Strony

wtorek, 28 stycznia 2014

Przełom Hołubli - żywy pomnik Henryka Strzeleckiego

Rezerwat „Przełom Hołubli” utworzony został w 1995 roku na powierzchni 46,42 ha. Zgodnie z aktem powołującym celem ochrony jest zachowanie fragmentu starodrzewu lipowego oraz malowniczej doliny przełomowej. W terenie obiecywany drzewostan lipowy jakoś trudno wypatrzeć - lipy owszem rosną to tu, to tam w niewielkiej domieszce.
Faktycznie rośnie tu  ładny mieszany drzewostan z dębami, grabami i bukami. Runo bujne i kolorowe szczególnie piękne wiosenną porą - ja niestety odwiedziłem rezerwat w maju czyli już po kwietniowej ferii barw. Spotkać tu można wiele ciekawych gatunków roślin między innymi chroniony typowo pogórski krzew - kłokoczkę południową.
Rezerwaty leśne kojarzą się nam najczęściej z zachowanymi resztkami naturalnych lasów, które uchowały się od siekiery człowieka. W tym przypadku starodrzew ma nieco inną historię. Najstarsze dęby w lesie mają według "Opisu taksacyjnego obręb Hołubla nadleśnictwa Krasiczyn" około 130-140 lat, czyli pochodzą mniej więcej z 1880 roku. Były to czasy świetności sapieżyńskiego majątku Krasiczyn. Sapiehowie od dawien dawna starali się zarządzać swoimi dobrami w sposób światły i racjonalny, zatrudniali więc najlepszych fachowców, także w dziedzinie gospodarki leśnej.
Położenie rezerwatu "Przełom Hołubli" w lasach majątku Krasiczyn - mapa WIG z lat 30 XX wieku
W 1917 roku Józef Szymusik tak opisywał ten majątek leśny:
W latach pięćdziesiątych jeszcze, ubiegłego stulecia (XIX w.), posiadały lasy krasiczyńskie wyłącznie prawie zadrzewienie liściaste, złożone przeważnie z buka i graba. W przymieszce pojawiały się mniej lub więcej licznie: dąb, jawor, klon, brzost, brzoza, osika i inne, mniej wartościowe gatunki. W rewirze VII. Żurawickim występował w dość znacznej ilości dąb, tworzący drzewostany czyste, oraz sosna. Rewir II. tworzyło zadrzewienie przeważnie jodłowe, czyste lub zmieszane z bukiem, który zajmował jednak także duże powierzchnie, jako panujący gatunek drzewa. W innych rewirach drzewa szpilkowe - jak: jodła, sosna - należały do rzadkości.
Odnowieniem lasów tych, podzielonych na zręby roczne i użytkowanych cięciami zupełnymi, opiekowała się niepodzielnie przyroda. O odnowieniu ręcznem, o czyszczeniach i trzebieżach nie myślano wówczas wcale. Starsze drzewostany, pochodzące z owych czasów, wykazują to dowodnie wszędzie. Przyznać jednak trzeba, iż dochowały się w znacznej ilości, mimo zupełnego z początku braku opieki, bardzo piękne buczniki, czyste, dobrze zwarte i gonne. Były to jednak prawie wyłącznie lasy opałowe. Przy cenach niskich — i popycie ograniczonym - dochody z nich musiały być oczywiście bardzo skromne. A i przyszłość ich nie zapowiadała się w tych warunkach różowo. 
Czosnek niedźwiedzi u ujścia Hołubli do Sanu
Ta okoliczność była też głównym powodem zasadniczej zmiany, wprowadzonej w toku gospodarstwa przez ówczesnego dyrektora lasów książąt Sapiehów ś. p. Henryka Strzeleckiego. Od niego to dopiero rozpoczyna się rozkwit tych lasów. Czytelnicy „Sylwana" przypomną sobie niezawodnie prace jego, pomieszczane swego czasu w tem piśmie o lasach krasiczyńskich. Wieje z nich dziecinna prawie miłość do tych lasów, której nawet długie lata rozłąki późniejszej przytępić nie zdołały. Wlał w nie ś. p . H . Strzelecki całą swoją niepoślednią wiedzę, całe zamiłowanie do przepięknego zawodu. Zapragnął stworzyć w kraju wzór postępowego, na zasadach nauki opartego gospodarstwa leśnego. Postanowił podnieść i zapewnić, wyższe z niego w przyszłości dochody, przez wprowadzenie stosownych domieszek drzew wartościowych do zadrzewienia istniejącego. I przyznać trzeba, że cel ten w znacznej części osiągnął. A wielkim musiał być nakład pracy, głęboka znajomość przedmiotu, żelazna wytrwałość, aby to uzyskać. Warunki były trudne. Miał przecież do przezwyciężenia niemałe przeszkody, wynikające z nieunormowanych stosunków, z braku sił zawodowych i potrzebnego do tego materyału, a przy niepewnych jeszcze w owym czasie i ograniczonych owocach doświadczeń, zebranych za granicą, w kraju znaleść ich przecież nie mógł. Jeżeli zaś nie wszystko udało się tak jak zamierzył, było to w znacznej części winą późniejszego zastoju w przebiegu rozpoczętych prac, na które już wpływu nie miał. Może też następcy nie pojęli należycie zamiarów i myśli ś. p . H . Strzeleckiego. Bo nawet to, co stworzył, zaczęło się z czasem zacierać, a nawet marnieć całkowicie. Z drzewostanów mieszanych tworzyły się stopniowo czyste, w których ten lub ów gatunek drzewa brał górę.Głównym tego powodem był zupełny brak pielęgnowania, t. j. czyszczeń i trzebieży. Także następne odnowienia przeszły znowu po części przynajmniej w szablon, jakkolwiek posiłkowano się już prawie wszędzie odnowieniem ręcznem. Skutki tego przetrwały po dzień dzisiejszy, bo nie zdołano już później w zupełności im zapobiedz.
Dopiero w latach ośmdziesiątych i następnych, ubiegłego wieku, nastała znowu zbawienna dla lasów krasiczyńskich zmiana. Wprowadził ją ówczesny inspektor lasów książąt Sapiehów p. Antoni Kauss. On to rozwinął i ustalił wszechstronnie zaniedbane dzieło ś. p . H . Strzeleckiego. Wydoskonalił je i nadał mu właściwy kierunek. Od tego czasu gospodarstwo leśne weszło znowu na tory należyte, rozwinęło się świetnie i wydało owoce zdumiewające. Goiły się szybko rany, z zaniedbań poprzednich powstałe. Zapanował wszędzie wzorowy ład, jakby za dotknięciem różczki czarodziejskiej. Znikały drzewostany liche, bezprzyszłości, aby zrobić miejsce nowym, pełnym siły i życia.
Z natury świeża i żyzna gleba tych lasów ułatwiała w niemałym stopniu zadanie. Głównym wszakże czynnikiem w dokonaniu odrodzenia i udoskonalenia gospodarstwa, była wiedza i silna wola kierownika. Znikały stopniowo wszelkie niewłaściwości, gleba leśna pokrywała się bujną i wielce urozmaiconą szatą, głównie szlachetnych gatunków drzew leśnych. Nie zapomniano jednak bynajmniej o właściwych dziedzicach tej ziemi; przeciwnie pozostawiono im w zupełności przynależne im miejsce. To też na tle odnowień bukowych, do których przyroda sama domieszała zwykle pewną ilość dębów, jaworów, klonów, brzostów — powstawały gniazda i kępy złożone z drzew szpilkowych: świerka, sosny, jodły, daglezyi, sosny amerykańskiej, przede wszystkiem zaś modrzewia. Ostatni jednak wprowadzano zazwyczaj pojedynczo lub małemi grupami; wyjątkowo tylko tworzono większe kępy. Całe połacie lasów przystrajały się w szatę, dotychczas nieznaną.
Po za drzewostanami mieszanymi powstawały także równocześnie, uprawy dębowe. Ze skromnych na razie początków rozrosły się one do poważnych rozmiarów. Zajmowały setki hektarów powierzchni. Rok rocznie zdobywały dla siebie nowe obszary. Najstarsze z nich dochodziły 30 lat wieku. Rozwój ich, to wyraz niespożytej siły życiowej.
Wzrastały w pełnem zwarciu, najczęściej w towarzystwie buka, który powstawał zazwyczaj w tyle za nimi. Nieskazitelna prawie prostość strzały młodników dębowych, tryskający życiem ich wygląd, budzić musiały najlepsze nadzieje.
Słowem każdą piędź ziemi wyzyskano troskliwie i umiejętnie, przeznaczając dla każdej najodpowiedniejszy dla niej gatunek drzewa. Nigdzie chyba nie można było spotkać mieszaniny tak różnorodnej, tak jednak dobrze dobranej. Z doświadczeń dokonanych za granicą korzystano w pełnej mierze, z najlepszym skutkiem.
Nie zapomniał p. Kauss także o równoczesnem ratowaniu pozostałości po ś. p . H . Strzeleckim. Przeciwnie, ze zwykłą sobie sprężystością rozpoczął urzędowanie swoje - od tej tak ważnej w gospodarstwie leśnem czynności. Oględnym czyszczeniom i trzebieżom, w tych przełomowych czasach dokonanym, zawdzięczały byt swój dalszy i trwałość zalesienia z czasów ś. p . H . Strzeleckiego. Tym sposobem uratowano wszystko, co się jeszcze uratować dało - z zachowaniem tego piękna, jakie założyciel chciał im nadać. Na rozległych więc przestrzeniach szumiały wspaniałe drzewostany mieszane różnego wieku, obok zapoczątkowanych tak szczęśliwie dąbrów, które we wszystkich - rewirach zdobywały coraz bardziej przynależne im miejsce.
Wszystko to niemal należy dzisiaj do przeszłości. Huragan wojny zmiótł za jednym potężnym podmuchem cały dorobek dziesiątek lat - ciężkiej, prawdziwie ofiarnej pracy. Dziwnym zbiegiem okoliczności, a raczej konieczności gospodarczych - wszystkie prawie te dorobki ostatnich dziesiątek lat - leżały w sferze najwięcej zagrożonej - w obrębie linii obronnych twierdzy. (Lasy krasiczyńskie kiedyś a dzisiaj. Sylwan Nr. 1—3,1917 rok)
Żywokost bulwiasty
jak widać leniwym trzmielom nie chciało się przepychać przez rurkę kwiatu tylko przegryzały się do nektaru z boku
Wychodzi więc na to, że niegdyś w majątku krasiczyńskim, a być może także w dolinie Hołubli dominowały buki i graby, a dzisiejsze mieszane lasy z dużym udziałem dęba to przede wszystkim dzieło Henryka Strzeleckiego i jego następców. Trzeba przy tym pamiętać, że ten wybitny leśnik nie tylko lasy kształtował, ale wychowywał również całe pokolenia polskich leśników. Jego działalność edukacyjna i organizacyjna to przede wszystkim utworzenie Krajowej Szkoły Gospodarstwa Lasowego we Lwowie w 1874 roku. Jednak jego pierwsze działania na niwie dydaktycznej miały miejsce właśnie tutaj w majątku Krasiczyn. 
Dawna siedziba dyrektora dóbr i kontrolera w lasach Leona ks. Sapiehy 
opis wg. Misiak T. 2005: W dorzeczu środkowego Sanu

Jak podają źródła pierwsza (1857 rok) na ziemiach polskich szkoła dla leśniczych powstała w Hołubli w majątku hr. Leona Sapiehy. Ciocia Wikpiedia podaje, że było to "w Hołubli koło Przemyśla  (obecnie miejscowość znajduje się w granicach miasta)." Według mnie żadnej innej Hołubli w okolicy nie ma i nie było, tylko właśnie ta osada leśna i folwark w dolinie rzeczki Hołubla. Folwark, do którego w 1939 roku, w pośpiechu przed wkraczającą na prawy brzeg Sanu Armią Czerwoną, przenosił z Krasiczyna co cenniejsze zbiory Leon Sapieha, budowniczy dworku myśliwskiego zapraszającego dzisiaj gości jako Leśny Zakątek.
Henryk Strzelecki.(1819-1901)
 źródło: Sylwan.Organ Galicyjskiego Towarzystwa Leśnego.1889 R.7 nr 8 
Tak więc to miejsce - dolina Hołubli jest żywym pomnikiem, być może najwybitniejszego polskiego leśnika Henryka Strzeleckiego. Las widział on bowiem nie tylko jako fabrykę drewna, ale również jako ważny element przyrody wpływający na warunki klimatyczne oraz kondycję psychiczną człowieka:
Jeżeli więc lasy łagodzą gorąco i zimno, łamią skutki niszczące prądów powietrza, wywierają wpływ na ilość opadów atmosferycznych, jeżeli zasilają niemi źródła, z których biorą początek rzeki, i chronią nas od niszczących wylewów, a lasy na piaskach lotnych zabezpieczają od piaskowych zamieci, lasy w górach wysokich od usuwania się ziemi, kamieni i śniegów, i.t.d.: to czyż możemy powiedzieć, że przeznaczeniem lasów jest jedynie dostarczanie nam drzewa? Możemyż wątpić, że przyroda naznaczyła im w swojem gospodarstwie inne dalej sięgające miejsce?
Dodajmy tu jeszcze, że obecność lasów przyczynia się do ozdoby kraju, do uprzyjemnienia siedzib ludzkich, do orzeźwienia umysłu i serca człowieka. Bo któż nie doznał na sobie wrażenia, jakie sprawia szum poważny lasu, jego mrok tajemniczy? Gdzież się podnosi serce wyżej i goręcej ku Stwórcy, jak nie w zielonej niebotycznej świątyni przyrody ?
To wszystko cośmy tu powiedzieli o wpływie lasów, winno być bodźcem do gospodarczego i zachowawczego z niemi obchodzenia się, szczególnie zaś z lasami górskiemi, których znaczenie nawet ci uznają, co nie przypisują lasom w ogóle wpływu na stosunki klimatyczne krajów. Bo w lasach tych, jak mówi pewien pisarz, mieszkają Bogi, które zsyłają swe błogosławieństwa na tych, co świątynie ich szanują, ale biada tym, którzy wypędzają te Bóstwa z ich odwiecznych siedzib spokojnych, - cały nawal żywiołów rozpasanych spływa na ich głowy.
(Las w stanie natury. Henryk Strzelecki 1874 rok)

Wyświetl większą mapę

10 komentarzy:

obszarny pisze...

Po raz kolejny czytam z zaciekawieniem o pobliskim i znanym mi przecież miejscu. Po raz kolejny z ciekawego źródła korzystałeś (czasopismo leśne Sylwan) i zastanawiam się, skąd wiesz, gdzie szukać informacji na dany temat?

Stanisław Kucharzyk pisze...

Odpowiedź na Twoje pytanie jak efektywnie korzystać z różnych źródeł informacji całkiem prosta nie jest, aczkolwiek w znacznym stopniu ułatwił ją Internet. Podstawowa zasada kwerendy tematu - zaczynasz od źródeł powszechnie znanych - np. ciotki Wikipedii, dostępnych publikacji i drążysz interesujące wątki co do których czujesz niedosyt informacji. Często w tych podstawowych źródłach są odnośniki do źródeł rozszerzających. Poza tym jest wujek Google - tylko tu trzeba mieć trochę sprytu i szczęścia jakie słowo do wyszukiwarki wpisać (np. kto mógł pisać o tym miejscu, nazwa miejsca, właściciel miejsca, czasopismo gdzie o tym coś mogło być). Ja zainteresowałem się tym wątkiem szkoły leśnej w Hołubli, wpisywałem Strzelecki i Sylwan (bo wiedziałem, że tam publikował) i znalazłem poprzez zwykłe googlowanie właśnie te konkretne stare Sylwany w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej. Tak się składa, że baza indeksowa Google przeszukuje nie tylko zwykłe strony www ale także pliki pdf i djvu - formaty używane w bibliotekach cyfrowych. Można korzystać też wyszukiwarki Federacji Bibliotek Cyfrowych albo z wyszukiwarek w konkretnych bibliotekach cyfrowych (niekiedy są lepsze niż Google - np. w Podkarpackiej Bibliotece Cyfrowej mają lepszy system indeksowania treści) . Bywa że nasze antywirusy blokują aplikacje Java udostępniające pliki djvu ale można sobie z tym poradzić.
Co ciekawe w tej Hołubli mieszkał i gospodarzył po Strzeleckim inny nestor polskiego leśnictwa Jan Miklaszewski późniejszy rektor SGGW. Tutaj w 1904 roku urodził się jego syn Jerzy, którego zamordowano w Katyniu. Niby niepozorne miejsce, a z taką HISTORIĄ . Powodzenia w odkrywaniu przeszłości!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

No właśnie, przedpola twierdzy; jak czytam różne opracowania, wspomnienia, pamiętniki, wszędzie piszą o bezlitosnym wysiedlaniu, burzeniu cerkwi i dworów, wycinaniu lasów do gołej ziemi; dobrze, że zostało chociaż trochę nasadzeń z czasów p. Strzeleckiego; tak się zastanawiam, czy dzisiejsza gospordaka leśna spełnia chociaż trochę zasad prawidłowego kształtowania lasów z tamtych czasów, czy wszystko odwrócone o 180 stopni; chociaż mówią, że gospodarowanie lasami mamy jedno z najlepszych w Europie;
w Hołubli rzeczywiście spokój, budynek dworku oddalony od drogi, szliśmy kawałek ścieżką, było po deszczu, błotko, nie doszliśmy do przełomu potoku, a już wyobrażałam sobie głębokie koryto, o stromych ścianach, czy tam tak jest? pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Jeśli chodzi o przełomowy charakter "Przełomu Hołubli" to myślę, że jest to trochę na wyrost (w sensie popularnych wyobrażeń czym jest przełom), przynajmniej w odniesieniu do samego rezerwatu. Patrząc na plastyczną mapę terenu (dorzuciłem na dole postu) przełomowy Hołubli charakter zaznacza się najwyraźniej w dolnym biegu już poza rezerwatem.
Jeśli chodzi o gospodarowanie w lasach to już Strzelecki pisał, że las rożne funkcje pełni, a dzisiaj jeszcze wiele innych mu wyznaczamy. Dla każdego człowieka też las różne może mieć znaczenie. Dla jednego to głównie źródło dochodów i podstawa materialnego bytu, dla innych "ozdoba kraju, uprzyjemnienie siedzib ludzkich, orzeźwienie umysłu i serca człowieka". Wielu tych funkcji pogodzić w jednym miejscu się nie da. Co do współczesnego gospodarowania lasami - można by długo o tym pisać i może kiedyś się pokuszę. W zależności od przyjętych wskaźników (patrz preferencje powyżej) i metod oceny wynik może być diametralnie różny. Na przykład zasobność drewna m3 na 1 ha od 15 m3/1 ha w Islandii do 346 w Szwajcarii m3/1 ha. Średnio w Europie 105 m3/ha, w Polsce jakieś 250 (stan na 2010 rok.) Czy jest to w ogóle porównywalne ze względu na różnice warunków klimatycznych, składów gatunkowych itd. ?????
Ale na potrzeby Twojego pytania, moja subiektywna ocena - średnia europejska + w tej dziedzinie na podstawie raportu http://www.unece.org/fileadmin/DAM/timber/meetings/20121122/MS_Poland_in_SoEF_bz.pdf

Zofijanna pisze...

Sporo informacji można znaleźć w necie, jeżeli się wie czego szukać.
Dzisiaj działalność i praca Henryka Strzeleckiego to bajka. Trudno uwierzyć, że kiedyś ludzie dużo dobrego mogli zdziałać dla innych i dla przyrody.
Ja byłam w rezerwacie w 2011 roku we wrześniu- po lecie, które przyniosło obfite opady. Widać było, jak wysoko podniosła się woda w Hołubli.
Z pewnością runo tam jest bogate- spotkałam tam rośliny, które o tym świadczyły.
Chciałam przyjechać tam wiosną, kiedy kwitną przylaszczki, ale ciągle nie mam czasu.
Czyli należałoby opuścić rezerwat. aby faktycznie zobaczyć przełom rzeki ?

Stanisław Kucharzyk pisze...

Przepraszam chyba więcej namieszałem niż wyjaśniłem odpowiadając Marii. Chodziło mi o to, że w samym rezerwacie i wyższych partiach Hołubla płynie meandrując po dość szerokiej dolince. Zbocza dość łagodnie wznoszą się po obu stronach. Trudno się dopatrzeć klasycznego, przełomowego charakteru. Więcej zdjęć możecie obejrzeć na stronie www.rezerwaty-podkarpackie.pl/. Natomiast patrząc od strony rozległej równiny nad Sanem na "wrota" doliny Hołubli w paśmie zalesionych wzgórz między Korytnikami a Wapowcami, możemy się przekonać, że rzeka się trochę "napracowała" rzeźbiąc tę dolinkę.

Anonimowy pisze...

No i zarżnęli przełom, to jaka masakra, rzeczka jakby regulowana, narzucali kamieni w nurt na zakrętach (wygląda jak jakiś strumień w Zakopanym, nawet im nie przyszło do głowy użyć miejscowego kamienia), a droga to już kompletny obłęd, zrobili leśną autostradę do zwózki drewna, do tego zbudowali mostek na rzece w środkowym jej biegu.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Przykro czytać. Słyszałem, że przeprowadzono tam działania mające na celu udrożnienie koryta poprzez likwidację istniejących progów, ale nie widziałem co "przy okazji" wykonano.

Anonimowy pisze...

To tak jakby progi na Tanwi zlikwidowali, to jakiś idiotyzm w czystej postaci.
Bylem tam ze 3-4 razy, progów jakiś specjalnych nie zauważyłem, te działania miały chyba na celu powstrzymanie koryta rzeki przed przemieszczaniem się co jest procesem naturalnym w końcu to rezerwat który miał chronić koryto rzeki i przyrodę .Fragmenty z planu ochrony rezerwatu "Formy geomorfologiczne występujące w rezerwacie w postaci przełomów,
wąwozów i dolin erozyjnych odznaczają się wyjątkowymi walorami krajobrazowymi,
są ponadto świadectwem dynamicznych procesów erozyjnych kształtujących rzeźbę
terenu.. Najbardziej aktywne procesy występują we wschodniej części rezerwatu jako
efekt erozji potoku oraz erozji powierzchniowej i sufozji. Całość elementów rzeźby
terenu tworzy niezwykle malowniczy krajobraz..

Jeszce jeden;
"6. Koncepcja ochrony walorów przyrodniczych rezerwatu
Podstawową zasadą w okresie obowiązywania planu ochrony rezerwatu
„Przełom Hołubli” będzie jak największe ograniczenie ingerencji człowieka w
procesy zachodzące w ekosystemach leśnych."

No i pozamiatali,chyba wzięli jakieś dopłaty na to, albo ich już zupełnie pogięło w tych lasach państwowych ,czy kto tam tym zarządza, przecież to już do prokuratora się nadaje.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Z tego co słyszałem (na jakiejś konferencji) było tam kilka sztucznych progów, które utrudniały migrację ryb. Uniwersytet Rzeszowski to firmował. Usiłowałem coś znaleźć w necie ale niestety nie udało mi się. Jeśli jest Pan pewny, ze jakieś działania naruszenia koryta w rezerwacie przeprowadzono to proponowałbym poinformować rzeszowski RDOŚ. Tyle, że sugeruję najpierw sprawdzić czy faktycznie w granicach obszaru chronionego tutaj szczegółowy zasięg granicy rezerwatu wg danych GDOŚ klik