Strony

środa, 24 grudnia 2014

Z psalmu 121


Z życzeniami świątecznymi składam podziękowanie wszystkim, którzy w tym roku odwiedzali mnie na blogu. W szczególności :
Panu Arturowi  Z. za twórcze i inspirujące dyskusje,
Zofijannie za jej energię i przykład pozytywnego myślenia,
Marii z Pogórza za możliwość spojrzenia na Pogórze przez jej okienko i za miodek, którym właśnie kuruję zbolałe gardło

5 komentarzy:

  1. Radosnych, spokojnych Świąt i dużo szczęścia w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewanżując się za Pslam - podsyłam link do mojej ulubionej kolędy Adeste Fideles ( koniecznie w wersji łacińskiej), wykonywanej - w tym wypadku - w bardzo szczególnych okolicznościach. Film "Joyeux Noel" także polecam. Trochę melodramatyczny, tym niemniej jednak, z całą pewnością, w czas świąteczny warto go obejrzeć zamiast - po raz kolejny - "Kevin sam w domu" czy "Profesor Wilczur". Oparty jest na zdarzeniach autentycznych:

    https://www.youtube.com/watch?v=aaJcSNBh-ok

    Pozdrawiam,

    AZ

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna scena - jak u Twardowskiego:
    Oby w nas paskudne jędze pozamieniały się w owieczki,
    a w oczach mądre łzy stanęły jak na choince barwnej świeczki.

    Wojna to najpaskudniejsza jędza oby do nas nigdy nie zawitała.
    Syn (ten od historii) mi opowiadał mi dużo o tzw. "rozejmie bożonarodzeniowym" - jednym z nielicznych jaśniejszych akcentów Wielkiej Wojny, która był zaledwie preludium tej drugiej, zakończonej użyciem broni atomowej.
    Co do kolędy - moja ulubiona obecnie to "Śliczna Panna nam się zjawiła" śpiewa to nasz chór parafialny. Też tam gardło męczę - tenorem dramatycznym (zaiste) - do Rolando Villazóna mi daleko ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Wojna to najpaskudniejsza jędza oby do nas nigdy nie zawitała".

    Tak, scena jest piękna i wzruszająca - chociaż trochę podrasowana melodramatycznie. Ale i tak jak się czyta już absolutnie autentyczne relacje z owego bratania się na "no man's land" - to targa trzewiami.
    A Polaków to może targać podwójnie. Bo okrutny, jakże okrutny i straszny paradoks polega na tym, iż gdyby z tych fraternizacji wyniknęło coś konkretnego (dłuższy treuga dei jak to proponował Benedykt XV, a potem koniec konfliktu), to jest wielce prawdopodobne , iż Polska wolność nie zakwitłaby w listopadzie 1918 r.

    Życzę sukcesów i satysfakcji na służbie u Melpomeny.

    Pozdrawiam,

    AZ

    OdpowiedzUsuń