po drodze klika operacji plastycznych.
O dziejach zamku opowiada oparta na autentycznych faktach powieść Mór Jókaia „Biała Dama z Lewoczy”. Akcja książki rozgrywa się za czasów antyhabsburskiego powstania (1703-11) Franciszka II Rakoczego, wnuka Franciszka II Rakoczego, który pustoszył południową Polskę podczas potopu szwedzkiego. Główne dramatis personae to Julia Korponay czyli tytułowa Biała Dama, Stefan Andrássy i jego żona Zofia Szerédy.
Do powieści Jókaia nie udało mi się dotrzeć tak więc przytaczam streszczenie napisane przez Waldemara Ireneusza Oszczędę:
Piękna Julia pochodziła z miejscowości Ožďany i była córką Zygmunta Geczy, pułkownika gwardii przybocznej Imricha Thököly, węgierskiego możnowładcy z podtatrzańskiego miasta Kežmarok. Wyszła za mąż za szlachcica Jana Korponay, zwolennika cesarza, który jednak wkrótce po ślubie za namową urodziwej żony, przyłączył się do kuruców czyli powstańców węgierskich. Na początku XVIII w. bowiem protestancka szlachta węgierska popierana przez Turcję ponownie wystąpiła zbrojnie przeciwko panującym w ich kraju Habsburgom. Na czele nowego powstania stanął wspominany Franciszek II Rákoczy, który za przyzwoleniem sułtana tureckiego koronowany został za króla węgierskiego. Powstańcy szybko opanowali znaczną część Górnych Węgier (Słowacja) i Siedmiogród.
Za zdradę cesarza odebrano Julii majątek rodzinny. Aby go odzyskać dla swojego syna podjęły współpracę szpiegowską na rzecz sztabu cesarskiego. Wysłana została do opanowanego przez powstańców i oblężonego przez wojska cesarskiego spiskiego miasta Levoča (Lewocza). Dowódcą twierdzy był Stefan Andrássy, jeden z nawierniejszych i najbardziej zaufanych dowódców Rákoczy. Andrássy walczył przeciwko oddziałom habsburskim pod Schwechat i Györ. W dowód wielkiej sympatii i wdzięczności podarował Rákoczy jego żonie pięknie ręcznie malowaną szafę, która do dziś zachowała się na zamku Krásna Hôrka będąc ozdobą jego zbiorów muzealnych.

Urocza, lecz sprytna i przebiegła Julia świetnie wywiązała się z powierzonego jej zadania. Zawróciła w głowie i zwiodła żonatego dowódcę twierdzy, która stawiała skuteczny opór nieprzyjacielowi i zanim przybyły powstańcze posiłki zwerbowane w Polsce, otworzyła jego bramy. Do dziś nie wiadomo czy sama ukradła kochankowi klucze albo zakochany w niej po uszy Andrássy sam zdecydował się na poddanie załogi. Przypuszczalnie jednak wbrew pięknej legendzie to rajcowie Lewoczy dobrowolnie poddali miasto cesarskim. Julia Korponay pośredniczyć jedynie mogła w pertraktacjach.
Zdrajczyni nie cieszyła się zbyt długo odzyskanym bogactwem i majątkami. Wkrótce oskarżona została o kontakty ze spiskowcami, skazana na śmierć i pozbawiona życia na szafocie w węgierskim mieście Rába. Od tego czasu jej duch pojawia się w Lewoczy w postaci Białej Damy i pokutuje za zdradę miasta i złe skutki.
Co natomiast stało się z jej nieszczęsnym kochankiem ?
Po zdradzie i poddaniu Lewoczy, Stefanowi Andrássy nie pozostawało nic innego tylko upokorzyć się przed cesarzem, zrezygnować z wojaczki i powrócić na zamek Krásna Hôrka.
Tutaj już rodzina przygotowała się odpowiednio na przyjęcie renegata. Brat ostrzelał powracającego Stefana i jego świtę z dział zamkowych. Własny syn podjął próbę jego zamordowania. W ostatniej chwili zapobiegła temu matczyna przestroga zzaświatów. Zofia Szerédy, bo o niej tutaj mowa, nigdy nie uwierzyła w zdradę i niewierność męża stojąc zawsze przy jego boku za życia i po śmierci. Zmarła na początku XVIII w. jeszcze podczas powstania. Pochowana została w rodzinnej krypcie w kościele pod zamkiem Krásna Hôrka.
Widok na Krasnohorskie Podhradie i Słowacki Kras
Poniżej zamku fascynujące murawy kserotermiczne, poprzetykane wychodniami wapienia. Wśród traw dominuje palczatka kosmata, której nazwa wywodzi się od charakterystycznego kwiatostanu. W Polsce spotykana jest dość rzadko, niegdyś widziano ją w okolicach Przemyśla.  Na Słowacji i Węgrzech była niegdyś ceniona jako składnik runi na zimowych pastwiskach, gdyż jej listkom nie straszne są mniejsze mrozy. Na naszych trawnikach i przydrożach spotykamy często podobny do niej palusznik krwawy, zwany także krwawym prosem.

Różowymi główkami przyciąga wzrok czosnek skalny, blisko spokrewniony ze szczypiorkiem o czym łatwo się przekonać wąchając listki.
Tutaj z kolei oman wąskolistny charakterystyczny dla suchych muraw i zarośli.

To maleństwo to lucerna kolczastostrąkowa, której ślimakowato skręcone strąki pokrywają haczykowate kolce, ułatwiające przyczepianie do sierści zwierząt, a tym samym darmowy transport nasion.

Jakie miłe zwierzaczki przenoszą na sierści strąki lucerny? Te dzikie bestie, które wcale nie gustują w zielsku, za to żywo interesują się kanapkami, wafelkami i innymi składnikami prowiantu w plecakach turystów. Należy też pilnować garderoby i bardziej wystających części ciała takich jak uszy.

Dla spyży potrafią nawet zdobyć zamkowe armaty. Odwiedzając Piękną Górkę, strzeżcie się strasznych kóz  ;-)
Pozdrowienia dla serowarki...

4 komentarze:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Tyle jest miejsc, których być może, nie zobaczę nigdy, więc chociaż tutaj trochę ...
Oglądaliśmy dziś Makłowicza, był po drugiej stronie Beskidu Niskiego, na Słowacji, gotował ichnie potrawy, zatęskniliśmy ...

Stanisław Kucharzyk pisze...

Też oglądałem ;-) Erudyta z niego lepszy niż kucharz, ładnie opowiada i jest zawsze dobrze przygotowany. Co do potraw słowackich to prażony syr, hranolki, knedliki a nawet kofola ;-) owszem, ale te ich kiełbaski (a próbowałem różnych) niestety nie na mój smak. Jeszcze jak mocno paprykowe to przynajmniej innych smaków nie czuć...

Go i Rado Barłowscy pisze...

Qrcze, słabo znam Słowację! Niestety. Dzięki za podpowiedzi. PZdr.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Warto się tam wybrać i warto najpierw trochę poczytać, aby nie przegapić lokalnych smaczków. My przegapiliśmy galerię obrazów i mauzoleum Andrássich. Słowacja to piękny kraj.