Czarne bloki, zachodem płonące,
Na purpurowym, zadymionym niebie
Przedziwne piękno wilczego owocu.
I słowik rdzawy tęsknie zawodzący,
Wśród miejskich krzewów,
Przy szynach hałaśliwych.
Przypomina mi brata swego szarego,
Co gdzieś tam nad rzeką,
Też o tej godzinie, śle pieśń miłosną.
I żal gdzieś głęboko,
Źe ta chwila, pora
Ledwo rozkwitła, a już się oddala.
Czy skończy się wreszcie ten pościg szalony
Pogoń za wszystkim, a może za niczym...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz