Strony

piątek, 24 stycznia 2020

Trzy kapliczki albo studium upadku

Kapliczka na styku historycznych granic wsi: Sólcy, Huwnik i Sierakość (ależ deklinacja!)
A gdy się ocknął Jakób ze snu, rzekł: Prawdziwie Pan jest na tem miejscu, a jam nie wiedział.
Zaczyna się od opuszczenia i zapomnienia.

Na szlaku kalwaryjskim między kapliczką św. Franciszka klik> pod folwarkiem aksmanickim,
a kapliczką Wniebowstąpienia klik>
Wstawszy tedy rano Jakób, wziął kamień, który był podłożył pod głowę swą, i postawił go na znak, nalawszy oliwy na wierzch.
Potem rozpada się dach, murszeją belki i gonty, rdzewieją blachy.
Ślady po pociskach. Której armii żołnierz ćwiczył celność?
A kamień ten, którym postawił na znak, będzie zwan Domem Bożym
Rzadko zdarza się celowa dewastacja w końcu to miejsca święte.
Stara droga przy ruinach kapliczki w Krajnej i młody las
I przełomiono miasto, i wszyscy mężowie waleczni uciekli w nocy drogą bramy, która jest między dwoistym murem i ogrodem królewskim
Jeśli dach zniszczeje, szybko odpada zewnętrzne tynkowanie.
Ruiny kaplicy przydrożnej w Krajnej klik>
Spalił świątynię Pańską, pałac królewski i wszystkie domy Jerozolimy - wszystkie wielkie domy spalił ogniem.
Odsłonięte kamienne ściany powoli rozsadzają opady i mróz.
Stara kamieniarka jeszcze walczy z czasem, ale bez przykrycia los jest przesądzony
A mury Jerozolimskie wokoło rozwaliło wszystko wojsko Chaldejskie
W takim stanie ruina może trwać kilkadziesiąt lat.
Ruiny kaplicy przydrożnej w przysiółku Dubnik w Hujsku czyli dzisiejszych Nowych Sadach
 Widzisz te wszystkie wielkie budowania? Nie zostanie kamień na kamieniu, któryby nie był rozwalon.
Jeśli porośnie drzewami to ich korzenie znacznie przyspieszą dzieła zniszczenia.
Była jeszcze na mapach WIG z 1938 roku
Niewiasto! wierz mi, iż przyjdzie godzina, gdy ani na górze téj, ani w Jeruzalem będziecie chwalić Ojca.
Naruszone od dołu posadowienie rujnuje też ściany.
W lecie niewidoczna, skryta w gąszczu krzewów za starym rozpadającym się domem
Wszakóż Syn człowieczy przyszedłszy, izali znajdzie wiarę na ziemi?
Jednak wciąż tkwi tam gdzieś w gąszczu, jak wyrzut sumienia.

Fragmenty Biblii w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka 

Są dobrzy ludzie i jest nadzieja! Z Klasztoru Pogórskiej Pani dostałem informację, że kapliczka na szlaku pątniczym odnowiona. Ludziom dobrej woli Bóg Zapłać!
Utrzymano formę, załatano, odczyszczono i pomalowano starą blachę, wymieniono belki stropowe i deskowanie, otynkowano ściany i wiele więcej. Cudnie po prostu.
Co więcej - zachowano postrzelaną cebulkę starannie ją konserwując - tylko przestrzeliny na dachu zalepiono.
Zachowano też wszystkie "paramenty", które były we wnętrzu starej kapliczki.
Stareńkie święte obrazki zyskały nowe oprawy (albo odnowiono stare ramki). Nawet ciekawy w formie stary, drewniany krzyż pielgrzymi (grekokatolicki, prawosławny? na forum Bieszczady ktoś rzucił określenie karawaka) został uszanowany. Jest Moc!

28 komentarzy:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Pierwsza kapliczka na Chybie, byliśmy tam lata temu, jeszcze krzyże pielgrzymów kreślone ukosem można było zobaczyć; teraz przestronnie, las ułożony równiutko w metrach, może przyjdzie na nią kolej do remontu? w końcu to dziedzictwo historyczne tego regionu; zaniedbana Kapliczka Pastuszków, gdzie Sopotnik wpływa do Wiaru doczekała swego, także ta na wzgórzu Mandżocha; postrzelana cebulka na dachu ... blisko, po drugiej stronie drogi, za aleją lipową upamiętnione wieńcami i niebiesko-żółtymi wstęgami miejsce pamięci, może śmierci upowców ... czyżby ślady po potyczce z wojskiem? może ktoś ćwiczył celność, jak piszesz?
Ale że pod Dubnikiem te ruinki za chałupą to kapliczka? tyle razy mijaliśmy to miejsce i nawet do głowy mi nie przyszła taka myśl, jesteś doskonałym śledczym:-)
Zarejestrowałeś kapliczkę na początku Makowej od strony Arłamowa, po lewej stronie za potokiem Turnica? stoi na czyimś podwórku, z kamienia wiarowego, z zaokrągloną również tylną ścianą, zadbana ... niedawno ją przyuważyłam, jak opadły liście; Krajna jeszcze czeka na nas:-) pozdrawiam serdecznie.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Kapliczki w Makowej nie ogarnąłem tej z Mandżochy też jeszcze nie ale to dobrze, że zawsze coś jeszcze czeka :-)

Anonimowy pisze...

Zastanawiające,że kapliczka pomimo bycia tarczą strzelniczą (LWP?)jednak przetrwała. Może dlatego właśnie się zachowała,jako świadek czym był i jest komunizm.A może to jacyś późniejsi marksistowscy wandale...
W okolicy liczne pozostałości schronów kierownictwa I Okręgu OUN,SB,oddziałów Burłaki i Łastiwki,szpitali,ośrodków technicznych,gospodarczych,magazynów żywności.
gw

Stanisław Kucharzyk pisze...

Jak zawsze dziekuję za cenne uzupełnienie. Ja akurat szukałem w okolicy śladów po soleckiej żupie. Myślę, że raczej nie dojdziemy kto strzelanie ćwiczył. Że to było strzelanie do celu, a nie przypadkowa seria, świadczy skupienie dziur w "cebulce" wieńczącej dach (pewnie był na niej kiedyś osadzony krzyż). Niezależnie od narodowości - raczej jakiś zadeklarowany "bezbożnik" musiał to zrobić.

Anonimowy pisze...

"Niezależnie od narodowości - raczej jakiś zadeklarowany "bezbożnik" musiał to zrobić".

Niekoniecznie. Kapliczka rzeczona jest prowieniencji ukraińskiej (grekokatolickiej), albo za takową z powodzeniem mogła uchodzić, zważywszy na miejsce lokalizacji czy też charakterystyczny "cebulasty" ornament zwieńczenia dachu. W związku z powyższym mogła się stać przedmiotem wandalizacji/desakralizacji ze strony osoby nastawionej niechętnie/wrogo do Ukraińców - będącej zarazem zadeklarowanym teistą. Proszę pamiętać, że w 1938 r. w Polsce ( Chełmszczyzna, zachodni Wołyń) zniszczono ponad 100 cerkwi (prawosławnych). Stało się to w państwie któremu było bardzo daleko do bezbożnictwa i zrobili to ludzie ( decyzje plus ich wykonanie), którzy w zdecydowanej większości wypadków byli praktykującymi wierzącymi( katolikami).


Pozdrawiam,


Artur Ziaja

Stanisław Kucharzyk pisze...

Teoretycznie jest to możliwe o ile ta kapliczka miała jakieś cechy, które identyfikowałyby denominację (cebulka jeszcze o niczym nie świadczy). Obecnie jednak nawet nie jestem w stanie odszukać jakie było wezwanie tej kapliczki. Zakładam (być może niesłusznie), że była to jedna z kalwaryjskich (chociaż nie przypisane do żadnej z tzw. dróżek), leżąca na szlaku pielgrzymim z Przemyśla na Kalwarię.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

To chyba jedna z kapliczek pątniczych, gęsto rozrzuconych po terenie, gdzie odpoczywały kompanie pielgrzymów, z różnych stron ciągnące na odpust. Przed nimi zejście do Wiaru i solidne podejście na Kalwarię. Nie pamiętam, jaką trasą szłam na początku lat 70-tych, czy mieliśmy tu przystanek, ale pamiętam zmęczenie na sam koniec, droga była kamienista, pyląca na biało, z dziurami wypłukanymi przez spływające wody.

Anonimowy pisze...

W tym kontekście warto zaznaczyć, iż na długo przed ufundowaniem klasztoru Franciszkanów w Kalwarii Pacławskiej - w miejscu tym funkcjonował prawosławny monastyr, znany w całej okolicy. Później Kalwaria Pacławska stała się takim samym miejscem kultu dla katolików rzymskich jak i unickich. Jeszcze później zaś w pobliskim Pacławiu pojawił się unicki (ukraiński) konkurencyjny względem Kalwarii Pacławskiej ośrodek kultu matki boskiej. Tuż przed pierwszą wojną, pojawiła się w Pacławiu okazała, murowana cerkiew. Tak więc kapliczki na dróżkach służyły wiernym obydwu obrządków. Cerkiew zaś w Pacławiu została zdemolowana i rozebrana po II wojnie, na mocy decyzji ówczesnych władz - ale i przy akceptacji części mieszkańców okolicznych wsi ( wierzący) ,którzy materiał z rozbiórki cerkwi pozyskiwali w celach budowlanych.


Pozdrawiam,


AZ

Stanisław Kucharzyk pisze...

To, że kapliczki kalwaryjskie służyły i służą wiernym obu obrządków widać na niektórych drewnianych starszych kapliczkach, a konkretnie myślę o nieodległej kapliczce Wniebowstąpienia. Świadectwo "użytkowania" niezbyt chwalebne zresztą w postaci napisów "pamiątkowych" zarówno łacinką jak i cyrylicą. Co do dzisiejszego odwiedzania Kalwarii przez grekokatolików z Przemyśla to miałem okazję wysłuchać homilii w archikatedrze św. Jana Chrzciciela, gdzie jednym z wątków było to, że w soborze też bywają odpusty, a nie tylko ten kalwaryjski. A wracając do kapliczki to w takiej pracy "Granica w ogniu 35. „przemyska” komenda odcinka WOP w działaniach przeciw OUN i UPA w latach 1945–1948" znalazłem jedną informację, że 6 czerwca 1946 r. w Kalwarii Pacławskiej, ok. kilometra od strażnicy WOP, nieznani sprawcy spalili kapliczkę, w której znajdował się zabytkowy obraz

Stanisław Kucharzyk pisze...

W tej informacji z pewnością nie chodziło o tę konkretną bo ta nie jest w Kalwarii i sladów ognia na niej nie ma. Ale z tej infomacji wynika, że rózne rzeczy wówwczas miały miejsce, a co do pamięci o cerkwii w Pacławiu i dzisiejszych pielgrzymkach na Kalwarię różnych nacji i wyznań taka praca - Pomiędzy pamięcią a granicą: ukraińska pielgrzymka na Kalwarię Pacławską

Anonimowy pisze...

Kapliczka zapewne zwieńczona była krzyżem greckim a wewnątrz była ikona/y, dlatego została celem odpoczywających żołnierzy LWP. Taka jest najprawdopodobniejsza wersja pochodzenia tych przestrzelin. Jeżeli nie są one późniejsze, ponieważ stan blachy nie jest taki zły. Może Lasy Państwowe jak sprzedadzą drewno, to ją wyremontują, to już ostatni dzwonek.
Do 1944 roku raczej miejscowi tego by nie zrobili, niestety później nienawiść zatruła krew pobratymczą. I tak niestety trwa do dziś czego przykładem jest rozebranie pomnika z krzyżem na grobie partyzantów UPA pochowanych koło cerkwi w Koniuszy. Jeżeli nie było tam jakiegoś napisu gloryfikującego UPA (tego nie wiem) to komu to przeszkadzało. Takie same osoby są po stronie ukraińskiej i tak się spirala nakręca.
gw

Anonimowy pisze...

"I tak niestety trwa do dziś czego przykładem jest rozebranie pomnika z krzyżem na grobie partyzantów UPA pochowanych koło cerkwi w Koniuszy. Jeżeli nie było tam jakiegoś napisu gloryfikującego UPA (tego nie wiem) to komu to przeszkadzało".


Może tym, którym zależy na jątrzeniu w relacjach polsko - ukraińskich, czyli "opcji" (pro)rosyjskiej. Jest też wielu takich, którzy świadomie nie popierając tej opcji, swoją postawą (konfrontacyjną względem zbliżenia z Ukrainą) de facto wpisują się w jej umacnianie. W przypadku tych ostatnich, argument który niejednokrotnie odnosi pewien skutek, to uświadomienie im, że w takiej wojnie "na pomniki i groby" - strona polska "na Kresach" ukrainnych - ma chyba więcej do stracenia niż ukraińska tutaj w Polsce?

Pozdrawiam,


AZ

Anonimowy pisze...

Najbardziej przykry jest jednak brak miejsca dla kaplicy greckokatolickiej na Kalwarii Pacławskiej czy też zgody na zwrot kościołów M B Gromnicznej, Marii Magdaleny we Lwowie. Czyżby naprawdę brakowało miejsca na całej Kalwarii żeby grekokatolicy, którzy przybywali tu od wieków mogli się swobodnie pomodlić w swoim obrządku? A w całym Lwowie naprawdę brakuje sal koncertowych czy też cerkwi greckokatolickich, żeby oddać te kościoły rzymskim katolikom?
gw

Stanisław Kucharzyk pisze...

Cóż odpowiedzieć na te retoryczne pytania? Pozostaje chyba pomodlić się o zrozumienie, zgodę i pokój

Stanisław Kucharzyk pisze...

Właśnie dostałem informację z Kalwarii Pacławskiej, że pierwsza kapliczka od roku jest odremontowana :-)

graziowawiar pisze...

Są więc jeszcze Dobrzy Ludzie...
Bóg Zapłać
gw

Anonimowy pisze...

"Właśnie dostałem informację z Kalwarii Pacławskiej, że pierwsza kapliczka od roku jest odremontowana"


Czy jest gdzieś do obejrzenia on line zdjęcie owej odremontowanej kapliczki?


AZ

Stanisław Kucharzyk pisze...

Niestety, nie spotkałem - jak zdobędę jakieś zdjęcie nie omieszkam dokleić na końcu posta.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Jest! Byłem, widziałem, gratuluję wykonawcom i dziękuję

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

O, tak, odremontowana, specjalnie w piątek przejechaliśmy przez Chyb; świeci wśród drzew nowiutkim tynkiem i farbą:-)

Beskidnick pisze...

Najprościej było by zmierzyć przestrzeliny...
a tym co podjęli się i wykonali remont, chwała!

Stanisław Kucharzyk pisze...

Świeci teraz póki nie ma liści potem zupełnie niewidoczna chociaż tak blisko drogi.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Myślisz, że po kalibrze dałoby się coś powiedzieć?

Beskidnick pisze...

Przynajmniej można by próbować - Mannlichery miały kaliber 8mm, Mausery też - ale już broń rosyjska a potem radziecka 7,62. Przy takiej ilości przestrzelin powinno się dać bez problemu ustalić z jakiej broni strzelano. Amunicja typu "para" to w ogóle 9mm ale nie sądzę by z pistoletu czy mp-40 udało się uzyskać takie skupienie.
Podejrzewam iż strzelano nie dla treningu, ale aby terroryzować osoby które spały w kapliczce lub w jej okolicy - chodziło o to by sprowokować ich do ataku lub otwarcia ognia co mogło by zdradzić liczebność, formację itp. Być może tylko o to by odebrać im sen... wojna jest okrutna.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Kapliczka jest zbyt mała, żeby tam ktoś spał (no chyba, że pozycji płodowej). Typ broni owszem rozpoznać można tyle, że np UPA używało zarówno broni niemieckiej jak też radzieckiej. Polscy partyzanci również.

Beskidnick pisze...

Fakt - ale (sam nie wiem czemu) myślę że to przestrzeliny z okresu 1 wojny.

Anonimowy pisze...

kapliczka na starym szlaku pątniczym i jej ostrzelana kopuła, ma swoją historię bardzo trudną i bolesną. Ok. 1945 r mniej więcej w tym miejscu miało miejsce kilka ataków miejscowej sotni UPA na milicjantów przewożących wypłatę z Przemyśla dla pozostałych kolegów. Jak mi się wydaje, żaden z milicjantów nie przeżył, wcześniej w czasie wojny na tej trasie dochodziło do kilku akcji pomiędzy UPA i LWP. Odcinek ten był dosyć mocno strzeżony przez UPA, gdyż nie daleko od tego miejsca znajdował się szpital UPA, który zresztą został wysadzony ok. 1947 r przez LWP. To miejsce jest bardzo mocno naznaczone.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dziękuję za uzupełnienie. Z tego co się dowiedziałem ostatnio była to jedna z kaplic tzw. "pokłonnych". Kiedyś spod tych kaplic pielgrzymi mieli pierwszy widok na klasztor i kłaniali się Matce Bożej – dziś w tym przypadku drzewa zasłaniają (i być może dlatego została zapomniana. Kaplica w Gruszowej ma do dziś zachowany napis "kaplica skłonu i pokłonu”