A ja jak co dzień w deszcz i nawałnicę,
Błotnistą dróżką i szosy zaskrońcem,
Idę mijając lasów mgielne kadzielnice,
Aby spotkać dziś to, co drogi końcem.
Śpiesząc poprzez pagórki spłukane przez deszcze
Patrzę w doliny zalane potopem,
I myślę: kto pamięta jeszcze
Niebo błękitne zdobne Słońca okiem.
Wciąż w dal bez końca i ciągle do przodu,
Plecak mnie niesie jak skrzydła u ramion,
Idę więc naprzód mimo burz i chłodu
Aby za horyzontem rozbić dziś swój namiot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz