źródło Paluzzi i in. Journal of the Royal Society of Medicine, 2007 |
Naukowcy z nowojorskiego Uniwersytetu Columbia oraz Instytutu Psychiatrycznego w prestiżowym periodyku naukowym JAMA Psychiatry (wcześniej Archives of General Psychiatry) ogłosili interesujący artykuł o intrygującym tytule: Neuroanatomiczne korelaty religijności i duchowości. Studia u dorosłych z wysokim i niskim dziedzicznym ryzykiem depresji.
Badacze ci od dłuższego czasu zajmują się problemem depresji. We wcześniejszych badaniach naukowcy stwierdzili 90% zmniejszenie ryzyka depresji klinicznej, u osób z grupy zwiększonego dziedzicznego ryzyka, które deklarowały, że religia lub duchowość są dla nich bardzo ważne. Nie stwierdzili przy tym znaczącej korelacji między częstotliwością uczęszczania do kościoła, a ryzykiem depresji. Wcześniejsze wyniki badań mózgu dorosłego potomstwa w rodzinach wysokiego ryzyka wykazały również duże obszary cieńszej kory mózgowej na całej bocznej powierzchni prawej półkuli mózgowej.
Celem obecnych badań było ustalenie, czy dorośli z grupy wysokiego ryzyka, którzy deklarowali wysokie znaczenie religii lub duchowości, mieli korę mózgową grubszą niż ci, dla których te wartości miały znaczenie umiarkowane lub niskie. Dodatkowo badano czy ten fakt zmieniał dziedziczne ryzyko depresji.
W badaniach wzięło udział 103 dorosłych (w wieku 18-54 lat ), którzy byli dziećmi lub wnukami chorych na depresję (grupa wysokiego ryzyka) lub pochodziło z rodzin zdrowych (grupa niskiego ryzyka). Deklarowane znaczenie religii lub duchowości oraz uczęszczania do kościoła, były oceniane dwukrotnie w odstępie pięcioletnim, zaś grubość warstwy korowej mózgu mierzono na podstawie rezonansu magnetycznego na końcu ocenianego okresu.
Stwierdzono, że deklarowane znaczenie religii lub duchowości, było związane z grubszą korą mózgową w regionach ciemieniowych i potylicznych, w przyśrodkowej powierzchni płata czołowego prawej półkuli oraz w regionach klinka (cuneus) i przedklinka (precuneus) lewej półkuli, niezależnie dziedzicznego ryzyka depresji. Zależności analogicznej nie stwierdzono w przypadku częstości uczęszczanie do kościoła. Ponadto ustalono, że powyższa zależność jest znacząco silniejsza w grupie wysokiego ryzyka, w porównaniu z grupą niskiego ryzyka rozwoju choroby depresyjnej. Autorzy artykułu zastrzegają przy tym, że uzyskane wyniki wskazują na statystyczną istotność korelacji i nie dowodzą związku przyczynowo-skutkowego między deklarowanym znaczeniem religii lub duchowości, a grubością warstwy korowej.
Celem obecnych badań było ustalenie, czy dorośli z grupy wysokiego ryzyka, którzy deklarowali wysokie znaczenie religii lub duchowości, mieli korę mózgową grubszą niż ci, dla których te wartości miały znaczenie umiarkowane lub niskie. Dodatkowo badano czy ten fakt zmieniał dziedziczne ryzyko depresji.
W badaniach wzięło udział 103 dorosłych (w wieku 18-54 lat ), którzy byli dziećmi lub wnukami chorych na depresję (grupa wysokiego ryzyka) lub pochodziło z rodzin zdrowych (grupa niskiego ryzyka). Deklarowane znaczenie religii lub duchowości oraz uczęszczania do kościoła, były oceniane dwukrotnie w odstępie pięcioletnim, zaś grubość warstwy korowej mózgu mierzono na podstawie rezonansu magnetycznego na końcu ocenianego okresu.
Stwierdzono, że deklarowane znaczenie religii lub duchowości, było związane z grubszą korą mózgową w regionach ciemieniowych i potylicznych, w przyśrodkowej powierzchni płata czołowego prawej półkuli oraz w regionach klinka (cuneus) i przedklinka (precuneus) lewej półkuli, niezależnie dziedzicznego ryzyka depresji. Zależności analogicznej nie stwierdzono w przypadku częstości uczęszczanie do kościoła. Ponadto ustalono, że powyższa zależność jest znacząco silniejsza w grupie wysokiego ryzyka, w porównaniu z grupą niskiego ryzyka rozwoju choroby depresyjnej. Autorzy artykułu zastrzegają przy tym, że uzyskane wyniki wskazują na statystyczną istotność korelacji i nie dowodzą związku przyczynowo-skutkowego między deklarowanym znaczeniem religii lub duchowości, a grubością warstwy korowej.
Stwierdzają, że grubsza kora mózgowa wraz z dużym deklarowanym
znaczeniem religii i duchowości, może sprzyjać odporności na rozwój choroby
depresyjnej u osób z wysokim dziedzicznym ryzykiem depresji klinicznej.
Wielki szacunek dla badaczy którzy zajmują się tą straszną chorobą.
źródło: Wikipedia |
Wychodzi jednak na to, że Franz Joseph Gall miał sporo racji ze swoją koncepcją frenologii. Ten austriacki neurolog i psycholog twierdził między innymi, że moralne i intelektualne cechy osoby są wrodzone, zaś ekspresja tych cech zależy od budowy mózgu. Teoria ta w latach w pierwszej połowie XIX wieku opanowała całą naukę zachodnią, a po pół wieku uznana została za pseudonaukę. Głównie za przyczyną szczególnych metod badawczych, w których po kształcie czaszki oceniano stopień wykształcenia poszczególnych części mózgu, a tym samym cechy charakterologiczne
Nie wiem czy pamiętacie jak to diabeł pod postacią doktora nawiedza uwięzionego Kordiana niby to w celach badawczych? W dialogu z dozorca przywołuje dwóch uczonych z tamtych czasów twórcę frenologii Franza Josepha Gala i autora fizjonomiki Johanna Caspara Lavatera.
Jakież systemata pan doktor zachwala?
DOKTOR
Macanie głów.
DOZORCA
Rozumiem, to systemat Galla.
DOKTOR
Tak.
DOZORCA
Ciekawość mię bierze, czy się pan przekona
Z głów, która tutaj głowa najostrzej szalona?
DOKTOR
O! ja odgadnę z twarzy sądem Lawatera.
wskazując na Kordiana
Ot - ta...
DOZORCA
Wzrok Eskulapa niedobrze przeziera,
Ten młodzieniec wszedł tutaj, bo cesarz osądził,
Że musi być szalony - lecz cesarz pobłądził.
Ten młody ma gorączkę, lecz rozsądek zdrowy,
Zdrowszy niż twój, doktorze, niż mój nawet.
DOKTOR
Nawet?
DOZORCA
Ha! obraziłem ciebie, paluszku Gallowy!
Chciałbyś mi ostrym słówkiem odpalić wet za wet
I abyś dowiódł, że ten młody pstro ma w głowie,
Może dowiedziesz, żem ja szalony?
Co prawda religijność (z ang. Veneration) frenolodzy lokowali nieco w innym miejscu niż nowojorscy psychiatrzy (między płatem czołowym a ciemieniowym), ale jak wynika ze współczesnych badań tak dużo się znowu nie pomylili.
Pewne i pocieszające jest jedno. Naukowcom często zdaje się, że poznali już wszystkie tajemnice wszechświata i ludzkiego umysłu. Wymyślając guzy frenologiczne, memetykę, interpretując podteksty fresków Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej (rycina w nagłówku) uważają, że wyjaśnili porządek wszechrzeczy. Czas i życie pokazuje jednak, że do prawdziwej mądrości często im daleko, a wynik statystycznie istotny nie zawsze oznacza prawdziwy.
I postanowiłem sobie poznać
mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę.
Poznałem, że również i to jest pogonią za wiatrem,
mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę.
Poznałem, że również i to jest pogonią za wiatrem,
bo w wielkiej mądrości - wiele utrapienia,
a kto przysparza wiedzy - przysparza i cierpień.
a kto przysparza wiedzy - przysparza i cierpień.
3 komentarze:
Zupełnie nie wiem, o co chodzi w tych badaniach, ale z własnej obserwacji osoby depresyjnej, zauważyłam, że poszła ona zupełnie w kierunku religijnym, aż ociera się to o bigoterię; ale skoro jej to pomaga, znalazła jakąś równowagę w życiu, to niech sobie ma tę korę grubszą ...albo chudszą; jedno jest pewne, depresję trzeba leczyć; u nas, na wsi, był sąsiad, kiedy choróbsko nasilało się, wszyscy mówili, oho! już ma melancholię! ... i tak było u babki jego, u jej dzieci, bo kto kiedyś zwracał na to uwagę; pewnie namieszałam, jak zwykle, i nie na temat; pozdrawiam.
Nic namieszałaś Mario i masz rację że depresję trzeba leczyć i nie bagatelizować. Tyle, że trendy są bardzo niepokojące. Podobno "aż 165 milionów Europejczyków, czyli 38 procent populacji naszego kontynentu, każdego roku cierpi na zaburzenia psychiczne i choroby mózgu takie jak depresja, napady lęku, bezsenność oraz demencja - wykazał raport European College of Neuropsychopharmacology.". Nie lepiej w Polsce - szacuje się że 10% choruje na depresję - "W ciągu ostatnich 20 lat gwałtownie wzrosła liczba Polaków cierpiących na choroby związane z psychiką". "W latach 1990–2010 prawie czterokrotnie wzrosła liczba zaburzeń psychotycznych, takich jak zaburzenia dwubiegunowe czy psychozy. Jest także siedmiokrotnie więcej zaburzeń wywołanych używaniem leków i narkotyków." Tak więc każdemu życzmy grubej kory mózgowej i mocnego oparcia w "wartościach duchowych"
Czytałem o tych badaniach, to trochę tak jak z mięśniami i wyciskaniem sztangi, im więcej masy tym cięższa sztanga. Korelacja jest. Ale wciąż nie wiemy czy masa idzie w ślad za sztangą, czy siła za masą...
Niedawno czytałem o badaniach które "dowiodły" że najwięcej osób niezadowolonych ze swojego ciała znajdziemy... na siłowni! (co jest w miarę intuicyjne), i to w grupie zaawansowanej! (co już intuicyjne nie jest, bo wydaje się że powinno być tak u początkujących).
Oczywiście błąd polegał na formułowaniu pytań i zliczaniu odpowiedzi.
Podobnie jest pewnie w przypadku gruboś i kory i religijności, raz że nie wiemy co podąża za czym, a dwa że nie mamy pojęcia czy człowiek ucieka od depresji w religijność, czy jest religijny i dlatego depresje go nie dopadają. Osobiście widzę sens nie w tropieniu korelacji statystycznych ale w badaniach typu fMRI. Jest jakaś akcja i jakaś reakcja lub brak i dopiero potem możemy kombinować co to wszystko znaczy.
Prześlij komentarz