Strony

sobota, 3 lutego 2018

Kafle z czudeckiego zamku w strzyżowskim muzeum

Tablica przy terenie wykopalisk - w terenie widać niewiele, gdyż aby niezabezpieczone ruiny nie erodowały,
są one zasypywane po sezonie
Na Górze Zamkowej w Czudcu od okresu piastowskiego do XVII wieku znajdowało się założenie obronne. Z miejscem tym związane są liczne legendy i opowieści klik>.
Początkowo o charakterze gródka, w XIV wieku wzniesiono tu murowany zamek w stylu gotyckim, który w XVI wieku przebudowano w stylu renesansowym. Zniszczony przez najazd Jerzego Rakoczego podczas Potopu w 1657 roku.
Kafle płytowe
Archeologiczne poszukiwania prowadzone od 2001 roku przyniosły ciekawe odkrycia późnośredniowiecznych i renesansowych kafli  pokrytych wzorami kwiatowymi i figuralnymi z motywami rycerzy, dworzan i kobiet.
Kafle garnkowe
Eksponowane w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie na wystawie czasowej "Rycerz, szlachcic, dama dworu… gotyckie i renesansowe kafle piecowe" (9 października – 31 grudnia 2013) trafiły w końcu do Muzeum Samorządowego Ziemi Strzyżowskiej im. Zygmunta Leśniaka. 
Wystawa prezentowała między makietę średniowiecznego pieca, zbudowanego z kafli „rycerskich”, która uzyskała również wirtualną formę.
W strzyżowskim muzeum można podziwiać kunszt dawnych rzemieślników, który przez tyle stulecie pokrywała ziemia.
Kafle renesansowe są bardzo kolorowe, zdobione były głównie motywami roślinnymi (rozety, laury, akanty). Starsze kafle gotyckie są mniej barwne, szkliwione szkliwem ołowiowym w kolorze oliwkowo-zielonym.
W niektórych przypadkach kafle były na tyle zniszczone, że musimy zadowolić się pracowicie wykonaną rekonstrukcją. Cechą charakterystyczną złożonych kafli późnogotyckich i renesansowych są  szerokie "ramy" otaczające  wewnętrzny wzór.
Dla cierpliwych i dociekliwych tablica prezentuje szczegółową  historię rozwoju pieców kaflowych. Można się dowiedzieć, że  słowo kafel, pochodzi od niemieckiego Kachel.
Jest też tablica z wydrukiem rekonstrukcji czudeckiego pieca w oryginalnej wielkości. Widać, że piec składał się z trzech głównych części podstawy, skrzyni dolnej złożonej z kafli płytowych i skrzyni górnej złożonej z kafli garnkowych. Bardzo ozdobne jest również zwieńczenie  pieca w postaci gzymsu górnego.
Muzeum prezentuje także trochę znalezisk pradziejowych i wczesnośredniowiecznych z okolic najbliższych , w tym opis prac archeologicznych w Wyżnem.
Oczywiście jak przystało na muzeum lokalne, nie mogło obyć się bez prezentacji osób wybitnych związanych z regionem. Bardzo zaciekawiła mnie ekspozycja poświęcona Franciszkowi Chrapkiewiczowi (François Chapeville) urodzonemu 2 stycznia 1924 w Godowej.
Polski i francuski biochemik odkrywca m.in. kilku enzymów związanych z metabolizmem siarki organicznej i mechanizmów biosyntezy białka. Autor ponad 200 publikacji naukowych. 
Uciekł ze Strzyżowa  w 1944 jako dwudziestoletni chłopak unikając egzekucji dokonanej przez bojówkę AK z Czudca na podstawie fałszywych oskarżeń o kolaborację z Niemcami. W tym tragicznym wydarzeniu zginęli jego rodzice i służąca. Przeżył jedynie Franciszek i jego siostra Teresa, tylko dzięki ostrzeżeniu i pomocy szkolnego kolegi członka AK.
Uciekł do rodziny w Poroninie. Związał się z podziemiem antykomunistycznym i został aresztowany przez UB w trakcie akcji odbicia więźniów politycznych Krakowie. W więzieniu przesiedział pół roku, gdyż w 1945 roku objęła go amnestia. Rok później uciekł przez zieloną granicę do Niemiec Zachodnich i trafił do dywizji gen. Maczka. Do Polski wrócił na chwilę jako kurier przewożąc dokumenty i pieniądze dla podziemia, po czym znów nielegalnie przedostaje się do Francji.
W Paryżu bez początkowej znajomości francuskiego, po sześciu latach uzyskuje doktorat z weterynarii, a po czternastu kolejny z nauk przyrodniczych. Zatrudniony w renomowanych instytucjach naukowych we Francji i w USA. Prowadził wykłady w Paryżu, Orsay, Cambridge, Nowym Jorku, Lagos i Tokio. 
Ponieważ był zatrudniony we francuskim Centrum Badań Energii Atomowej szybko stał się przedmiotem zainteresowania wywiadu PRL. Chciano  pozyskać tego wybitnego naukowca szantażując go represjami wobec siostry Teresy pozostającej w Polsce.
O jego życiu z pewnością można nakręcić niejeden film sensacyjny. Na razie powstał krótki film dokumentalny "Koło historii - Franek", świetna moim zdaniem powieść "Pomruk" autorstwa Jerzego Fąfary oraz publikacja naukowa "Pozyskać „Dobrego”. Wywiad PRL wobec Franciszka Chrapkiewicza i jego rodziny", pod redakcją Anny Fary, Piotra Szopy i Roberta Witalca.
Młodszych odwiedzających strzyżowskie muzeum z pewnością zainteresuje ekspozycja etnograficzna prezentująca to co sam jeszcze częściowo pamiętam z chałupy dziadków.
Takie łoże, oleodruki, zegary nie tak dawno zdobiły wnętrza wiejskich chat Pogórza Strzyżowskiego.
Opołki, wiesła, siedleczki, maśniczki, cepy, prasy do sera to sprzęty, na których nie wystygły jeszcze ślady chłopskich dłoni.
Ludzi przy dawnych zajęciach możemy podglądnąć w pracach ludowego rzeźbiarza.
Można tu zobaczyć pracę w kuźni, przecieranie drewna, noszenie wody na koromysłach, kiszenie kapusty, orkę wołami.

Odrębną częścią stanowi wystawa "Klimat domu i twórczości Wojciecha Weissa", poświęcona malarzowi secesjoniście, który w latach 1898-1903 okresowo mieszkał w Strzyżowie. Natomiast na parterze niewielki kącik poświęcono Demokratycznej Armii Krajowej, o czym pisałem na drugim blogu klik>.

4 komentarze:

Beskidnick pisze...

Bogata ekspozycja.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Owszem i miła obsługa. Można też nabyć różne regionalne publikacje m.in. książkę Fąfara "Pomruk" - fascynująca.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Nie pogardziłabym takim piecem, tylko, że to trzeba mieć wielkie komnaty, a nie mikre pokoiki:-) jakie ładne rzeczy wyrabiali kiedyś rzemieślnicy, nietuzinkowe; skanseny zawsze, wnętrza wiejskich chałup, stroje, zawsze ... to mi się nigdy nie znudzi, pewnie dlatego, żem chłopska córka:-)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Cóż ja też jestem laudator temporis acti ;-) U mnie w rodzinnym domu piece kaflowe przez długi czas były. wygodne to nie było bo trza było każdy z osobna rozpalić (mama nosiła rozpalone węgle z kuchni), ale grzały pięknie i klimat był. Tyle, że na korytarzach lodownia. Co do kafli to zaskoczyły mnie te garnkowe - myślałem początkowo, ze to jakieś przewody w środku pieca.