Strony

sobota, 1 marca 2014

Grąd w Średniej Wsi i kaprysy zimy

Dzisiaj pierwszy dzień marca. Tegoroczna zima była ciepła i w wielu regionach praktycznie bezśnieżna. Co prawda do kalendarzowej wiosny jeszcze trzy tygodnie ale przyroda mówi, że przedwiośnie już się zaczęło. Przyleciały szpaki, kwitną przebiśniegi, śnieżyce i podbiały. Czy można to uznać za zjawisko zupełnie wyjątkowe i z całkowitą pewnością złożyć na karb globalnego ocieplenia? Przeglądając archiwalne zapiski można przekonać się, że podobne anomalie miały miejsce już w przeszłości.
Podbiały już kwitną
August Konstanty hrabia Krasicki  osiemdziesiąt lat temu opisywał w Sylwanie "Kaprysy tegorocznej zimy w leskiem" na przełomie 1935 i 1936 roku.  Pisał, że grudzień i styczeń były tak ciepłe i bezśnieżne, że pod koniec tego miesiąca zakwitły wawrzynki, przylaszczki, podbiały i wiele innych wiosennych geofitów. Hrabia Krasicki w tym samym artykule wspomina też, że zaledwie kilka lat wcześniej na przełomie lat 1928/1929 miała miejsce zima stulecia. Przypomina swój artykuł z 1929 roku kiedy to pisał z kolei o "Niebywałych skutkach mrozów w lasach liskich". Wówczas to temperatury spadały nocą poniżej -40 stopni, a kilkunastostopniowe mrozy utrzymywały się do drugiej połowy kwietnia. W ciągu dnia dość wysoko wznoszące się wiosenne Słońce, nagrzewało pnie bezlistnych drzew, nocą ściskał siarczysty mróz. Takie różnice temperatur miały katastrofalny wpływ na lasy i sady. Szczególnie ucierpiały drzewa o cienkiej korowinie takie jak buki, graby i jodły.
Klęska ta dotknęła znacznych połaci lasów od Pogórza, aż po Bieszczady Wysokie. Odnotowano wówczas między innymi: "Drzewostany bukowo-grabowe w majątku Średnia Wieś koło Liska. W ciągu 1930-r. uschły i zmurszały na pniu drzewostany na obszarze około 250 ha do tego stopnia, że gałęzie i konary padają na ziemię, a lekki nawet wiatr łamie pnie zmurszałych buków. Drzewostany produkujące poprzednio pierwszorzędny materjał użytkowy straciły w zupełności swą wartość finansową (brak popytu na drewno opałowe)".
Wiele lat po po tej zimie zbocza wielu gór straszyły cmentarzyskiem drzew jeszcze przez wiele lat. Harcerze z Sambora wędrujący na Halicz w lipcu 1931 roku zapisali w swoim dzienniku: Tu zaczynał się las bukowy, ciągnący się aż ku połoninie bukowskiej, przedstawiający obecnie istne cmentarzysko, gdyż cały las pamiętnej zimy 1929 roku, wymarzł do szczętu. Ogołocone z liści, nagie szkielety drzew, dziwnie odbijały się od świeżej zieleni okolicznych połonin i polan leśnych, wywołując w przechodniu uczucie litości i smutku. Jednak przyroda dość szybko sama zabliźniła te rany, zastępując wymarzłe starodrzewia młodą buczyną. W przeciwieństwie do szkód czynionych przez człowieka, naturalne katastrofy rzadko bywają nieodwracalne.
Widok z tarasu pałacu w Średniej Wsi na teren dzisiejszego rezerwatu (Góra Sierota)
 źródło - Kuryer Terpiczowski
Zastanawiałem się, która to część lasów majątku Średnia Wieś została porażona przez mrozy. Czy mogły być to dzisiejsze rezerwatowe lasy objęte ochroną jako "Grąd w Średniej Wsi"? Wydaje się, że raczej nie gdyż rosnące tu dęby i sosny liczą podobno ponad 130 lat, a więc jakoś udało im się przetrwać zimę stulecia. Graby i buki, które też tu licznie występują wydaja się trochę młodsze, ale one też pamiętają 1929 rok. Patrząc na powyższe zdjęcie wykonane z tarasu pałacu w Średniej Wsi na teren obecnego rezerwatu możemy pozwolić sobie na refleksję jak zmienił się miejscowy krajobraz. Na zmeliorowanych łęgach nad Sanem  pasie się stado krów. Wyżej na zboczu pola uprawne zamieniają się w wąskie paski różnych upraw. Zarówno na zdjęciu jak też na starych mapach widzimy, że tereny rolne głębokimi zatokami wcinają się w las porastający południowe zbocza masywu Czulni. Dzisiaj jest to rezerwat czyli w pewnym sensie przykład lasu naturalnego, gdzie śladu polnych zatok  nie uświadczy. Jednak tak jak to zapisano na starej austriackiej mapie wojskowej z XIX wieku dalej mamy tu do czynienia z "Dąbrową".

Rezerwat "Grąd w Średniej Wsi" utworzony został w 2003 roku na powierzchni 58 ha. Chroni zbiorowiska grądu czyli lasu typowego dla piętra pogórza, w którymi dominującymi drzewami powinny być dęby, graby i lipy. Faktycznie grubych dębów tu nie brakuje, sporo jest także graba i buka. Runo takie trochę przejściowe trochę gatunków grądowych trochę typowych dla buczyn. Ot taki wcale nie rzadki pogórski mix grądowo-buczynowy ;-)
W okresie międzywojennym lewo- i prawobrzeżną część Średniej Wsi łączyły trzy brody. Dzisiaj bezpieczniej dotrzeć do rezerwatu od strony Zwierzynia. Gruntowa droga ciągnie się monotonnie po nadsańskiej terasie, wzdłuż dość stromej skarpy stanowiącej podnóże pasma Czulni.
 Na przedwiośniu bezlistny las odsłania tajemnice ukształtowania ternu. Z daleka widać wszelkie debrze i paryje. Dno lasu powolutku zaczyna się zielenić. Klują się pierwsze cebulice, złocie i przebiśniegi.
Późnoletnie zdjęcia dowodzą z kolei dobitnie, że królami grądu w Średniej Wsi są nadal dęby szypułkowe, chociaż historyczna nazwa "Dąbrowa" przeminęła z wiatrem. Mroczne wnętrze letniego lasu wygląda zupełnie inaczej niż rozświetlony Słońcem i kolorowy las wiosenny. Pod gęsto ulistnionymi koronami drzew, roślin niewiele. Tylko na skraju, blisko łąki kwitnie pszeniec gajowy, którego żółtopomarańczowe kwiaty kontrastują z fioletowymi przysadkami, co dało asumpt  ludowej nazwie "dzień i noc".
Pszeniec gajowy - typowy gatunek grądowy

Źródło archiwalnej fotografii drzewostanu i fragmentu tekstu o szkodach mrozowych: Franciszek Krzysik, Szkody spowodowane przez mrozy w drzewostanach bukowych z biologicznego i technicznego punktu widzenia. Sylwan 1931.

2 komentarze:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Na Suchym Obyczu jest cała polana uschłych, potężnych buków, zastanawialiśmy się z mężem, co było tego powodem, może pioruny waliły w to miejsce jeden za drugim, może zmieniły się stosunki wodne, a może po prostu, tak jak piszesz, mróz zajął te wierzchołkowe partie i zniszczył, ale co, tylko tak wybiórczo, w jednym miejscu? leśnicy pewnie znają odpowiedź na to pytanie. Znam hrabiego Krasickiego, wracam często do jego pamiętnika z Wielkiej Wojny, kiedy szedł od Przemyśla aż po Pokucie i Bukowinę, spisywał dzień po dniu, a przy okazji także obserwacje przyrodnicze, ludność, stroje, u niego przeczytałam o grządkach wzniesionych, podpatrzonych u rumuńskiej ludności, obecnie też czasami widuję takowe w ich przydomowych ogródkach; był dobrym gospodarzem; pszeniec to moja ulubiona roślina, takie zestawienie kolorów tylko przyroda może skomponować, rośnie łanami przy naszej drodze w dół, a za chwilkę zaniebieszczy się całe podwórze od cebulic, potem pierwiosnków i dąbrówek, i już trzeba kosić trawsko; nie lepiej to było w zimie? pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Chyba mimo wszystko lubisz to koszenie ;-) Co do uschniętych buków na Suchym Obyczu tą wątpię aby tam akurat mróz był przyczyną, Raz, że to muszą być solidne mrozy, dwa że podobno mróz największy jest w miejscach obniżonych tzw. zmrozowiskach. O - chociażby te wyniesione grządki też mają z tym trochę wspólnego.