Strony

niedziela, 20 listopada 2011

Szałwiowy stok w Huwnikach

Na południowym zboczu doliny Wiaru, nad kościołem w Huwnikach odnaleźć można murawę kserotermiczną, która w czerwcu przybiera chabrowy kolor.

Specyficzna niebieska barwa pochodzi od szałwi łąkowej, rośliny typowej dla suchszych łąk świeżych i innych ciepłolubnych zbiorowisk.
Szałwia jest na Pogórzu Przemyskim rośliną dość częstą co nie pozbawia jej swoistego uroku. Jej kwiaty przypominające paszcze jakichś stworków, chętnie goszczą nektarem zapylające trzmiele. Znany łąkarz profesor Ryszard Kotuch pisał o niej tak: "W czasie kwitnienia...zajęte przez nią powierzchnie, oglądane z pewnej odległości, wyglądają jak gigantyczne plamy rozlanego atramentu. Na tle płowiejącego w tym czasie zboża sprawia to wrażenie niezwykle malowniczego, kolorowego dywanu"
Oprócz szałwii sporo jest tu także przytulii północnej, która mimo takiej "zimnej nazwy" preferuje raczej cieplejsze siedliska.

Zdarza się także groszek czerniejący. Nazwa pochodzi od tego, że roślina po ususzeniu (np. w zielniku) faktycznie przybiera ciemną barwę.

3 komentarze:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Kwitnie szałwia i u nas, wzdłuż drogi prowadzącej w dolinę, i u sąsiada, bardzo malownicza roślina, kojarzy mi się z suchym ciepłem, słońcem. W sadzie jej nie ma, bo cień, aż zatęskniłam za latem, kwietnymi łąkami, pozdrawiam serdecznie.
Piękny ten kościół w Huwnikach, z kamienia wiarowego, wpasował się w krajobraz, jakby tu był od zawsze.

Olek pisze...

Fajne te Twoje posty - tekst i zdjęcia rewelacja. Fajnie że Ci się chce. Doskonale trafiają w moje zainteresowania. Piszę z drugiego końca Polski. W rejonach, które opisujesz, byłem dawno temu raz, na obozie wędrownym, z cholernie ciężkim plecakiem, bo mi mama zrobiła kawałki kurczaka i zapakowała do słoików, żeby dziecko z głodu nie padło. W sklepach były wtedy pustki. Pogórze Dynowskie i Przemyskie przepiękne i takie jeszcze naturalne. I ludzie też. I niech tak zostanie. Znalazłem te stronę przez przypadek, ale pewnie będę tu czasem zaglądał.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Miło mi. Zapraszam na bloga i na Pogórze. Może już bez słoików z kurczakiem ;-) A swoją drogą wzruszające są takie wspomnienia maminej troski. Mimo, że młodzieńców wkurzają - to stare byki z łezką w oku przypominają sobie takie drobne gesty czułości.