Strony

niedziela, 28 lipca 2013

Misiu, ale my jesteśmy w... Rybotyczach?!

Tytuł posta nawiązuje oczywiście do znanej z TV promocji funduszy unijnych "Misiu, ale my jesteśmy w Sanoku!". W reklamie sympatyczne małżeństwo zachwycone wieczornym widokiem Galicyjskiego Rynku z sanockiego skansenu ubolewa, że takie miejsca są mało znane i kiepsko dotowane. Z promocją nie jest chyba jednak tak źle, skoro w pierwszym roku Rynek odwiedziło ponad 150 tysięcy osób.

Płot w miasteczku galicyjskim
Trzeba przyznać, że jest co oglądać i podziwiać. Półhektarowy, wybrukowany placyk otacza 26 budynków typowych dla galicyjskiego miasteczka z początku XX wieku. Wiele z tych obiektów jest "żywych". Na poczcie można wysłać pamiątkową kartkę. 
Przed siedzibą fotografa stoi landszaft z dziurą na głowy dla pragnących uwiecznić swoja podobiznę. W piekarni nabyć można pieczywo z piekarni Jadczyszynów, w tym doskonałe proziaki i cebulaki. Karczma zaprasza na regionalną kuchnię i kręgle.
Nie zabrakło innych ważnych instytucji takich jak: urząd gminy, zegarmistrz, fryzjer, kowal, remiza, apteka. Wszystkie obiekty są stosowanie wyposażone w sprzęty i meble zgodne z pełnioną funkcją.
Jest też bardzo ciekawy, pięknie wyposażony dom żydowskiego kupca z Ustrzyk Dolnych. W końcu znaczący procent mieszkańców galicyjskich sztetli stanowili właśnie Żydzi. Dom z ganeczkiem wyposażonym w uchylne, podnoszone kołowrotem połacie dachowe. Wszystko po to aby zadość uczynić formalnym wymaganiom Święta Szałasów (Sukkot), kiedy to należało jeść posiłki pod gołym niebem. Na ganku czeka zresztą nakryty do wieczerzy stół.
Jest tak jak maluje słowem Antoni  Słonimski w "Elegii miasteczek żydowskich" - wierszu pięknie wyśpiewanym przez Anoninę Krzysztoń. 
Chociaż ryneczek znajduje się w Sanoku to proweniencja budynków jest najczęściej pogórska. Informują o tym tabliczki adresowe z kolejnymi numerami i nazwami miejscowości skąd pochodzą repliki. Odnajdziecie tu między innymi obiekty  z Birczy, Brzozowa, Dębowca, Niebylca, Sanoka i Starej Wsi.
Jest też oznaczona numerem 23 pracownia obuwia Jana Szudego z tytułowych Rybotycz.

Jednego czego mi tam zabrakło to przysłowiowego galicyjskiego bałaganu. Domy stoją trochę za porządnie , komin w komin, kalenica w kalenicę, pod strychulec, a przecież wiadomo jak powstawała wyglądała zabudowa autentycznych małomiasteczkowych rynków w tej części C.K. Austrii.
Rynek w Ciężkowicach, źródło: pogorze24.pl
Dalej w głębi skansenu odnajdziecie również archetyp pogórskiej wsi.
Zgodnie z geografią, poniżej umieszczonych na zboczu Białej Góry gospodarstw i cerkiewek Bojków i Łemków, stoją chaty i kościoły Pogórzan Wschodnich i Zachodnich.
Płot na wsi bojkowskiej
O chyżach bojkowskich i zagrodach łemkowskich pisał nie będę, bo w końcu blog jest pogórski, ale przyjedźcie do Sanoka i sami poogladajcie.
Płot na wsi pogórskiej
Naturalne walory terenowe i krajobrazowe stanowiące oprawę chat, zostały perfekcyjnie uzupełnione ogródkami, polami, sadami.
Aranżacja i kompozycja dają wrażenie małej wędrówki w czasie i przestrzeni, prosto w świat wsi sprzed wieku.

A może i wieków trzech, gdyż najstarsza zagroda pochodzi bagatela z 1681 roku.

Odnalazłem nawet pamiątkę z mojej rodzinnej miejscowości w postaci kapliczki z figurą św. Jana Nepomucena. Zastanawiam się tylko jak to jest, gdyż rzeczona kapliczka z nieco odmienną figurą Nepomuka nadal stoi nad rzeczką obok nowowiejskiego, pięknie odremontowanego dworu. Dzisiaj to już zresztą nie Nowa Wieś Czudecka, ale ul. Jasielska w Czudcu ;-) Jak wygląda oryginał pooglądajcie na stronie Rzeszów i Podkarpacie.
Zresztą gdzie oryginał, a gdzie replika?


13 komentarzy:

Moje marzenia pisze...

pięknie...

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Już wczoraj wieczorem powłóczyłam się za Toba po skansenie; a już zupełnie bez żadnych oporów zamieszkałabym w jednej z chat, może w tej z plecionym płotem i masą kolorowych kwiatów w ogródku;
a Rybotycze? hm! niosło ku nam zza góry ostatniej soboty muzyczne odgłosy, nie wiem, może dyskoteka, może wesele ... wstałam o piątej rano, a oni jeszcze bawili ... i tak sobie pomyślałam, mają ludzie zdrowie; pozdrawiam serdecznie.

Anonimowy pisze...

Fakt domki wyglądają jak spod sztancy, tak nie powstawało miasteczko i się nie rozwijało...
Szkoda, że nie ma zróżnicowanej architektury, biedniejszej, bogatszej, większej , mniejszej...
Ale tak zapewne było taniej...

Stanisław Kucharzyk pisze...

A któż to w tamtym roku szalał do rana na zamku w Krasiczynie? ;-)

Stanisław Kucharzyk pisze...

W sumie to ta pierzeja tak równo im wyszła. Inne są bardziej róznorodne.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Pięknie, mimo paskudnej pogody (dwa tygodnie temu).

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

E, nie tak całkiem do rana!

Anonimowy pisze...

Można naprawić błąd...
Dostawić przybudówki...
Gdzie kochały ułana Żydówki...

Kris Beskidzki pisze...

Już dawno w Sanoku nie byłem, ale w okolicy. Jednak kwater brakuje. Niemniej okolice warte odwiedzenia. Wszyscy tylko nad Solinę.

Pozdrawiam i zaprażam do siebie. :)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Będę zaglądał na szlaki i bezdroża :-)

Joanna Wilgucka-Drymajło pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Joanna Wilgucka-Drymajło pisze...

Piękne zdjęcia... a ten tytuł;) Może mogłabym "pożyczyć" na swojego bloga 2 zdjęcia związane z "pracownia obuwia Jana Szudego z tytułowych Rybotycz"?

Joanna Wilgucka-Drymajło pisze...

Dzięki:)