Zewnętrzna oprawa Świąt Bożego Narodzenia kojarzą się nam zwykle z siankiem, choinką i jemiołą ewentualnie doniczkowymi poisencjami, zygokaktusami, cyklamenami. Dawniej w izbach na pogórzu pojawiał się jeszcze snop niewymłóconego zboża. W krajach anglosaskich popularną, chociaż dość kosztowną ozdobą mieszkań w tym okresie są niektóre gatunki tropikalnych storczyków kwitnące podczas naszej zimy. Pierwotnie nie było ich zbyt wiele, gdyż tzw. gatunki botaniczne raczej rzadko kwitną w grudniu. Stąd też intensywne poszukiwania dziewiętnastowiecznych botaników, aby odnaleźć nowe grudniowe orchidee. Zrozumiała jest także radość z odnalezienia na terenie Wenezueli w grudniu 1881 roku kwitnącej katleii Percivala Cattleya percivaliana. Na wiele lat stała się ona świątecznym kwiaciarnianym hitem.
Storczyk z liczebnego w gatunki rodzaju katleja |
Dziś, gdy ogrodnicy wyhodowali wiele odmian, pierwotne gatunki straciły nieco na znaczeniu, zaś podstawowym całorocznym produktem handlowym kwiaciarni pozostaje falenopsis zwany także ćmówką.
Prawdziwą gwiazdą Bożego Narodzenia, a raczej storczykiem gwiazdy betlejemskiej jest jednak nadal madagaskarska orchidea Angraecum sesquipedale (zwana też storczykiem Darwina) odkryta w 1788 roku.
Prawdziwą gwiazdą Bożego Narodzenia, a raczej storczykiem gwiazdy betlejemskiej jest jednak nadal madagaskarska orchidea Angraecum sesquipedale (zwana też storczykiem Darwina) odkryta w 1788 roku.
Jej wyjątkowo długa sięgająca nawet powyżej 40 centymetrów ostroga i ostro zakończone płatki, rozmieszczone na kształt sześcioramiennej gwiazdy, przywodzą na myśl kometę zwiastującą narodzenie Chrystusa. Ta ostroga była też obiektem fascynacji dwóch słynnych ewolucjonistów Charlesa Darwina i Alfreda Russeala Wallaca. Obaj mieli zagwozdkę: jakie bydlę może się zapylać tak niezwykły kwiat? Wymyślili ćmę o niesamowicie długiej trąbce i faktycznie mieli rację, ale dopiero w 1903 roku potwierdzono ich przypuszczenia, odnajdując podgatunek ćmy z rodziny zawisakowatych Xanthopan morganii praedicta (praedicta = przewidziana) o odpowiednio długiej trąbce.
"Prorocza" rycina ćmy zapylającej Angraecum sesquipedale autorstwa Russeala Wallaca. Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Xanthopan_morgani |
Ten niesamowity storczyk i kilkaset innych oglądać możemy w łańcuckiej storczykarni, o którą troszczy się od kliku lat pani Danuta Pańczyk (pooglądajcie jej fotki). Dla znawców orchidei to raj na Ziemi, zaś dla zwykłych ich miłośników to po prostu feria barw i kształtów.
Ładne pantofelki, ale moja nikła wiedza niestety nie pozwala określić co to: Phragmipedium, Paphiopedilum czy po prostu Cypripedium. Niestety tabliczki z nazwami mają tylko nieliczne gatunki. |
Azjatycki Schoenorchis fragrans |
Brassia Rex "Dahlenburg" |
Dendrobium nobile "Spring Dream Apollon" |
Phragmipedium z gigantycznymi wąsami |
Japoński Neofinetia falcata zwany storczykiem samurajów, gdyż był cenionym przez tych wojowników symbolem bogactwa i szlachetności |
Pochodzący z Panamy Epidendrum pseudepidendrum |
Urzekająca barwą Ascocenda |
Uprawa tych roślin w Łańcucie ma już ponad stuletnią tradycję, gdyż storczykowym fascynatem był również trzeci ordynat łańcucki Roman hrabia Potocki.
Ordynat był wielkim miłośnikiem nie tylko storczyków ale także naszej rodzimej przyrody o czym świadczyć może wieloletnia prezesura Galicyjskiego Towarzystwa Leśnego (dzisiejszy PTL). Jego osoba może też być przykładem "że jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził".
W książce
Zamek w Łańcucie : zwięzły opis dziejów i zbiorów – Piotrowski, Józef przeczytać możemy panegiryk:
Południowoamerykańska Gongora podobno jeszcze z kolekcji Potockich |
Roman hrabia Potocki; źródło: http://www.zamek-lancut.pl |
W książce
Zamek w Łańcucie : zwięzły opis dziejów i zbiorów – Piotrowski, Józef przeczytać możemy panegiryk:
Ordynację łańcucką objął starszy syn hr. Roman Potocki ur. w Łańcucie dnia 16. grudnia 1851, ożeniony najpierw z Izabelą Potocką, właścicielką rozległych dóbr pomorzańskich i brzeżańskich, zmarłą w Wiedniu dnia 21. marca 1883 r. pochowaną w kaplicy grobowcowej w Lancucie, następnie z Elzbietą ks. Radziwiłłowną, córką ks. Antoniego, Ordynata nieswiezkiego i Marji de Castellan wnuczki Marszałka Francji, wielkiej odnowicielki parku, ogrodów i sławnego, historycznego zamku ks. Radziwiłłów w Nieświezu. Fakt to szczególnie dla nas ważny ze względu na gruntowne odnowienie, powiększenie i obecny wygląd parku, ogrodów i zamku w Łańcucie. Hr. Roman III. Ordynat łańcucki piastował wiele wysokich urzędów i godności i odznaczał się tą samą, szeroko zakrojoną działalnością, przedsiębjorczoscią i gospodarnością, co jego wielcy przodkowie. Dla zamku zaś stworzył wraz ze swą drugą małżonką, podobnie jak ongi w wieku XVIII. ks. marszałkowie w. kor. Stan. Lubomirscy, nowy okres wszechstronnego rozwoju i świetności. Dwukrotnie niemal powiększony park przez przyłączenie i zadrzewienie od strony wschodniej dużego pola, ogrodzono w całości sztachetami żelaznemi i wysoką siatką drucianą. Obok zameczka zbudowano przy skrzyżowaniu gościńca przeworskiego z leżajskim, nawprost starej alei lipowej, wiodącej do dworca kolejowego, okazałą, główną bramę wjazdową z dwiema furtkami i dwoma wysokiemi, ozdobnemi, żelaznemi, (kratowemi) skrzydłami w stylu baroku francuskiego. W przebudowanym zameczku urządzono mieszkanie dla ogrodnika i odźwiernego. Drugą podobną bramę wzniesiono obok nowego domku odźwiernego w północno-zachodniem narożu od strony miasta. Trzy zwyczajne bramy boczne w stronie południowej łączą park przez gościniec pruchnicki z nowym, ozdobnym ogrodem urządzonym wkoło stajen zamkowych i całej grupy piętrowych budynków administracyjnych, oraz gospodarczych. Ogrodzono również sztachetami żelaznemi obszerny park tzw. angielski w stronie północnej za gościńcem przeworskim.
krytykuje hrabiego za małe zainteresowanie miastem i sprawami społeczno-państwowymi, oddaje mu jednak sprawiedliwość jeśli chodzi o dobroczynność.
Po śmierci hr. Alfreda stosunek dworu do miasta nie zmienia się na lepsze, a może nawet oziębia się. Syn Roman objąwszy zarząd ordynacji nie czyni nic, aby się zbliżyć do miasta, zapoznać z jego skromnym życiem i służyć pomocą chociażby tylko moralną, która z uwagi na wybitne stanowisko, wielkie doświadczenie i światową kulturę ordynata, mogłaby być dla miasteczka niezwykle cenną. Hr. Roman nie zdradza wielkich ambicyj politycznych, a może odstrasza go od urzędów publicznych ciężar związanych z nimi obowiązków, dość że o urzędy nie zbiega, oddając się niemal wyłącznie wielkiemu życiu światowemu, bardzo wiele podróżując, bywając i przyjmując u siebie gości ze sfer najwyższej arystokracji, a także domów panujących. tu bawiła m in. Stefania żona arcyksięcia Rudolfa, królowa hiszpańska, zamordowany później w Sarajewie arcyks. Ferdynand z żoną i inni. Mówi się powszechnie, że jest to jeden z najpiękniejszych mężczyzn Europy, co zresztą musi przyznać każdy, kto miał sposobność zapoznać się z jego postacią, od której biła męskość, niepospolita uroda i wrodzona wytworność. Pochłonięty światowym trybem życia nie zapomina jednak o osobistych interesach i kieruje znakomicie sprawami gospodarczymi swych rozległych dóbr. Jeśli chodzi o stosunek do spraw publicznych był jedynie członkiem Izby Panów i przez lat kilkanaście piastował godność marszałka powiatu łańcuckiego, której zrzekł się na jakiś czas przed wojną światową. Marszałkiem powiatu został wówczas wybrany książę Andrzej Lubomirski z Przeworska.
Powodem bardzo poważnym do oziębienia stosunków pomiędzy dworem a miastem stało się zamknięciu parku okalającego zamek dla mieszkańców miasteczka, a równocześnie zamknięcie dla komunikacji publicznej drogi łączącej gościniec rządowy z szosą prowadzącą ku Kańczudze. Doga ta wcieloną została w obszar parku zamkowego wraz z przepięknym gajem noszącym nazwę „Dębnika” Zamknięcie parku zrobiło bardzo przykre wrażenie na mieszkańcach miasta, którzy zwłaszcza w dni świąteczne używali tam wywczasów i miłej przechadzki w cieniu wspaniałych, wiekowych drzew. Praw tych miasto nigdy nie odzyskało i mimo znacznych widoków powodzenia nie wystąpiło w tym względzie na drogę prawną nie chcąc zrywać stosunków z dworem.
Rozdźwięk pomiędzy miastem a ordynacją pogłębiały jeszcze zabiegi tejże, mające na celu uchylanie się od przyłączenie do miasta niektórych budynków mieszkalnych i fabrycznych, które mieściły się nieomal w śródmieściu. Spowodowane to było chęcią uchylenia się od ciężarów podatkowych, lecz ostateczni kwestie sporne zostały rozstrzygnięte w znacznej mierze na korzyść miasta. Jeżeli mowa o stronach ujemnych wzajemnego stosunku, nie podobna także zamilczeć stron dodatnich. Ordynat niejednokrotnie czynił mniejsze i większe świadczenia na rzecz ubogich miasta i instytucji społecznych, a jednym z poważniejszych jego ustępstw było zezwolenie na przyłączenie się miasta do zamkowej arterii wodociągowej i urządzenie w mieście kilku studni publicznych. Po zgodnie hr. Romana, który umarł w Łańcucie 24 września 1915 r, obejmuje ordynację starszy syna Alfred.
Powodem bardzo poważnym do oziębienia stosunków pomiędzy dworem a miastem stało się zamknięciu parku okalającego zamek dla mieszkańców miasteczka, a równocześnie zamknięcie dla komunikacji publicznej drogi łączącej gościniec rządowy z szosą prowadzącą ku Kańczudze. Doga ta wcieloną została w obszar parku zamkowego wraz z przepięknym gajem noszącym nazwę „Dębnika” Zamknięcie parku zrobiło bardzo przykre wrażenie na mieszkańcach miasta, którzy zwłaszcza w dni świąteczne używali tam wywczasów i miłej przechadzki w cieniu wspaniałych, wiekowych drzew. Praw tych miasto nigdy nie odzyskało i mimo znacznych widoków powodzenia nie wystąpiło w tym względzie na drogę prawną nie chcąc zrywać stosunków z dworem.
Rozdźwięk pomiędzy miastem a ordynacją pogłębiały jeszcze zabiegi tejże, mające na celu uchylanie się od przyłączenie do miasta niektórych budynków mieszkalnych i fabrycznych, które mieściły się nieomal w śródmieściu. Spowodowane to było chęcią uchylenia się od ciężarów podatkowych, lecz ostateczni kwestie sporne zostały rozstrzygnięte w znacznej mierze na korzyść miasta. Jeżeli mowa o stronach ujemnych wzajemnego stosunku, nie podobna także zamilczeć stron dodatnich. Ordynat niejednokrotnie czynił mniejsze i większe świadczenia na rzecz ubogich miasta i instytucji społecznych, a jednym z poważniejszych jego ustępstw było zezwolenie na przyłączenie się miasta do zamkowej arterii wodociągowej i urządzenie w mieście kilku studni publicznych. Po zgodnie hr. Romana, który umarł w Łańcucie 24 września 1915 r, obejmuje ordynację starszy syna Alfred.
Zamknięcie parku pałacowego dla publiczności musiało zaboleć społeczeństwo Łańcuta. Na usprawiedliwienie można tylko zacytować małżonkę ordynata Elżbietę z Radziwiłłów Potocką, która tak opisała pierwsze wrażenia z łańcuckiego parku: „pełno Żydów i żołnierzy, którzy na ławkach z obiadem roztasowywali się i brudne papiery na ziemi zostawiali". Z pewnością Potoccy kochali swój park, ogrody i kwiaty skoro jak głosi historia, ordynat uruchomił wszelkie znajomości także z koronowanymi głowami Europy, aby uchronić pałac przed zniszczeniem przez wojsko, a do trumny kazał sobie włożyć ukochane storczyki.
Mam nadzieję, że hrabiostwu Potockim nie przeszkadzała nasz wizyta... Nie jedliśmy obiadu na zamkowej ławce i nie rzucaliśmy papierków. A po pałacu chodziliśmy jak wszyscy z należną estymą w filcowych kapciach ;-)
Na koniec warto jeszcze przypomnieć, że prawdziwym bożonarodzeniowym storczykiem naszej strefy klimatycznej jest północnoamerykański storczyk Aplectrum hyemale, zwany storczykiem Adama i Ewy, którzy obchodzą imieniny 24 grudnia. Storczyk ten nie kwitnie co prawda w tym okresie, ale ma wtedy zielone, pojedyncze liście, które pojawiają się w listopadzie, a zanikają w marcu. W zimie roślina gromadzi asymilaty, potrzebne do kwitnienia w okresie maja i czerwca. Zapasy są gromadzone w podwójnej, bliźniaczej bulwie i stąd pochodzi angielska nazwa (Adam and Eve). Występuje we wschodnioamerykańskich cienistych lasach z klonem cukrowym i bukiem wielkolistnym. Posiadanie liści w tej niekorzystnej dla wegetacji roślin porze roku, ma pewien sens ekologiczny, gdyż zapewnia dostęp do światła, które w pozostałej części roku jest zabierane przez zwarty okap listowia. Podobnie zachowują się nasze wiosenne rośliny lasów liściastych, kwitnące przed rozwojem liści buków i grabów.
Liść zimowego storczyka Aplectrum hyemale. Źródło http://sercblog.si.edu/?p=351 |
2 komentarze:
Tyle lat nie byłam w Łańcucie? zdążyli odremontować, dobudować, a ja jeszcze tego nie widziałam, bo ostatni raz byliśmy tam rodzinnie lat -naście temu. Ale wszystko do nadrobienia, pozdrawiam serdecznie.
Na pewno warto storczykarnię odwiedzić i to nawet wielokrotnie, gdyż stale przenoszą z zaplecza kwitnące w danym momencie egzemplarze, a w dodatku ekspozycja się powiększa.
Prześlij komentarz