Kadzidłem torfowiska odpędzam złe myśli
Cierpkim zapachem bagna i łochyni okadzam ich roje
Winnym smakiem żurawin zapijam smutki
Za czasem przeszłym niedokonanym
Wystawiam na jesienne Słońce liszaje niepokoju
Może wyschną, spełzną, ozdrowieją
Na płomienne korony buków ciskam obawy
niech spłoną i ulecą jak puch laurowej wierzby
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz